XV. ZASADNICZE ETAPY ROZWOJU KULTURY, OŚWIATY, NAUKI I SZTUKI POLSKIEJ W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM

Kultura

Powstanie odrodzonego państwa polskiego dodało nowych impulsów kulturze polskiej, której niemało dzieł wejść miało w przyszłości do kręgu powszechnie uznanych wartości kultury światowej. Punkt wyjścio­wy dla rozwoju tej kultury był niełatwy i wyraźnie opóźniony, jeśli zważymy, że wyrastała ona w kraju o przewadze struktury rolniczej z reliktami feudalizmu, z niezbyt licznymi i rozległymi ośrodkami cywi­lizacji przemysłowej. W tej sytuacji i w związku z powolnym tempem industrializacji w Polsce międzywojennej, przeobrażenia, zmierzające do wytworzenia nowych wartości kulturalnych, właściwych społeczeństwu przemysłowemu, zurbanizowanemu i zdemokratyzowanemu według kla­sycznego modelu burżuazyjnego, niełatwo torowały sobie drogę. Zjawisko to dotyczy w szczególności procesu przekształcenia dawnego, tradycyjnego modelu kultury polskiej, wyrosłego w XIX w., modelu kultury o cha­rakterze elitarnym – w typ nowoczesnej kultury masowej.

Postulaty miejskiego stylu życia, związane ze znacznie zwiększonym dopływem wartości kulturalnych i w ogóle cywilizacyjnych, nie mogły być zbyt szybko realizowane w kraju, w którym odsetek ludności miej­skiej wynosił w latach 1921 – 1938 odpowiednio, tylko – 24,6% i 30%, przy czym w miastach liczących ponad 100 tys. mieszkańców żyło mniej niż 12% ludności kraju. Zasięgiem kultury zurbanizowanej objęta była – w tej sytuacji – jedynie stosunkowo niewielka część ludności.

Mimo wszystko oddziaływanie takich tradycyjnych czynników kultu­rotwórczych, jak szkoła i prasa, a także nowych, jak film i radio ułatwiało przenikanie wzorców miejskiej kultury masowej do coraz to szerszych kręgów ludności małomiasteczkowej, częściowo także wiej­skiej. W ślad za tym zjawiskiem można zaobserwować powolny proces cofania się tradycyjnej kultury ludowej. Jednocześnie, przerastanie dawnej kultury typu elitarnego w kulturę masową, szerzej upowszechnianą, wpływało w pewnym stopniu na spłycenie i uniformizację kultury ma­sowej części inteligencji, która jako określona warstwa społeczna zacho­wywała nadal funkcję podstawowego nośnika życia kulturalnego.

Słabość liczebna i ekonomiczna burżuazji narodowości polskiej i elitarny charakter ziemiaństwa stworzyły podatny grunt dla dominacji inte­ligencji na wszystkich szczeblach władzy administracyjno-politycznej, co podnosiło prestiż tej warstwy społecznej. Była ona pod względem świa­topoglądowym mocno zróżnicowana. Jeśli znaczna jej część – zwłaszcza wśród starszej generacji – hołdowała poglądom tradycjonalistyczno-konserwatywnym, to – z drugiej strony – coraz szersze uznanie znajdowały w kręgach inteligenckich kierunki ideowe o treściach radykalno-postępowych. Dotyczy to także nowych prądów o charakterze literackim i ideowo-artystycznym, mających swe odbicie w literaturze, sztuce, mu­zyce, teatrze.

Ogólny poziom cywilizacyjny ziem polskich, taki jaki istniał po roku 1920, a więc będący spuścizną polityki państw zaborczych, wojny lat 1914-1918 i wojny polsko-radzieckiej, w sposób decydujący wpłynął na ukształtowanie się warunków życia codziennego i kultury materialnej społeczeństwa w początkowym okresie dwudziestolecia. Były one w po­szczególnych regionach państwa polskiego mocno zróżnicowane. Jeśli w zachodnich dzielnicach, jak w Poznańskiem i na Pomorzu nie odbie­gały wiele od poziomu środkowej i zachodniej Europy, to na terenach na wschód od Bugu i Sanu, zwłaszcza na Polesiu i Wołyniu, we wschod­nich Karpatach, przypominały najbardziej zacofane regiony w skali ca­łego kontynentu europejskiego. To ogromne zróżnicowanie, odziedziczone po wieku XIX, tylko w nieznacznym stopniu udało się zniwelować w cią­gu dwudziestolecia.

Jednakże i w wielu regionach centralnej Polski ogólny stan cywili­zacyjny miast i wsi znamionował wyraźne dysproporcje i zacofanie, nie tylko w stosunku do krajów zachodnioeuropejskich, lecz także niektó­rych państw strefy środkowoeuropejskiej, jak Węgry, nie mówiąc już o Czechosłowacji; górował natomiast nad takimi krajami jak Rumunia, Bułgaria, częściowo także Jugosławia, w jej południowo-wschodniej części.

W architekturze miejskiej – zwłaszcza w latach 30-tych – można jednak odnotować w Polsce niemały postęp, głównie w związku z pew­nym ożywieniem ruchu budowlanego. Ważką rolę odgrywały tu nowa­torskie prądy w architekturze, która potrafiła stworzyć godne uwagi dzieła, czy to w monumentalnym budownictwie obiektów administracji i użyteczności publicznej, czy to w nowoczesnym budownictwie mieszka­niowym (np. na terenie Gdyni, Żoliborza), czy wreszcie w zakresie bu­downictwa willowego. Były to istotne osiągnięcia dla kultury życia co­dziennego i w ogóle dla kultury narodowej. Obserwujemy równocześnie zabiegi rewaloryzacyjne i modernizacyjne całych kompleksów budynków, w celu podniesienia ich standardu sanitarnego (budowa wodociągów, ła­zienek i centralnego ogrzewania, przebudowa ciągów kanalizacyjnych).

Stan sanitarny wielu miast i miasteczek mimo to pozostawiał jeszcze ciągle wiele do życzenia. Tak np. Łódź nie doczekała się kanalizacji, nie miało jej Zakopane, nie miało także wiele dzielnic peryferyjnych w wiel­kich miastach, zamieszkanych najczęściej przez ludność robotniczą. Wolniej od miast dokonywała się „przebudowa” wsi, w której ciągle jeszcze dominowało budownictwo drewniane, w wielu zaś dzielnicach wschod­nich i częściowo centralnych przeważała nadal tradycyjna strzecha na dachach domów wiejskich; w niektórych, najbardziej zacofanych regio­nach nie należały do rzadkości tzw. chaty kurne i dymne.

Kultura pracy, rozumiana jako zespół powszechnie utrwalonych na­wyków, wzorów i zasad postępowania w procesie pracy, również była znacznie zróżnicowana, w zależności od stopnia urbanizacji, przede wszy­stkim jednak stopnia industrializacji danego rejonu kraju (wielki przemysł), jak i od pewnych tradycji rzemieślniczych (drobny przemysł i rze­miosło), zaś w przypadku rolnictwa – jego intensyfikacji i ogólnego poziomu agro- i zootechniki. Tak więc znana była powszechnie wysoka stosunkowo kultura pracy górnika i hutnika górnośląskiego, włókniarza łódzkiego i bielsko-bialskiego, warszawskiego metalowca, poznańskiego czy krakowskiego rzemieślnika, pomorskiego i wielkopolskiego chłopa, niższa z wielu zasygnalizowanych już przyczyn – wydajność analogicz­nych zawodów i poziom wykonawstwa w województwach wschodnich. Miała także Polska międzywojenna wysokokwalifikowane i sprawnie dzia­łające kadry w transporcie, komunikacji oraz łączności (kolejarze, trans­portowcy, pocztowcy). W skali ogólnokrajowej zjawisko, które zwykło się określać jako kult pracy, nie było wszakże czynnikiem zbyt głęboko i powszechnie społecznie utrwalonym, co wynikało z ogólnego niedoroz­woju systemu kapitalistycznego na ziemiach polskich i to zarówno w po­przednich dziesięcioleciach, jak i w dwudziestoleciu międzywojennym.

Ogólny poziom kultury pracy podnosił się jednak stopniowo wskutek rozwoju wielu dziedzin produkcji dawniej słabiej reprezentowanych lub wręcz w Polsce nieznanych, jak zakładów przemysłu elektrotechnicznego, chemicznego, zbrojeniowego, lotniczego, a także związanych z gospodarką morską. W rezultacie uformowała się wówczas, niewielka, lecz wysoko­kwalifikowana kadra personelu inżynieryjno-technicznego, która opano­wała techniki produkcyjne, związane z tymi nowymi działami wytwór­czości.

Słaba dynamika przeobrażeń struktury społecznej – zahamowana w dodatku przez regres w latach „wielkiego kryzysu” gospodarczego – oddziaływała ujemnie na poziom materialnego bytu ludności, szczególnie chłopskiej, toteż obraz rodziny chłopskiej modernizował się bardzo po­woli, choć wykazywał coraz silniejsze wpływy miejskie, jeśli chodzi o wy­posażenie mieszkań i ubiór. Ogólnie biorąc wszakże, szerokie masy ludno­ści wiejskiej (dotyczy to także biedniejszych warstw klasy robotniczej i spauperyzowanego drobnomieszczaństwa) żyły w warunkach dość prymitywnych. Przeznaczały one większość swych skromnych dochodów na zaspokojenie najniezbędniejszych potrzeb, głównie na żywność, mieszka­nie i opał. Możliwości udziału tych warstw społecznych w życiu kultu­ralnym były więc mocno ograniczone. Małe były też możliwości ich awansu społecznego, zwłaszcza w sytuacji, gdy szkolnictwo średnie i wyż­sze było płatne. Najbardziej aktywne elementy klasy robotniczej i chłopskiej zdobywały jednak ów awans także inną drogą, a mianowicie po­przez intensywne samokształcenie i uczestnictwo w socjalistycznym i lu­dowym ruchu ideowo-oświatowym. Był to szczególnie ważki czynnik także w procesie podnoszenia kultury politycznej szerokich rzesz społeczeń­stwa.

Tę ostatnią determinowało wiele czynników, jak stopień rozwoju struktury społeczno-ekonomicznej regionu, warunki materialne ludności na danym obszarze i często w ślad za tymi czynnikami idący – ogólny poziom intelektualny poszczególnych grup społecznych. Niezależnie jed­nak od tego na kształtowanie się kultury politycznej decydująco wpły­wało wiele innych bodźców, odgrywających rolę akceleratorów, bądź hamulców w procesie dojrzewania szerokich kręgów ludności do dzia­łalności społeczno-politycznej.

Jednym z podstawowych takich hamulców był nie tylko brak własnego państwa, ale i brak na znacznych obszarach ziem polskich (zabór rosyjski) nawet najbardziej elementarnych instytucji samorządowych, utrwalający swoisty rodzaj analfabetyzmu politycznego wśród szerszych kręgów lud­ności, zwłaszcza wiejskiej. Natomiast tam, gdzie stosunki polityczno-ustrojowe sprzyjały rozwojowi masowych ruchów społecznych (zabór austriacki) rozwój świadomości politycznej przebiegał szybciej, mimo za­cofania ekonomicznego. Tym też chyba należy m. in. wytłumaczyć znacz­nie większy rozmach cechujący ruch ludowy i wyrobienie polityczne dzia­łaczy chłopskich, pochodzących z b. Galicji w zestawieniu z b. Kongre­sówką. Temu też chyba wypada przypisać znacznie większy dynamizm i radykalizm wystąpień proletariatu (wydarzenia lat 1923 i 1936) i chłop­stwa (wydarzenia lat 1933 i 1937) na południu Polski aniżeli w innych rejonach kraju. Zjawiska, o których mowa, znajdowały również odbicie w wynikach wyborów sejmowych i samorządowych okresu międzywo­jennego.

