II. STOSUNKI POLITYCZNE W POLSCE W LATACH 1864 – 1889

Międzynarodowe aspekty kwestii polskiej po 1864 r.

Sytuacja międzynarodowa w środkowo-wschodniej Europie

Zarówno z powszechnodziejowego, jak i czysto polskiego punktu wi­dzenia decydujące znaczenie miał dla dalszego rozwoju stosunków mię­dzynarodowych wzrost potęgi Prus, w wyniku trzech zwycięskich wojen z Danią (1864), Austrią (1866) i Francją (1870/71), co doprowadziło do powstania Cesarstwa Niemieckiego pod pruską hegemonią, jako najpo­tężniejszego państwa na kontynencie europejskim. Fakt ten doprowadził w dalszych swych konsekwencjach do wzajemnego do siebie zbliżenia wszystkich państw zaniepokojonych zachwianiem równowagi politycznej w Europie na korzyść Niemiec. Leżał on u podstaw przyszłego porozu­mienia i sojuszu francusko-angielsko-rosyjskiego, późniejszej wielkiej koalicji, której widmo poważnie zaniepokoiło twórcę Rzeszy Niemiec­kiej – „żelaznego kanclerza” Ottona Bismarcka.

Pruskie sukcesy militarne i polityczne, rozkołysanie na ich gruncie nastrojów megalomańskich i nacjonalistycznych w społeczeństwie nie­mieckim, powołanie do życia sprawnie działającej państwowej machiny biurokratyczno-militarnej, wszystkie te elementy stwarzały podatny grunt dla niezwykle niebezpiecznej w swych koncepcjach i metodach polityki narodowościowej wobec Polaków na terenie tego państwa.

Mniej więcej to samo da się powiedzieć o nastawieniu ówczesnych rosyjskich sfer rządzących i rządu carskiego w stosunku do żywiołu pol­skiego. Nastawienie to także tu kształtowało się na fali wzrostu ten­dencji nacjonalistycznych jako jedno z następstw antypolskiej propa­gandy tego rządu po zdławieniu powstania styczniowego. Tendencje te nie tylko nie osłabły, ale raczej przeciwnie – uległy dalszemu nasileniu po sukcesach militarnych odniesionych w wojnie z Turcją (1877/78), doprowadzających do wyraźnego wzrostu wpływów Rosji na Bałkanach.

W innej sytuacji znajdowało się trzecie państwo zaborcze – Austria. Jeśli Prusy i Rosja uległy w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych jako państwa wyraźnemu wzmocnieniu, to monarchia habsburska w re­zultacie dwukrotnych porażek militarnych poniesionych w 1859 r. (z Fran­cją i Piemontem) i 1866 r. (z Prusami) znalazła się w stanie głębokiego wewnętrznego kryzysu politycznego. Przekształcić się ona miała ostatecznie – po wielu perturbacjach – w dwuczłonowe Austro-Węgry, zmie­rzające – z konieczności – do złagodzenia ucisku narodowego.

Kongres berliński (1878), kończący ostatecznie stan wojny między Rosją a Turcją i będący wyrazem supremacji Niemiec, dał początek no­wej konstelacji międzynarodowej. Doprowadził on do ścisłego powiązania polityki Cesarstwa Niemieckiego z Monarchią Austro-Węgierską i równocześnie – do stałego pogłębiania się antagonizmu obu tych państw w sto­sunku do Rosji, głównie na tle rywalizacji na Półwyspie Bałkańskim. Związek polityczny Austro-Węgier z Niemcami, a więc państwem o po­stawie zdecydowanie antypolskiej, stawiał – rzecz jasna – pod znakiem zapytania koncepcję rozwiązania kwestii polskiej w oparciu o Wiedeń, mimo znacznego zwrotu w polityce narodowościowej rządu wiedeńskiego lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.

Sytuacja polityczna w Rosji, Prusach i Austrii i polityka narodowościowa tych państw

W Rosji dominował w ciągu całego omawianego okresu – i nawet uległ spotęgowaniu – kurs skrajnie reakcyjny, zdecydowanie nieprzy­jazny wszelkim „nowinkom” politycznym, stojący na gruncie kultu jedynowładztwa carskiego, religii prawosławnej jako państwowej i politycznie uprzywilejowanej oraz na gruncie centralizmu państwowego, wrogiego wszelkim dążnościom odśrodkowym i separatystycznym narodów ujarz­mionych, w tym przede wszystkim narodu polskiego, jako narodu oży­wionego duchem buntu, przeciwstawiającego się swoiście pojętej przez sfery rządzące idei jedności państwowej. Kurs ten, reprezentowany nie­zmiennie przez ówczesnych władców Rosji – Aleksandra II. Aleksan­dra III i Mikołaja II zmierzał do rusyfikacji Polaków, przy równocze­snym bezwzględnym tłumieniu wszelkich prądów rewolucyjnych i rady­kalnych oraz eliminowaniu prób śmielszych reform w kierunku liberal­nym. Stwarzał on specyficzną atmosferę nie tylko wśród narodów ujarz­mionych, ale i w łonie samego społeczeństwa rosyjskiego, któremu rząd usiłował narzucić model polityczno-ustrojowy i społeczno-obyczajowy o charakterze skrajnie konserwatywnym i partykularystycznym, zdecy­dowanie wrogi wszelkim innowacjom, zwłaszcza inspirowanym z ze­wnątrz.

Cesarstwo niemieckie, forsujące szybki rozwój gospodarczy, jedynie częściowo zliberalizowało ustrój państwowy, zachowując decydujące pre­rogatywy dla władzy wykonawczej – na pół absolutystycznych rządów monarchy i powoływanego przezeń szefa rządu – kanclerza. Mimo liberalnej fasady, cechującej szereg artykułów konstytucji – państwo to było przeniknięte duchem militaryzmu, swoiście pojętej dyscypliny spo­łecznej i kultem władzy państwowej. Sprawnie organizacyjnie działające, a nacechowane tendencjami skrajnie nacjonalistycznymi stwarzało samo w sobie silną zaporę przeciwko postępowi społecznemu i poważną groźbę dla dalszej egzystencji żywiołu polskiego, który usiłowało konsekwentnie germanizować wszelkimi dostępnymi środkami.

Przekształcona w państwo dualistyczne – w Austro-Węgry – mo­narchia habsburska uległa zarazem dość znacznej liberalizacji, co dotyczy zwłaszcza austriackiej jej części – Przedlitawii, gdzie żywiołowi nie­mieckiemu trudno było nadal kontynuować politykę germanizatorską. Jednakże prawa udzielane poszczególnym, licznym narodom wchodzącym w jej skład były mocno zróżnicowane, różny też był stopień ich usamo­dzielnienia i dopuszczenia do współrządzenia w państwie. Charaktery­styczną w ogóle cechą austriackiej polityki narodowościowej było stałe lawirowanie pomiędzy często przeciwstawnymi sobie postulatami poszcze­gólnych narodów, wzajemne szachowanie, wygrywanie i pozyskiwanie jednych kosztem drugich, przy zachowaniu jednak ogólnej supremacji żywiołu niemieckiego i węgierskiego.

Perspektywy przeobrażeń rewolucyjnych w stosunkach europejskich

Wiadomo dobrze, że sprawa polska, że możliwość wyzwolenia naro­dowego i odzyskania niepodległości przez naród polski była w znacznym stopniu uzależniona od wybuchu międzynarodowej rewolucji, zdolnej do rozbicia od wewnątrz aparatu państwowego trzech państw zaborczych. Otóż po 1871 r., w wyniku upadku Komuny Paryskiej, dostrzec można pewne opadnięcie fali rewolucyjnej w skali ogólnoświatowej, co zwła­szcza dotyczy Francji, kolebki ruchów rewolucyjnych od schyłku XVIII w. i na przestrzeni XIX stulecia. Stawiało to, przynajmniej na razie, pod znakiem zapytania ewentualność poważniejszych rewolucyjnych wstrzą­sów zdolnych do podważenia istniejącego porządku społeczno-politycznego na kontynencie europejskim. W dalszych jednak perspektywach prądy rewolucyjne miały się stopniowo odradzać, z równoczesną tendencją prze­suwania się głównego ich ośrodka na wschód, początkowo z Francji do Niemiec, potem zaś od przełomu XIX i XX wieku do Rosji.

Najbliższe lata po klęsce Komuny – lata siedemdziesiąte i osiemdzie­siąte – zdawały się, co prawda, wskazywać, że ośrodek światowej rewo­lucji znajdzie się tym razem na terenie Rzeszy Niemieckiej, gdzie powsta­ła najsilniejsza i najbardziej wpływowa partia socjalistyczna, jednakże wkrótce okazało się to złudzeniem. Takim ośrodkiem stawała się nato­miast Rosja, przy czym pierwszym niejako zwiastunem tego niezwykle doniosłego zjawiska historycznego było niewątpliwie uformowanie się na terenie Cesarstwa Rosyjskiego prądów rewolucyjnych, wyłaniających w 1879 r. organizację pod nazwą „Narodna Wola”, w dalszych zaś eta­pach i ostatecznych konsekwencjach, doprowadzających do wybuchu trzech kolejnych rosyjskich rewolucji w 1905 r. i 1917 r. Fakt, że znaczna część ziem polskich miała zostać ogarnięta tymi prądami rewolucyjnymi, odgrywającymi tak doniosłą rolę w skali międzynarodowej i powszechno-dziejowej, nie mógł nie wywrzeć decydującego wpływu również i na losy narodu polskiego, i to nie tylko w ramach zaboru rosyjskiego, ale i w dwu pozostałych zaborach.

Polska emigracja polityczna po powstaniu styczniowym

Stabilizacja sytuacji politycznej w krajach zachodnioeuropejskich wpływać miała również w sposób zasadniczy na dalszą polityczną dzia­łalność emigracyjną po roku 1864. Burżuazja w tych krajach przeżyła już okres wzlotów i uniesień, wyrosłych na gruncie wielkiej rewolucji francu­skiej jako jej spuścizny ideowej. Z klasy walczącej o władzę przeistoczyła się w klasę rządzącą, troszczącą się o utrwalenie istniejącego porządku społeczno-politycznego a zarazem o doraźne korzyści ekonomiczne. W tej sytuacji emigrantów polskich nie witały już, tak jak po powstaniu listo­padowym, hasła gorącej sympatii i szczerego współczucia. Nie tylko brakło teraz „pieśni o Polsce”, bram triumfalnych, pełnych euforii mów powi­talnych, ale kapitalistyczny Zachód przyjmował Polaków zimno, obojęt­nie, a nawet z niechęcią, wyrosłą na gruncie obawy, że mogą oni kołom rządzącym przysporzyć niepotrzebnego kłopotu.

Było zatem rzeczą jasną dla emigrantów, kultywujących teorię o ści­słym związku pomiędzy zagadnieniem wyzwolenia narodowego a sprawą gruntownych przeobrażeń rewolucyjnych w skali międzynarodowej, że dalszego poparcia dla kwestii polskiej można oczekiwać już tylko od no­wych sił społecznych, związanych z obozem socjalistycznym. Tymczasem właśnie wówczas – w roku 1864 – powstało w Londynie Międzynarodo­we Stowarzyszenie Robotnicze, słynna I Międzynarodówka, założona przy aktywnym współudziale wodzów i teoretyków ruchu robotniczego – Ka­rola Marksa i Fryderyka Engelsa. Dążenie do poparcia polskiego powsta­nia przyśpieszyło prace nad zorganizowaniem tego stowarzyszenia, przy czym jego Manifest mocno piętnował „bezwstydną aprobatę”, którą ujaw­niły „wyższe klasy Europy” „wobec uśmiercenia bohaterskiej Polski”.

W kręgach najradykalniejszej części polskiej demokratycznej emigra­cji budziła się myśl, że w tym stowarzyszeniu międzynarodowym, stawia­jącym sobie jako cel naczelny walkę z wyzyskiem i uciskiem, leży przy­szłość narodu polskiego.

W 1866 r. zaczęło wychodzić w Genewie czasopismo redagowane przez Józefa Tokarzewicza-Hodi pod nazwą „Gmina”, głoszące konieczność re­wolucji, zmierzającej do wprowadzenia w Polsce socjalizmu, wzorowane­go na organizacji słowiańsko-gminowładnoludowej. W tymże samym ro­ku, a więc w okresie poważnego napięcia stosunków międzynarodowych, powstało demokratyczne stowarzyszenie pod nazwą Zjednoczenie Emigra­cji Polskiej, w którym coraz silniej nurtowała myśl socjalistyczna i sym­patia dla Międzynarodówki. Gdy powstało to stowarzyszenie, wielu Po­laków skupiło się wokół jego Rady Generalnej, ewoluując od agrarnego socjalizmu o charakterze utopijnym – w kierunku socjalizmu nauko­wego.

