Bolesław Wieniawa – Długoszowski

W historię II Rzeczypospolitej wpisane są życiorysy wielu osób związanych z Legionami Polskimi. Byli to ludzie, którzy od powstania styczniowego jako pierwsi  zbrojnie poparli sprawę polską. Po II wojnie światowej, w Polsce Ludowej, nie szanowano ich dokonań obarczając ich zarzutem „faszyzacji kraju”. Choć trudno przemilczeć negatywną stronę sposobu prowadzenia polityki przez obóz Józefa Piłsudskiego (jak na przykład prześladowania przeciwników politycznych, więzienie ich w Berezie Kartuskiej), to należy także uznać to, co dobrego zrobili dla kraju. Dyskutować można (a nawet należy) nad nieetycznymi, czy wręcz przestępczymi sposobami ich działania, lecz jedno jest pewne – byli to ludzie skłonni do poświęceń i także poświęceń wymagający od innych, wojskowi przywykli do wydawania rozkazów podwładnym i bezdyskusyjnie wykonujący rozkazy zwierzchników, a ponad wszystko patrioci, którzy spełnili sen swoich przodków o niepodległej Polsce. Nazwiska takie jak Piłsudski, Składkowski, Skotnicki, Arciszewski, Dreszer to tylko nieliczne wyjątki z listy Legionistów, którzy służyli krajowi tak w czasach wojny, jak i pokoju. Wśród nich znalazła się również postać, która nierozerwalnie kojarzy się z kawalerią, żołnierz i oficer Legionów, adiutant i przyjaciel Józefa Piłsudskiego, dowódca 1. Pułku Szwoleżerów, brygady, a w końcu dywizji kawalerii, dyplomata oraz kandydat na urząd prezydenta na uchodźstwie – Bolesław Wieniawa – Długoszowski.

Urodził się on 22 lipca 1881 r. w okolicach Stanisławowa, a wychował w majątku Bobowa nieopodal Nowego Sącza. Był senem Józefy i Bolesława. Rodzina Długoszowskich od pokoleń była zaangażowana w działalność niepodległościową – pradziad walczył u boku Napoleona, jego przodkowie brali udział w powstaniach – listopadowym i styczniowym.

W 1906 roku Długoszowski ukończył studia medyczne we Lwowie i zajął się okulistką, nie na długo jednak. W okresie studiów utrzymywał kontakty towarzyskie z wieloma wybitnymi przedstawicielami kultury polskiej przełomu wieków XIX i XX, co miało niewątpliwy wpływ na to, iż wkrótce po ślubie ze śpiewaczką operową Stefanią Calvas wyjechał wraz z nią do Paryża. Poświęcił się tam studiom malarskim i literackim.

Dnia 21 lutego 1914 r. nastąpił moment przełomowy w jego życiu, w dniu tym zetknął się po raz pierwszy z Józefem Piłsudskim. Przyszły Wódz Naczelny przebywał wówczas w Paryżu celem wygłoszenia odczytów propagujących utworzenie polskich sił zbrojnych, które w nadchodzącym konflikcie światowym miały pomóc Polsce odzyskać niepodległość. Pod wpływem idei Piłsudskiego Wieniawa porzucił pracę artystyczną i wstąpił do paryskiego oddziału Strzelca. W liście do brata napisał: „czuję się żołnierzem – znalazłem wodza”. Tak rozpoczął się jego związek z późniejszym obozem Legionowym. Jako działacz emigracyjny uczestniczył także w założeniu Koła Nauki Wojskowej.Udział w wykładach teorii wojskowej oraz w ćwiczeniach, prowadzonych póki co za pomocą kijów na sznurkach, pochłonął go odtąd bez reszty, szybko ukończył kurs podoficerski i uzyskał stopień sekcyjnego. Prócz tego zajmował się organizacją i czynnie uczestniczył w pracach Towarzystwa Polsko – Tureckiego Badań Nauki i Literatury, które w zamyśle Piłsudskiego miało dać podstawy do pozyskania Turcji jako sojusznika sprawy polskiej.

Zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda i wypowiedzenie przez Austro – Węgry wojny Serbii wywołało lawinę wypadków, które w krótkim czasie doprowadziły do wojny światowej. Jej wybuch zastał Wieniawę na kursie oficerskim w Galicji.

Już 2 sierpnia Piłsudski uzyskał zgodę władz austriackich na mobilizację Strzelca. Kurs oficerski podzielony został wówczas na dwie kompanie. Pierwsza składała się z miejscowych obywateli Galicji, druga zaś ze strzelców przybyłych spoza granic zaboru austriackiego. Do tej ostatniej, dowodzonej przez Władysława Belinę – Prażmowskiego, przydzielony został Długoszowski. Pseudonim który sobie obrał i który potem jak u wielu Legionistów stał się członem jego nazwiska, brzmiał Wieniawa. Nawiązał w ten sposób do tradycji heraldycznych swego rodu.

Wkrótce do krakowskich Oleandrów, miejsca zakwaterowania kursu, przybyła półkompania Polskich Drużyn Strzeleckich. Z tak powstałego zgrupowania utworzona została 1. Kompania Kadrowa w sile 160 ludzi. Na czele nowosformowanego oddziału stanął Tadeusz Kasprzycki „Zbigniew”. Wieniawa został przydzielony do 4. plutonu dowodzonego przez Jana Kruszewskiego „Kurka”.

Trzy dni po sformowaniu, tj. 6 sierpnia, o godz. 3.30 Pierwsza Kompania Kadrowa wyruszyła do Królestwa Kongresowego z zadaniem wywołania tam powstania. Mimo niepowodzenia tego przedsięwzięcia, spowodowanego nieufnym przyjęciem kadrowiaków przez ludność kongresówki, nie zaprzestano rozwijania Legionów. Do końca sierpnia w ich szeregach znalazło się 3000 ludzi.

W tym czasie organizowana była między innymi kawaleria, biorąca swój początek od słynnej belinackiej siódemki. Broń ta ogromnie fascynowała wychowanego w tradycjach patriotycznych i szlacheckich Wieniawę, toteż 10 sierpnia wstąpił do niej i na zarekwirowanym w Włodzisławiu kasztanie, wyruszył do Chęcin na swój pierwszy patrol. Dwa dni potem, 12 sierpnia, przeszedł chrzest bojowy. Pierwszą walkę tego dnia stoczył po wkroczeniu patrolu, w którym uczestniczył do Kielc. Oddział kawalerzystów podjął wówczas działania mające na celu rozpoznanie obszarów na północ i wschód od miasta. Pod Szydłówkiem wywiązała się potyczka z patrolem nieprzyjacielskim. W jej wyniku atakujący Rosjanie zostali odparci. Wkrótce doszło do kolejnego starcia. W Domaszewiczach legioniści zaatakowali i mimo braku przewagi liczebnej, zmusili do odwrotu nieprzyjacielski pluton kawalerii, po czym napotkawszy silniejszy oddział wroga wycofali się do Kielc.