Oceniając rzecz w skali ogólnopolskiej, stwierdzić trzeba, że kultura polityczna stała na niezbyt wysokim poziomie. Świadczy o tym m. in. takie zjawisko, jak daleko idąca atomizacja życia politycznego, wynika­jąca nie tylko i nie tyle ze względów ideologicznych, z różnic klasowych i narodowościowych, ile z pobudek często personalnych i partykularystycznych. Dezintegracja życia politycznego, wyrażająca się w istnieniu kilkudziesięciu stronnictw, partii lub frakcji, tak charakterystyczna dla „geografii politycznej” II Rzeczypospolitej i jej parlamentaryzmu (do maja 1926 r.), była po prostu uwarunkowana zarówno kryteriami kla­sowymi, narodowościowymi (partie polityczne mniejszości narodowych), jak i – odnosi się to szczególnie do stronnictw chłopskich – zwykłym pieniactwem politycznym, nierzadko będącym rezultatem niskiej kultury politycznej niektórych przywódców i działaczy ruchu ludowego.

Poważny zwrot na lepsze przynieść miało w tej mierze drugie dzie­sięciolecie II Rzeczypospolitej, gdy na arenę polityczną wkraczać zaczęła młodsza generacja ludowców (głównie wiciarzy), wyrosła już w nie­podległym państwie polskim, wolna od obciążeń partykularystycznych,

myśląca kategoriami ponaddzielnicowymi, ogólnopaństwowymi, na ogół stojąca nieporównanie wyżej pod względem etyczno-moralnym i ideowo-politycznym od wielu przywódców starszej generacji. Doniosłą rolę w procesie wychowania tego pokolenia odegrała – także na tym polu – szkoła polska, podobnie jak i organizacje młodzieżowe chłopskie i ro­botnicze, poprzez swoją działalność wychowawczą pogłębiające świado­mość narodową i patriotyzm szerokich mas.

Hamulcem w tym procesie były natomiast polityczne konsekwencje przewrotu majowego, wydatnie podważające podstawy demokracji par­lamentarnej i ograniczające płaszczyznę życia społeczno-politycznego. Przewrót ten nadszedł w dwudziestoleciu bardzo szybko, bo zaledwie w pięć lat po ukształtowaniu się ustroju politycznego opartego na kon­stytucji marcowej 1921 r. Położył on zatem kres istnieniu demokracji zanim zdążyła ona okrzepnąć, zanim zdołano się jej nauczyć. W miejsce demokracji parlamentarnej wysunął reżim pomajowy jako hasło progra­mowe, hasło tzw. demokracji kierowanej, które w istocie rzeczy ozna­czało deprecjację parlamentaryzmu i zakwestionowanie egalitaryzmu po­litycznego, z równoczesnym propagowaniem autokratyzmu.

Rządy obozu sanacyjnego prowadziły do obniżenia kultury politycznej a także kultury prawnej społeczeństwa poprzez stosowanie niepraworządnych praktyk w zakresie ustawodawstwa politycznego. Wystarczy tu przypomnieć choćby tylko serię tzw. precedensów konstytucyjnych czy wypowiedzi najwyższych dostojników państwowych, godzące w powagę ustaw i samej konstytucji, sprawę uwięzienia w Brześciu czo­łowych polityków opozycyjnych, czy utworzenie obozu w Berezie Kar­tuskiej. Przemówienia Sławka o potrzebie ,,łamania kości” posłom na Sejm, tyrady zgorzkniałego i schorowanego marszałka pełne obelg pod adresem ustawy konstytucyjnej, parlamentu i posłów, z pewnością nie można zaliczyć do najlepszych środków wychowawczych, zmierzających do podniesienia kultury politycznej i prawnej narodu. System ten zatem podważał wiarę obywatela, że w odrodzonym państwie polskim tylko pra­wo określa stosunek aparatu państwowego do społeczeństwa. Oddziały­wał on zatem hamująco na proces pełnego poczucia identyfikacji narodu z państwem, co najbardziej chyba dawało się odczuwać na wsi polskiej.

W tym samym jednak okresie – wbrew intencjom obozu rządzące­go – ulegały nasileniu tendencje do konsolidacji politycznej społeczeń­stwa w duchu walki o demokrację, tendencje do jednoczenia się mniej­szych ugrupowań opozycyjnych – w większe, reprezentujące znacznie dojrzalsze założenia programowe od swych poprzedników, co świadczyło o wyraźnych postępach na polu przyswajania nowoczesnej kultury poli­tycznej.

Już sam fakt powstania własnej, suwerennej organizacji państwowej oddziałał bardzo znacznie na szybki rozwój kultury naukowej poprzez możliwość rozbudowy sieci placówek naukowych, obejmujących cały obszar ówczesnego państwa polskiego. Wystarczy tu tylko przytoczyć na przykład takie wydarzenia, jak stworzenie nowych, silnych ośrodków naukowych w Warszawie, Poznaniu i Wilnie, jak wydatne pomnożenie liczby wyższych uczelni i innych instytucji naukowych, jak poważny wzrost kadry naukowej, prowadzące w efekcie do równoczesnej likwidacji masowej emigracji naukowej z ziem b. zaboru rosyjskiego i b. za­boru pruskiego.

Podobnego typu uwagi odnieść można także do takich działów kul­tury, jak literatura, teatr, twórczość artystyczna i muzyczna. W ślad za rozwojem życia kulturalnego postępowała jego stopniowa (choć ciągle jeszcze powolna) demokratyzacja, w pewnej także mierze standa­ryzacja, czemu sprzyjały również takie czynniki, jak rozwój czytelnictwa książek i różnego rodzaju wydawnictw periodycznych, jak wreszcie po­jawienie się nowego środka „masowego przekazu” – radia, choć na razie w skali ograniczonej. Warto dodać, że liczba czytelników prasy codziennej wynosiła w drugiej połowie lat 30-tych już kilka milionów (na 35 min ogółu mieszkańców), zwiększając się w okresie dwudziestolecia między­wojennego co najmniej dwukrotnie.

Na kulturze tego okresu ciążyły pewne typowe uwarunkowania kla­sowe niezbyt wysoko rozwiniętego systemu kapitalistycznego, ogranicza­jące jej zasięg, a także określające – przynajmniej w części – jej treści ideowe. Nie należy jednak przy tym wszystkim zapominać, że kultura ta stanowiła w dziejach narodu nową, wyższego rzędu fazę rozwoju w ze­stawieniu z ogólnym poziomem życia kulturalnego przed 1919 r., że – zarazem – jej osiągnięcia stanowiły niezbędną podstawę i punkt wyjścia dla dalszego, jeszcze bardziej dynamicznego rozwoju na tym polu w Pol­sce Ludowej.

Ustrój szkolny i poziom oświaty

W stałym i ciągłym procesie włączania się coraz to szerszych kręgów ludności do życia kulturalnego – jak już wyżej była o tym mowa – najbardziej bezsporne i oczywiste, największe oraz najbardziej trwałe osiągnięcia ma do odnotowania oświata. Państwo polskie odziedziczyło po długotrwałej niewoli narodowej niezwykle niski stan szkolnictwa i oświaty. Wystarczy tu przytoczyć fakt, że według spisu ludności z 1921 r. było w Polsce wśród mieszkańców powyżej 10 lat – 33,l% analfabetów. Najgorzej pod tym względem przedstawiała się sytuacja na obszarze b. zaboru rosyjskiego (zwłaszcza w województwach wschodnich), gdzie przed wojną w ogóle nie obowiązywał przymus szkolny. W b. Galicji obowiązek szkolny wprawdzie istniał, ale nie był zbyt konsekwentnie realizowany. Tylko na ziemiach b. zaboru pruskiego można stwierdzić całkowite wykonywanie tego obowiązku w praktyce. Sytuację pod tym względem można przedstawić tak, że w 1913 r. w Królestwie przypadało na 100 mieszkańców zaledwie 3 dzieci w szkołach elementarnych, w Ga­licji – 14} w Poznańskiem – ponad 19. W Kongresówce uczęszczało do szkół zaledwie 20% ogółu dzieci, w Galicji wykonywało obowiązek szkol­ny ok. 85%, w zaborze pruskim ponad 99%.

Podkreślić nadto należy, że jednym z zasadniczych celów ustroju szkolnego w zaborach rosyjskim i pruskim było wynarodowienie mło­dzieży, gdy natomiast w zaborze austriackim przede wszystkim jej wy­chowanie na lojalnych obywateli, przywiązanych do dynastii i monarchii habsburskiej. Jedynie więc tylko w Galicji tamtejsze polskie nauczyciel­stwo mogło w szkołach podstawowych i średnich rozwijać pewne ele­menty kultury polskiej i właściwości narodowych, podczas gdy w Kró­lestwie i w zaborze pruskim tamtejsze szkolnictwo służyło celom wręcz przeciwstawnym.

Z nikłym więc bilansem weszły polskie władze oświatowe w okres niepodległości. Kwestią zasadniczą dla podniesienia kulturalnego społe­czeństwa była przede wszystkim sprawa urzeczywistnienia powszechności nauczania na szczeblu podstawowym. Środkiem ustawodawczym zmie­rzającym do tego celu był dekret wydany w lutym 1919 r. o powszechnym obowiązku szkolnym. Zasadę powszechności miało jednocześnie symbo­lizować samo nazewnictwo szkoły elementarnej. Obowiązek szkolny (dla dzieci od lat 7 do 14) został ustanowiony wcześniej, zanim jeszcze stwo­rzyć można było podstawy materialne i przygotować fachową kadrę dla realizacji powszechności oświaty. Przystąpiono więc do rozbudowy sieci szkolnej, która wzrosła z 18 404 szkół i 2 431 800 uczniów przed 1914 r., do 27515 szkół i 3222900 uczniów w 1922/23 r. Mimo tak wydatnego postępu realizacji obowiązku nauczania objęło ono w tymże roku niespeł­na 69% dzieci.

W latach następnych rozwój szkolnictwa podstawowego postępował już wolniej, nie zdołał też aż do kresu istnienia II Rzeczypospolitej osią­gnąć stanu zapewniającego pełną realizację obowiązku szkolnego. Bez­pośrednio przed 1939 r. znajdowało się w szkołach 4701200 uczniów stanowiących 90% ogółu dzieci objętych obowiązkiem szkolnym. Warto przy tym zaznaczyć, że w ciągu całego dwudziestolecia międzywojennego utrzymywała się poważna dysproporcja między stopniem realizacji obo­wiązku szkolnego w województwach zachodnich i niektórych centralnych, gdzie wahał się on w granicach 95-100%, a sytuacją w województwach wschodnich, gdzie wynosił on od 71,6% w województwie wołyńskim do 84,1% w województwie wileńskim.