Z chwilą wybuchu wojny francusko-niemieckiej 1870 r. ożyły znów nadzieje emigracji polskiej, której wydawało się zupełnie prawdopodobne rozszerzenie wojny na całą Europę, co umożliwiłoby wyjście na widownię sprawy polskiej. Z tego względu wzięli Polacy liczny udział w międzynarodowym legionie pod dowództwem J. Garibaldiego, śpieszącym ze Szwajcarii na pomoc Francuzom, następnie zaś próbowali utworzyć sa­modzielny legion polski, na co się jednak ówczesny burżuazyjny rząd francuski nie zgodził z obawy przed pogorszeniem stosunków dyploma­tycznych z Rosją.

Wojna domowa we Francji, sławna Komuna, pierwszy w dziejach rząd robotniczy, dały sposobność licznemu zastępowi polskich wychodź­ców do okazania swej solidarności z ruchem proletariatu. Polacy odegrali wówczas rolę szczególnie ważną jako wojskowi w walkach na barykadach. Najwybitniejsze miejsce przypada tu niewątpliwie Jarosławowi Dąbrow­skiemu i Waleremu Wróblewskiemu, czołowym reprezentantom bliskiego socjalizmowi kierunku rewolucyjno-demokratycznego na emigracji, któ­rych obu postawiła Komuna na odpowiedzialnych stanowiskach dowód­czych. Ich akces do Komuny wypływał niewątpliwie z dążności do znale­zienia na barykadach rewolucyjnych sprzymierzeńców dla walki wy­zwoleńczej narodu polskiego w myśl znanej, tradycyjnie przyjętej dewizy „Za waszą wolność i naszą!”

Jarosław Dąbrowski i cały szereg innych Polaków poniosło śmierć na barykadach paryskich. Ci, co ocaleli, jak Walery Wróblewski, udali się do Londynu, gdzie przez wiele lat czynnie współpracowali z Marksem i Engelsem, którzy starali się otoczyć wychodźców jak najserdeczniejszą opieką. Działalność tej grupy określić też można jako ogniwo przejściowe w dziejach polskiej myśli radykalno-postępowej – pomiędzy socjalizmem utopijnym a naukowym – torujące drogę temu ostatniemu, choć trwal­szych doraźnych efektów politycznych działalność ich przynieść nie mo­gła w dobie opadnięcia fali rewolucyjnej na gruncie zachodnioeuropej­skim, a także w Polsce.

Sytuacja polityczna pod zaborem rosyjskim po powstaniu styczniowym

Represje popowstaniowe – likwidacja odrębności autonomicznej Królestwa

Stłumienie powstania narodowego 1863/64 r. zapoczątkowało okres re­presji narodowościowych w stosunku do Polaków ze strony władz rosyj­skich. Carska polityka zmierzała w kierunku pełnej unifikacji Królestwa z Cesarstwem w celu zatarcia wszelkich śladów odrębności polityczno-ustrojowej tego kraju i zatarcia znamion jego polskości. Narzędziem dla realizacji wspomnianej polityki był powstały w Petersburgu specjalny ko­mitet, który miał za zadanie dokonać likwidacji wszelkich instytucji auto­nomicznych Królestwa.

W roku 1866 zniesiono osobny Sekretariat Stanu dla Królestwa, istnie­jący jeszcze dotąd w Petersburgu. W tym samym roku zlikwidowano Ra­dę Stanu i w związku z tym budżet Królestwa włączono do ogólnego budżetu Cesarstwa. Podjęto również likwidację autonomicznych Komisji Rządzących, jak Komisji Spraw Wewnętrznych (1865), Wyznań i Oświece­nia (1867) i Skarbu (1869). Na ich miejsce tworzono instytucje podobne do istniejących w innych prowincjach rosyjskich. Bank Polski podporządko­wano początkowo rosyjskiemu Ministerstwu Skarbu a w r. 1885 w ogóle go zamknięto. Najdłużej utrzymywała się Komisja Sprawiedliwości, znie­siona dopiero w 1876 r. w związku z ogólną reformą sądownictwa w całej Rosji. Wreszcie w 1874 r. po śmierci pogromcy powstania styczniowego i ostatniego namiestnika hr. T. Berga urząd ten zastąpiono urzędem generał-gubernatora. Weszło odtąd w zwyczaj, że każdorazowy generał-gubernator był zarazem dowódcą warszawskiego okręgu wojskowego, obej­mującego obszar Królestwa.

W ten sposób władzę cywilną i wojskową skupiono w jednym ręku, co zwykło się stosować w warunkach wojennych. Było to zgodne z polityką władz carskich wobec Królestwa, gdzie jeszcze od 1861 r. istniał stan wo­jenny, który w praktyce prawie nigdy nie był zniesiony. Kilkakrotne je­go odwoływanie było krótkotrwałe i nie miało większego praktycznego znaczenia. W gruncie rzeczy w ciągu całego okresu carskich rządów w Kongresówce – od okresu powstania styczniowego aż do wojny świa­towej – obowiązywały tu prawa wyjątkowe dające m.in. gubernatorowi prawo oddawania osób cywilnych pod sąd wojenny oraz deportowania osób, których pobyt uzna za szkodliwy, do odległych prowincji Rosji.

Tego typu uprawnienia skwapliwie wykorzystywano przeciwko oso­bom „politycznie podejrzanym”, które w taki czy inny sposób narażały się władzom. Skoro mogło się to dokonać bez wyroku sądowego, a więc bez udowodnienia winy, skoro wystarczało jedynie „podejrzenie”, często zu­pełnie błahe poszlaki, nie sprawdzony donos konfidenta policyjnego lub anonimowy donos osobistego wroga, ażeby zesłać kogoś do odległych pro­wincji Rosji (przeważnie na Sybir), nietrudno zrozumieć, że ludność pol­ska zdana została faktycznie na łaskę i niełaskę urzędników carskich. Jednocześnie, w miarę rozwoju prądów rewolucyjnych, władze carskie sta­le rozbudowywały swój aparat policyjny, zwłaszcza tajny, werbując wiel­ką liczbę różnego rodzaju konfidentów i prowokatorów, ażeby tą drogą in­filtrować do wszystkich warstw społecznych i grup zawodowych. Szeroko rozbudowany system policyjny, oparty na denuncjatorstwie i prowokacji, miał oczywiście na celu rozbijanie od wewnątrz jakiejkolwiek próby dzia­łalności opozycyjnej wobec rządu carskiego.

Również na polu społeczno-kulturalnym roiło się po prostu w zaborze rosyjskim od różnego rodzaju zakazów, które zmierzały do zburzenia pod­staw tradycji narodu, zniszczenia kultury polskiej, do rusyfikacji kraju.

Władze carskie ogłosiły zakaz zakładania w Królestwie odrębnych polskich organizacji naukowych, kulturalnych, gospodarczych, nawet filantropijnych. Zakazywały one rozwijać organizacje dawniej istniejące.

Poszczególne polskie stowarzyszenia mogły istnieć w zasadzie tylko wyjątkowo, na mocy specjalnego carskiego zezwolenia. Zabroniono prasie zaj­mowania się sprawami politycznymi Królestwa i sprawami dotyczącymi kultury ogólnonarodowej, poddając ją ostrej cenzurze, podobnie zresztą jak drukarnie, zakłady fotograficzne itp. Roztoczono nadzór policyjny nie tylko nad redaktorami i wydawcami czasopism, ale także nad działaczami oświatowymi, czytelniami, księgarniami i bibliotekami.

Na sytuacji ludności polskiej w Królestwie szczególnie dotkliwie od­biła się rusyfikacja administracji i szkolnictwa. W 1866 r. zniesiono dawny podział administracyjny, dzieląc kraj na 10 guberni, które z kolei dzieliły się na powiaty. Do nowych władz zastosowano – z małymi wyjątkami – rosyjskie przepisy o ich kompetencji i zakresie działania, przy czym no­wa organizacja organów administracyjnych usuwała z nich Polaków, wprowadzając całkowicie rosyjski element biurokratyczny.

Jeszcze dotkliwszą była rusyfikacja szkolnictwa. Już w 1866 r. utwo­rzono wiele szkół średnich z rosyjskim językiem wykładowym, a niektóre gimnazja polskie przemianowano na rosyjskie, gdzie wszystkie przedmio­ty wykładano w tym języku. Jednocześnie także w gimnazjach polskich przedmioty humanistyczne zaczęto prowadzić po rosyjsku. W 1868 r. roz­szerzono ten nakaz na przedmioty matematyczno-przyrodnicze, a w 1869 r. język rosyjski stał się definitywnie językiem wykładowym dla wszystkich przedmiotów poza religią, tak że nawet języka polskiego uczono posługu­jąc się komentarzem rosyjskim.

W 1869 r. zamknięto jedyny polski uniwersytet pod zaborem rosyj­skim – warszawską Szkołę Główną, otwierając na jej miejsce uniwersy­tet rosyjski. Dłużej utrzymał się język polski w szkołach podstawowych, ale i tu od 1871 r. język rosyjski stał się przedmiotem obowiązkowym, a od 1885 r. w ogóle wykładowym, z wyjątkiem dwu przedmiotów – re­ligii i języka polskiego.

Najdłużej w polskich rękach pozostało sądownictwo, bo dopiero w 1876 r. wprowadzono tu zasadnicze zmiany, sprowadzając sędziów na­rodowości rosyjskiej, a całkowicie usuwając – zwalniając lub przenosząc w głąb Rosji – aparat sądowniczy rekrutujący się z Polaków.

Cały system rządów carskich w Królestwie, którego nazwę zmieniono na „Kraj Przywiślański”, cechowały rządy policyjne, polegające na szero­kiej rozbudowie jawnie działających i tajnych różnego rodzaju organach policji i sieci konfidentów, w celu poddania społeczeństwa wszechstronnej inwigilacji. Przekreślono również rolę wychowawczą szkoły poprzez system nadzoru oparty na donosicielstwie. Duża liczba dzieci i młodzieży nie uczęszczała w ogóle do szkół z braku miejsca a także – niechęci ro­dziców do treści i metod nauczania w szkole carskiej. Prześladowano również tę część duchowieństwa, którą posądzano o udział w powstaniu, konfiskując znaczną część dóbr kościelnych i zsyłając na Sybir tych księ­ży, którzy narażali się rządowi. Unitów (grekokatolików) uznawano za Rosjan i usiłowano ich przymusowo nawrócić na prawosławie, co naj­drastyczniejsze formy przybrało na Chełmszczyźnie i na Podlasiu.

Wraz ze śmiercią cara Aleksandra II (1881) uległ spotęgowaniu w ca­łym państwie kurs skrajnie reakcyjny, reprezentowany przez jego syna Aleksandra III. W Królestwie Polskim urząd generał-gubernatora objął w 1883 r. zaciekły rusyfikator, Osip Hurko, kuratorem zaś warszawskie­go okręgu został jeszcze bardziej zaciekły prześladowca polskości, Alek­sander Apuchtin. Na szeroką skalę rozwijał on w szkolnictwie system, polegający na wzajemnym szpiegowaniu się uczniów i nauczycieli. Jedno­cześnie świadomie dążył do zmniejszenia liczby szkół, co spowodowało wzrost analfabetyzmu. Nie darmo więc lata jego rządów (1879-1897) prze­szły do dziejów zaboru rosyjskiego jako okres „nocy apuchtinowskiej”.

Stanowisko polskich klas posiadających wobec zaborcy trójlojalizm

Wśród polskich klas posiadających, głównie wśród arystokracji i wiel­kiej burżuazji, narastały po 1864 r. tendencje ugodowe, głoszące hasła re­zygnacji z walki o samodzielność narodową i zalecając społeczeństwu pro­gram przystosowania się do istniejących warunków w ramach imperium rosyjskiego. W myśl tych haseł klasy posiadające w każdym zaborze sta­rać się będą o pojednanie z rządami zaborczymi, by wspólnie z tymi rzą­dami prowadzić walkę o utrwalenie istniejącego porządku społecznego, zagrożonego poprzez siły rewolucyjne, występujące pod mianem socjali­zmu. Ukształtował się w ten sposób trójlojalizm, kierunek propagujący społeczeństwu potrzebę ugody i lojalnej współpracy w trzech poszcze­gólnych zaborach z każdym z poszczególnych zaborców. Prąd ten postulo­wał wprawdzie pewne swobody autonomiczne lub przynajmniej instytucje samorządowe dla żywiołu polskiego, ale za cenę wyrzeczenia się wszelkich dalej idących aspiracji narodowych i poparcia politycznego dla rządów zaborczych.