Około godz. 14.00 tego samego dnia do miasta przybył Piłsudski wraz z baonem piechoty, który rozlokował się w pobliżu dworca, mającego stanowić punkt oporu przeciw spodziewanemu atakowi. Kawalerzyści nie zatrzymali się tam jednak, strudzeni walką postanowili zjeść obiad w kieleckim Bristolu. Podczas posiłku rozpoczęło się rosyjskie natarcie na dworzec kolejowy. Do miasta wkroczyły dwa rosyjskie szwadrony wzmocnione samochodem z karabinem maszynowym. Próba zaskoczenia nie powiodła się jednak głównie w wyniku nieudolności obsługi rosyjskiego karabinu maszynowego i zdyscyplinowaniu jakim wykazali się niedoświadczeni jeszcze przecież polscy żołnierze. Nieprzyjaciel nie uzyskał powodzenia i został odparty, a oddział kawalerii wziął udział w pościgu do granic miasta. Udaremnienie próby opanowania Kielc przez zaskoczenie nie zadecydowało jednak o utrzymaniu pozycji. Dalsze działania rozpoznawcze oraz informacje dostarczone przez oddziały austriackie wymusiły opuszczenie Kielc z powodu zagrożenia jakie stanowiły dla stacjonujących tam oddziałów przeważające siły wroga.

Tak minął pierwszy dzień walk Wieniawy. W ciągu następnych tygodni brał wraz z oddziałem Beliny udział w kolejnych bojach i patrolach tzw. kampanii kieleckiej. W tym czasie, w przerwach między działaniami prowadzono także intensywne szkolenie i reorganizację kawalerii. Po osiągnięciu wystarczającego ku temu stanu liczbowego sformowano 1. Szwadron Ułanów Legionów Polskich, którego obsadę stanowiło 7 oficerów, 11 podoficerów, 75 szeregowych i 12 rekrutów. W oddziale tym Wieniawa objął stanowisko dowódcy 3. sekcji 1. plutonu dowodzonego przez Janusza Głuchowskiego. W toku dalszych działań osiągał kolejne stopnie wojskowe, 20 sierpnia 1914 r. został kapralem, a 11 października wachmistrzem co wiązało się z jednoczesnym objęciem stanowiska szefa szwadronu. Podczas jednego z wielu patroli, w których uczestniczył znalazł się w Olęborku, gdzie mieszkał Henryk Sienkiewicz. Przebieg spotkania z noblistą oraz fakt kto właściwie rozmawiał z Sienkiewiczem, Wieniawa czy Belina, wobec sprzecznych informacji trudne są dziś do ustalenia.

6 grudnia 1914 r. doszło do bitwy pod Marcinkowicami, w jej toku 1. szwadron kawalerii legionowej został najpierw odcięty od przeprawy na Dunajcu, a potem zmuszony przez nieprzyjaciela do odwrotu pod ogniem, wpław. Długoszowski zachowując opanowanie nie dopuścił do rozproszenie oddziału. Najpierw zebrał swój plutonu i skierował go w bezpieczne miejsce, sam zaś pozostał na brzegu rzeki zbierając pozostałe oddziały i organizując ich uporządkowany odwrót. Z ostrzeliwanej pozycji wycofał się z jako ostatni. Czyn ten stał się jedną z podstaw do nadania mu w 1921 r. Krzyża Orderu Virtuti Militari.

Początek nowego, 1915 roku był dla Wieniawy i pozostałych kawalerzystów czasem odpoczynku i szkolenia. Podczas odwrotu wojsk austriackich, pomiędzy 10 a 13 stycznia 1. Szwadron Ułanów LP został rozwinięty do stanu dyonu (250 ludzi), a Wieniawa uzyskał awans na podporucznika i otrzymał dowództwo 1. plutonu w 1. szwadronie 3 marca oddziały Piłsudskiego znalazły się na froncie nad Nidą, obejmując stanowiska na linii między Chojnami a Pawłowicami. W okresie tym kawaleria została skierowana do rutynowej służby okopowej. W tym okresie, w kwietniu, Wieniawa został delegowany do Radomska w celu udzielenia pomocy w organizowaniu 4. pp. i szwadronu ułanów. Szwadron ten został wkrótce powierzony jego dowództwu. Nie na długo jednak. W maju na wezwanie Piłsudskiego powrócił do macierzystego oddziału na dawne stanowisko dowódcy plutonu.

Powrót ten związany był ze zmianą sytuacji na froncie. W skutek uderzenia austriackiego Rosjanie wycofali się znad Nidy, co 11 maja zaowocowało rozpoczęciem przez Legiony działań mających na celu opanowanie opuszczonego terenu. Kawaleria od razu rozpoczęła patrolowanie przeciwległego brzegu rzeki. Nastąpił okres walk, podczas których teren przechodził z rąk do rąk, a jazda podczas walk manewrowych odgrywała ważną rolę. 26 maja linia frontu ponownie się ustabilizowała i ułani na prawie miesiąc powrócili do służby łącznikowej, wykorzystując wolny czas na szkolenie. Walki pozycyjne trwały do 22 czerwca, w dniu tym kawaleria znowu została skierowana do działań rozpoznawczych, w których uczestniczyła do 30 czerwca.

Następnie brygada w której służył Wieniawa została przerzucona na lewy brzeg Wisły, by następnie przejść ze składu 1. Armii Austo – Węgierskiej do 4. Armii prowadzącej działania w kierunku na Lublin. W jej składzie legioniści zajęli pozycje na linii rzeki Wyżyca nie biorąc początkowo udziału w poważniejszych walkach. Już jednak 12 lipca nastąpiły starcia w rejonie Urzędowa. Kawaleria służyła początkowo jako rozpoznanie, potem zaś przeszła do pościgu. Jej udział w walkach trwał do 21 lipca. W tym okresie jazda legionowa rozrosła się do pięciu szwadronów czyli osiągnęła stan pełnego pułku.

Dalsze zwycięskie walki uwieńczone zostały wkroczeniem do Lublina co nastąpiło 30 lipca. 13 sierpnia miało miejsce kolejne ważne dla losów Wieniawy wydarzenie. Na rozkaz Piłsudskiego miał tymczasowo porzucić służbę w kawalerii i towarzyszyć mu w oficjalnie zdrowotnej, a nieoficjalnie w politycznej, miesięcznej wizycie w Warszawie. Długoszowski pojechał tam w charakterze oficera ordynansowego Komendanta. W Warszawie odbyło się spotkanie przedstawicieli obozu niepodległościowego, zapadła na nim decyzja, że wobec dążeń Austriaków do ścisłego podporządkowania Legionów lub zredukowania ich liczebności, zostanie wstrzymany werbunek do Legionów przy równoczesnej rozbudowie tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej.

Po powrocie wbrew wcześniejszym planom Wieniawa nie wrócił już do oddziału. 20 września został mianowany adiutantem Piłsudskiego. Odtąd uczestniczył często w podróżach Komendanta oraz w wielu misjach kurierskich, w które był wysyłany jako członek najbardziej zaufanego grona oficerów. Między Piłsudskim i Wieniawą mimo różnicy wieku zrodziła się z czasem przyjaźń. Wyrazem tego była gościna przyszłego Marszałka w Bobowej oraz to, że gdy po przebyciu ciężkiej choroby Piłsudski postanowił powrócić na łono kościoła katolickiego, jednym ze światków (obok Sosnkowskiego) był właśnie Długoszowski.