Taki stan rzeczy powodował, że jeszcze w latach trzydziestych ponad 1/5 ludności w wieku powyżej 10 roku życia nie umiała czytać i pisać, a wynikało to przede wszystkim z sytuacji na terenie ziem zabużańskich, na tzw. kresach wschodnich. Znany był także proces tzw. wtórnego analfabetyzmu.

Problemem trudnym była sprawa zintegrowania w jednolity system szkolnictwa, które w obrębie poszczególnych zaborów dzieliły od siebie znaczne różnice. Wiązało się z tym zagadnienie poważnego niedoboru kadr nauczycielskich, występującego w zaborach rosyjskim i pruskim. Dlatego już we wspomnianym dekrecie o powszechnym obowiązku szkolnym z 1919 r. przewidziano tworzenie specjalnych pięcioletnich szkół średnich dla kształcenia nauczycieli, a mianowicie seminariów nauczy­cielskich. W 1922/23 r. liczono już ponad 26 tys. uczniów kształconych w 174 seminariach, w tym – 62 prywatnych. Zanim jednak zdołano wyszkolić odpowiednio kwalifikowane kadry, powoływano do pracy w szkolnictwie osoby o niepełnych lub wręcz prawie żadnych kwalifi­kacjach. Tak np. do szkół w b. Królestwie angażowano nawet masowo kandydatów mających ukończoną zaledwie szkołę podstawową i kilku­tygodniowe, pośpiesznie organizowane kursy dokształcające. Natomiast na ziemiach b. zaboru pruskiego zatrudniano w szkołach polskich jeszcze czas jakiś nauczycieli narodowości niemieckiej.

Poziom nauczania był – w tej sytuacji – bardzo nierównomierny, tym bardziej że nie zdołano wszędzie zorganizować szkół podstawowych 7-klasowych. Po pierwszych dziesięciu latach, według danych z roku szkolnego 1927/28 absolwenci tego typu szkół stanowili zaledwie 22,3% ogółu kończących szkoły powszechne. Istniała przy tym wyraźna nierównomierność w rozmieszczeniu ich między miastem a wsią, gdzie do szkół 7-klasowych uczęszczało zaledwie 13% ogółu uczniów. Znaczna większość dzieci wiejskich kończyła szkoły najniżej zorganizowane, tzn. l- lub 2-klasowe, co zwłaszcza dotyczyło województw wschodnich.

Poważny hamulec w rozwoju szkół wyżej zorganizowanych stanowił brak odpowiednich budynków szkolnych. Szkoły wiejskie mieściły się często w lokalach na ten cel nieodpowiednich, jak np. w zwykłych, cia­snych i małych chatach chłopskich. Liczba szkół wprawdzie rosła, trudno bowiem wyobrazić sobie rozwój państwa w XX w. bez rozwoju szkół podstawowych, zwłaszcza że Polska była krajem wysokiego przyrostu naturalnego (w latach 1926-1935 – od 15,5 do 13‰), ale był to rozwój umożliwiający tylko częściowe nadrobienie wielowiekowego zacofania i nie pozwalający na osiągnięcie wysokiego szczebla kultury.

Już w początkach istnienia II Rzeczypospolitej trwał spór o oblicze ideowe szkoły pomiędzy siłami lewicy, postulującej szkolnictwo demo­kratyczne – tj. powszechne, bezpłatne, obowiązkowe i świeckie – a obo­zem klerykalno-prawicowym, usiłującym nadać systemowi szkolnemu w Polsce cechy wyznaniowe i elitarne. Pierwszy polski program oświa­towy przygotowany przez Ksawerego Praussa, ministra oświaty w rządzie Moraczewskiego z 1918 r. (tzw. program Praussa), wprowadzał zasadę szkoły tolerancyjnej, ze świeckim nauczycielstwem, w której duchowni prowadzą tylko naukę religii, dostosowaną do wyznania zadeklarowanego przez rodziców uczniów. Zasadę tę poparł powstały w kwietniu 1919 r. Związek Polskich Nauczycieli Szkół Powszechnych (nazywany potem Związkiem Nauczycielstwa Polskiego) i odbyty w tymże roku w War­szawie wielki ogólnopolski zjazd nauczycieli. Odrzucono tym samym w zasadzie próby przekształcenia szkoły polskiej w szkołę wyznaniową, pozostawiając jednak naukę religii jako przedmiotu obowiązkowego.

W przeciwieństwie do szkolnictwa podstawowego, które całkowicie zostało objęte nowym, polskim ustawodawstwem, szkolnictwo średnie przejęło podstawowe zasady ustrojowe i programowe głównie z dawnego zaboru austriackiego, częściowo także z instytucji szkolnych ukształto­wanych w Królestwie w okresie okupacji niemiecko-austriackiej. Domi­nującym typem szkoły średniej było ogólnokształcące 8-klasowe gimna­zjum różnych specjalizacji (gimnazjum klasyczne z łaciną i greką, huma­nistyczne z łaciną lub matematyczno-przyrodnicze), do którego prawo wstępu mieli kandydaci po ukończeniu 4 klas szkoły powszechnej. Prze­ważały zdecydowanie gimnazja klasyczne i humanistyczne, stanowiące w 1928/1929 r. 85% wszystkich gimnazjów. Jeśli nad szkołami podsta­wowymi nadzór sprawowały w pierwszej instancji inspektoraty szkolne, to szkolnictwo średnie podlegało bezpośrednio kuratoriom okręgów szkolnych.

Sieć tych szkół była słabo rozbudowana, przy czym spora ich część znajdowała się w rękach prywatnych. W roku szkolnym 1922/23 istniały 762 szkoły średnie ogólnokształcące, z czego tylko 260 państwowych, Miały one na ogół charakter dość ekskluzywny, gdy zważymy, że w roku szkolnym 1922/23 na ogólną liczbę 227000 uczniów pobierających naukę w szkołach średnich niecałe 4% młodzieży było pochodzenia robotniczego a 13% chłopskiego, z tym wszakże, że były to przeważnie dzieci bogatych chłopów. Taki skład socjalny uczniów wynikał w dużej mierze stąd, że w gimnazjach obowiązywały dość wysokie opłaty szkolne, nauka zaś trwała zbyt długo w stosunku do możliwości finansowych uboższych warstw ludności.

Ukończenie gimnazjum i złożenie egzaminu dojrzałości było w ówcze­snej Polsce ważnym kryterium awansu społecznego, a także swoistego rodzaju nobilitacją w sensie towarzysko-obyczajowym, niezależnie od takich uprawnień, jak prawo do wstąpienia na wyższą uczelnię, prawo do skróconej służby wojskowej (jednoroczne szkoły podchorążych re­zerwy) lub wstąpienie do zawodowej szkoły oficerskiej. Szkoły, o których mowa, dawały określony typ absolwenta, wielce charakterystyczny dla przeważającej części ówczesnej inteligencji polskiej, o dość rozległej wie­dzy i zainteresowaniach humanistycznych, ale najczęściej słabo zoriento­wanej w problematyce nauk ścisłych, technicznych i ekonomicznych.

To ostatnie zjawisko było tym bardziej symptomatyczne, że działem szczególnie zaniedbanym w początkowym okresie dwudziestolecia było szkolnictwo zawodowe. Poza rozleglejszą siecią utworzonych w 1920 r. jedenastomiesięcznych szkół przysposobienia rolniczego, które stanowiły jakby rodzaj przedłużenia wiejskich szkół powszechnych, nauczanie za­wodów praktycznych rozwijało się słabo i bez oparcia na osobnych aktach prawnych. W roku szkolnym 1922/23 istniało w Polsce 346 szkół zawodo­wych, w tym zaledwie 94 państwowych, z ogólną liczbą 31 tys. uczniów.

Poważne zmiany ustroju szkolnictwa powszechnego i średniego przy­niosła reforma szkolna, przeprowadzona według ustawy z marca 1932 r., tzw. jędrzejewiczowska od nazwiska ówczesnego ministra wyznań reli­gijnych i oświecenia publicznego (WRiOP) Janusza Jędrzejewicza. Re­forma powyższa odnosiła się do całego poziomu nauczania – od najniższych do najwyższych szczebli. Na szczeblu najniższym – podstawo­wym – sankcjonowała stan faktyczny, odbiegający in minus od zasady siedmioklasowej szkoły powszechnej poprzez ustalenie w tej szkole trój­stopniowego programu powszechnego nauczania – elementarnego, wyż­szego i pełnego, z czym miało się łączyć odpowiednie zaszeregowanie szkół. Praktycznie biorąc zachował się jednak nadal podział szkół powszechnych od jednoklasowych do siedmioklasowych, przy zdecydowanej przewadze szkół niżej zorganizowanych.

Szerzej zajęła się ustawa sprawą dokształcania młodzieży w wieku do lat 18, wprowadzając formalny obowiązek w tym zakresie w szkołach lub na kursach ogólnokształcących lub zawodowych. Z powodu słabo rozwiniętej sieci takich szkół obowiązek ten mógł być w istocie rzeczy tylko częściowo wykonywany.

Ustawa z 1932 r. wprowadzała na miejsce jednolitego, 8-letniego gim­nazjum dwustopniową szkołę średnią, której niższym stopniem było 4-letnie jednolite gimnazjum, przyjmujące kandydatów po ukończeniu 6 klas szkoły powszechnej i złożeniu egzaminu wstępnego, oraz 2-letnie liceum z czterema zasadniczymi specjalizacjami – klasyczną, humani­styczną, matematyczno-fizyczną i przyrodniczą. Odrębną rolę miały speł­niać 3-letnie licea pedagogiczne, mające szkolić nauczycieli szkół po­wszechnych, zamiast zlikwidowanych seminariów nauczycielskich. Dostęp do liceum umożliwiała tzw. mała matura, natomiast dopiero ukończenie liceum („duża matura”) dawało podstawę do uzyskania świadectwa doj­rzałości.

Reforma jędrzejewiczowska z punktu widzenia profilu i treści naucza­nia przynosiła niewątpliwy postęp. Ograniczała ona nadmiernie ekspono­wane przedmioty klasyczne i humanistyczne, rozbudowując szerzej nauki ścisłe i przyrodnicze. Specjalizacja nauczania na wyższym szczeblu szkoły średniej była poczynaniem ze wszech miar pożytecznym. Zmiany w syste­mie kształcenia nauczycieli, wprowadzające specjalistyczne licea oparte na podbudowie gimnazjum ogólnokształcącego na miejsce seminariów, traktowanych jako szkoły średnie drugiej kategorii, miały niewątpliwie na celu podniesienie ogólnego i fachowego poziomu przygotowania do za­wodu nauczycielskiego. Podniosła ona również do rangi gimnazjów i lice­ów średnie szkolnictwo zawodowe, dotychczas traktowane po macoszemu, co wyrażało się również w nazewnictwie tego typu szkół.

Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę ówczesną strukturę szkol­nictwa, stwarzała jednak reforma dodatkowe bariery na drodze do wyż­szego stopnia oświaty dla uboższych warstw społeczeństwa. Wynikało to stąd, że na wsi przeważały zdecydowanie szkoły niżej zorganizowane, naj­wyżej 3-4-klasowe, które umożliwiały prawo wstępu do gimnazjum daw­nego typu, nie dawały natomiast takich uprawnień w odniesieniu do no­wego gimnazjum. Rozbicie szkoły średniej na dwa ogniwa, przy założe­niu, że wyższy jej szczebel będzie mniej licznie reprezentowany w małych miastach i miasteczkach, stwarzało z kolei dodatkowe zapory do pokona­nia dla młodzieży chłopskiej i małomiasteczkowej, pragnącej dostać się na wyższe uczelnie. Leżało to jednak w intencjach obozu rządzącego, o czym świadczą okólniki Ministerstwa WRiOP, zalecające przyjmowanie do gimnazjów przede wszystkim dzieci urzędników państwowych, a zwła­szcza oficerów, następnie z kolei osób reprezentujących różne sfery burżuazji i inteligencji, rzemieślników i wolne zawody, na ostatnim zaś miejscu stawiające chłopów. Stanowisko to było zgodne z atmosferą pa­nującą w kołach rządzących, gdzie dominowały teorie o nadprodukcji inteligencji i o potrzebie wydatnego ograniczenia kształcenia młodzieży wiejskiej na wyższych szczeblach nauczania. Tym też należy tłumaczyć nieznaczny tylko wzrost szkół średnich – do 777 gimnazjów ze 181 tys. uczniów (w 1937/38 r.) i 691 liceów z 40 tys. uczniów.

Szersze nieco możliwości otwierała nowa ustawa dla rozwoju szkół zawodowych, które miały obejmować szkolnictwo niższe i średnie – na poziomie gimnazjalnym i licealnym, następnie szkoły dokształcające, wreszcie przysposobienie zawodowe na kursach specjalizacyjnych. W ro­ku szkolnym 1934/35 liczba wszystkich tych szkół i kursów wzrosła już do 714 z 70 tysiącami uczniów, z czego jednak było tylko 120 państwo­wych i 29 samorządowych.

Po zamachu majowym, w miarę umacniania się władzy obozu sana­cyjnego, wzrastało stopniowo uzależnienie kadry nauczycielskiej od arbi­tralnych ocen organów administracji szkolnej. W sierpniu 1928 r. Mini­sterstwo WRiOP rozszerzyło uprawnienia kuratorów do mianowania i zwalniania tymczasowych nauczycieli szkół średnich i seminariów na­uczycielskich oraz do przenoszenia wszystkich nauczycieli ,,na ich własną prośbę”, wymuszaną często przez inspektorów szkolnych na nauczycielach nastawionych opozycyjnie lub krytycznie wobec reżimu rządzącego. Na­uczyciele próbowali bronić się poprzez silną i postępową organizację za­wodową – Związek Nauczycielstwa Polskiego. Jednakże w 1936 r. władze sanacyjne, wykorzystując fakt wydania przez przeznaczone dla dzieci pismo ZNP ,Płomyk” specjalnego numeru poświęconego Związkowi Ra­dzieckiemu, zainicjowały serię represji w stosunku do wspomnianej orga­nizacji. Radziecki numer pisma skonfiskowano, po czym wbrew statutowi mianowano prorządowego kuratora związku. Poczynania te wywołały z kolei w październiku 1937 r. strajk nauczycielski, zakończony częściowo powodzeniem.

Szkoły wyższe i rozwój nauki

Głównymi ośrodkami nauki polskiej przed rokiem 1914 były Uniwersy­tet Jagielloński i Akademia Umiejętności w Krakowie oraz Uniwersytet Jana Kazimierza i Politechnika we Lwowie. W czasie I wojny światowej (1915) spolszczeniu uległ również Uniwersytet i Politechnika Warszawska. Stan posiadania na polu szkolnictwa wyższego był więc z chwilą odbudo­wy państwowości polskiej stosunkowo skromny. W 1919 r. powstały dwa dalsze uniwersytety w Poznaniu i Wilnie. Na krótko przedtem (XII 1918) utworzono prywatny Katolicki Uniwersytet Lubelski. Z chwilą odzyska­nia niepodległości powołano nadto do życia dwie wyższe uczelnie typu specjalistycznego mające doniosłe znaczenie dla gospodarki narodowej, a mianowicie Akademię Górniczą w Krakowie i Szkołę Główną Gospodar­stwa Wiejskiego w Warszawie. Nowo powstałe uniwersytety borykały się z poważnymi trudnościami kadrowymi, o czym świadczy m.in. fakt, że Uniwersytet Poznański był w stanie utworzyć początkowo tylko dwa wy­działy i dopiero w 1925 r. zdołał się przekształcić we właściwym tego sło­wa znaczeniu wszechnicę. Częściowo trudności te pozwolił pokonywać na­pływ do nowych ośrodków pracowników nauki z Krakowa i Lwowa i powrót wielu polskich uczonych, przebywających dotąd na emigracji. W latach późniejszych powstał szereg dalszych wyższych uczelni różnych typów i specjalności.

Zasady ustrojowe szkolnictwa wyższego zostały określone ustawą z lipca 1920 r. Przewidywały one istnienie w Polsce szkół wyższych dwu kategorii – akademickich i nieakademickich. Tylko szkoły akademickie miały prawo nadawania stopni naukowych, które mogły jednocześnie być używane jako tytuły zawodowe. Szkoły akademickie korzystały z szero­kiego samorządu, zwanego powszechnie autonomią uniwersytecką. Władze tego typu uczelni, jak dziekani, senat i rektor wraz z zastępującym go pro­rektorem, były organami wybieralnymi, powoływanymi przez kolegia profesorów. Miały one szeroko ujęte uprawnienia, przy zachowaniu jednak nadzoru w ręku ministra WRiOP. Typowały kandydatów na profesorów i przedstawiały ich do nominacji prezydentowi za pośrednictwem resortu oświaty, który miał jednak prawo zgłaszania sprzeciwu w stosunku do przedstawionych kandydatów. Miały one następnie prawo – z warun­kiem akceptacji przez resort WRiOP – nadawania stopni docentów, wchodzących łącznie z profesorami w skład grona nauczającego.

Autonomia uczelni akademickich wyrażała się również w tym, że rek­tor mógł np. udzielić studentom zezwoleń na zakładanie stowarzyszeń i na odbywanie zgromadzeń w obrębie uczelni bez ingerencji ze strony organów administracji ogólnej i policji, które nie mogły wkraczać na te­ren uniwersytecki bez zgody rektora.

W roku 1922/23 było w Polsce 17 szkół wyższych, na których studio­wało ok. 38 tys. osób. W roku 1937/38 łączna liczba studiujących na 32 uczelniach akademickich i nieakademickich wynosiła niecałe 50 tys. Skromne te liczby wymownie świadczą o tym, jak nikły odsetek młodzieży dostawał się do szkół akademickich, przy czym jedną z podstawo­wych przyczyn tego stanu rzeczy były wysokie opłaty na studiach i poli­tyka stypendialna, która zapewnić mogła stypendia dla niecałych 5% ogó­łu studentów. Nic więc dziwnego, że łączny odsetek młodzieży akade­mickiej pochodzenia robotniczego i chłopskiego nie przekraczał w ciągu całego dwudziestolecia międzywojennego 20%. W roku 1928/29, tj. w roku najpomyślniejszej koniunktury gospodarczej, studentów wywodzących się ze środowisk robotniczych było zaledwie 8,1%, natomiast pochodzących z rodzin chłopskich (do 50 ha gruntu) – 9,8%.

Atmosfera w szkolnictwie wyższym uległa niekorzystnym zmianom w wyniku nowej sanacyjnej ustawy o szkołach akademickich, wydanej w marcu 1933 r. Ustawa powyższa ograniczała autonomię tych szkół, ściślej podporządkowując je ministrowi WRiOP, przy czym bezpośrednim powodem jej wydania był wzmiankowany już (s. 284) protest 45 najwybit­niejszych profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, a następnie także innych uczelni, piętnujących postępowanie władz w 1930 r. wobec więź­niów brzeskich. Z drugiej strony mnożyły się w latach trzydziestych eks­cesy o charakterze nacjonalistycznym, głównie antysemickim i antyukraińskim, inspirowane przez młodzież endecką. Ze strony endeków pojawi­ły się żądania ograniczenia liczby miejsc na studiach dla osób narodowo­ści niepolskiej („numerus clausus”) lub dalej idące żądania – nieprzyjmowania na studia nie-Polaków (,,numerus nullus”). Fakty, o których mowa, coraz mocniej naruszały tradycyjne poczucie liberalizmu i tolerancyjności, stanowiące nieodłączne atrybuty wolności nauki a także naucza­nia.

Wyższe uczelnie stanowiły w ciągu całego okresu międzywojennego główne ośrodki rozwoju nauki. Instytucje naukowe nieuniwersyteckie, jak Akademia Umiejętności, przekształcona w Polską Akademię Umiejęt­ności, jak szereg towarzystw naukowych, m.in. Towarzystwo Naukowe Warszawskie, Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, ograniczały się do koordynowania niektórych prac o charakterze kompleksowym, podej­mowanych przez pracowników naukowych uniwersyteckich oraz do dzia­łalności edytorskiej, dokumentacyjnej itp. Były one wreszcie dodatkowym forum zebrań i dyskusji naukowych. PAU spełniała nadto rolę centralnej instytucji reprezentującej naukę polską na zewnątrz.

Ogółem w roku 1937/38 w 32 uczelniach wyższych i instytucjach nauko­wych z 93 wydziałami, 782 katedrami zatrudnionych było 4403 pracowni­ków nauki. W wielu dyscyplinach nauka polska osiągnęła w dwudziesto­leciu międzywojennym wysoki poziom, a w niektórych wyniki o światowym znaczeniu.

Sławę międzynarodową zdobyła szczególnie nauka polska dzięki ośrod­kom w Warszawie, Lwowie i Krakowie. Dzięki pracom matematyków warszawskich osiągnięto czołowe miejsce w skali światowej w zakresie teorii mnogości, topologii i teorii funkcji rzeczywistych (Z. Janiszewski, W. Sierpiński, S. Mazurkiewicz, K. Kuratowski i in.). Podobną rolę odgry­wała szkoła lwowska, zwłaszcza w zakresie analizy funkcjonalnej (S. Ba-nach, H. Steinhaus, S. Mazur i in.). Poważne osiągnięcia miała również tzw. warszawska szkoła logiczna, która znacznie przyczyniła się do rozwoju logiki matematycznej (J. Łukasiewicz, S. Leśniewski). W Krakowie wybitne osiągnięcia na polu matematyki mieli S. Zaremba i F. Leja, na­tomiast w zakresie logiki matematycznej i filozofii L. Chwistek. W astro­nomii duże znaczenie miały obserwacje gwiazd zaćmieniowych profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego T. Banachiewicza, twórcy tzw. rachunku krakowianowego (1925).

Poczesne miejsce zajmowała również fizyka doświadczalna, zwłaszcza zakład profesora Uniwersytetu Warszawskiego S. Pieńkowskiego, który stał się przodującym ośrodkiem badania luminescencji gazów i cieczy. Początek badań nad promieniowaniem kosmicznym zainicjowali S. Ziemecki i M. Mięsowicz. W fizyce teoretycznej do dorobku nauki światowej weszły prace Cz. Białobrzeskiego z zakresu astrofizyki oraz prace W. Rubinowicza z dziedziny teorii kwantów i promieniowania. Do najcenniej­szych osiągnięć w naukach chemicznych należy zaliczyć poważne osiąg­nięcia fizyko-chemika W. Świętosławskiego z zakresu termochemii i ebuliometrii, następnie organika K. Dziewońskiego w syntezie barwnych związków wielopierścieniowych i heterocyklicznych, wreszcie publikacje J. Zawadzkiego z technologii nieorganicznej.