Pod zaborem rosyjskim reprezentował ów kierunek ugodowy przez całe pokolenie syn Aleksandra margrabiego Wielopolskiego – Zygmunt. Był on w latach siedemdziesiątych inspiratorem i autorem lojalistycznych memoriałów skierowanych do Aleksandra II, głoszących potrzebę pełne­go pojednania polskich obszarników i finansjery z caratem „ku ogólnemu państwa pożytkowi”. W ostatnim z tych memoriałów (marzec 1881) pro­ponował on carowi przebudowę państwa na zasadach decentralistycznych, wychodząc z założenia, że w wyniku takiej reformy trudniej będzie prze­nikać ideom rewolucyjnym z jednej prowincji do drugiej. Myślą memo­riału nie była zasada odrębności Królestwa, lecz jedynie równouprawnie­nie Polaków.

Pomimo zwycięstwa czynników skrajnie reakcyjnych i antypolskich w rządzie carskim po śmierci Aleksandra II, ruch ugodowy w Królestwie nie osłabł, był bowiem wyrazem interesów bogacącej się coraz bardziej burżuazji i wielkich właścicieli ziemskich, przedstawicieli przemysłu i finansów, upatrujących w związku państwowym z Rosją możliwość dal­szej szerokiej penetracji jej niezwykle chłonnych rynków zbytu.

Ugodowcy rozpoczęli wydawać w Petersburgu tygodnik „Kraj”, wy­rażający w publikacjach swego redaktora Włodzimierza Spasowicza po­gląd, że odrębność narodowa polska winna mieć jedynie kulturalno-językowy, a nie polityczny charakter. Współredaktor tego pisma, Erazm Piltz, rozwijał szeroko tezę o trwałości i niewzruszonej potędze imperium rosyjskiego, z czego wyciągał wniosek, zalecający Polakom lojalną posta­wę wobec tego państwa, jako jedyny sposób uratowania egzystencji naro­du. Obaj byli zdecydowanymi zwolennikami ugody we wszystkich trzech zaborach, czyli trójlojalizmu.

Prądy pozytywistyczne

Obóz ugody czerpał w dużej mierze swe uzasadnienie ideologiczne z krzewiących się bujnie, szczególnie od 1870 r. prądów pozytywistycz­nych, wyrastających na gruncie tych przeobrażeń w strukturze społecznej, które powołały do życia kapitalizm. Pozytywizm polski wyrósł w krę­gach liberalnej burżuazji polskiej na podstawie filozofii Augusta Comte’a, głosząc program społeczno-narodowy pod hasłami swoiście pojmowanego realizmu politycznego i pracy organicznej, która miała polegać na – przejściowym przynajmniej – pogodzeniu się z utratą niezawisłości na­rodowej przy równoczesnym rozwijaniu aktywności gospodarczej i kultu­ralnej.

Przedstawiciele pozytywizmu, ze swym sztandarowym ideologiem Aleksandrem Świętochowskim na czele, skierowali swój atak przeciwko romantyzmowi, zarówno w literaturze, jak i w polityce i ideologii, a więc przeciwko kultowi powstań i idei nieprzerwalności walki o niepodległość, propagowali natomiast hasło „pracy od podstaw”, mającej na celu podnie­sienie kulturalne społeczeństwa (zwłaszcza chłopów) i wzrost jego poten­cjału ekonomicznego. Głosili dalej potrzebę demokratyzacji stosunków w sferze społeczno-obyczajowej, ograniczenia wpływów kleru, emancy­pacji kobiet, równouprawnienia Żydów. Ich podstawowe hasła zmierzały w istocie rzeczy do przyśpieszenia przebudowy stosunków społecznych w kierunku umocnienia kapitalizmu i do intensyfikacji jego rozwoju. Na­wet najbardziej radykalni pozytywiści polscy nie zalecali likwidacji szlachty jako klasy społecznej, lecz postulowali jej szerokie zaangażowa­nie na rzecz uprzemysłowienia kraju i przekształcenia dawnego folwarku w nowoczesne gospodarstwo obszarnicze, stosujące najnowsze zdobycze agro- i zootechniczne i intensywnie rozwijające przemysł związany z rol­nictwem.

Główny ośrodek pozytywizmu ukształtował się w Warszawie, zwano go więc często pozytywizmem warszawskim, przy czym poważną rolę w jego obozie odgrywali wychowankowie Szkoły Głównej, jak – obok Świętochowskiego – B. Prus, P. Chmielowski, A. Kraushar, J. Ochorowieź i W. Smoleński. Z czasopism pozytywistycznych należy wymienić – najbardziej postępowy „Przegląd Tygodniowy” (zał. 1866) oraz bardziej umiarkowane – „Niwę” (1872), „Ateneum” (1876), „Nowiny” (1878) i „Prawdę” (1881). Pisma te głosiły kult pracy, wiarę w postęp osiągnięty w rezultacie rozwoju nauki, techniki i upowszechnienia kultury, mniej lub bardziej radykalnie krytykowały obóz konserwatywno-klerykalny, pozostający w sferze oddziaływania światopoglądu czasów feudalnych, jako obóz „zeszłowiecznej szlachetczyzny”. Szeroko również propagowały ekspansję polskiego przemysłu na rynki rosyjskie, głosiły kult bogactwa i w ogóle dobrobytu materialnego, w czym dobitnie wyrażały tendencje młodej burżuazji polskiej.

Najżywiej przejawił się pozytywizm nie tylko w publicystyce, ale i w literaturze, w której przyniósł rozkwit powieści i noweli o charakte­rze realistycznym, co znalazło wyraz w twórczości m.in. B. Prusa, E. Orzeszkowej, H. Sienkiewicza, A. Dygasińskiego i szeregu innych wy­bitnych pisarzy. W środowisku historyków powstała tzw. pozytywistycz­na szkoła warszawska, przeciwstawiająca się tendencjom promonarchicznym, klerykalnym i skrajnie lojalistycznym, koncentrując swą uwagę nad dziejami gospodarczymi i historią kultury. W publicystyce natomiast od­nowił pozytywizm tradycje okresu oświecenia i przyczynił się do rozwo­ju nowoczesnych form polemiki społeczno-politycznej.

Na początku lat osiemdziesiątych następowało osłabienie dynamizmu i postępowości obozu pozytywistycznego. Akcenty krytyki społecznej w stosunku do konserwatyzmu i klerykalizmu ustępowały teraz miejsca hasłom solidaryzmu społecznego. Zjawisko to występowało w tym okresie w ścisłym związku z pierwszymi poczynaniami socjalistów polskich, prze­ciwko którym próbowano stworzyć wspólny front ideologiczny, reprezen­tujący zarówno tradycjonalistyczny, jak i liberalny kierunek wśród klas posiadających.

Początki propagandy socjalistycznej

Początki tej propagandy przypadały na drugą połowę lat siedemdzie­siątych. W 1876 r. powstało pierwsze kółko socjalistyczne na Uniwersyte­cie Warszawskim. Z końcem tegoż roku przybył do Warszawy Ludwik Waryński, pochodzący z Ukrainy i studiujący poprzednio w Instytucie Technologicznym w Petersburgu. Rozpoczął on intensywną działalność agitacyjną wśród robotników i młodych inteligentów, w wyniku której powstały „kasy oporu”. Były to niewielkie kółka robotnicze, skupiające każde najwyżej 15 osób, przy czym składki ich członków szły na fundusz strajkowy; rosły one tak szybko, że już w marcu 1878 r. liczyły około 300 członków. Wynikało to stąd, że agitujący socjaliści wzięli za punkt wyjścia warunki bytowe proletariatu, a więc sprawy żywo obchodzące ogół nieuświadomionych jeszcze klasowo robotników.

Kółka, o których mowa, były formą organizacyjną jeszcze dość luźno skupiającą swych członków a także nie zawsze organizacyjnie wyraźnie skrystalizowaną pod względem światopoglądowym, skoro należeli do nich zarówno uświadomieni klasowo, jak i zupełnie niewyrobieni robotnicy. Stąd nie zadowalały one ani Waryńskiego, ani powiększającego się stale zastępu uświadomionych socjalistów, robotników i inteligentów. Rozwią­zano więc „kasy oporu”, powołując natomiast do życia kółka rewolucyjne, łączące osoby uświadomione i wypróbowane. Na czele każdego kółka, liczącego 10-15 członków, stał jego organizator. Wyższy szczebel organizacyjny stanowiło z kolei koło organizatorów, kierujące całością ruchu i decydujące większością głosów.

Oczywiście, tak jak i poprzednio na terenie^ „kas oporu”, punktem wyjścia dla agitacji w kierunku socjalistycznym były współczesne wa­runki materialne proletariatu, z których wyciągano z kolei wniosek o ko­nieczności walki pracy z kapitałem i narzucającej się potrzebie zburzenia istniejącego ustroju społecznego. Rozpoczęto przemyt broszur socjali­stycznych z zagranicy i staranie o założenie własnej tajnej drukarni.

Dyskusje teoretyczne w kręgu socjalistów warszawskich doprowadziły do opracowania pierwszego opublikowanego programu socjalizmu polskie­go, noszącego oficjalną nazwę „Program socjalistów polskich”, który dla zmylenia policji carskiej nazywano często potocznie „programem bruk­selskim”. Jego redakcję ukończono we wrześniu 1878 r. i wydrukowano w październiku roku następnego na łamach pierwszego numeru wydawa­nego w Genewie czasopisma socjalistycznego pod nazwą „Równość”. Pro­gram ów, choć jeszcze w ogólnikowej formie, nawiązuje do zasad wytkniętych przez twórców naukowego socjalizmu i zawiera akces do I Mię­dzynarodówki. Mimo szeregu błędów i niedociągnięć, noszących m.in. piętno anarchizmu, była to jednak pierwsza deklaracja ideowa postulują­ca zespolenie ruchu robotniczego w najbardziej zasadniczych postulatach z naukowym socjalizmem – z marksizmem.

Tragiczne w skutkach aresztowania, przeprowadzone w drugiej poło­wie 1878 roku doprowadziły do rozbicia większości kółek i położenia kre­su tej pierwszej fazie pracy agitacyjnej polskich socjalistów. Waryńskie­mu udało się jednak zmylić czujność policji carskiej i przedostać się do Galicji, gdzie – na nowym terenie – kontynuował działalność rewolu­cyjną.

Wielki Proletariat

Z końcem 1881 r. Waryński powrócił do Warszawy, tym razem z wy­raźnie skrystalizowanym zamiarem założenia partii rewolucyjnej. Partia taka istotnie powstała w sierpniu 1882 r. pod nazwą „Socjalno-Rewolucyjnej Partii Proletariat”. W dziejach polskiego ruchu robotniczego jest ona lepiej znana jako „Wielki Proletariat” z uwagi na swe osiągnięcia w dzie­le propagandy socjalizmu na ziemiach polskich.

Program „Proletariatu” dawał trafną charakterystykę praw rządzących procesami społecznymi, przeprowadzoną w duchu marksistowskim, wyciągając na tej podstawie generalny wniosek o nieuchronności obale­nia kapitalizmu i zwycięstwa ustroju socjalistycznego na drodze rewolu­cyjnej. Jednocześnie podkreślić trzeba, że w odróżnieniu od poprzednich deklaracji programowych socjalistów polskich, omawiany program sta­wiał po raz pierwszy sprawę państwa socjalistycznego, sprawę unarodo­wienia środków produkcji. Program miał równocześnie charakter internacjonalistyczny, mówił o konieczności solidarnej walki robotników wszystkich narodowości z istniejącym ustrojem – z kapitalizmem. Wadą programu było niedocenianie kwestii narodowej – częściowo także kwestii chłopskiej, przecenianie natomiast terroru indywidualnego, co świadczyło o nieprzezwyciężeniu do końca naleciałości anarchistycznych z wcześniejszego okresu ruchu.