4 lipca 1916 r. rozpoczęła się rosyjska ofensywa. Trzydniowy bój pod Kostiuchnówką był kolejnym w którym Wieniawa odznaczył się na polu walki. Wskutek ognia artyleryjskiego na pozycjach Legionów całkowicie została zniszczona łączność telefoniczna, której brak wymuszał komunikowanie się z pierwszoliniowymi oddziałami za pomocą gońców. Szczególnie trudne okazało się dotarcie do 5. pp., czego nie dokonał żaden z wysyłanych przez Piłsudskiego łączników. W takiej sytuacji zdecydował on o skierowaniu tam swojego adiutanta. Wieniawa nie tylko zdołał dostarczyć rozkazy na pierwszą linię i przynieść meldunek sytuacyjny, ale także wkrótce potem dokonał tego ponownie dostarczając, w momencie gdy Rosjanie już niemal otoczyli broniący się na tzw. Polskiej Górze 5. pp., rozkaz opuszczenia pozycji. Czyn ten stał się kolejną podstawą do nadania mu Virtuti Militari.
Tymczasem zaostrzał się konflikt Piłsudskiego z Austriakami, którzy zwlekali z powołaniem polskich władz. Zaowocowało to tym, iż w końcu lipca 1916 r. Piłsudski podał się do dymisji. Jej udzielenie i utworzenie z Legionów Polskiego Korpusu Posiłkowego, pociągnęło za sobą podania o dymisje większości żołnierzy 1. i 3. Brygady oraz 1. Dywizjonu Artylerii. Dokument o przemianowaniu Legionów na PKP nie wszedł jednak w życie, a akt 5 listopada uśmierzył konflikt. Piłsudski wydał rozkaz wycofania złożonych dymisji. Legiony przeszły wówczas do dyspozycji Niemców, którzy chcąc dysponować polską armią musieli wydać zgodę na działalność polityczną. Wkrótce jednak doszło i do konfliktu z Niemcami, próbującymi w oparciu o powołaną Tymczasową Radę Stanu zorganizować Polnische Wehrmacht. W zaistniałej sytuacji Piłsudski zakazał POW udziału w tym przedsięwzięciu i przeszedł do opozycji wobec Niemców.

Wieniawa przebywający w tym czasie na niemieckim kursie oficerów sztabowych, przerwał szkolenie i udał się do Ostrołęki by objąć funkcję dowódcy 4. szwadron w 1. pułku. Tu zastał go kryzys przysięgowy, związane z nim wystąpienie Piłsudskiego z Tymczasowej Rady Stanu i rozłam w Legionach. Zgodnie z instrukcją jaką otrzymali polscy żołnierze, zażądali oni dymisji lub przeniesienia do wojska austriackiego. Niemcy odpowiedzieli na to internowaniem. Wieniawa prawdopodobnie 16 sierpnia objął dowództwo pozostałości pułku, jednak już 19 sierpnia został zwolniony z Legionów, wcielony do armii austriackiej, zdegradowany do stopnia szeregowego i jako niepewny politycznie osadzony w więzieniu.

Po wcieleniu do wojska austriackiego został wysłany do Nowego Sącza gdzie przez pewien czas, by uniknąć służby symulował chorobę. Pozwoliło mu to pozostać w Krakowie i pracować przez jakiś czas w POW. Dopiero jesienią został skierowany do służby wojskowej, używając jednak znajomości zdołał uniknąć wysłania na front i dostać się do pracy w szpitalu w Nowym Sączu. Sam wspominał, iż nie mając dostatecznych umiejętności kierował się zasadą „przede wszystkim nie szkodzić”, a praktykę starał się ograniczyć do pomocy polskim żołnierzom w jak najdłuższym przedłużaniu kuracji. Wkrótce przeniesiono go do Cieszyna na stanowisko szefa wydziału chorób wewnętrznych. Praca tam umożliwiła mu działanie w POW, w której prawdopodobnie na początku grudnia 1917 r. został członkiem Komendy Głównej.

W marcu 1918 r. Długoszowski na rozkaz kierującego POW Rydza – Śmigłego zdezerterował z wojska austriackiego. W tym okresie znacznie wzmogła się aktywność piłsudczyków w rewolucyjnej Rosji, co związane było z możliwością utworzenia tam oddziałów polskich. Wobec sporów z Austriakami i Niemcami pojawiła się też konieczność kontaktu z Józefem Hallerem – dowódcą 2. Brygady Legionów Polskich oraz z przedstawicielami państw Ententy znajdującymi się terenie Rosji. 23 kwietnia Wieniawa dysponując fałszywymi dokumentami podróży udał się na Ukrainę, gdzie przybrał fałszywą tożsamość ukraińskiego chłopa, Edwarda Mianowskiego. Po dotarciu do Kijowa spotkał się z Bogusławem Miedzińskim, komendantem tamtejszego KN III, dla którego dostarczył rozkazy. Następnie objął funkcję szefa oddziału politycznego KN III i jako taki otrzymał zadanie nawiązania kontaktów z miejscowymi antyaustriackimi i antyniemieckimi ugrupowaniami. Przez przypadek zdołano nawiązać także kontakt z misją francuską, a za jej pośrednictwem z szefem sztabu Hallera płk. Bobickim i w końcu bezpośrednio z Hallerem. Wieniawa spotkał się z nim w Masłowie, gdzie przekazał list od kierownictwa swojej frakcji politycznej oraz zreferował sytuację polityczną w kraju. Haller podczas rozmowy przedstawił swoje plany militarne oraz zaproponował Wieniawie dowództwo pułku ułanów. Propozycji ta nie została przyjęta ze względu na inne obowiązki jakie ciążyły na Długoszowskim.

Po powrocie Wieniawy do Kijowa zaistniała trudna sytuacja wywołana niepowodzeniem w bitwie pod Kaniowem (11 maja), w wyniku której pojawił się problem ułatwienia ucieczki jeńcom polskim. Wieniawa aktywnie uczestniczył w tym przedsięwzięciu i okazał się bardzo pomocny, podobnie jak po późniejszym rozwiązaniu rozbitego i rozbrojonego korpusu Dowbora – Muśnickiego. Kolejne spotkanie z Hallerem nastąpiło 12 czerwca. Zmiana sytuacji militarnej spowodowała, iż uznał on wtedy koncepcję tworzenia POW. Podczas rozmów uzgodniono także, że Haller postara się przedostać do Francji. Następna rozmowa miała odbyć się w Moskwie, gdzie Długoszowski między innymi miał przekazać dane odnośnie ofensywy przygotowywanej na froncie włoskim. Gdy przybył tam nie zastał już jednak Hallera. Spotyka się natomiast ze Stanisławem Grabskim oraz z przedstawicielem Francuzów gen. Lavergene’m, od którego uzyskał obietnicę pomocy materialnej dla POW w postaci dostaw broni i pożyczki od państw Ententy. Następnie korzystając z francuskiego pociągu udał się w ślad za Hallerem do Murmańska. Niefortunnie pociąg zatrzymano, a jego pasażerów aresztowano. Dzięki wstawiennictwu Bronisławy Beresowej, dawnej znajomej z Paryża i swojej przyszłej żonie, sprawa Wieniawy została przekazana Komisariatowi do Spraw Polskich. Pomiędzy 20 a 25 września Długoszowski wyszedł z więzienia, z zastrzeżeniem jednak że nie wolno mu opuszczać Moskwy. Wielokrotnie uczestniczył wówczas w rozmowach, podczas których był pytany przez przedstawicieli władz bolszewickich o stosunek POW do Moskwy. Zasłaniając się brakiem pełnomocnictw do prowadzenia rozmów, uzyskał zezwolenie na powrót do Polski, gdzie miał porozumieć się z dowództwem POW i zająć się nawiązaniem kontaktów z sowietami.
Nie bez dalszych komplikacji powrócił do niepodległej już Polski, gdzie 17 listopada 1918 r. w randze rotmistrza został mianowany adiutantem osobistym Józefa Piłsudskiego, a na początku 1920 r. adiutantem generalnym. We wrześniu awansowano go na podpułkownika. Z dotychczasowym stanowiskiem rozstał się 26 listopada 1921 r., kiedy to przeniesiono go do Sztabu Generalnego, z którego ramienia wyjechał do Rumunii. Z adiutanturą Piłsudskiego nadal jednak wiązały go silne więzy. Aż do śmierci Marszałka w 1935 r. to właśnie Wieniawa przeważnie typował kandydatów na jego adiutantów. Nadal też pozostał osobą bliską Piłsudskiemu, czego wyrazem jest to, iż ten ostatni został ojcem chrzestnym narodzonej w sierpniu 1920 r. córki Wieniawy.