Nauki o ziemi (geologia, geografia) skoncentrowały swoją tematykę badawczą wokół opracowań kartograficznych, geomorfologicznych i kli­matologicznych różnych regionów kraju. Szczególną rolę odgrywały bada­nia geologiczno-mineralogiczne terenów karpackich (J. Nowak, W. Goetel i in.), Gór Świętokrzyskich (J. Czarnocki, J. Samsonowicz) i Górnoślą­skiego Zagłębia Węglowego (S. Czarnocki, St. Doktorowicz-Hrebnicki). Największym osiągnięciem ówczesnej geologii polskiej było odkrycie Nadbużańskiego Zagłębia Węglowego przez J. Samsonowicza. Szeroko znana była w skali europejskiej szkoła geograficzna E. Romera.

W tematyce biologii wybijały się fundamentalne wydawnictwa seryj­ne – „Flora Polska” pod redakcją M. Raciborskiego i W. Szafera oraz „Fauna Słodkowodna Polska” redagowana przez T. Jaczewskiego i T. Wol­skiego. W poszczególnych dyscyplinach nauk biologicznych odrębne szkoły i kierunki stworzyli – w parazytologii – K. Janicki, w biochemii J. Par­nas, w paleobotanice i w ochronie przyrody – W. Szafer, w paleozoolo­gii – R. Kozłowski, w fitosocjologii – J. Paczoski, w hydrobiologii – A. Lityński, w marynistyce – M. Siedlecki.

Szczególnie wysoki, światowy poziom zdobyła botanika. Rozwijała się również w kierunku badań specjalistycznych zoologia, podobnie jak i na­uki rolnicze, do których czołowych przedstawicieli należał J. Mikułowski-Pomorski. W antropologii J. Czekanowski stworzył we Lwowie szkołę, która wsławiła się wprowadzeniem do badań antropologicznych staty­styki matematycznej.

Do czołowych osiągnięć w dziedzinie nauk lekarskich należy zaliczyć prace L. Hirszfelda na polu mikrobiologii, współtwórcy nauki o grupach krwi oraz R. Weigla, odkrywcy szczepionki przeciwdurowej. Medycyna polska mogła się poszczycić – ogólnie biorąc – kilkoma silnymi ośrodka­mi dydaktyczno-naukowymi w takich działach, jak interna, pediatria, chirurgia, neurologia i psychiatria.

Mniejsze możliwości mieli w Polsce międzywojennej przedstawiciele nauk technicznych, ale i na tym polu szereg uczonych wzbogacił dorobek nauki światowej, jak T. Huber, współtwórca energetycznej hipotezy wy­trzymałości materiałów, S. Bryła – pionier spawalnictwa, A. Wasiutyński – teoretyk kolejnictwa, W. Wierzbicki – twórca metody ustalania współczynników bezpieczeństwa w budownictwie, W. Budryk – światowy autorytet w zakresie bezpieczeństwa górniczego. Naukowe podstawy rozwoju polskich konstrukcji lotniczych stworzył C. Witoszyński.

W zakresie nauk humanistycznych nastąpiła intensyfikacja poczynań naukowych, wyrażająca się m.in. w zwielokrotnieniu kierunków badaw­czych. Wybitne osiągnięcia reprezentowała w dwudziestoleciu międzywo­jennym historiografia i archeologia. Z czołowych historyków należy wy­mienić historyków ustroju O. Balzera i S. Kutrzebę, historyków gospo­darczych F. Bujaka, J. Rutkowskiego, R. Gródeckiego i N. Gąsiorowską, historyków dziejów politycznych, jak W. Konopczyńskiego, J. Feldmana, S. Zakrzewskiego, W. Tokarza, znawcę zagadnień metodologicznych M. Handelsmana. Wybitne osiągnięcia archeologiczne reprezentował J. Kostrzewski, współodkrywca i badacz prasłowiańskiej osady w Bisku­pinie.

Wielkie postępy poczyniła w tych latach socjologia polska, której naj­wybitniejsi przedstawiciele, jak L. Krzywicki, F. Znaniecki, S. Czarnowski stworzyli odrębne szkoły socjologiczne i należeli do czołowych reprezentantów tej dyscypliny w skali światowej. W badaniach nad dzie­jami kultury na czołowe miejsce wysunęli się A. Brückner, J. Ptaśnik, S. Łempicki, S. Bystroń, wybitny również etnograf.

W naukach ekonomicznych kierunek neoklasyczny reprezentowali wy­bitni jego reprezentanci A. Krzyżanowski i E. Taylor, natomiast kierunek matematyczny W. Zawadzki i A. Wakar. W latach trzydziestych grupa wysoce uzdolnionych ekonomistów polskich (m.in. L. Landau, O. Lange, M. Kalecki) przeprowadziła szereg cennych analiz ekonomii burżuazyjnej i gospodarki kapitalistycznej.

Filozofii okresu międzywojennego najsilniejszy ton nadawała szkoła Iwowsko-warszawska z takimi jej przedstawicielami, jak K. Twardowski, T. Kotarbiński, K. Ajdukiewicz. Z innych kierunków filozoficznych roz­wijała się również fenomenologia reprezentowana przez R. Ingardena, neotomizm związany z filozofami katolickimi oraz badania historyczno-filozoficzne (K. Michalski, W. Tatarkiewicz).

W naukach prawnych na plan pierwszy wysuwały się prace z zakresu prawa pozytywnego, instytucji ustrojowych i prawa międzynarodowego. Szeroki rozgłos uzyskały zwłaszcza publikacje L. Petrażyckiego z dziedzi­ny teorii prawa i R. Taubenschlaga z historii prawa antycznego.

Badania słowianoznawcze reprezentowały w nauce polskiej poziom szczególnie wysoki, że wymienimy tu tylko prace K. Moszyńskiego z et­nografii, K. Nitscha, J. Rozwadowskiego, T. Lehra-Spławińskiego i M. Małeckiego z językoznawstwa. Trwałe owoce swych badań nad historią lite­ratury polskiej pozostawili I. Chrzanowski, S. Pigoń, J. Krzyżanowski i J. Kleiner.

W filologii klasycznej światowy poziom reprezentowali helleniści T. Zieliński i T. Sinko, bizantolog L. Sternbach i badacz łacińskiej litera­tury średniowiecznej R. Gansiniec.

Poważną przeszkodą do jeszcze pełniejszego rozwinięcia badań nauko­wych w latach 1918-1939 były ustawiczne trudności natury finansowej, powodujące brak niezbędnego wyposażenia, co odnieść należy przede wszystkim do nauk matematyczno-przyrodniczych i technicznych. Tym większe znaczenie miała działalność instytucji naukowych, inspirujących badania naukowe i koordynujących je, w czym przodowała Polska Akade­mia Umiejętności (kontynuatorka założonej w 1873 r. Akademii Umiejęt­ności), a także założone jeszcze w 1907 r. Warszawskie Towarzystwo Na­ukowe. Mniejszą stosunkowo rolę odgrywała Akademia Nauk Technicz­nych (założona 1920), z uwagi na niedocenianie przez władze państwowe i organizacje społeczne wagi techniki. Obok wspomnianych już trudności finansowych niemały wpływ na ten stan rzeczy wywierało konserwatyw­ne nastawienie inteligencji polskiej w okresie międzywojennym, nie stwa­rzające korzystnego klimatu dla rozwoju tej gałęzi nauk stosowanych.

Literatura

W początkowym okresie lat międzywojennych nadal znaczną rolę w twórczości literackiej odgrywało starsze pokolenie pisarzy, ukształto­wane jeszcze w dobie modernizmu. Żyli jeszcze tacy wielcy prozaicy jak S. Żeromski, W. Reymont, A. Strug, W. Berent i tej rangi poeci, jak J. Kasprowicz, A. Lange, B. Ostrowska, L. Staff, B. Leśmian.

W miarę upływu pierwszych lat niepodległości, tak długo oczekiwanej i upragnionej, niektórzy z tych pisarzy, jak przede wszystkim Żeromski, dokonywali konfrontacji swych nadziei i pragnień z rzeczywistością, co skłaniało ich do wyciągania wniosków pełnych goryczy a zarazem nacechowanych wyraźnym radykalizmem społecznym. Owocem tych prze­żyć wielkiego pisarza był ostatni jego utwór, zatytułowany Przedwiośnie. Wkrótce po ukazaniu się powieści zmarł jej autor (1925), tego samego roku również Reymont, w rok zaś potem Kasprowicz. Zmiana tonacji zazna­czyła się równocześnie w twórczości poetów łączących dawną epokę z no­wą. W twórczości Staffa obserwujemy zwrot w kierunku spraw życia codziennego, u Leśmiana ściślejsze powiązania fantastyki z obserwacją konkretów społecznych.

Zasadniczy kierunek rozwojowi literatury nadało jednak młodsze po­kolenie pisarzy, związanych z kilku grupami literackimi, nadającymi cha­rakterystyczny obraz życiu literackiemu dwudziestolecia. Główny ton te­mu życiu nadawały przy tym – skrycie ze sobą rywalizujące o prymat – środowiska Warszawy i Krakowa, w znacznie mniejszej mierze Poznania, Lwowa, Łodzi, czy Wilna. Przeświadczenie, że w ramach nie­podległego państwa życie będzie znacznie lepsze, znalazło początkowo bardzo mocny wyraz u tego typu młodych wówczas pisarzy, jak J. Tuwim, czy K. Wierzyński. W tej atmosferze ukształtowała się grupa, która w ka­barecie Pod Pikadorem w Warszawie organizowała wieczory literackie i artystyczne. W 1920 r. wyszedł pierwszy numer wydawanego przez nią pisma „Skamander” (1920-1939). Reprezentanci tej grupy odrzucili wzniosłą tematykę poezji młodopolskiej, lansując szerzej tematykę „dnia powszedniego”, bliską szaremu człowiekowi. Również ich forma poetycka zmierzała do nadania utworom cech komunikatywności, dostępnych dla szerszego odbiorcy. Wśród „skamandrytów” wyrosło szereg odrębnych wybitnych indywidualności, jak J. Tuwim, A. Słonimski, J. Lechoń, K. Wierzyński, J. Iwaszkiewicz.

Grupę, która mocniej akcentowała radykalizm społeczny, tworzyli kra­kowscy i warszawscy propagatorzy futuryzmu, jak J. Jankowski, T. Czyżewski, B. Jasieński, S. Młodożeniec, A. Stern. Źródeł inspiracji poetyckiej szukali oni zarówno w starej kulturze ludowej jak i w świecie nowoczes­nej techniki. Z podobnych przesłanek wychodziła – również ciążąca ku lewicy – grupa skupiona wokół czasopisma „Zwrotnica” (początkowo pismo, a w latach 1924-1926 grupa literacka, zwana również Awangardą krakowską) ze swymi głównymi przedstawicielami: T. Peiperem, J. Przybosiem, J. Brzękowskim i J. Kurkiem. Tu także powstały ugrupowania pomniejsze, jak Litart czy Helion.