„Proletariat” stosunkowo szybko objął swoją siecią organizacyjną sze­reg główniejszych miast zaboru rosyjskiego, jak – obok Warszawy – Łódź, Żyrardów, Białystok, Radom, Zgierz, Częstochowę, oddziaływał rów­nież i na pozostałe zabory – głównie na Galicję, gdzie utworzył swe ko­mórki w Krakowie i we Lwowie. Niezależnie od ożywionej działalności propagandystycznej przeprowadził on cały szereg udanych akcji maso­wych, strajków i akcji protestacyjnych. Po aresztowaniu Waryńskie­go (wrzesień 1883 r.), gdy na czele partii stanął związany z „Narodną Wolą” Stanisław Kunicki, dalsza działalność „Proletariatu” zmierzała raczej w kierunku stosowania terroru indywidualnego, zgodnie z wiarą osób bliskich rosyjskim narodowolcom, że obalenia istniejącego ustroju można dokonać poprzez akcje spiskowo-terrorystyczne. Tego ty­pu taktyka nie tylko nie przyniosła partii sukcesów, ale doprowadziła do nowej fali aresztowań przeprowadzonych latem 1884 r., w wyniku której większość aktywu partyjnego z Kunickim na czele (łącznie ponad 200 osób) znalazła się w więzieniu.

Większość spośród aresztowanych zesłano drogą administracyjną do odległych guberni Rosji lub skazano na różnego rodzaju kary więzienia lub twierdzy, natomiast 29 najbardziej obwinionych oddano pod sąd wo­jenny. Był to słynny w dziejach polskiego ruchu socjalistycznego proces, rozpoczęty 23 listopada 1885 r. i ciągnący się blisko cztery tygodnie. Werdykt sądu skazywał na karę śmierci Stanisława Kunickiego (lat 24), robotnika Michała Ossowskiego (lat 22), robotnika Jana Pietrusińskiego (lat 21) i sympatyka partii Rosjanina, sędziego Piotra Bardowskiego. Pozostałych oskarżonych skazywano na wieloletnie kary katorgi. 28 stycz­nia 1886 r. na stokach cytadeli warszawskiej wykonano wyroki śmierci na wymienionych czterech proletariatczykach. Ludwik Waryński, skazany na 16 lat katorgi, rychło nabawił się choroby w więzieniu i zmarł już w lu­tym 1889 r.

W ciągu 1886 r. aresztowano ostatnią grupę kierowniczą „Proletaria­tu”, kierowaną przez Marię Bohuszewiczównę. W ten sposób partia prze­stała ostatecznie istnieć. Nie schodziła ona jednak z widowni politycznej bezpowrotnie. Nie była w dziejach społeczeństwa polskiego przemijającym wydarzeniem o charakterze epizodycznym. Przeciwnie. Otwierała nieodwracalną w swych następstwach serię wydarzeń, zmierzających do utrwalenia się i umocnienia ruchu socjalistycznego na ziemiach polskich. Mało tego, wydatnie owe zjawiska przyspieszyła, pozostawiając trwalsze ślady w świadomości społecznej szeregu środowisk robotniczych i rewo­lucyjnej inteligencji.

II Proletariat i Związek Robotników Polskich

Polska organizacja socjalistyczna, istniejąca na emigracji w Genewie, podjęła rychło próbę odbudowania „Proletariatu”. W porozumieniu z nią członek warszawskiego kółka socjalistycznego Ludwik Kulczycki podjął starania o wznowienie działalności tej partii. W tym samym kierunku zmierzał przybyły do Warszawy z emigracji działacz robotniczy Marcin Kasprzak. Z połączenia robotniczych kółek Kasprzaka z inteligencką grupą Kulczyckiego powstała w rezultacie w lutym 1888 r. organizacja, nawiązująca do działalności proletariatczyków, która przeszła do historii polskiego ruchu robotniczego pod nazwą II Proletariatu.

Podobnie jak Wielki Proletariat – także II Proletariat postulował przewrót rewolucyjny i dyktaturę proletariatu jako środek do zwycięstwa ustroju socjalistycznego. Tak samo również, jak w schyłkowej fazie dzia­łalności I Proletariatu, podkreślano wagę akcji terrorystycznych, mają­cych utorować drogę przyszłej rewolucji.

Sądzono jednak również, że terroryzmem można wymusić na rządzie carskim reformy o charakterze konstytucyjno-liberalnym, które przynio­są proletariatowi szereg zdobyczy socjalnych i doprowadzą zarazem do zniesienia srożącego się ucisku narodowego w zaborze rosyjskim. Jako program minimalistyczny – obliczony na najbliższy okres – wysuwała partia program demokratyzacji i przebudowy państwowości rosyjskiej i dwu pozostałych państw zaborczych w duchu federalistycznym, co mia­łoby położyć kres uciskowi narodowemu.

Jakkolwiek poglądy terrorystyczne II Proletariatu uzewnętrzniały się bardziej w słowach niż w czynach, to jednakże prowadziły w konsekwen­cji do niedoceniania walk masowych. Zresztą na jesieni 1888 r. działal­ność partii nękanej licznymi aresztowaniami, zaczęła wyraźnie słabnąć. W takiej sytuacji, gdy mnożyła się ilość masowych, żywiołowych wystą­pień klasy robotniczej, wielu działaczom robotniczym nasuwały się wnio­ski, postulujące konieczność zastąpienia propagandy o charakterze kół­kowym i taktyki spiskowo-terrorystycznej agitacją masową, bezpośrednio związaną z warunkami życia codziennego proletariatu. Myśl tę podjęła grupa osób skupiających się wokół kółek studiowania marksizmu i zwią­zanych z nimi kółek robotniczych o charakterze oświatowym. Tak doszło do założenia w lecie 1889 r. nowej organizacji, która przybrała nazwę Związku Robotników Polskich (ZRP). Do czołowych założycieli i działaczy ZRP należeli m.in. Julian Marchlewski, ślusarz Jan Leder, zecer Henryk Wilkoszewski. Jako patrona ideowego tej organizacji należy również wy­mienić młodego uczonego Ludwika Krzywickiego.

ZRP włączył się do szeregu akcji mających na celu poprawę warun­ków bytowych klasy robotniczej – głównie do akcji strajkowych o pod­łożu ekonomicznym. Hołdując tego typu dążeniom popadł jednak w po­czątkowej fazie swego istnienia w pewnego rodzaju jednostronność, ogra­niczał swą agitację do spraw czysto ekonomicznych, wychodząc z założe­nia, że są one najbardziej dostępne dla ogółu nieuświadomionych jeszcze robotników. Zbyt wielkie znaczenie przypisywano również żywiołowości ruchu, zbyt małe krzewieniu świadomości socjalistycznej.

Stopniowo jednak ZRP starał się przezwyciężać zasygnalizowane tu braki i błędy z punktu widzenia strategii i taktyki organizacji rewolu­cyjne j> przede wszystkim zaś niechęć do agitacji politycznej.

Nowe elementy w sytuacji politycznej. Liga Polska. Gmina Narodowo-Socjalistyczna i Pobudka

Srożący się w Królestwie ucisk narodowy budził pod koniec lat osiem­dziesiątych reakcję w formie narastania nastrojów opozycyjnych. Było to tym bardziej zrozumiałe, że taktyka ugody z caratem, lansowana przez obóz pozytywistyczny, w niczym nie wpłynęła na złagodzenie systemu rusyfikacyjnego, stosowanego nadal z całą bezwzględnością. Należy w do­datku przypomnieć, że ucisk ów, koncentrujący się w latach siedemdzie­siątych głównie wokół spraw politycznych i kulturalno-językowych, za­czął w latach osiemdziesiątych dawać się we znaki również wytwórczości przemysłowej, usiłując ugodzić w podstawy życia ekonomicznego Kon­gresówki poprzez szereg zarządzeń dyskryminacyjnych w stosunku do przemysłu polskiego.

Równocześnie z tymi zjawiskami ulegała poważnym przeobrażeniom sytuacja międzynarodowa. W latach 1886-1893 zaczął się z wolna zary­sowywać antagonizm między państwami zaborczymi: Rosją z jednej a Niemcami i Austro-Węgrami z drugiej strony, co ożywiało nadzieję na możliwość szerszego poruszenia sprawy polskiej.

W 1887 r. powstała w Szwajcarii organizacja pod nazwą Liga Polska, nawiązująca do tradycji Towarzystwa Demokratycznego Polskiego i na­wołująca cały naród do zerwania z polityką ugody i lojalizmu na rzecz „obrony czynnej”, która miała polegać na stosowaniu siły fizycznej wobec przedstawicieli carskiego aparatu państwowego i na przygotowywaniu nowego powstania narodowego w razie wybuchu konfliktu zbrojnego między zaborcami.

Zamysły Ligi poparły demokratyczne koła inteligencji warszawskiej, które kilka miesięcy wcześniej (jesień 1886) zaczęły wydawać tygodnik „Głos”, stanowiący swoistą odmianę radykalizmu drobnomieszczańskiego.

Z drugiej strony – pod wpływem tych nastrojów – również w ruchu socjalistycznym obserwować wówczas można wzrost aktywności kierunku, któremu dał początek Bolesław Limanowski jeszcze w 1881 r. poprzez za­łożenie w Genewie organizacji pod nazwą Lud Polski. Kierunek ten, dają­cy prymat hasłom wyzwolenia narodowego nad programem rewolucji socjalistycznej, ze swej strony również nawiązywał do tradycji powstań narodowych. W 1888 r. zbliżeni do Limanowskiego „narodowi socjaliści” utworzyli w Paryżu Gminę Narodowo-Socjalistyczną i organ tej orga­nizacji pod nazwą „Pobudka”.

Była to niewątpliwie grupa o charakterze patriotycznym i radykalno-demokratycznym. Piętnowała surowo niewolę polityczną narodu polskie­go, atakowała ostro klasy posiadające za ich politykę ugody wobec za­borców, ukazując jako zasadniczy cel swej działalności odbudowę państwowości polskiej jako demokratycznej republiki. „Pobudka” żywo zaj­mowała się losem mas robotniczych i chłopskich, zaznaczając, że pełne wy­zwolenie dla tych mas przynieść może dopiero socjalizm. Trzeba jednakże zaznaczyć, że możliwość zrealizowania tego postulatu widziała ona dopiero po odzyskaniu niepodległości, dopiero w odrodzonym państwie polskim, które umożliwi rozwój socjalizmu w drodze pokojowej ewolucji.

Wychodząc z tych pozycji ideologicznych Gmina Narodowo-Socjali­styczną przeciwstawiała się klasowo-rewolucyjnej koncepcji walki o so­cjalizm, a jednocześnie w wielu sprawach grawitowała w kierunki Ligi Polskiej, która zresztą w 1889 r. formalnie przyjęła Gminę w swe szeregi.

Zabór pruski w dobie Kulturkampfu

Zwrot w polityce niemieckiej wobec Polaków po 1870 r.

Zdecydowany wpływ na stosunki wewnętrznopolityczne wywarły sukcesy Prus na polu militarnym i międzynarodowym, które doprowadzi­ły do poważnego osłabienia liberalnej i demokratycznej opozycji przy jed­noczesnym wzroście w siły elementów konserwatywnych i nacjonalistycz­nych, reprezentujących militaryzm i junkierstwo pruskie – a więc główne oparcie dla rządów „żelaznego kanclerza” Rzeszy – Bismarcka.

Antypolską politykę prowadziły już zresztą władze pruskie znacznie wcześniej. Uczestników powstania styczniowego prześladowano, wytacza­jąc im w drugiej połowie 1864 r. wielki proces, zakończony ogłoszeniem 11 wyroków śmierci (wyroków tych jednak nie wykonano) oraz 27 wyroków skazujących na więzienie. Zabroniono Polakom zajmować stanowiska urzędowe w prowincjach rodzimych, zamknięto ważny ośrodek polsko­ści – gimnazjum polskie w Trzemesznie. Nadprezydent prowincji poznań­skiej Horn starał się o przechodzenie ziemi w ręce niemieckie przez sku­pywanie polskiej wielkiej własności. W styczniu 1867 r. wcielono Poznań­skie do Związku Północnoniemieckiego, likwidując tym samym wszelką jego odrębność.

Czynnikiem wyciskającym charakterystyczne piętno na stosunki we­wnętrznopolityczne po 1870 r. był tzw. Kulturkampf, „walka o kulturę”, pomyślana jako akcja o charakterze politycznym i ideologicznym rządu Bismarcka i popierającej go burżuazji liberalnej i nacjonalistycznej, zmierzającej do umocnienia hegemonii protestanckich Prus przeciw opozycji katolicko-separatystycznej w Niemczech. Była ona prowadzona w latach 1871-1878. Kulturkampf na ziemiach polskich zaboru pruskiego wyrażał się w powiązaniu polityki antykościelnej z zaostrzeniem praktyk germanizacyjnych. Ówczesnym władcom nowo kreowanej Rzeszy Niemieckiej zależało na likwidacji wszelkich decentralistycznych tendencji na wschod­nich kresach państwa. Obawiano się również możliwości wzrostu aktywi­zacji politycznej żywiołu polskiego w związku z uzyskaniem autonomii przez Galicję.