Tymczasem trwały walki o niepodległość, Wieniawa w zasadzie rozstał się ze służbą frontową, kilkakrotnie jednak brał udział w działaniach bojowych wchodząc w skład dowództw lub dowodząc różnymi jednostkami. Był min. szefem sztabu 1. Dywizji Kawalerii, a także współautorem koncepcji ofensywy ukraińskiej. Jego głównym zajęciem w tym okresie była jednakże dyplomacja. Wziął między innymi udział w misji do Francji mającej na celu osiągnięcie porozumienie z Komitetem Narodowym Polskim Romana Dmowskiego, nawiązanie ściślejszych kontaktów z władzami francuskimi i sprowadzenie do kraju armii Hallera. Ukoronowaniem starań polskiej dyplomacji, a więc także i starań Wieniawy była przez niego przygotowana wizyta Piłsudskiego w Paryżu, podczas której podpisano układ polityczny, ekonomiczny i wojskowy. Następnie Długoszowski skierowany został do Bukaresztu i przebywał tam jako attache wojskowy od listopada 1921 r. do listopada roku następnego. Po powrocie miał kolejno objąć dwa stanowiska w Sztabie Generalnym co nie doszło do skutku. Spowodowane to było wycofaniem się Piłsudskiego z życia politycznego i spowodowaną tym izolacją jego zwolenników.

Po nieco ponad rocznym okresie, w którym Wieniawa przebywał w „stanie nieczynnym”, został skierowany na roczny kurs oficerów sztabowych w Wyższej Szkole Wojennej. W tym celu został przydzielony najpierw do 19. pułku, skąd po niespełna dwutygodniowym pobycie, z dniem 12 sierpnia 1924 r. oddelegowany został na kurs. Ukończył szkolenie ze średnią 19, którą otrzymało jedynie 7 oficerów, zaś tylko dwaj otrzymali notę wyższą równą 19,5. Wystawiona mu opinia nie mogła więc być i nie była negatywna, ani nawet, mimo podkreślanej już izolacji piłsudczyków, neutralna. Po szkole przydzielony został do Inspektoratu Armii II na stanowisko pierwszego referenta.

Na tym stanowisku doczekał wydarzeń majowych 1926 r. Wieniawa będąc osobą bliską Piłsudskiemu należał do grona oficerskiego, które ściśle współpracowało w przygotowaniach do zamachu. Długoszowski zajmował się rozeznaniem jak dowódcy jednostek wojskowych postąpią wobec zamachu, dzięki niemu możliwe było takie zgrupowanie oddziałów w rejonie Warszawy, by znalazły się tam te które poprą Marszałka. Był też łącznikiem pomiędzy Piłsudskim, ministrem spraw wojskowych gen. Żeligowskim oraz prezydentem RP Wojciechowskim. W dniach bezpośrednio poprzedzających zamach Wieniawa wraz z Miedzińskim byli odpowiedzialni za dostarczenie rozkazów Piłsudskiego do dowódców oddziałów które w zamachu miały wziąć udział. Zajmował się także sondowaniem opinii publicznej jak i reakcji rządu na coraz bardziej napięta sytuację w stolicy. W trakcie zamachu był jedną z osób towarzyszących Piłsudskiemu na słynnym spotkaniu na moście Poniatowskiego. Po rozmowie Wieniawa pozostał na moście na polecenie Piłsudskiego, co wobec nieokreślenia roli jaką miał sprawować doprowadziło do jego aresztowania. Nie na długo jednak, jeszcze tego samego dnia 21. Pułk Piechoty opanował centrum miasta i uwolnił aresztowanych piłsudczyków. W ciągu następnych dni Długoszowski nieustannie towarzyszył Piłsudskiemu. Po powołaniu rządu Bartla wziął udział w konferencji prasowej dla zagranicznych dziennikarzy.

Dojście piłsudczyków do władzy pociągnęło za sobą awanse wielu z nich i obsadzenie kluczowych stanowisk. Mimo nalegań Wieniawa, nie akceptując zasad moralnych polityki, nie włączył się do tworzenia nowych władz. Piłsudski ponawiał jednak wysiłki, według wspomnień Józefa Becka odmowy Długoszowskiego doprowadzały do wybuchów u Marszałka: „ciskając czapką krzyczał: Nieszczęście z tym Wieniawą, mógłby być ambasadorem, mężem stanu, a on nic tylko mnie nudzi, że chce szwoleżerami dowodzić”. Nie oznacza to jednak, że Wieniawa całkowicie porzucił życie polityczne. Jako zaufany uczestniczył w zleconych mu jednorazowych zadaniach, takich jak na przykład wizyta w Watykanie w 1927 r., organizacja wejścia do sejmu oficerów w roku 1929, czy częste wizyty dyplomatyczne we Francji.

Również na płaszczyźnie wojskowej Piłsudski nie skierował Wieniawy tam gdzie sobie początkowo tego życzył. Proponował mu bowiem objęcie dowództwa brygady kawalerii, Długoszowski jednak konsekwentnie dopominał się 1. Pułku Szwoleżerów, którego dowództwo powierzono mu 29 IX 1926 r. Dowódcą był dobrym i aktywnym, dbał by pułk uczestniczył w życiu miasta, osobiście prowadził rajdy konne do Zakopanego. Reprezentował władze wojskowe podczas promocji w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Z czasem jednak otrzymał awanse które stopniowo odsuwały go od pułku. Na rozkaz Piłsudskiego został komendantem Garnizonu i Placu Miasta Stołecznego Warszawy. Następnie, po półtora roku objął dowództwo 1. Brygady Kawalerii i jednocześnie stał się pełniącym obowiązki dowódcy 2. Dywizji Kawalerii. Awans z dniem 1 stycznia 1932 r. na stopień gen. brygady wiązał się z usunięciem z kołnierza munduru proporczyka szwoleżerów i ostateczne się z nim rozstanie. Plotka głosiła, iż wówczas Wieniawa zamówił bilety wizytowe o treści: „Generał Wieniawa – Długoszowski, były pułkownik”.
Zarówno w czasie wojny jak i pokoju Wieniawa nie zrezygnował ze sztuki, choć ze względu na inne ważne zajęcia, spychał ją zdecydowanie na tor boczny traktując raczej jako rozrywkę. Uczestniczył aktywnie w życiu kulturalnym Warszawy, stanowiąc nieformalnego łącznika piłsudczyków ze środowiskiem artystycznym. Nie stronił w życiu towarzyskim od alkoholu, co było powodem częstej krytyki przede wszystkim ze strony opozycji. Do legendy przechodziły jego wybryki podczas przyjęć i jak to zwykle legendy miały w sobie często jedynie ziarno prawdy. Nie mniej trzeba uznać iż przejazd przez centrum Warszawy dorożką w czapce woźnicy, z woźnicą siedzącym z tyłu w czapce generalskiej, był przejawem iście ułańskiej, a raczej szwoleżerskiej fantazji. Piłsudski dostrzegając zagrożenie z takiego zachowania płynące zdecydował o mianowaniu Wieniawy komendantem garnizonu, wtedy jako osoba odpowiedzialna za porządek w mieście rzucił Długoszowski dotychczasowy tryb życia.

