Wykute w słynnym rzymskim amfiteatrze numery wejść wiodących na widownię były malowano na czerwono, aby można je było dostrzec z daleka.
Wejście do Koloseum oznaczone numerem 52 (rzymskie LII). Fot. WarpFlyght, Creative Commons
Skromne pozostałości czerwonej farby ukazały się podczas prowadzonych obecnie prac konserwatorskich. Kryły się one w rzymskich cyfrach wykutych nad łukami 76 publicznych wejść.
Włoscy specjaliści są trochę zaskoczeni, gdyż nie spodziewali się, że pod pokrywającym ściany Koloseum brudem mogły się zachować ślady niezbyt trwałej czerwonej farby. W ich ocenie wypełniający cyfry kolor musiał być odświeżany co dwa-trzy lata, aby był dobrze widoczny z daleka.
Rzymianie mieli darmowy wstęp do Koloseum, ale dbano o to, by widzowie byli odpowiednio rozmieszczeni. Widownia była m.in podzielona na sektory przeznaczone dla różnych klas społecznych. Przedstawiciele elit mieli najlepsze miejsca blisko areny, by mogli z bliska oglądać walki gladiatorów i inne atrakcje. Biedota musiała zaś obserwować krwawe zmagania z najwyżej położonych sektorów. Dlatego bilety kierowały widzów do właściwego wejścia.
Prace konserwatorskie prowadzone są w ramach kosztującego aż 25 mln euro (ponad 110 mln zł) projektu ratowania zabytku, który sfinansował włoski magnat obuwniczy Diego Della Valle. W ostatnich latach mury słynnego amfiteatru zaczynały coraz bardziej pękać, co groziło zawaleniem się znacznych partii budowli. Władze Włoch nie miały jednak środków na konieczne naprawy. Pieniądze, które wyłożył Della Valle, to blisko połowa kwoty, jaką budżet państwa przeznacza rocznie na konserwację wszystkich zabytków we Włoszech.
O odkryciu poinformowały m.in. La Repubblica (dali galerię zdjęć) i Discovery News.
artykuł pochodzi z kultowych archeowiesci.pl /opublikował Wojciech Pastuszka/, które niespodziewanie całkiem zniknęły z Internetu