Formy i metody w walce z polskością

Antypolska polityka Bismarcka godziła w przeważającej mierze prze­de wszystkim w oświatę i życie kulturalne społeczeństwa polskiego. Sy­stematyczną i wielokierunkową akcję germanizacyjną rozpoczęły władze niemieckie po 1871 r. wiążąc ją świadomie z poczynaniami, skierowanymi przeciw katolickiej hierarchii kościelnej. W latach 1872-1874 zgermanizowano szkolnictwo średnie w Poznańskiem, pozostawiając tylko w nie­których szkołach nauczanie języka polskiego, i to tylko jako przedmiotu nadobowiązkowego. Również w szkołach elementarnych wprowadzono ję­zyk niemiecki jako wykładowy z wyjątkiem nauki religii i śpiewu kościel­nego, co miano tolerować do czasu, gdy dzieci wystarczająco opanują ję­zyk niemiecki

W szkołach na terenie Prus Wschodnich i Zachodnich język niemiecki stał się w tym czasie jedynym językiem wykładowym, co jeszcze rygorystyczniej przestrzegano na Śląsku. W tych dzielnicach wolno było jedynie nauki religii udzielać po polsku. Nauczycieli narodowości polskiej usuwa­no lub przenoszono do prowincji rdzennie niemieckich, sprowadzając na ich miejsce Niemców.

Ustawa sejmu pruskiego z 1876 r. usuwała język polski z sądownictwa oraz administracji państwowej i samorządowej. Również i w tych resor­tach przeprowadzono czystkę, opartą na podobnych zasadach jak w szkol­nictwie. Masowo zniemczano polskie nazwy geograficzne oraz nazwiska i imiona osób narodowości polskiej.

Próbowano narzucić język niemiecki jako wyłączny na zebraniach i zgromadzeniach publicznych, systematycznie rozwiązując zebrania, na których mówiono po polsku.

Stanowisko Kościola katolickiego

W pierwszej fazie „walki o kulturę”, gdy rząd bardziej uderzał w spra­wy narodowe aniżeli w interesy Kościoła, wyżsi dostojnicy kościelni z arcybiskupem Ledóchowskim na czele zachowywali się ulegle wobec zarządzeń władz pruskich. Ledóchowski gotów był do daleko idących ustępstw. Zakazał on m.in. duchowieństwu należenia do utworzonego na początku 1872 r. Towarzystwa Oświaty Ludowej, akceptował zarządzenie władz niemieckich wprowadzające nauczanie religii w języku niemieckim w wyższych klasach gimnazjalnych.

Dopiero gdy rząd pruski skierował atak na prawa samego Kościoła katolickiego, doszło pomiędzy Ledóchowskim a rządem do zatargu na tle sprawy seminarium duchownego w Poznaniu. Arcybiskup został począt­kowo skazany na opłacenie wysokiej kary pieniężnej, a następnie aresztowany (luty 1874) i skazany na 2 lata więzienia. Kary odsiadywali rów­nież biskup poznański Jan Janiszewski i gnieźnieński Józef Cybichowski.

Ten stan rzeczy wpłynął poważnie na ukształtowanie się nowej kon­stelacji politycznej na ziemiach polskich zaboru pruskiego, przyczynił się do wzrostu popularności i autorytetu hierarchii kościelnej wśród ludności polskiej i w konsekwencji do znacznego zwiększenia się roli Kościoła w polskim ruchu narodowym.

Polityka Koła Polskiego w sejmie pruskim i parlamencie ogólnoniemieckim

W polityce polskiej na forum sejmu pruskiego, a także na terenie parlamentu niemieckiego, przeważał zdecydowanie obóz konserwatywno-ziemiański, opierający obronę uprawnień narodowych w dziedzinie poli­tycznej i językowej niemal wyłącznie na postanowieniach kongresu wie­deńskiego i na przyrzeczeniu królewskim z 1815 r. Tego typu koncepcja ograniczała – z natury rzeczy – obronę narodowości do terenu Poznań­skiego. Nawet jednakże w akcji na rzecz tej ziemi Koło dalekie było od konsekwencji w działaniu.

Początkowo, gdy po zwycięskiej wojnie 1866 r. Poznańskie włączono do Związku Północnoniemieckiego, Koło Polskie ostro wystąpiło prze­ciwko temu aktowi politycznemu, co zresztą wywołało gwałtowną replikę Bismarcka, połączoną z krytyką przeszłości Polski. W ciągu wielu następ­nych lat Koło przyjęło jako generalną zasadę zabierania głosu jedynie w kwestiach dotyczących ludności polskiej przy jednoczesnym powstrzy­mywaniu się – na znak protestu – od udziału we wszelkich debatach o charakterze ogólnopaństwowym. Kierunek taki reprezentowała kierują­ca początkowo Kołem grupa tzw. narodowo-liberalnych ziemian i inteli­gencji z takimi przywódcami, jak Władysław Niegolewski, Kazimierz Kantak, Władysław Bentkowski i Henryk Szuman. Koło piętnowało wów­czas antypolską politykę rządu, wielokrotnie protestowało przeciw likwi­dacji odrębności ziem polskich i łamaniu zobowiązań z 1815 r.

W latach osiemdziesiątych stopniowo jednak umacniał się konserwatywno-szlachecki kierunek Koła, zmierzający do pogłębienia współpracy z partiami niemieckimi, zwłaszcza z opozycyjnym w stosunku do Bis­marcka, katolickim stronnictwem Centrum. Kierunek ten reprezentował jednocześnie kurs wydatnego złagodzenia opozycji wobec rządu, a nawet popierania niektórych jego poczynań, w szczególności na polu protekcyj­nej polityki celnej i socjalnej, zgodnej z interesami ziemiaństwa. Z czoło­wych reprezentantów owego nowego kursu należy wymienić Józefa Kościelskiego i przedstawiciela burżuazji przemysłowej – Stefana Cegiel­skiego. Posłowie ci krytykowali dotychczasową politykę Koła Polskiego, jako jałową politykę „wiecznego protestu” (ks. Kantecki), domagając się pełnego udziału reprezentacji polskiej w życiu parlamentarnym.

Społeczeństwo Wielkopolski i Pomorza w walce z germanizacją

Polityka germanizacyjna rządu pruskiego wpływała w zaborze prus­kim na wzrost solidaryzmu społecznego, wyrażającego się w propagowa­niu teorii pracy organicznej pod patronatem liberalnego ziemiaństwa i burżuazji w imię obrony i umocnienia polskiego stanu posiadania w dziedzinie ekonomicznej i kulturalnej. W tym celu zakładano towarzystwa i kółka rolnicze, których patronem wybrano w 1873 r. Maksymiliana Jackowskiego. Propagowały one podnoszenie kultury rolnej, stosowanie ulepszonych narzędzi i metod gospodarowania, ale zarazem starały się oddziaływać na chłopów na rzecz ścisłej i harmonijnej współpracy z obszar­nikami. Podobnego typu akcję można zaobserwować również na Pomorzu Gdańskim, gdzie utworzono Centralne Towarzystwo Gospodarcze dla Prus Zachodnich.

Jednocześnie rozbudowywano szeroką sieć spółek zarobkowych oraz stowarzyszeń rzemieślniczych, spółdzielczych i pożyczkowych. Konieczność zakładania spółek zarobkowych wynikała przede wszystkim z trudności zatrudnienia ludności polskiej w aparacie państwowym w wyniku szykan władz pruskich. Względy narodowe w aspekcie czysto ekonomicznym od­grywały również dużą rolę w zakładaniu różnego rodzaju spółdzielni i in­stytucji kredytowych, pozwalających rzemieślnikom i kupcom polskim na zdobywanie silniejszych podstaw finansowych w walce konkurencyj­nej z burżuazją niemiecką.

Równolegle z akcją o charakterze gospodarczym rozwój pracy orga­nicznej zmierzał do podniesienia kultury umysłowej szerokich rzesz spo­łeczeństwa. W tym celu tworzono liczne biblioteki i czytelnie po wsiach i miasteczkach.

Hasła pracy organicznej znajdowały silne odbicie na łamach licznych czasopism, zarówno o charakterze lokalnym jak i o szerszym zasięgu, z których wymienić należy w pierwszym rzędzie „Gazetę Toruńską” roz­chodzącą się na Pomorzu, Warmii i Mazurach, w Wielkopolsce natomiast „Dziennik Poznański” i liberalny „Tygodnik Wielkopolski”.

Główną instytucją naukową zaboru pruskiego pozostawało nadal To­warzystwo Przyjaciół Nauk, założone w 1857 r., patronujące licznym przedsięwzięciom naukowym i kulturalnym i utrzymujące żywe kontakty z polskimi środowiskami naukowymi w pozostałych zaborach, zwłaszcza z Krakowem i Lwowem. Na polu upowszechnienia czytelnictwa, tworze­nia bibliotek i czytelni ludowych największe osiągnięcia miało założone w 1872 r. Towarzystwo Oświaty Ludowej (TOL) i jego kontynuator – Towarzystwo Czytelń Ludowych.

Instytucje kulturalno-oświatowe, o których mowa, miały początkowo charakter liberalny, wolny od wpływów klerykalizmu, przy czym ele­mentem kierującym na tym terenie były ugrupowania, nawiązujące do demokracji z okresu polskich powstań narodowych. Jednakże w latach siedemdziesiątych, na skutek połączenia przez władze pruskie walki skie­rowanej przeciwko Kościołowi z polityką antypolską, obserwujemy stop­niowy wzrost wpływów klerykałów na polski ruch narodowy, przejawia­jący się także we wszelkiego rodzaju „pracach organicznych”. Wzrost wpływów klerykalizmu dawał się dostrzegać zarówno w powstawaniu no­wych pism i stowarzyszeń, jak również w oddziaływaniu na organy już istniejące. Symptomatyczny był tu zwłaszcza upadek „Tygodnika Wiel­kopolskiego” (1874) przy równoczesnym wzroście wpływów głównych organów klerykalnych – „Kuriera Poznańskiego” (zał. 1872), literackiej „Warty” (1875) i przestawieniu się na ten sam kierunek popularnego w ko­łach drobnomieszczaństwa „Orędownika”.

Walka kierunku liberalnego i klerykalnego miała również miejsce na różnego rodzaju zgromadzeniach, poświęconych obronie praw narodowych, w czasie których zarzucano ultramontanom, tj. klerykałom, podporządko­wanie spraw polskich interesom Centrum. Konflikty te ustępowały jed­nak na dalszy plan wobec naczelnego zagadnienia stojącego przed społeczeństwem polskim – wobec konieczności solidarnego przeciwstawienia się polityce rządu. Polacy z uwagą obserwowali każde posunięcie rządu, zwłaszcza zaś jego politykę szkolną, gorąco protestując na licznych wie­cach przeciwko usuwaniu ze szkół ludowych i niższych klas gimnazjalnych języka polskiego jako wykładowego oraz przeciwko zmniejszeniu liczby godzin nauki języka polskiego.

Polski ruch narodowy na Kaszubach, Mazurach i Warmii

Ruch ten ogarniał stopniowo zamieszkałe przez ludność kaszubską północne powiaty Pomorza Wschodniego, o czym wyraźnie świadczy udział Kaszubów w polskich powstaniach narodowych, w następnych zaś latach stałe wybieranie posłów narodowości polskiej w rejonach Pucka – Wejherowa – Kartuz – Starogardu – Tczewa.

Jednym z twórców ludowej literatury kaszubskiej był Florian Ceynowa, zasłużony jako badacz folkloru i języka kaszubskiego. W swych publi­kacjach występował jako radykalny demokrata o nastawieniu antyszlacheckim, piętnował ucisk społeczny i germanizację, równocześnie jednak akcentował separatyzm kaszubski w stosunku do Polaków, uważając język Kaszubów za pozostałość języka Słowian Połabskich.

Pisarzem ludowym, uzdolnionym poetą i dziennikarzem kaszubskim, wyrażającym już polską świadomość narodową, był natomiast znacznie młodszy od Ceynowy – Hieronim Derdowski. Ten syn chłopski z powiatu Chojnickiego przebywał przeważnie w Toruniu jako współredaktor „Ga­zety Toruńskiej”. Opublikował wówczas szereg opowiadań w języku ka­szubskim, wykorzystując bogate tradycje folkloru i kulturę ludową, ale zarazem dając wyraz polskim poglądom patriotycznym, na lapidarnie sformułowanych w zdaniu, że „nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski”. Derdowski wprowadził twórczość ludową Kaszubów do literatury polskiej. Głosił również konieczność opanowania języka polskiego przez ludność kaszubską, wyznaczając dla języka kaszubskiego funkcję lokalne­go dialektu.