Śmierć Marszałka była dla Wieniawy niewątpliwie ciosem, czuwał przy łożu śmierci i towarzyszył dawnemu Komendantowi w chwili zgonu. Z ramienia prezydenta Mościckiego to właśnie on został osobą odpowiedzialną za przygotowanie pochówku Piłsudskiego na Wawelu. Podczas pogrzebu dowodził reprezentacjami pułków kawalerii, które wzięły udział w pochówku. Nie była to jednak jedyna śmierć która wstrząsnęła Wieniawą, wkrótce zginął w wypadku lotniczym gen. Orlicz – Dreszer i niespodziewanie zmarła siostra Wieniawy. Wszystko to powoduje ponowne nadużywanie alkoholu przez Długoszowskiego.

Po śmierci Piłsudskiego Wieniawa stopniowo odsuwany był na dalszy plan. W roku 1938 nadeszła pora rozstania z wojskiem. Podczas ostatnich godzin w mundurze dokonał przeglądu 1. pszwol., żegnając się z osobna z każdym szwadronem.

Następny okres w jego życiu to powrót do dyplomacji. Po zakończeniu kariery wojskowej został ambasadorem we Włoszech. Powierzonego zadania nie traktował z entuzjazmem, co nie znaczy że lekceważył nowe obowiązki. Na kilka dni przed objęciem urzędu otrzymał jeszcze awans na stopień generała dywizji, po czym wyjechał z Polski do której już nigdy nie miał wrócić. We Włoszech dał się poznać jako doświadczony dyplomata. Prócz szerokich stosunków na płaszczyźnie oficjalnej nawiązał tam także trwałą przyjaźń z hrabią Ciano, włoskim ministrem spraw zagranicznych i zięciem Mussoliniego. Po rozpoczęciu agresji hitlerowskiej na Polskę, ponieważ Włochy nie przystąpiły jeszcze do wojny, Wieniawa pozostał na placówce dyplomatycznej przesyłając raporty o sytuacji w Rzymie. W początkowym okresie wojny miał jeszcze nadzieję na wystąpienie okoliczności, które odwrócą niepomyślny bieg zdarzeń. Do załamania psychicznego doprowadza go dopiero potwierdzenie wiadomości o wkroczeniu na ziemie wschodnie Rzeczypospolitej wojsk sowieckich oraz o opuszczeniu kraju przez Wodza Naczelnego Rydza – Śmigłego.

Wobec internowania władz polskich w Rumunii i zaistnienia ryzyka powołania marionetkowego rządu polskiego przez III Rzeszę lub Związek Radziecki, Wieniawa wraz z Kazimierzem Papee wystąpili z inicjatywą stworzenia rezydującego w Paryżu tymczasowego rządu polskiego, złożonego z pięciu ambasadorów. Projekt ten nie został jednak zaakceptowany. Wobec tego że konstytucja II RP przewidywała obowiązek wyznaczenia przez aktualnego prezydenta swojego następcy, sprawa powołania nowego rządu wydawać by się mogła rozwiązaną, jednak owym zastępcą był również internowany Rydz – Śmigły. Prezydent Mościcki uznał wówczas, że jedynie któryś z ambasadorów może zostać wyznaczony kolejnym następcą, z tym że ci akredytowani przy Anglii i Francji muszą z uwagi na wagę swoich stanowisk pozostać na placówkach. Wyznaczył więc na zastępcę Wieniawę, który wkrótce miał objąć urząd prezydenta. Na taki stan rzeczy nie przystali jednak, posiadające znaczne wpływy w Paryżu, przedstawiciele antysanacyjnego frontu Morges z Sikorskim na czele. Pod wpływem ich interwencji i oczerniających Długoszowskiego pomówień, władze francuskie nie uznały go jako prezydenta RP. Prezydentem został prezes Związku Polaków za Granicą Władysław Raczkiewicz.

Wieniawa nadal piastował stanowisko ambasadora i pomimo zmiany rządu, który składał się z jego dotychczasowych przeciwników politycznych, pozostał lojalny nowym władzom. Jako ambasador roztoczył opiekę nad uchodźcami, podjął też, choć bez powodzenia, interwencję u Ciano w sprawie uwięzionych profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tego ostatniego zdołał pozyskać, a przez niego przekonać włoski sztab generalny, do zgody na tranzyt internowanych polskich żołnierzy przez Włochy, dla tworzonej we Francji armii polskiej. Wobec tego iż Włochy były najbliższym sojusznikiem Niemiec w Europie należy to osiągnięcie uznać za wybitny sukces. Tranzyt udało się utrzymać przez pół roku, a ponadto żołnierze polscy byli przewożeni na koszt rządu włoskiego. Przez ambasadę polską we Włoszech organizowano także pomoc materialną dla przebywających w obozach jeńców.

10 czerwca 1940 roku Włochy wypowiedziały wojnę Francji i Anglii. W związku z tym faktem 13 czerwca polski personel dyplomatyczny opuścił Włochy i wyjechał do Francji. W momencie opuszczenia Włoch Wieniawa przestał być ambasadorem co potwierdził Sikorski w nadanej do niego depeszy. We Francji zastał jednak Wieniawę upadek tego kraju, co zadecydowało o wyjeździe byłego ambasadora do Portugalii a stamtąd do USA.

W Stanach Zjednoczonych, nie posiadając już pensji rządowej, musiał Długoszowski podjąć pracę zarobkową. Początkowo pracował jako korektor i redaktor w „Dzienniku Polskim”, a po rozstaniu się z tym periodykiem, którego redaktor naczelny niechętnie traktował piłsudczyków, zajmował się introligatorstwem artystycznym oraz prowadzeniem odczytów w kołach polonijnych. Nie mogąc się pogodzić z bezczynnością na jaką został skazany w tak trudnych dla Ojczyzny chwilach, próbował wstąpić do tworzonego na obczyźnie Wojska Polskiego, lecz wielokrotne listy w tej sprawie do Sikorskiego nie przyniosły wymiernych rezultatów. W końcu został skierowany na stanowisko ambasadora na Kubie, którą to funkcję, mimo świadomości jej błahej roli, przyjął. To i późniejszy zawarty przez Sikorskiego układ polsko radziecki, doprowadziło do potępienia Wieniawy przez większość piłsudczyków. Wyjazd na Kubę mimo podjętych przygotowań nigdy nie nastąpił. 1 lipca 1942 r. o godzinie 9 rano Długoszowski popełnił samobójstwo skacząc z górnego tarasu domu w którym mieszkał. Zmarł w drodze do szpitala. Pogrzeb odbył się 3 lipca na nowojorskim cmentarzu Calvary, a przemówienie wygłosił miedzy innymi ambasador Jan Ciechowski. Nad grobem odśpiewano „Pierwszą Brygadę” i „Śpij kolego w ciemnym grobie”. W 1990 roku prochy Wieniawy przeniesiono na Cmentarz Rakowicki w Krakowie.