Z innych grup pisarskich, przede wszystkim poetyckich, należy wymie­nić poznańską grupę „Zdrój” (1917-1922) propagującą programowo ekspresjonizm, do którego można zaliczyć: J. i W. Hulewiczów, J. Stura, E. Zegadłowicza i J. Wittlina. W Łodzi powstał zespół literacki Meteor, w Wilnie – w latach trzydziestych – grupa Żagary, skupiająca wokół siebie, podobnie jak warszawska Kwadryga, literacką młodzież uniwersy­tecką, a we Lwowie pismo „Sygnały” o charakterze lewicowym.

Proces radykalizacji części pokolenia młodych pisarzy i poetów do­prowadził do ukształtowania się nurtu poezji rewolucyjnej, jednakże o zróżnicowanych tendencjach artystycznych, wyrażanych przez W. Broniewskiego, S. R. Standego, W. Wandurskiego, B. Jasieńskiego.

Twórczość prozaików dwudziestolecia stała w dużej mierze pod zna­kiem „straconych złudzeń”, wywołanych rozczarowaniem, jakiego nie szczędził inteligencji twórczej obraz stosunków społeczno-politycznych w II Rzeczypospolitej. Obok wspomnianego już Przedwiośnia do rzędu tego typu powieści trzeba zaliczyć Romans Teresy Hennert Z. Nałkowskiej i Pokolenie Marka Swidy A. Struga. Wielką indywidualność pisarską za­czynała już wtedy reprezentować M. Dąbrowska, dając przepojony głębo­kim humanizmem zbiór opowiadań Ludzie stamtąd poświęcony losom bie­doty wiejskiej.

Równolegle rozwijała się twórczość epigonów Młodej Polski i przed­stawicieli ekspresjonizmu na polu dramaturgii, jak K. H. Rostworowskiego. Zaczął się też formować dramat awangardowy reprezentowany przede wszystkim przez S. I. Witkiewicza. W repertuarze współczesnym dominowała jednak zróżnicowana pod względem stylu twórczość kome­diowa takich autorów, jak W. Perzyński, S. Krzywoszewski, A. Grzymała-Siedlecki, S. Kiedrzyński i szeregu innych.

Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych obserwujemy schyłek tendencji ekspresjonistycznych, wysuwających na pozycje pierwszoplano­we indywidualne przeżycia bohatera. Zaczęły się natomiast pojawiać dąż­ności do ukazywania mechanizmów działania zbiorowości ludzkiej. Dążenia do uspołecznienia literatury znalazły wówczas silniejsze odbicie na łamach wychodzącego w latach 1924- 1939 czasopisma o charakterze liberalno-demokratycznym „Wiadomości Literackie”, gdzie szeroki rozgłos uzyskała zwłaszcza publicystyka wybitnego krytyka o poglądach radykalno-burżuazyjnych T. Boya-Źeleńskiego, kierującego ostrze swej krytyki przeciwko obyczajowości konserwatywno-klerykalnej w obronie trady­cji racjonalistycznych. Inicjatorem wielu polemik literackich był w tym czasie również K. Irzykowski, wybitny krytyk nowych zjawisk w litera­turze międzywojennej. Również grupa „Skamandra” zaczynała coraz sil­niej oddziaływać na ówczesne środowiska czytelnicze za pośrednictwem wzmiankowanego tygodnika.

Zainteresowania społeczne literatury polskiej wzmogły się znacznie w latach trzydziestych, co wypływało z takich zjawisk społecznych i poli­tycznych, jak wzrost bezrobocia w dobie kryzysu gospodarczego i nara­stająca groźba ze strony faszyzmu i w ogóle sił reakcyjnych. Sfery rzą­dzące usiłowały przeciwstawić wzrastającej aktywności lewicy literackiej swój własny ośrodek, skupiający prorządowo nastawionych pisarzy po­przez utworzenie Polskiej Akademii Literatury (1933), której prezesem został W. Sieroszewski. Jednym z głównych jej współtwórców był głośny powieściopisarz J. Kaden-Bandrowski. Jednocześnie jednak powstawały liczne, coraz to nowe pisma społeczno-kulturalne lewicy, jak „Oblicze Dnia”, „Sygnały”, „Poprostu”, „Lewar” walczące z różnymi trudnościami, konfiskowane i zamykane przez władze.

Bujny rozkwit prozy powieściowej znalazł najpełniejszy wyraz w wielkim, społeczno-obyczajowym dziele epicznym M. Dąbrowskiej Noce i dnie (1932-1934), a także w szeregu powieści Z. Nałkowskiej, J. Iwaszkiewicza, P. Gojawiczyńskiej, M. 'Kuncewiczowej. Twórczość wymienio­nych prozaików znamionuje odejście od modernizmu i ekspresjonizmu z równoczesnym nawiązaniem do tradycji realistycznych, z silnymi jednak nalotami psychologizującymi. Pojawiły się wówczas różne odmiany po­wieści społecznej, obyczajowej i psychologicznej. Z nazwisk głośnych pisarzy zajmujących się zagadnieniami społecznymi należy wymienić Jalu Kurka (Grypa szaleje w Naprawie), Jana Wiktora i Gustawa Morcinka, piewcę pracy i obyczajów górników śląskich. Typową powieść analityczno-psychologiczną dał natomiast M. Choromański (Zazdrość i medycyna).

Duże znaczenie miało powstanie powieści rewolucyjno-proletariackiej, reprezentowanej m.in. przez L. Kruczkowskiego i W. Wasilewską, podej­mujących w swych utworach problematykę walki klasowej w kontekście przeszłości narodu. Powiększyło się również grono poetów związanych z lewicą o takie nazwiska, jak L. Szenwald i S. Ryszard Dobrowolski.

Powieść historyczna obok nurtu tradycjonalistycznego, reprezentowa­nego przez Z. Kossak-Szczucką (Krzyżowcy) dała szereg dzieł o charak­terze refleksyjnym, moralno-filozoficznym, poddającym rewizji utarte sądy o różnych fragmentach naszych dziejów, że wymienimy tu tylko Kordiana i chama L. Kruczkowskiego, czy Czerwone tarcze J. Iwaszkiewicza.

Odrębne miejsce zajmowali tacy dwaj pisarze, jak S. L Witkiewicz, z nieodłączną szyderczą wizją katastrofy cywilizacyjnej, i W. Gombro­wicz, autor utworów ukazujących w krzywym zwierciadle groteskowo-satyrycznym rozmaite układy stereotypów psychologicznych i społecznych, wreszcie B. Schulz, którego twórczość obracała się w kręgu wieloznacz­nego świata fantastyczno-mistycznego.

Charakterystyczną reakcją na atmosferę epoki była też ucieczka we własny świat fantazji i groteski tej rangi poety, jak K. I. Gałczyński. Ogól­nie jednak biorąc poezja lat trzydziestych oscylowała między bezpośred­nim protestem społecznym a nastrojami osamotnienia i niejasnym prze­czuciem nadciągającego wielkiego kataklizmu dziejowego.

Teatr

Teatry polskie wzbogaciły się wnet po odzyskaniu niepodległości o no­we, stałe placówki, m.in. w Bydgoszczy (1919), Toruniu (1920) i Katowi­cach (1922). Centrum polskiej dramaturgii przeniosło się z Krakowa do Warszawy, gdzie na czołowe miejsce wysunął się Teatr Polski. Tu datą przełomową było powstanie w roku 1913 tego teatru z najnowocześ­niejszym wyposażeniem technicznym i znakomitym zespołem, poważnie wzmocnionym wieloma utalentowanymi aktorami krakowskimi młodego pokolenia.

Już w 1917 r. debiutowali tu J. Szaniawski jako autor, a L. Schiller jako inscenizator. W 1918 r. kierownictwo tego teatru objął ponownie A. Szyfman, nadając mu wysoką rangę artystyczną. W Teatrze Wielkim rozwinął się również talent inscenizatorski A. Zelwerowicza. Dawny gmach teatru Rozmaitości odbudowano, nadając mu w dniu otwarcia (3X1924) nazwę zgodną z tradycją – Teatr Narodowy. Wkrótce wysta­wiono tam najwybitniejszą komedię tego okresu Uciekła mi przepióreczka S. Żeromskiego w inscenizacji J. Osterwy. Jeszcze może ambitniejszymi placówkami okazały się Reduta pod kierownictwem J. Osterwy i M. Lima­nowskiego oraz Teatr im. Bogusławskiego, kierowany przez Schillera. Po 1926 r. ważną rolę odgrywał finansowany przez Związek Zawodowy Ko­lejarzy teatr Ateneum pod kierownictwem S. Jaracza.

Ważkim wydarzeniem w życiu teatralnym Warszawy było utworzenie w 1933 r. Towarzystwa Krzewienia Kultury Teatralnej (TKKT), dysponu­jącego funduszami państwowymi, miejskimi i prywatnymi. Zjednoczyło ono 6 teatrów, jak m.in. Polski i Narodowy. Teatrem Narodowym kierowali teraz W. Horzyca i Ł. Solski a następnie A. Zelwerowicz, Teatrem Polskim – L. Schiller. Oprócz wielkich osiągnięć w dziedzinie inscenizacji nastąpił wówczas szybki rozkwit sztuki aktorskiej, którą reprezentowały dawne sławy jak: Solski, M. Frenkiel, K. Adwentowicz, Zelwerowicz, S. Wysocka, M. Przybyłko-Potocka, aktorzy „średniego pokolenia”: S. Jaracz, Osterwa, J. Węgrzyn, J. Leszczyński, K. Junosza-Stępowski, M. Dulęba, wreszcie młodsi, uzyskujący coraz większy rozgłos, m.in. E. Barszczewska, L Eichlerówna, M. Malicka, N. Andryczówna, J. Romanówna, J. Kurnakowicz, J. Woszczerowicz, A. Węgierko, M. Wyrzykowski.

Poza Warszawą największe osiągnięcia w dziedzinie teatru można od­notować we Lwowie i w Krakowie. Lwowskie teatry miejskie dały wiele słynnych inscenizacji. Miały one wybitnych inscenizatorów A. Pronaszkę i W. Daszewskiego. W Krakowie wystawił T. Trzciński po raz pierwszy utwory S. I. Witkiewicza (1921). Działał tu również awangardowy Cricot (1933-39). Miasta te, podobnie zresztą jak Poznań i Łódź, posiadały po kilka teatrów.

W 1936 r. w Polsce było 26 stałych teatrów dramatycznych, z czego 10 w Warszawie. Dość znacznie rozwinięty był również wiejski i robot­niczy teatr amatorski. Do najambitniejszych poczynań teatru robotniczego należy zaliczyć placówkę łódzką (1923-1928) działającą pod kierownic­twem W. Wandurskiego.

Trudna sytuacja gospodarcza, szczególnie w okresie wielkiego kryzysu, poderwała egzystencję wielu ośrodków teatralnych, doprowadzając m.in. do strajku aktorskiego w 1931 r. Mimo tych trudności ruch teatralny w Polsce cechował nadal dynamizm, wyrażający się w powstawaniu nowych scen, po utracie niektórych starych ośrodków i mający na swym koncie wciąż nowe, wysokiej miary osiągnięcia.