Choć samo miasto Gdańsk miało większość niemiecką, to jednakże i tu powstały już w latach siedemdziesiątych polskie stowarzyszenia społeczno-kulturalne, jak Związek Polaków w Gdańsku „Ogniwo”, „Jedność”, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, Śpiewacze „Lutnia”, wreszcie zespo­ły teatralne i biblioteki.

Sytuacja polskiego ruchu narodowego na Mazurach była znacznie trud­niejsza. Zacofanie ekonomiczne tego regionu, wyznanie ewangelickie lud­ności, reprezentowane przez hierarchię kościelną narodowości niemieckiej, były tu czynnikami hamującymi proces formowania się świadomości na­rodowej ludności mazurskiej, prawie wyłącznie chłopskiej. Punktem wyj­ścia dla odrodzenia narodowego była tu walka o język polski w szkołach mazurskich, gdzie celowo używano wyłącznie alfabetu gotyckiego.

Z rodzimych pisarzy mazurskich, wydawców książek, kalendarzy i pism periodycznych należy wymienić Marcina Giersza, redaktora „Ga­zety Leckiej” (1875 – 1895) i Jana Karola Zambrzyckiego, wydawcę czaso­pisma „Mazur” (1883-1884) i „Mazur Wschodnio-Pruski” (1885). W wy­dawnictwach swych stali oni jednak (zwłaszcza Giersz) na pozycjach se­paratyzmu Mazurów, zarówno w stosunku do Niemców, jak i do Polaków. Pełną świadomość narodową polską wyrażał natomiast Wojciech Kętrzyń­ski, powstaniec 1863 r., następnie założyciel (1872) tajnego Towarzystwa Mazurskiej Inteligencji Ludowej i Komitetu Niesienia Pomocy Mazurom, działającego w Poznaniu. Ten gorący orędownik polskości ziem zachodnich poświęcił regionowi mazurskiemu szereg prac naukowych.

W nieco lepszej sytuacji znajdowała się Warmia, gdzie istniały tra­dycje przynależności tego kraju do państwa polskiego, a także poniekąd na skutek katolickiego wyznania ludności. Od 1886 r. wychodziła tu „Ga­zeta Olsztyńska, podkreślająca łączność historyczną regionu z Polską, W ogóle Olsztyn wysunął się jako główny ośrodek polskiego ruchu o cha­rakterze kulturalno-oświatowym.

Postępy procesu odrodzenia narodowego na Górnym Śląsku

Szybko postępujące przeobrażenia społeczno-ekonomiczne w tej dziel­nicy, zwłaszcza zaś wzrost klasy robotniczej były czynnikiem sprzyjają­cym odrodzeniu narodowemu Ślązaków. Poważne znaczenie dla rozwoju piśmiennictwa polskiego wśród ludności śląskiej miało nabycie przez Ka­rola Miarkę w 1869 r. wychodzącego na Pomorzu czasopisma „Katolik” i przeniesienie go do Królewskiej Huty (dzisiejszy Chorzów). Było to w za­sadzie pierwsze wychodzące stale i przez dłuższy okres pismo polskie na Górnym Śląsku, przedtem bowiem pojawiały się tylko efemerydy.

Miarka, były nauczyciel, stał się wybitnym publicystą śląskim, wystę­pującym na łamach redagowanego przez siebie pisma w obronie języka i narodowych praw polskiej ludności Śląska. Zmierzając do pogłębienia świadomości narodowej miejscowej ludności, piętnował jednocześnie „Ka­tolik” wyzysk robotnika przez przedsiębiorców, z drugiej strony jednak pismo to zwalczało ruch socjalistyczny i lansowało pogląd o konieczności ułożenia harmonijnego współżycia między kapitałem a pracą. Podobny charakter miała również działalność organizacyjna Miarki.

Należy zaznaczyć, że wszystkie przedsięwzięcia tego działacza z bie­giem czasu coraz bardziej wiązały go z Centrum, co na dalszą metę groziło dla polskiego ruchu narodowego niebezpiecznymi konsekwencjami, zwłaszcza gdy minął okres Kulturkampfu i pomiędzy niektórymi przy­wódcami centrowymi a rządem doszło do porozumienia. Kościół, w szcze­gólności zaś biskup wrocławski Jerzy Kopp, zaczął wówczas coraz częściej stosować politykę germanizacyjną.

Bardziej radykalny od „Katolika” program w kwestii narodowej, po­stulujący uniezależnienie się od Centrum i wystawienie w wyborach od­rębnych polskich kandydatur, reprezentowała „Gazeta Górnośląska” (zał. 1874) wydawana przez braci F. i S. Przyniczyńskich, z którymi współ­działał żarliwy patriota, pisarz, publicysta i działacz narodowy, kowal z Królewskiej Huty Juliusz Ligoń.

Dużą rolę w walce z germanizacją odegrało piśmiennictwo śląskie, re­prezentowane przez miejscowych pisarzy, zwłaszcza zaś ks. Konstantego Damrota, mocno nawiązujące do tradycji ogólnonarodowych i nacecho­wane żarliwym patriotyzmem.

Polski ruch narodowy rozwijał się na Śląsku również poza terenami zamieszkałymi przez zwarte masy ludności polskiej, a mianowicie we Wro­cławiu, gdzie zawsze studiowało wielu Polaków. Tamtejsza polska mło­dzież akademicka ujawniała swoją aktywność m.in. w Towarzystwie Literacko-Słowiańskim (1836-1886) a także w Towarzystwie Górnoślązaków (1863-1876), wreszcie w Towarzystwie Górnośląskim (1880-1886), zało­żonym przez studenta medycyny z Raciborza – Józefa Kostka, z którym żywo współpracował studiujący wówczas we Wrocławiu Jan Kasprowicz. W mieście tym istniały również polskie stowarzyszenia przemysłowców i handlowców.

Jak zatem nietrudno wywnioskować, polski ruch narodowy poważnie rozszerzał swój zasięg, coraz bardziej sięgając do tych dzielnic Polski, które poprzez całą epokę historyczną były oderwane od macierzystego pnia etniczno-językowego. Ruch ten rozwijał się coraz bardziej mimo oddziaływania systematycznie rozbudowywanego przez władze pruskie sy­stemu germanizatorskiego, któremu na Mazurach szedł w sukurs kler pro­testancki, a na Warmii i na Górnym Śląsku po zakończeniu Kulturkampfu – także znaczna część katolickiej hierarchii kościelnej. Podsta­wową dźwignią, decydującą w ostatecznej instancji o obliczu społeczno-politycznym tego ruchu, było wejście w orbitę życia społeczno-kulturalnego szerokich mas robotniczych, chłopskich i drobnomieszczańskich. Pro­ces dojrzewania politycznego tych mas stanowił zatem niezbędną podsta­wę i punkt wyjścia dla procesu odrodzenia narodowego na polskich zie­miach zachodnich.

Początki ruchu robotniczego w zaborze pruskim

Początki ruchu robotniczego na ziemiach polskich zaboru pruskiego można dostrzegać pod postacią wybuchających żywiołowo strajków, głównie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Z serii tego typu wystąpień strajkowych najpoważniejszą rolę odegrał wielki strajk w Królewskiej Hucie (1871), spowodowany wprowadzeniem w miejscowej kopalni nowych metod kontroli pracy górników. Strajk ów przekształcił się w zaburzenia uliczne, w czasie których pojawiły się czerwone sztan­dary. W najbliższych latach miał miejsce cały szereg strajków, głównie w górnictwie (Katowice, Szarlej k. Bytomia, Mysłowice, Rybnik), straj­ków, wybuchających spontanicznie, nie popartych sprawniejszą organi­zacją i stąd – kończących się z reguły przegraną robotników.

W tym samym – mniej więcej – okresie zaczęli pojawiać się tu i ów­dzie agitatorzy, nakłaniający robotników do tworzenia związków zawo­dowych. Były to początkowo organizacje związkowe o charakterze drobnomieszczańskim, tzw. hirsch-dunckerowskie, których inicjatorem był propagator spółdzielczości kredytowo-oszczędnościowej – Schultze z Delitsch. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych powstało już także na Górnym Śląsku kilka związków socjalistycznych, miały one jednak cha­rakter efemeryczny, nietrwały. Przyczyniła się do tego ustawa antysocjalistyczna wydana w 1878 r., unicestwiająca pierwsze przejawy ruchu socjalistycznego.

W Poznańskiem pierwsze stowarzyszenia robotnicze były to również organizacje hirsch-dunckerowskie, zakładane w latach 1869-1871. Od jesieni 1871 r. zaczęli tu agitację socjaliści niemieccy, związani z kierun­kiem Lassalle’a, tworząc w miastach swoje organizacje zawodowe. Zanie­pokojony tą akcją redaktor „Orędownika” – Szymański ze swej strony przystąpił do akcji w środowisku robotniczym, powołując do życia w Po­znaniu klerykalne „Stowarzyszenie Wzajemne Pomocy Rękodzielników”. Organizacje, o których mowa, nie przetrwały jednak zbyt długo. W okresie nieco późniejszym, a mianowicie w latach 1876-1878 istniało wspólne polsko-niemieckie stowarzyszenie socjaldemokratyczne pod nazwą „Concordia”, zlikwidowane przez władze po ogłoszeniu ustawy antysocjalistycznej.

Ustawa ta, podobnie jak na Śląsku, także w Poznańskiem i na Pomo­rzu wyraźnie zwęziła zakres oddziaływania socjalizmu na robotników, mimo szeregu prób agitacji nielegalnej, podejmowanych tak ze strony so­cjalistów niemieckich, jak i polskich. Emisariusze polscy pojawiali się tu teraz częściej w związku z ożywieniem ruchu socjalistycznego w Króle­stwie i rosnącą rolą polskiej placówki socjalistycznej w Genewie. Z ini­cjatywy tej ostatniej zjawili się w Poznaniu w połowie 1881 roku Stanisław Mendelson, Maria Jankowska, Hieronim Truszkowski i Kon­stanty Janiszewski. Kolportowali oni wśród robotników wydawnictwa socjalistyczne i zdołali założyć 5 kółek. Rychło jednak cała ich działalność zakończyła się niepowodzeniem wskutek denuncjacji, i to dość osobliwej, a mianowicie na łamach prasy burżuazyjnej. Dwa czasopisma – „Orę­downik” i „Kurier Poznański” ogłosiły alarmujące artykuły na temat propagandy socjalistycznej w Poznaniu, podając nazwiska i adresy agita­torów, co doprowadziło do aresztowania emisariuszy. W lutym 1882 r. odbył się głośny proces, zakończony wyrokiem więzienia dla 6 oskarżo­nych na okres od l miesiąca do 3 lat.

Po procesie poznańskim genewska placówka socjalizmu polskiego nie ustawała w zabiegach zmierzających do ożywienia ruchu socjalistycznego na opisywanym terenie. Jej nowym emisariuszem był Stanisław Padlewski, rewolucjonista o niezwykle burzliwej przeszłości, który przybył do Poznania jeszcze w tym samym roku. Jednakże i on po paru miesiącach agitacji podzielił los swych poprzedników. W lipcu 1883 r. Padlewski został skazany na 2,5 roku więzienia i 3 miesiące aresztu. Dwaj jego to­warzysze również otrzymali surowe wyroki.

Jak więc nietrudno wywnioskować, prace agitacyjne mające na celu zbudowanie organizacji socjalistycznej rychło kończyły się w zaborze pruskim niepowodzeniem. Wynikało to z trudności związanych z ustawo­dawstwem antysocjalistycznym, a także z klerykalnym i zdecydowanie wrogim socjalizmowi nastawieniem znacznej części opinii publicznej. Mimo wszystko propaganda socjalistyczna nie ustawała, co przejawiało się w postaci docierania na teren Poznańskiego m.in. odezw Proletariatu. Miejscowi socjaliści – polscy i niemieccy – włączyli się również do akcji wyborczej, wysuwając po raz pierwszy w wyborach 1884 r. swego wspól­nego kandydata – znanego z procesu 1881 r. Konstantego Janiszewskiego. Dopiero jednak po uchyleniu ustawy antysocjalistycznej (1890) ruch so­cjalistyczny na terenie zaboru pruskiego mógł osiągnąć trwalsze formy organizacyjne.