5/5 - (2 votes)

Pierestrojka

[z rozdziału drugiego pracy dyplomowej]

Włodzimierz Marciniak napisał, że mechanizm rozpadu ZRRR „został zakodowany w jego programie, a ‘polecenie’ uruchamiające ten ‘kod’ zostało wydane dwukrotnie: w 1917 r. i w 1991 r.”[1]. Poprzez analogię stwierdzić możną, że polecenie uruchamiające rozpoczęcie procesu zmiany systemu politycznego w Europie Wschodniej zostało wydane wraz z gorbaczowowską pierestrojką.

„Konieczne są zmiany” to hasło wydawało się oczywistością w sowieckiej rzeczywistości lat osiemdziesiątych. Ci, którzy wierzyli w ideały ideologii komunistycznej, nie byli w stanie znieść degradacji drogich im wartości, którymi w bezmyślny sposób szafowała propaganda, wywołując skutek odwrotny do zamierzonego. Ci, a była ich prawdopodobnie większość, którzy nie wierzyli od dawna w to, co oficjalnie głosili, chcieli rozbić ideologiczną skorupę i odrzucić system, który zaczął ograniczać ich, niczym zbyt ciasny gorset, nie pozwalający im na rozwinięcie skrzydeł. Oczywiście ci, a tych była zdecydowana mniejszość, którzy od dawna nie zgadzali się z komunizmem i aktywnie z nim walczyli, zaczęli coraz śmielej podnosić głowy. Wszyscy oni zrozumieli konieczność zmian, nie wszyscy jednakowo pojmowali cele takich zmian: „wierzący” komuniści tacy jak np. Szewardnadze, czy Gorbaczow, chcieli uzdrowić system, przywrócić utraconą weń wiarę; nomenklatura, kadra dyrektorska, struktury siłowe, czyli ci, którzy posiadali faktyczna władzę, chcieli poprzez pierestrojkę swoją władzę uprawomocnić, zamienić powszechnie pogardzane (choć budzące respekt) stanowiska pierwszych sekretarzy obkomu, dyrektorów wielkich zakładów zbrojeniowych i urzędników państwowych na cieszące się wysokim prestiżem stanowiska prezesa rady nadzorczej czy dyrektora banku; demokraci chcieli wprowadzenia prawdziwie wolnego rynku i swobody. W ten sposób powstała ogólna zgoda na przyjście Gorbaczowa; każda grupa interesu miała jednak wobec niego i jego ekipy swoje własne oczekiwania.

Ogólne oczekiwanie zmian spowodowane było katastrofalną sytuacją w ZSRR. „Wszystko przegniło, konieczne są zmiany” miał powiedzieć E. Szewardnadze w rozmowie z M. Gorbaczowem w 1984 roku[2]. Od czasu, gdy państwo straciło narzędzie kontroli nad nomenklaturą, czyli po rezygnacji z represji, gospodarka planowa stała się, z punktu widzenia interesu państwa, skrajnie nieefektywna.

„Przedsiębiorstwa zainteresowane są jak najmniejszą produkcją przy jak największym zatrudnieniu i przy zużyciu jak największej ilości środków produkcji. Jeśli zadania planu zostaną zrealizowane w terminie lub wcześniej, załoga otrzymuje premię. Dyrektor przedsiębiorstwa dokonuje niezliczonych wysiłków, aby wskaźniki planu były jak najniższe i robi wszystko, żeby ich nie przekroczyć, z obawy, by ministerstwo nie wzięło pod uwagę ewentualnej nadwyżki i w następnym roku nie zwiększyło wskaźników[…]. Oczywiście jakość produkcji cierpi na tym. Co więcej, obawa przed brakiem części surowców popycha dyrektora przedsiębiorstwa do robienie zapasów, które z czasem starzeją się i nie nadają do użytku. ‘Martwe rezerwy zgromadzone w magazynach przedsiębiorstw osiągają wartość 470 miliardów rubli, czyli ponad 50% PNB’”[3].

Taki skrajnie nieefektywny system mógł utrzymywać się do czasu wyczerpania rezerw ekstensywnej industrializacji[4]. Gdy i te uległy wyczerpaniu wzrost cen na ropę naftową w latach siedemdziesiątych pozwolił przedłużyć agonię gospodarki planowej. Państwo opierało się na bogatych zasobach surowcowych, darmowej pracy przymusowej więźniów, żołnierzy i pracowników naukowych. Gdy i te zasoby uległy wyczerpaniu, oczy nomenklatury spoczęły na nowych rezerwach, które mogły by podtrzymać chylącego się ku upadkowi kolosa. Rozpoczęła się próba gorbaczowskiego zrywu zakończona nieudolnym doskonaleniem socjalistycznego mechanizmu gospodarczego. „Ostatnie rezerwy zostały odnalezione w rynku, w kapitalizmie, w pieniądzach”[5].

Mimo ogromnych kosztów społecznych gospodarka radziecka w czasach stalinowskich odnotowywała robiące wrażenie osiągnięcia. Lecz stalinowskie metody szybko stawały się przestarzałe i nieefektywne, wobec braku rozumnej reformy, od lat pięćdziesiątych gospodarka radziecka rozwijała się coraz wolniej[6]. Jedynie odnalezienie nowych złóż surowców mineralnych za czasów Breżniewa pozwoliło na zakonserwowanie się archaicznego systemu na dalsze lata. Spadek cen na ropę naftowa w połowie lat osiemdziesiątych, w kilka miesięcy po ogłoszeniu pierestrojki fatalnie zaważył na jej losach[7]