Muzyka

Nie tak dynamicznie rozwijała się w polskim życiu teatralnym twór­czość operowa. Istniejące w Warszawie, Poznaniu i Lwowie teatry opero­we, podobnie jak filharmonie, znamionował jednak wysoki poziom wyko­nawczy i repertuarowy. Podstawowym jednak czynnikiem aktywności życia muzycznego w okresie międzywojennym był rozwój szkolnictwa, z konserwatoriami w Warszawie, Poznaniu, Katowicach, Lwowie, Krako­wie, Łodzi i Wilnie, oraz ruchu śpiewaczego.

Katedry muzykologii zorganizowane na Uniwersytecie Jagiellońskim (Z. Jachimecki), Lwowskim (A. Chybiński) i Poznańskim (Ł. Kamieński) podjęły badania naukowe nad dawną muzyką i folklorem polskim. Poja­wiły się liczne wydawnictwa dotyczące dziejów muzyki i wiele fachowych czasopism muzycznych. Ważną rolę w zacieśnianiu kontaktów z zagranicą odegrały konkursy wykonawcze – pianistyczny im. Chopina i skrzypco­wy im. H. Wieniawskiego.

Najwybitniejszym twórcą dwudziestolecia był w Polsce niewątpliwie K. Szymanowski. Część twórców pozostawała wierna tradycjom roman­tycznym (F. Nowowiejski) i impresjonistycznym (H. Wieniawski), część zaś próbowała sięgać do najnowszych prądów epoki, przede wszystkim do neoklasycyzmu francuskiego, modnego w Polsce lat trzydziestych. Twórczość kompozytorów polskich obejmowała głównie muzykę symfo­niczną, w znacznie węższej mierze kameralną. Z wybitniejszych kompo­zytorów starszej generacji należy tu wymienić m.in. S. Wiechowicza, K. Sikorskiego i pierwszego polskiego dodekafonistę J. Kofflera – dalej B. Woytowicza, G. Fitelberga, z młodszych – A. Malawskiego, G. Bacewicz, J. Ekiera, A. Panufnika i W. Lutosławskiego.

Sztuka

Pod wpływem nowych kierunków, powstających po 1914 r. w sztuce europejskiej, kształtowało się malarstwo polskie dwudziestolecia między­wojennego. Takie kierunki, jak futuryzm, ekspresjonizm i kubizm, inspi­rowały grupę malarską Formiści Polscy, działającą w Krakowie (od 1917), do której można zaliczyć m. in. Z. i A. Pronaszków, T. Czyżewskiego, L. Chwistka, S. 1. Witkiewicza. Stosując nowe style i techniki malarskie grupa ta wiązała je jednak z motywami i tematyką sztuki średniowiecznej i ludowej.

Poznańska grupa Bunt (związana z pismem „Zdrój”) znajdowała się pod wpływem ekspresjonizmu i kubizmu niemieckiego. Pojawiły się rów­nież takie grupy, jak lewicowy Blok (1923), lansujący kierunek zwany neoplastycyzmem (m. in. W. Strzemiński, H. Stażewski, A. Rafałowski). Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych powstała we Lwowie grupa Artes (1929) nawiązująca do surrealizmu i kubizmu oraz Grupa Kra­kowska (1931) propagująca – obok kubizmu i ekspresjonizmu – sztukę abstrakcyjną (M. Jarema, L. Lewicki; A. Marczyński, J. Stern).

W Warszawie rozwijała swą twórczość grupa Rytm (1922) (W. Sko­czyłaś, Z. Stryjeńska, E. Żak, W. Borowski), będąca kontynuacją kra­kowskiej sztuki i hołdująca malarstwu wielopłaszczyznowemu i stylistyce dekoracyjnej a także (1934) silnie upolityczniona Czapka Frygijska (F. Bartoszek, J. Krajewski), która stosowała konwencje realistyczne – głównie w rysunku. W Wilnie klasycystyczną szkołę malarską stworzył J. Slendziński.

Odrębny kierunek w malarstwie dwudziestolecia wyrażali, przeciw­stawiający się kierunkom postimpresjonistycznym zwolennicy bliższego impresjonizmowi koloryzmu, który akceptowali m. in. dawni formiści Z. Pronaszko i T. Czyżewski, następnie także powracający z Paryża do kraju uczniowie wybitnego kolorysty J. Pankiewicza, jak J. Cybis, H. Rudzka, Z. Waliszewski.

Lata 1918-1939 stanowiły okres rozkwitu polskiej grafiki jako samo­dzielnej dziedziny twórczości plastycznej, niezależnej od malarstwa. Nauczycielem całego pokolenia grafików był W. Skoczyłaś. Międzynaro­dową sławę zyskał drzeworyt polski o syntetycznym, wyrazistym rysun­ku, nawiązujący do sztuki ludowej, zwłaszcza podhalańskiej. Wszech­stronnie rozwijała się również grafika użytkowa, osiągająca szczególnie wysoki poziom w dziedzinie plakatu imprezowego. Rozkwitało również rzemiosło artystyczne, podejmujące ideę stworzenia narodowego stylu w tej dziedzinie.

W rzeźbiarstwie najwybitniejszą indywidualnością artystyczną był X. Dunikowski, początkowo nawiązujący do impresjonizmu, potem rzeźbiący metaforyczne kompozycje w duchu młodopolskim, wreszcie ule­gający wpływowi ekspresjonizmu i kubizmu. Impresjonizmowi i symbo­lizmowi hołdowali W. Szymanowski i K. Laszczka. Po 1920 r. zdobył w rzeźbie przewagę klasycyzm, przybierający charakter monumentalny lub liryczny, przenikał też do Polski konstruktywizm, eksponujący pro­blem kompozycji przestrzeni w rzeźbie.

Film i radio

Na międzywojenne dwudziestolecie przypada rozwój takich, przedtem mało jeszcze znanych form oddziaływania kulturalnego, jak film i radio. Pierwszym polskim filmem fabularnym była krótkometrażowa komedia filmowa, zrealizowana w r. 1908 przez J. Majera, operatora francuskiej firmy Pathe, zatytułowana Antoś pierwszy raz w Warszawie z A. Fertnerem w roli tytułowej. W 1909 r. powstała w Warszawie wytwórnia filmo­wa Sfinks, kierowana przez producenta i reżysera A. Hertza. Pierwszą polską gwiazdą filmową, występującą w jego filmach, była P. Negri. Po 1918 r. wytwórnia Sfinks nadal produkowała najwięcej filmów. Były to głównie melodramaty z życia „wyższych sfer” lub o wątku sensacyjno-kryminalnym. Sporo utworów filmowych miało charakter antyrosyjski a następnie antyradziecki. W latach dwudziestych filmy poświęcone już poważniejszej tematyce kręcił reżyser W. Biegański. Ulubioną aktorką filmową była J. Smosarska. Mimo to aż do wprowadzenia dźwięku (1930-1932) film polski stał na niskim poziomie artystycznym.

Poziom kinematografii polskiej zaczął się podnosić po 1934 r. zarówno pod względem technicznym, jak i gry aktorskiej, gdy na ekranach poja­wił się szereg wybitnych aktorów (S. Jaracz, M. Cwiklińska, E. Barszczewska, K. Junosza-Stępowski, A. Dymsza). Film polski unikał jednak aktual­nej problematyki politycznej i społecznej produkując głównie komercjal­ne farsy, komedie i melodramaty, częściowo także lansując problematykę historyczną. Mało filmów reprezentowało rzeczywiste walory artystyczne Do tych ostatnich należały m. in. J. Gardena Wyrok życia, J. Lejtesa Miody las, film o szkole carskiej według sztuki J. A. Hertza, Róża według Żeromskiego, Dziewczęta z Nowolipek według Gojawiczyńskiej i Granica według Nałkowskiej.

Znacznie większe ambicje artystyczne wyrażała awangardowa grupa Start, realizująca początkowo filmy krótkometrażowe, potem także długometrażowe na zasadach spółdzielczych. Walczyła ona o film społecznie użyteczny i realistyczny (m. in. J. Bossak, E. Cękalski, S. Wohl, W. Jakubowski, J. Toeplitz, J. Zarzycki). Zrealizowała ona m. in. filmy: Trzy etiudy Chopina, Legion ulicy, Drogą młodych (zakazany przez cenzurę), Ludzi Wisly.

Pierwsze polskie wytwórnie radiotechniczne powstały w latach 1919-1923, m. in. Polskie Towarzystwo Radiotechniczne (PTR), które od l lutego 1925 r. zaczęło nadawać l-2-godzinny próbny program radiowy. Wkrótce potem PTR otrzymało koncesję na nadawanie programu do powszechnego odbioru, który istotnie zaczęło emitować w dniu 18 kwiet­nia 1926 r. W roku następnym działały już trzy dalsze rozgłośnie o cha­rakterze lokalnym – w Krakowie, Katowicach i Poznaniu. W 1931 r. oddano do użytku jedną z najsilniejszych wówczas na świecie (moc 120 kW) centralną stację w Raszynie, pokrywającą swym zasięgiem całe terytorium ówczesnego państwa.

W 1935 r. rząd wykupił 96% akcji przedsiębiorstwa Polskie Radio, co oznaczało upaństwowienie radiofonii w Polsce. Pod koniec dwudzie­stolecia miało ono 10 stacji, nadających około 40 tys. godzin programu rocznie i ponad milion abonentów. Nie była to jednak liczba wysoka w porównaniu z innymi krajami europejskimi.

Pod koniec omawianego okresu radio stawało się coraz poważniejszym narzędziem oddziaływania ideologicznego i kulturalnego. Propagowało ono, rzecz jasna, kurs polityczny reprezentowany przez ówczesny obóz rządzący. Z drugiej strony spora liczba audycji, zwłaszcza o charakterze wokalnym, odgrywała doniosłą rolę w szerzeniu kultury muzycznej. W dniach agresji niemieckiej na Polskę miało się stać radio – zwłaszcza rozgłośnia warszawska – trybuną walczącego o wolność narodu.

Próba bilansu dwudziestolecia

Próba ta nie należy do łatwych żądań dla historyka, jeśli pragnie on uniknąć różnego rodzaju uproszczeń, przejaskrawień bądź niedomówień prowadzących do skrzywienia obrazu dziejowego Polski lat 1918-1939. Mówiąc o historii tych lat jeszcze raz przypomnieć trzeba zasadniczą cechę ustroju politycznego ówczesnego państwa polskiego, państwa o cha­rakterze burżuazyjnym powstałego jako odrębna jednostka polityczno-ustrojowa i scalonego terytorialnie z trzech różnych organizmów pań­stwowych. Odrodzona Polska była państwem biednym, gospodarczo i kul­turalnie niezintegrowanym, wchodzącym na arenę dziejową od razu z wy­soce zaognioną kwestią społeczną, chłopską i robotniczą – i jeszcze może nawet bardziej zapalną kwestią narodową.