Galicja L Śląsk Cieszyński w okresie walki o autonomię

Etapy federalizacji i liberalizacji Austrii

W przeciwieństwie do dwu pozostałych, znacznie silniejszych państw zaborczych – Rosji i Prus – Austria była tym państwem, które uległo znacznemu osłabieniu w wyniku dwu przegranych wojen – w roku 1859 z Francją i Piemontem oraz w roku 1866 z Prusami, co wzmogło prądy odśrodkowe, separatystyczne licznych narodów monarchii naddunajskiej. W tej sytuacji wiedeńskie koła rządzące musiały zainicjować kurs reform politycznych i częściowych choćby ustępstw wobec niektórych postulatów narodowościowych, chcąc zapobiec rozpadowi państwa.

Realizatorem polityki Wiednia w kierunku federalistycznym został kon­serwatywny ziemianin i były namiestnik Galicji Polak hr. Agenor Gołuchowski, który mianowany przez Franciszka Józefa ministrem stanu wy­dał w tym celu „dyplom październikowy” (1860), zapowiadający podział ustawodawstwa między Radą Państwa a Sejmy Krajowe, w których przewagę posiadać miała miejscowa klasa ziemiańska. Następca Gołuchowskiego – niemiecki centralista i umiarkowany liberał – Schmerling – w ogłoszonym przez siebie patencie lutowym (1861) ograniczył co prawda kompetencje sejmów prowincjonalnych na rzecz parlamentu cen­tralnego, ale mimo to poszczególne kraje, a więc i Galicja, uzyskiwały pewne odrębności autonomiczne.

Po wybuchu powstania styczniowego w Wiedniu wziął jednak górę ponownie kurs antypolski. Sejm galicyjski odroczono, a następnie za­mknięto, aby nie mógł wyrażać swej solidarności z powstaniem. W lutym 1864 r. ogłoszono w Galicji stan oblężenia, dokonując licznych aresztowań, przy czym powstańców, poddanych rosyjskich deportowano do granicy i wydawano władzom carskim. Dopiero w maju 1865 r. zdecydowały się władze austriackie na zniesienie stanu oblężenia, ale kraj zaczął powracać do normalnych warunków wraz z ogłoszeniem amnestii w listopadzie tegoż roku.

W tymże samym roku doszło do ponownej fluktuacji w życiu poli­tycznym monarchii habsburskiej w kierunku federalistyczno-konserwatywnym, głównie zresztą z obawy przed narastaniem wrzenia na Wę­grzech, z którymi centralista Schmerling nie mógł dojść do porozumienia. Wyrazem tego zwrotu było powołanie rządu hr. Belcrediego, pozostające­go zresztą w bliskich stosunkach z A. Gołuchowskim i innymi magnatami polskimi.

Sejm galicyjski nabierał teraz znaczenia i uchwalał cały szereg ustaw, rozbudowujących ustrój autonomiczny Galicji jako instrument panowania w kraju klasy ziemiańskiej. M.in. powoływały one do życia samorząd gminny i powiatowy oraz jako wszechstronnie uprzywilejowane, wydzielone z gmin jednostki administracyjne – tzw. obszary dworskie.

Wojna prusko-austriacka (1866) przyśpieszyła ów zaawansowany już proces tworzenia się autonomii galicyjskiej. Węgrzy, Czesi, Polacy i inne narody uciskane znajdowały się w opozycji, Austrii groził już nie zwykły kryzys polityczny, ale powstanie wszystkich niezadowolonych ludów. Po klęsce 1866 r. państwo to utraciło ostatecznie charakter niemieckiego mo­carstwa, walczącego o hegemonię w Europie Środkowej, a stawało się zlepkiem kilkunastu królestw i krajów, które coraz trudniej było utrzy­mać w ryzach jedynie siłami brutalnego, fizycznego przymusu o charak­terze policyjno-wojskowym. Węgrzy byli tym czynnikiem, który najwięcej ważył na szali opozycyjnej. Toteż przebudowa polityczno-ustrojowa monarchii poszła w kierunku centralizmu podwójnego – dualizmu; Austria przekształciła się w Austro-Węgry, a więc państwo, w którym żywiołem uprzywilejowanym miały być dwa narody: Austriacy (Niemcy austriaccy) i Węgrzy.

Okazało się jednak, że bezwarunkowy prymat jednego narodu nad po­zostałymi da się w całości urzeczywistnić jedynie w węgierskiej części państwa (Zalitawii), gdy natomiast w części austriackiej (Przedlitawii) – w wyniku znacznie silniejszego zróżnicowania narodowościowego tego terytorium – realizacja tego celu natrafiała na bez porównania poważ­niejsze trudności. Jako szczególnie kłopotliwą dla rządu należy tu wy­mienić opozycję czeską, zmierzającą do rozbicia Rady Państwa poprzez jej bojkot, gdy natomiast w przypadku Galicji obawy Wiednia budziła procarska działalność klerykalnego ukraińskiego stronnictwa tzw. świętojurców, głoszącego „jedność Rusinów” z narodem rosyjskim i koncepcję przyłączenia Galicji Wschodniej do Rosji.

W tej sytuacji rząd wiedeński upatrywał w polskich żywiołach posia­dających instrument izolowania i paraliżowania radykalnej propagandy polskiej oraz czeskiej opozycji, a także przeciwwagę dla separatystów świętojurskich. Wkrótce po klęsce pod Sadową, we wrześniu 1866 r. mia­nowano A. Gołuchowskiego ponownie namiestnikiem galicyjskim i ze­zwolono mu na spolszczenie administracji w kraju, co zaczął on niezwłocz­nie przeprowadzać.

Stanowisko polskich stronnictw konserwatyści i liberałowie

Sejm krajowy o większości konserwatywnej, wyrażając podziękowa­nie za te ustępstwa i licząc na pełne sfinalizowanie ugody z Austrią, uchwalił 10 grudnia 1866 r. głośny wiernopoddańczy adres do cesarza, kończący się słowami „Przy Tobie Najjaśniejszy Panie stoimy i stać chcemy”. Ugodowcy w Sejmie, inspirowani przez Gołuchowskiego, zalecali jednocześnie porzucenie idei gruntownej federalizacji Austrii w oparciu o sojusz z Czechami, prowadzącymi wówczas taktykę ostrej opozycji.

Na miejsce programu szerokiej autonomii, nadającej Galicji niektóre cechy odrębności państwowej, przywódca ugodowców – F. Ziemiałkowski – rzucał hasło spolszczenia szkolnictwa, sądownictwa i administracji na drodze zwykłych zarządzeń rządowych, nie zaś w drodze konstytucyj­nej. Stosownie do tej koncepcji delegacja polska oddała swe głosy na rzecz ugody węgierskiej i zaniechała bojkotu obrad nad ustawami zasad­niczymi austriackiej części państwa, za co rząd postarał się o sankcjono­wanie dwu projektów ustaw sejmu galicyjskiego, jeden o języku wykła­dowym w szkołach ludowych i średnich, drugi o utworzeniu Rady Szkol­nej Krajowej, autonomicznego organu zarządzającego szkolnictwem pod­stawowym i średnim.

Polityka ugody dała zatem społeczeństwu polskiemu pewne korzyści, ale zarazem ułatwiła wiedeńskim kołom rządzącym ostateczną przebudowę monarchii na państwo dualistyczne. W konsekwencji wywołała ona wśród szerszych mas ludności polskiej rozczarowanie, głównie wśród drobno-mieszczaństwa, inteligencji i drobniejszej szlachty. W wyniku tych na­strojów powstało we Lwowie wiosną 1868 r. Towarzystwo Narodowo-Demokratyczne, szermujące hasłami równości politycznej i niezawisłości narodowej i dzięki temu zyskujące popularność wśród kół liberalno-demokratycznych w kraju i na emigracji postyczniowej. Przywódca Towa­rzystwa – Franciszek Smółka – jako najbliższe zadanie wysunął uzyskanie zgody Wiednia na przebudowę monarchii naddunajskiej w fe­derację pięciu głównych krajów (prowincje austriackie, Węgry, Czechy, Galicja, Chorwacja).

Kampania rezolucyjna

W drugiej połowie sierpnia 1868 roku domagał się Smółka, aby sejm zainicjował walkę o uzyskanie dla Galicji takiego samego stanowiska, jakie ustawa zasadnicza dawała Węgrom. Rozpoczynając akcję w tym kie­runku, wysunął wniosek na forum sejmowym, żądający odwołanie dele­gacji sejmu z Rady Państwa, co wywołało burzliwą dyskusję. Jeśli grupa liberalno-mieszczańska i autonomiści. szlacheccy pod wodzą Adama Sa­piehy poparli koncepcję przejścia do ostrej opozycji wobec wiedeńskich kół rządzących, to zwolennicy Gołuchowskiego oraz grono konserwatystów krakowskich nawoływali Sejm do kontynuowania kursu kompromisowego. Wyrażali oni obawę, że inaczej Franciszek Józef odwoła zaprojektowaną już podróż do Galicji, mającą stanowić uwieńczenie ugody austriacko-polskiej. Ugodowcy wysuwali również argument, że każda ostrzejsza akcja opozycyjna prowadzi do osłabienia Austrii i jej rozbicia, co mogłoby spowodować w konsekwencji zagarnięcie Galicji przez Rosję.

W rezultacie sejm uchwalił 24 września 1868 r. wniosek kompromiso­wy, tzw. rezolucję, domagając się w niej rozszerzenia swoich kompetencji kosztem Rady Państwa i żądając utworzenia w Galicji odpowiedzialnego przed sejmem rządu krajowego, którego zakresowi działania miałaby podlegać: administracja wewnętrzna, organy policyjne, wymiar sprawie­dliwości, a dalej – sprawy oświaty i kultury. Żądał również utworzenia w rządzie wiedeńskim osobnego urzędu kanclerza dla Galicji. Przede wszystkim jednak domagał się Sejm, aby on sam decydował o sposobie wyborów do Rady Państwa i aby delegaci galicyjscy brali udział w obra­dach parlamentu tylko w sprawach wspólnych dla Galicji i reszty mo­narchii.

Sprawa rezolucji galicyjskiej przechodziła w latach 1869 -1873 różne koleje losu, nie doczekawszy się realizacji. Ażeby jednak, przynajmniej częściowo, zaspokoić postulaty Polaków, rząd wiedeński postarał się o wy­danie w czerwcu 1869 r. postanowienia cesarskiego pozwalającego na wprowadzenie na miejsce języka niemieckiego – polskiego jako języka urzędowego władz administracyjnych i sądowych w Galicji. Wkrótce po­tem, w 1871 r. powołano w rządzie tzw. resort ministra dla Galicji, obsa­dzony przez konserwatywnego ziemianina Kazimierza Grocholskiego. Przeprowadzono dalej polonizację Uniwersytetu Lwowskiego, Szkoły Technicznej we Lwowie i postanowiono utworzyć w Krakowie Akademię Umiejętności. Równocześnie po raz trzeci mianowano Agenora Gołuchowskiego namiestnikiem Galicji.

Teka Stańczyka

Mimo tak połowicznych sukcesów w walce o autonomię dla Galicji grono konserwatywnych polityków młodszej generacji propagowało ugodę z rządem na łamach wydawanego w Krakowie „Przeglądu Polskiego”, ostro występując w szeregu artykułów przeciwko narastającej w miastach galicyjskich fali patriotycznych demonstracji, organizowanych przez libe­rałów na rzecz najszerszych swobód autonomicznych. Działacze ci: Stani­sław Tarnowski, Stanisław Koźmian, Józef Szujski, dwaj Wodziccy ostro oponowali przeciwko samej zasadzie propagowania obchodów i tłumnych manifestacji przyczyniających się do politycznej aktywizacji mas. Szer­mowali oni argumentem, że masowe demonstracje antyaustriackie stwa­rzają podatny grunt dla powstawania tajnych, rewolucyjnych związków, a niczym nieokiełznana swoboda w spiskowaniu – nazywana przez nich „liberum conspiro”, doprowadzała zawsze Polaków w czasach porozbiorowych do tragedii narodowych, podobnie jak „liberum veto” w epoce wcześniejszej doprowadziło do upadku państwo polskie.