Głęboki kryzys sytemu, w jakim znalazło się ZSRR w latach osiemdziesiątych, był zjawiskiem wychodzącym daleko poza nieefektywny sposób zarządzania gospodarką. Jeden z fundamentów systemu – jego ideologia – był już martwy i tylko naiwni mogli wierzyć w możliwość jego wskrzeszenia. Propaganda stała się fasadą, zza której przeświecała pustka. Po masowym imporcie zachodniego stylu życia, który przyjął się zarówno wśród społeczeństwa jak i elit partyjnych, przyszedł czas na ekspresowe przyswajanie kapitalistycznych idei – szczególnie kultu pieniądza. Państwo rezygnujące z terroru i pozbawione ideologicznej władzy nad społeczeństwem stawało się bezsilne. Gospodarka radziecka coraz bardziej, wraz ze swym rozwojem, zaczynała upodabniać się do dyktatury jednych, uprzywilejowanych gałęzi gospodarki nad upośledzoną resztą. W ten sposób rozrósł się ogromny kompleks przemysłowo-obronny, który rozwijał się kosztem innych gałęzi, chociażby rolnictwa. Ten ogromny kompleks potrzebował dla siebie wielkiej bazy naukowo-technicznej i dobrze wyszkolonej armii technokratów i profesjonalistów, którzy byliby w stanie zapewnić tempo rozwoju konieczne do rzeczywistego konkurowania z Zachodem. Ci nowi ludzie nie byli zainteresowani pracą dla państwa, lecz raczej własny interes widzieli w jego rozkradaniu wraz z mafią i tymi, którzy produkowali i sprzedawali towary na czarnym rynku – tienwikami, dlatego możliwość kontroli ich przez partię stawała się coraz bardziej iluzoryczna. Panowanie władzy nad przedmiotem władania dodatkowo utrudniał fakt szerzącej się korupcji, która ogarniała coraz większe kręgi, sięgając nieraz do samego KC. „Tieniewikiem” o pozycji wyższej niż sprzedawca na bazarze zostawał ten, kto miał jednocześnie jakieś stanowisko w strukturach oficjalnych. I to stanowisko określało możliwości człowieka zarówno w świecie oficjalnym, jak i w szarej sferze”[8]. Symbiotyczne współżycie mafii i nomenklatury stworzyło sytuację, gdy uczciwa praca stała się niemożliwa, a nawet, z punktu widzenia ulicy, naganna, Każdy, kto chciał zaistnieć, musiał przystać na istniejące warunki i dać się skorumpować, by następnie korumpować innych. Przykład szedł od góry do dołu dotykając każdego obywatela. Skorumpowany obywatel dobrze zdawał sobie sprawę, że nie okradając swojego państwa okrada swoją rodzinę; kradli, oszukiwali i przekupywali wszyscy, wedle ściśle ustalonej hierarchii, sytuację dobrze obrazuje powiedzenie „złodziej złodziejowi pałkę ukradł” – dyrektorzy wielkich przedsiębiorstw ukrywali część produkcji, aby następnie sprzedać ją na czarnym rynku; wewnątrz wielkich przedsiębiorstw, formalnie państwowych, powstawały całe zakłady, które produkowały wyłącznie na czarny rynek.

„Rozkład gospodarki planowej i skala czarnego rynku, posiadającego wyraźnie kryminalny charakter, osiągnęły swoje apogeum. Mieliśmy już wtedy [w drugiej połowie lat osiemdziesiątych] do czynienia z dzisiejszym panowaniem mafii w warunkach formalnego zachowania reżimu komunistycznego.” – napisał w roku 1995 G. Jawlinskij[9]. Upraszczając można powiedzieć, że żywiołowa prywatyzacja gospodarki sowieckiej nastąpiła jeszcze przed pierestrojką. Głęboki kryzys gospodarczy był w istocie kryzysem politycznym, kryzysem władzy, która w coraz większym stopniu wymykała się nomenklaturze, przepływając do rąk coraz bardziej usamodzielniających się grup branżowych, szczególnie kompleksu wojskowo-przemysłowego, dyrektorów wielkich przedsiębiorstw państwowych, mafii i tienewików. Należy się zgodzić z Włodzimierzem Marciniakiem, iż „Tak naprawdę komunistów nie niepokoił sam kryzys gospodarczy, a jedynie kryzys ich władzy nad gospodarką”[10].

Gorbaczowowska pierestrojka nie od początku przybrała taki obraz, jaki dziś jest z nią kojarzony, czyli polityka głasnosnosti, nowe myślenie, reformy polityczne i gospodarcze. W chwili przejęcia władzy w swoje ręce Gorbaczow chciał naprawić sytuację panującą w państwie za pomocą środków dla nomenklatury i społeczeństwa jak najbardziej zrozumiałych[11]. Ideą uskorienia było naprawienie tego, co w socjalizmie złe, wyeliminowanie wad i przyspieszenie rozwoju socjalizmu[12]. Wydawało się, że najlepszym antidotum na zaistniały kryzys okaże się przywracanie porządku i dyscypliny, walka z korupcją[13] i liczne kampanie odwołujące się do przywrócenia w społeczeństwie starych, dobrych leninowskich zasad (czyli z grubsza rzecz ujmując, była to kontynuacja programu mentora i opiekuna Gorbaczowa – Andropowa: walka o dyscyplinę w pracy[14]). W newralgicznej dla systemu dziedzinie, czyli gospodarce, ekipa Gorbaczowa zdecydowała się podążać za planem wytyczonym przez ekonomistę Abla Aganbegiana polegającym na „przyspieszeniu” rozwoju gospodarki oraz jej „przekształceniu”, lecz nie w znaczeniu zmiany planowego zarządzania na gospodarkę wolnorynkową, lecz transformacji gospodarki na rzecz najbardziej zaawansowanego technicznie przemysłu obronnego. Polityka uskorienia polegała na przejściu od wcześniej stosowanych ekstensywnych metod rozwoju, czyli wzrostu zatrudnienia i wydobycia, głównie surowców naturalnych, do środków intensywnych, takich jak rozwój przemysłu maszynowego, elektroniki i elektrotechniki. W tym celu wzrosły nakłady inwestycyjne w tych głównie dziedzinach, miedzy rokiem 1985 i 1986 wzrost nakładów inwestycyjnych był dwukrotny. Działanie te naruszyły równowagę budżetową i doprowadziły do zubożenia rynku dóbr konsumpcyjnych. Dla uskorienia kwestią kluczową stał się import nowoczesnych technologii i urządzeń, lecz aby móc sfinansować przypływ nowoczesnych technologii państwo musiało znaleźć wielkie środki finansowe. Jedyną deską ratunkową dla kulejącej gospodarki był wzrost eksportu, przede wszystkim paliw i energii. Od lat siedemdziesiątych nieustannie wzrastał ich udział w eksporcie osiągając poziom 53,7 proc. w roku 1985 (na początku lat siedemdziesiątych wskaźnik ten wynosił ok.15 proc.). Gdy państwo zaczęło tracić w wyniku nieudanej kampanii antyalkoholowej[15], a ceny na światowym rynku ropy naftowej obniżyły się, polityka uskorienia poniosła cios, z którego nie mogła się podnieść: „poderwana została główna podstawa, forsowanej przez Gorbaczowa i kompleks wojskowo-przemysłowy [czyli przemysł maszynowy] modernizacji gospodarki w oparciu o import nowoczesnych maszyn i urządzeń”[16].

Państwo, które straciło faktyczną kontrolę nad własną gospodarką, wciąż oficjalnie odpowiadało za jej katastrofalny stan jako jedyny zarządca. Aby pozbyć się części ciążącej odpowiedzialności partia rozpoczęła politykę „odchudzania” się z władzy ekonomicznej, a więc i odpowiedzialności za sytuację gospodarczą. Ustawy o przedsiębiorstwach, spółdzielczości i indywidualnej działalności gospodarczej miały za zadanie wywołanie wrażenia częściowego oddzielenia państwa od partii i państwa od gospodarki. Wprowadzając takie mechanizmy gospodarcze jak „samodzielne zarządzanie”, „samofinansowanie” czy „autonomia”, partia faktycznie zatrzymywała pełną kontrolę nad przedsiębiorstwami, które nadal musiały wykonywać priorytetowe zamówienia państwowe, a ich „samodzielne” plany finansowe musiały być zatwierdzane przez odpowiednie komórki państwowe. Indywidualna działalność gospodarcza także rozwijała się powoli, gdyż i tak ci bardziej przedsiębiorczy woleli swobodną działalność na czarnym rynku. Również spółdzielnie nie mogły rozwijać się swobodnie ograniczane przez bariery biurokratyczne, niechęć społeczeństwa i kontrolę partyjną oraz Gospłanu. Niewątpliwie dyrektorzy przedsiębiorstw, które przeszły na hozraszczot i spółdzielcy, zostali wrzuceni na głęboką wodę z zawiązanymi rękoma stając się wygodnymi dla partii kozłami ofiarnymi, na które kanalizowane było niezadowolenie społeczne.