O losach ówczesnego państwa, jako państwa burżuazyjnego, decydo­wali politycy jak najściślej z systemem kapitalistycznym związani, tylko więc w oparciu o ów system próbowali rozwiązywać względnie regulo­wać najbardziej istotne problemy społeczne i polityczne. Nie było to zadanie łatwe z uwagi na wskazany już trudny start państwowości, ale także z powodu daleko idącego zróżnicowania i wewnętrznego skłócenia tych wszystkich ugrupowań, które pretendowały do objęcia władzy i sprawowania rządów, co w wysokim stopniu utrudniało wypracowanie i realizowanie jednolitej koncepcji politycznej. Koncepcji takiej ani w za­kresie postępu gospodarczego i kulturalnego, ani na polu nabrzmiałych konfliktów społecznych i narodowościowych przez szereg lat nie udało się przeprowadzić, Nie udało się więc rozwiązać ani kwestii chłopskiej poprzez radykalną reformę rolną, ani wydatniej poprawić sytuacji klasy robotniczej poprzez szerszą rozbudowę rynku pracy. Chłopi i robotnicy odczuli zmianę na lepsze w wyniku powstania państwa polskiego w czy­sto narodowym tego słowa znaczeniu. Powstanie tego państwa położyło kres uciskowi narodowemu, przez polskie masy ludowe odczuwanemu szczególnie dotkliwie. Jednakże fakt ten nie zaważył zbyt wiele na ich położeniu materialnym, choć ustawodawstwo socjalne po 1918 r. oznaczało niewątpliwy postęp’ w zestawieniu z sytuacją w Polsce na tym polu w okresie zaborów. Natomiast uprawnienia narodowo-językowe mniej­szości narodowych – w szczególności Ukraińców i Białorusinów – ule­gały systematycznemu uszczuplaniu, a w ślad za tym zjawiskiem postę­powało zaognienie stosunków narodowościowych.

Biorąc za punkt wyjścia dla ustroju politycznego programowe hasła demokratyczne, których wyrazem była konstytucja 1921 r., nie tolerowa­no legalnej działalności polskich komunistów, przez co płaszczyzna pol­skiej demokracji burżuazyjnej była jednak znacznie węższa od niektó­rych kapitalistycznych państw zachodnich.

Brak stabilizacji politycznej w II Rzeczypospolitej ilustruje najdo­bitniej fakt, że od listopada 1918 r. do maja 1926 r. znajdowało się w sto­licy u steru rządów aż trzynaście gabinetów rządowych, z których jedynie drugi gabinet Grabskiego miał cechy większej trwałości, osiągając nie­bywały w owych stosunkach rekord – dwuletni okres sprawowania wła­dzy. Przysłowiowo i faktycznie feralny, trzynasty z kolei gabinet Witosa, był ostatnim rządem wyrosłym na gruncie demokracji parlamentarnej, której kres położył przewrót majowy Piłsudskiego. Ale i w tym okresie, gdy pełnia władzy przeszła do rąk jednego obozu politycznego, w kołach rządzących nie było ani określonej szerzej koncepcji reform politycznych i społeczno-gospodarczych, ani konsekwencji w działaniu.

W czasie rządów sanacji oscylowano między tendencją do zachowania półparlamentarnych form rządzenia a dążeniami do umocnienia systemu rządów autokratycznych. Wyrazem zwycięstwa tych ostatnich dążności był narastający kurs represji wobec opozycji, przebudowa ustawodawstwa i konstytucji w 1935 r. Jednakże również wówczas, zwłaszcza po śmierci Piłsudskiego rozbieżności na tym tle odżyły na nowo, pozostawiając jako problem otwarty sprawę stosunku do demokratycznej opozycji i przy­szłych metod rządzenia krajem.

Nie miał również obóz sanacyjny jasno sprecyzowanego programu polityki ekonomicznej. Braku tego nie odczuwano dotkliwiej w latach ogólnoświatowej koniunktury gospodarczej, ale gdy nadszedł wielki kry­zys, ograniczono się do prowadzenia polityki zdecydowanie defensywnej, systematycznie obcinając budżet na cele inwestycyjne i socjalne, pod hasłem przetrwania depresji przy zachowaniu zasady nienaruszalności waluty i systemu kredytowego. Próby sformułowania śmielszego progra­mu przebudowy struktury ekonomicznej Polski podjęto dopiero w ostat­nich latach istnienia II Rzeczypospolitej, nie mogły więc one dać poważ­niejszych rezultatów, wyrwały jednak kraj z marazmu gospodarczego.

W latach 1918-1939 można odnotować poważne osiągnięcia, jak np. zbudowanie Gdyni, stworzenie COP-u, rozwój kolejnictwa, stworzenie podstaw pewnych nowych gałęzi przemysłu: zbrojeniowego, chemicznego, elektrotechnicznego, radiotechnicznego, budowy lokomotyw. Mimo to gospodarka Polski w tym okresie znajdowała się w zasadzie w stanie stagnacji. Co prawda w latach 1937-1939 przekroczono w niewielkim stopniu globalną wartość produkcji z 1913 r., ale jednak – z uwagi na wzrost ludności o 8,6 mln (z 26,3 mln w 1919 r. do 34,8 mln w 1938 r.), w przeliczeniu na jednego mieszkańca produkcja spadła o 17,8%. Po­dobnego typu zjawisko dawało się zauważyć w rolnictwie.

W rezultacie nie zdołano stworzyć warunków do wydatniejszego pod­niesienia poziomu życiowego ludności. Miały na to wpływ takie czynniki, jak ogólnie biorąc niski poziom rozwoju sił wytwórczych na ziemiach, które weszły w skład państwa polskiego, niedostosowanie profilu produkcyjnego przemysłu do potrzeb nowego państwa, zacofanie rolnictwa, słabość burżuazji polskiej i jej zależność od kapitału obcego. Poważną przyczyną zacofania gospodarczego było nieprzeprowadzenie radykalnej reformy rolnej. Pogłębiało to pauperyzację chłopstwa i zawężało wy­datnie rynek zbytu towarów przemysłowych na wsi, a więc zmuszało przemysł do ograniczania produkcji. Mimo wszystko jednak, dzięki po­ważnej rozbudowie służby zdrowia i urządzeń sanitarno-socjalnych, w ogóle w wyniku rozbudowy ustawodawstwa socjalnego przeciętny wiek życia pod koniec dwudziestolecia wydłużył się w ówczesnej Polsce w po­równaniu z sytuacją na początku XX w. o ok. 20 lat.

Struktura klasowa Polski nosiła więc nadal znamiona struktury kra­jów europejskich zapóźnionych w rozwoju społeczno-ekonomicznym. W 1931 r. rolnictwo dawało utrzymanie 60% ludności, podczas gdy tylko 27% ludności mieszkało w miastach. Najliczniejszą warstwą społeczną byli chłopi, liczący wraz z rodzinami szacunkowo ponad połowę (52%) ludności kraju. Wieś była majątkowo mocno zróżnicowana. Poza prole­tariatem rolnym powiększał się na wsi odsetek gospodarstw małych i karłowatych (poniżej 5 ha), nie dających rodzinie chłopskiej dostatecznej podstawy utrzymania. Przeludnienie agrarne szacowano w związku z tym w 1935 r. na ok. 2,5 min osób, a liczbę robotników sezonowych na 2 min. Kurczyła się natomiast warstwa chłopów średniorolnych (5-14 ha) sta­nowiących w 1931 r. 24% ludności wiejskiej. Bogaci chłopi (ok. 8% lud­ności wiejskiej) reprezentowani byli głównie w Poznańskiem i na Pomo­rzu, gdzie mieli najsilniejsze pozycje ekonomiczne.

Klasa ziemiańska – symbolizująca przeżytki feudalizmu – liczyła z rodzinami ok. 180 tys. osób, ale skupiała w swych rękach ok. 10,5 min ha ziemi, z czego przeszło połowę mieli właściciele majątków powyżej l tys. ha. Szczególnie ta ostatnia warstwa, politycznie i kulturalnie niezmiernie wpływowa, ciążyła na życiu społeczno-politycznym i kultu­ralnym kraju.

Burżuazja była klasą społecznie i narodowo znacznie bardziej zróżni­cowaną niż ziemiaństwo. Liczyła w 1927 r. około 750 tys. osób, ale wy­kazywała tendencję do spadku ilościowego, zwłaszcza w wyniku wielkie­go kryzysu gospodarczego. Kryzys ów pogłębił równocześnie proces pauperyzacji inteligencji. Wystarczy tu nadmienić, że w 1931 r. około 80 tys. (prawie 14%) pracowników umysłowych było bezrobotnych.

Robotnicy zatrudnieni we wszystkich działach gospodarki narodowej poza rolnictwem liczyli w tymże roku wraz z rodzinami około 6,5 min osób, tj. 20% ludności kraju, stanowiąc klasę silnie zróżnicowaną pod względem sytuacji materialnej i poziomu świadomości politycznej. Pod­stawową kategorię stanowili robotnicy zatrudnieni w przemyśle i gór­nictwie (55% ogółu robotników), mający bogate tradycje walki klasowej i stosunkowo wysoki poziom świadomości klasowej. Najbardziej upośle­dzoną częścią klasy robotniczej byli robotnicy rolni, liczący ok. 3 mln osób, czyli ok. 9% ludności.

Całokształt struktury klasowej społeczeństwa w dwudziestoleciu cha­rakteryzowało powolne tempo przeobrażeń, będące wykładnikiem powol­nego tempa rozwoju gospodarki narodowej. Jedną z największych bo­lączek społecznych w ówczesnej Polsce było bezrobocie, które (według szacunkowych danych) wynosiło w stosunku do zawodowo czynnych poza rolnictwem w 1929 r. – 4,4%, w 1933 r. 28,8%, w 1936 r. – 22,9% i mimo poprawy koniunktury w latach 1937-1939 utrzymywało się nadal na wysokim poziomie.

Walkę o bardziej zasadnicze reformy społeczne prowadziły w Polsce międzywojennej mniej lub bardziej konsekwentnie partie działające w ruchu robotniczym i chłopskim. Jednak tylko komuniści polscy i orga­nizacje ściślej z nimi związane postulowały jako zasadniczy cel ich dzia­łania – obalenie ówczesnej struktury społecznej i stojącego na jej straży państwa drogą rewolucyjną. Oni też głównie, oraz w pewnej także mierze lewicowe kierunki ruchu socjalistycznego i ludowego, wychowały kadry bojowników gotowych do zasadniczego celu działania – do walki o so­cjalizm.

II Rzeczpospolita była, jak każde państwo burżuazyjne, państwem przemocy klasowej w stosunku do mas ludowych – klasy robotniczej i chłopstwa. Była jednak także bardzo znacznym krokiem naprzód w dzie­jach narodu polskiego w zestawieniu z sytuacją tegoż narodu przed 1918 r. W aspekcie socjalno-klasowym II Rzeczpospolita stworzyła mimo wszy­stko dla mas pracujących dogodniejsze warunki działania aniżeli w ra­mach trzech państw zaborczych, w aspekcie dążeń narodowych wpłynęła pozytywnie na proces integracji narodu w duchu przezwyciężenia dążeń separatystycznych i partykularystycznych, stanowiących nieodłączną spu­ściznę długich lat politycznego i gospodarczego rozdarcia narodu. Przede wszystkim jednak dzięki ofiarnej, wytężonej pracy szkoły polskiej, pra­cowników kultury i nauki, wszelkiego typu działaczy oświatowych, pro­wadzonej na różnych polach i w różnych środowiskach społecznych – i to niejednokrotnie wbrew stanowisku czynników oficjalnych – dokonał się w ramach własnej państwowości proces pogłębienia świadomości na­rodowej i narastania poczucia patriotycznego wśród szerokich mas naro­du, co znaleźć miało tak mocne odbicie w toku dramatycznych wydarzeń lat 1939-1945.