Tymczasem, bez zbędnego rozgłosu, partia sama zaczęła tworzyć instytucje w pełni rynkowe. W 1987 roku utworzono Radę Koordynacyjną ośrodków twórczości naukowo-technicznej młodzieży, zwanej potocznie „gospodarką komsomolską” a jej przedstawicieli „przebiśniegami”[17]. Przedsiębiorstwa komsomolskie pośredniczyły pomiędzy państwowymi podmiotami gospodarczymi a wolnym (który zaczął się powoli kształtować) i szarym (który istniał od dawna) rynkiem, przede wszystkim wymieniając pieniądze bezgotówkowe („drewniane”) na pieniądze realne. Działając w imieniu postępu naukowo-technicznego, firmy te skupowały po zaniżonych cenach i korzystając z ulg podatkowych, sprzęt elektrotechniczny i następnie, dzięki monopolowi na taki rodzaj usługi, odsprzedawały osiągając niewiarygodne zyski. Większość najbogatszych przedsiębiorstw i ich szefów w dzisiejszej Rosji wywodzi się z gospodarki komsomolskiej, a za okres budowania największych kapitałów uważa się lata 1988-1989, a więc jeszcze przed jesienią ludów w Europie Środkowowschodniej.

Odpowiedzią partii na zaistniały kryzys stać się miała reforma polityczna, która zgodnie z intencjami reformatorów ma za zadanie wymianę kadr partyjnych na bardziej efektywne i zdolne do walki o odzyskanie prestiżu i władzy.

„Zespół Gorbaczowa jest świadom tego, że nie da się już dziś uniknąć politycznych konsekwencji kryzysu ekonomicznego; co więcej, zdaje sobie on również sprawę z tego, że dotychczasowe elity polityczne, nawykłe do błogostanu epoki ‘zastoju’, nie są przygotowane do stawienia czoła wzburzonym masom i są całkowicie niezdolne do podejmowania inicjatyw niezbędnych w krytycznych sytuacjach. Są one, mówiąc krótko, politycznie nieefektywne. […] Pojawia się zatem potrzeba nowej partii, bliższej modelowi leninowskiemu, tj. partii, której celem jest walka o władzę i która do walki takiej jest zdolna”[18].

Aktywacja społeczeństwa pod kierownictwem partii zaowocowała pojawieniem się wielu klubów obywatelskich, które powstawały w celu poparcia dla przemian. Kluby te szybko przerodziły się w ruchy masowe, które w państwach bałtyckich i na Zakaukaziu przekształcać się poczęły w ruchy narodowe. Partia próbowała nawiązać kontakt z masowymi ruchami, aby przejąć nad nimi kontrolę, lecz „Niewielka nawet demokratyzacja systemu spotkała się z niezwykle żywym odzewem społeczeństwa. Jak grzyby po deszczu we wszystkich, nawet najbardziej oddalonych zakątkach kraju, zaczęły powstawać kluby dyskusyjne i nieformalne organizacje”[19], takie jak Historyczno-Oświatowe i Dobroczynne Stowarzyszenie „Memoriał”, Moskiewska Trybuna i później, po wyborach do sowietów, Międzyregionalna Grupa Deputowanych. Wybory do sowietów, które rozumiane były jako „swoisty egzamin, polityczny sposób wyłonienia ludzi bardziej zdolnych (a także ewentualnej kooptacji aktywniejszych spośród „mas”) oraz usunięcia obumarłych pędów”[20], mimo wprowadzenia zabezpieczeń partii przeciwko „ekscesom” demokracji, w postaci niedemokratycznej ordynacji wyborczej sprzyjającej wyborowi członków nomenklatury, okazały się klęską partii i pierwszym zwycięstwem społeczeństwa, które tam, gdzie mogło, okazało wyraźnie swoją niechęć do partyjnego kierownictwa i dało upust swojemu żywiołowemu antykomunizmowi. „W Związku Sowieckim […] niekonsekwentnym reformom gospodarczym towarzyszyły w miarę radykalne reformy polityczne.”[21], które zakończyły się powstawaniem partii politycznych w formalnie jednopartyjnym państwie oraz stopniową dezintegracją partii komunistycznej.


[1] Marciniak, W.,: Rozgrabione imperium. Upadek Związku Sowieckiego i powstanie Federacji Rosyjskiej, Kraków 2001, s. 42.

[2] Szewrdnadze, E.: Moj vybor. V zaszczitu demokracii i svobody, Moskva 1991, s. 79.

[3] Thom, F.: Czas Gorbaczowa, Warszawa 1990, s. 27-28.

[4] Lewin, M.: The Gorbachev Phenomenon. A Historical Interpretation, Barkeley 1988, s. 101–112.

[5] Marciniak, W.: Rozgrabione imperium…, s. 89.

[6] The impact of Gorbachev. The first phase, red. Spring D. W., London–New York 1991, s. 22–24.

[7] Dobbs, M.: Precz z wielkim bratem. Upadek imperium radzieckiego, przeł. P. Kwiatkowski, Poznań 1998, s. 166–167, Barsienkov, A. S.: Vviedienie v sovriemiennuju rossijskuju istoriju 1985–1991, Moskva 2002, s. 37.

[8] Jakovlev, A.: Pridislovie Obal Poslieslovie, Moskva 1992, s. 137.

[9] Marciniak, W.: Rozgrabione imperium…, s. 80.

[10]Ibidem, s. 109.

[11] Margaret Thatcher już po pierwszym spotkaniu z Gorbaczowem stwierdziła, że chce on reformować system, nie rozumiejąc, że zmienić należy sam system. Patrz: Dobbs, M.: Precz z wielkim bratem. Upadek imperium radzieckiego, przeł. P. Kwiatkowski, Poznań 1998, s. 165.

[12] Karaulov, A. V.: Vokrug Kremlja, t. 2, Moskva 1993, s. 270.

[13] Barach, A. H.: From Brezhnev to Gorbachev: Infighting in the Kremlin, London 1987, s. 193–194.

[14] Barsienkov, A. S.: Vviedienie v sovriemiennuju rossijskuju istoriju 1985–1991, Moskva 2002, s. 44–47.

[15] „W ciągu trzech lat [pierestrojki] spadek dochodów pochodzących ze sprzedaży napojów alkoholowych kosztował Państwo 37 miliardów rubli, pomimo ogromnej podwyżki cen […]. Przede wszystkim jednak nielegalna produkcja alkoholu, samogonu, przeżywa swój rozkwit […]. W 1986 przeciwko 158 000 osób toczyło się dochodzenie za nielegalna destylację alkoholu; w 1987 już przeciwko 500 000 […]. Jeśli wierzyć prasie, władze lokalne często popierają ten proceder, a milicja przymyka oko”. Cyt. za: Thom, F.: Czas Gorbaczowa, s. 40.

[16]Marciniak, W.: Rozgrabione imperium…, s. 106.

[17]Ibidem, s. 321-327.

[18] Thom, F.: Czas Gorbaczowa, s. 63.

[19] Marciniak, W.: Rozgrabione imperium…, s. 132.

[20] Thom, F.: Czas Gorbaczowa, s. 63-64.

[21] Marciniak, W.: Rozgrabione imperium…, s. 126.

5/5 - (2 votes)