Pragnąc uzasadnić ideologicznie politykę lojalistyczną wspomniana grupa konserwatywna szeroko rozwijała pogląd, że losy narodu wtedy tylko kształtowały się pomyślnie, gdy społeczeństwo polskie bez względu na epokę i okoliczności przestrzegało zasady posłuszeństwa i lojalności wobec istniejącej władzy państwowej. Historyk J. Szujski sprecyzował bliżej te poglądy w publikacji Kilka prawd z dziejów naszych, gdzie potępił samą zasadę powstań narodowych i dał wyraz poglądowi, że rządy austriackie w Galicji stanowią legalną, zagwarantowaną traktatami międzynarodowymi kontynuację dawnej państwowości polskiej. Zasady te rozwijała potem szeroko tzw. szkoła historyczna krakowska, natomiast już obecnie, w czasie kampanii rezolucyjnej, Tarnowski, Koźmian, Szujski i Ludwik Wodzicki ogłosili w „Przeglądzie” (1869) cały szereg anonimo­wych listów politycznych, pisanych jakoby przez fikcyjne lub historycz­ne postacie, którym autorzy pamfletu nadali jednakie cechy współczes­nych im działaczy politycznych. Jako uosobienie mądrości politycznej wy­sunięto tam postać nadwornego błazna króla Zygmunta I – Stańczyka, od nazwiska którego przylgnęła do pamfletu nazwa Teki Stańczyka, a cały ten odłam konserwatywny otrzymał w opinii publicznej nazwę stańczyków.

W najbliższych dziesiątkach lat ów obóz polityczny wysunął się na stanowisko najbardziej wpływowe, obsadzając swymi ludźmi czołowe stanowiska i nadając ton polityce polskiej w Austrii. Wynikało to stąd, że zarówno konserwatywne ziemiaństwo, jak również – praktycznie biorąc – także liberalne mieszczaństwo polskie w Galicji pogodziło się z istniejącym stanem rzeczy, nawołując do zaprzestania dalszej walki o rozszerzenie autonomii i do rozpoczęcia pracy nad wewnętrznym roz­wojem kraju. W takiej sytuacji wzięła w konsekwencji zdecydowanie górę ugodowa w stosunku do Wiednia koncepcja ideowo-polityczna stańczyków, która miała zostać mocniej zaatakowana dopiero w rezultacie wzrostu ruchu robotniczego i chłopskiego z końcem ubiegłego stulecia.

Kształt autonomii galicyjskiej po 1869 r.

Oblicze społeczno-gpspodarcze instytucji autonomicznych w Galicji ukształtowało się ostatecznie po 1873 r., kiedy to wprowadzono osobne, bezpośrednie wybory do Rady Państwa. Sejm Krajowy utracił tym sa­mym bezpośredni wpływ na tok obrad parlamentu centralnego. Ostatecz­nie sejm ów, stojący na czele organów autonomicznych, objął swymi kompetencjami, formalnie biorąc nieliczne sprawy: 1) kultury krajowej, 2) budowli   publicznych,   których   koszty   pokrywane   były   przez kraj, 3) zakładów dobroczynnych, uposażonych z funduszów krajowych, jak szpitale, przytułki itp. W praktyce jednakże pojęcie kultury krajowej ro­zumiano dość szeroko, gdyż sejm uchwalał ustawy w zakresie produkcji rolnej i leśnej oraz ustroju agrarnego. Do sejmu należało nadto całe usta­wodawstwo gminne oraz częściowo ustawodawstwo szkolne, obejmujące szkoły podstawowe i średnie. Miał sejm nadto pewne uprawnienia w za­kresie ustawodawstwa finansowego, mogąc nakładać dodatkowe podatki, był nadto instytucją nadzorującą i odwoławczą od władz samorządowych niższego szczebla – powiatowych i gminnych.

Ordynacja wyborcza sejmu galicyjskiego wyraźnie preferowała zie­miaństwo, w mniejszym natomiast stopniu burżuazję. Wybory odbywały się w czterech kuriach wyborczych – ziemiańskiej, miejskiej, izb handlo­wych i chłopskiej, przy czym około 3000 właścicieli ziemskich, należących do kurii ziemiańskiej otrzymało blisko 30% mandatów sejmowych, pod­czas gdy około miliona uprawnionych w kurii miejskiej nie posiadało na­wet 50%. Najbiedniejsza ludność miast i wsi, elementy proletariackie i półproletariackie pozbawione były prawa głosowania, podobnie jak ogół kobiet. Prawo wyborcze poważnie również krzywdziło ludność ukraińską, która – stanowiąc niewiele mniej niż połowę ludności Galicji – nie mogła w sejmie uzyskać więcej jak ¼ mandatów.

Niezależnie od tego polskie klasy posiadające starały się dodatkowo powiększyć swoją przewagę w sejmie, stosując w czasie wyborów takie środki, jak nacisk na chłopów, przekupstwo, fałszerstwa wyborcze, ażeby tą drogą zdobyć jak największą liczbę mandatów, przewidzianych dla gmin wiejskich. W rezultacie posłowie chłopscy i ukraińscy stanowili w latach sześćdziesiątych – osiemdziesiątych bardzo nieliczną grupę.

Organem wykonawczym sejmu i zarządzającym instytucjami autono­micznymi był 6-osobowy Wydział Krajowy pod przewodnictwem mar­szałka krajowego (sejmowego). Niższymi organami autonomicznymi były rady powiatowe i gminne, również wybierane na podstawie ordynacji wy­borczej, stanowiącej swoiste zespolenie feudalnej zasady reprezentacji stanowej z burżuazyjną koncepcją wyborczą, opartą na cenzusie mająt­kowym. Do władz w pewnej części autonomicznych zaliczono również Radę Szkolną Krajową, której oddano zarząd szkół podstawowych i śred­nich a później także zawodowych, w granicach obowiązujących ustaw i rozporządzeń.

Niezależnie od organów autonomicznych istniała na terenie Galicji druga, rządowa hierarchia władz, mianowana przez rząd wiedeński, na której czele stał namiestnik kraju wraz z podległymi sobie naczelnikami urzędów powiatowych – starostami. Także i ta hierarchia drogą milczą­cej ugody z rządem opanowana była przez konserwatywne ziemiaństwo polskie. Dotyczy to zwłaszcza urzędu namiestnika, którego nominacja do­chodziła zazwyczaj do skutku drogą porozumienia wiedeńskich kół rzą­dzących i prezydium konserwatywnego Koła Polskiego w Wiedniu.

Sytuacja Polaków na Śląsku Cieszyńskim

Począwszy od lat sześćdziesiątych, tj. od początków ery konstytucyjnej w monarchii habsburskiej, uległ znacznemu ożywieniu polski ruch naro­dowy w Cieszyńskiem. Zaczęto rozbudowywać tu sieć Czytelni Ludowych a w 1885 r. założono Macierz Szkolną, naczelną instytucję kulturalno-oświatową ziemi cieszyńskiej. Poważną rolę w aktywizacji tutejszego ru­chu narodowego zaczynał odgrywać zacieśniający się coraz bardziej kon­takt z Galicją, początkowo w formie obustronnych wycieczek działaczy społecznych i politycznych. Szczególnie Kraków zaczynał pobudzać i pod niejednym względem kierować wzrastającym na sile ruchem narodowym.

Aktywizacja polityczna śląskiej ludności wyraziła się m.in. we wpro­wadzeniu pierwszych polskich posłów do sejmu krajowego w Opawie i do Rady Państwa w Wiedniu. Walka na drodze parlamentarnej o prawa dla języka polskiego nie wydała jednak poważniejszych rezultatów, pomimo ścisłej współpracy posłów polskich w sejmie opawskim z reprezentanta­mi ludności czeskiej Śląska Opawskiego i z wiedeńskim Kołem Polskim.

Sejm śląski w Opawie opanowany był niemal całkowicie, na skutek kurialnej ordynacji wyborczej, przez przedstawicieli dominującej tu nie­mieckiej wielkiej własności. Polaków zasiadało w tym sejmie przeciętnie 3-4 na łączną liczbę 31 posłów. Każdy dalej idący wniosek polski był tu w konsekwencji odrzucany przez przytłaczającą większość niemiecką. Ży­wioł polski znajdował się tu zatem w sytuacji podobnej do położenia przedstawicieli ukraińskich w sejmie lwowskim. Podobnie jak tam, tak i tu ten stan rzeczy wypływał z określonej ordynacji wyborczej, faworyzującej klasy posiadające, przede wszystkim zaś klasie ziemiańską – w Galicji polską, w Cieszyńskiem – niemiecką.

Stopniowe ożywienie polskiego ruchu narodowego coraz wyraźniej niepokoiło uprzywilejowany tu wszechstronnie element niemiecki, który stosował najrozmaitsze środki presji, przede wszystkim w szkolnictwie, celem wzmożenia akcji germanizacyjnej. Dokonywało się to głównie po­przez rozbudowę sieci niemieckich szkół prywatnych przy stosowaniu róż­nych metod nacisku, by skłonić ludność polską do posyłania dzieci do tych właśnie szkół.

Działalność burżuazji niemieckiej zmierzała jednocześnie ku stopniowej asymilacji polskiej ludności wiejskiej poprzez sztuczne podtrzymywanie elementów językowej i kulturalnej odrębności regionu cieszyńskiego oraz szerzenie opinii o wyższości języka i kultury niemieckiej. W tym duchu działało renegackie pismo w języku polskim „Nowiny Śląskie” (zał. 1868) a potem „Nowy Czas” (od 1877). Była to tzw. ślązakowszczyzna, kierunek, próbujący wpoić śląskim Polakom przekonanie, że stanowią element od­rębny nie mający wiele wspólnego z polskością, bliższy natomiast kultu­ralnie, politycznie i obyczajowo niemczyźnie. Rzecz jasna, że tego typu propaganda miała stanowić wstępny etap do dalszej pełnej germanizacji tutejszej ludności polskiej.

Początki ruchu ludowego

Galicja była tym krajem, gdzie ruch ludowy rozwinął się najwcześniej i gdzie przybrał znacznie bardziej radykalne oblicze w porównaniu z inny­mi dzielnicami Polski. Zjawisko to było niewątpliwie następstwem szcze­gólnie ostrych konfliktów klasowych między wsią a dworem na tym tere­nie, czerpiących swą wyjątkową siłę z rewolucyjnych walk chłopstwa w okresie poprzednim (1846-1848).

W początkach ery autonomicznej głównym przedmiotem sporu były serwituty leśne i pastwiskowe. Wlokące się spory o serwituty wpłynęły w poważnym stopniu na przebieg obrad pierwszego sejmu galicyjskiego doby autonomicznej (1861). Posłowie chłopscy rozpoczęli na forum tego sejmu burzliwą dyskusję serwitutową, trwającą w ciągu wielu posiedzeń, w której reprezentanci wsi polskiej i ukraińskiej starli się ostro z polską obszarniczo-burżuazyjną większością sejmową. Jako czołowy przywódca chłopski wysunął się wówczas Jan Siwieć z powiatu żywieckiego, przed­stawiając w sejmie wniosek, proponujący rozwiązywanie sporów serwi­tutowych drogą sądów polubownych, złożonych w połowie z chłopów, w połowie z szlachty. Wniosek ten jednak został odrzucony przez sejm.

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych spory te pozornie przy­cichły, zwłaszcza że poprzez poważne nadużycia wyborcze ograniczono, a następnie (w latach 1877-1889) zupełnie wyrugowano z sejmu posłów chłopskich. W ten sposób chłopstwo utraciło trybunę, z której walczyło o swe prawa.

Wieś walczyła jednak o nie żywiołowo, przy czym jej pęd do organi­zowania się przyśpieszyła w latach siedemdziesiątych działalność eksjezuity, ks. Stanisława Stojałowskiego. Zakupił on w 1875 r. dwa pisemka – „Wieniec” i „Pszczółkę”, które zapoczątkowały na wsi propagandę ruchu ludowego, co prawda o zabarwieniu klerykalnym, ale dużą zasługą Sto­jałowskiego był jednak bezsporny fakt, że właściwie on pierwszy poruszył sprawę chłopską i próbował na większą skalę wciągnąć wieś do życia poli­tycznego. Należy zaznaczyć, że klasa rządząca Galicji, kraju szczególnie zacofanego, tkwiła jeszcze ciągle w kręgu światopoglądu feudalnego, negu­jącego potrzebę udziału chłopów w życiu politycznym. Stojałowskiego, wysuwającego jako swe hasło programowe aforyzm Krasińskiego „Z szlachtą polską – polski lud”, uznano za niebezpiecznego działacza, który budząc zainteresowania polityczne wśród chłopów może zrewolu­cjonizować wieś.

Innego typu działaczem, zaliczanym do czołowych pionierów ruchu ludowego, był Bolesław Wysłouch, postępowy demokrata, w młodości sympatyzujący z ruchem socjalistycznym. W wydawanym przez siebie „Przeglądzie Społecznym” (1886-1887) wysuwał on postulaty likwidacji najbardziej jaskrawych przeżytków feudalizmu i hasła wywalczenia de­mokratycznych praw politycznych dla mas chłopskich w ramach istnie­jącego ustroju społecznego. Drugim z kolei pismem, adresowanym już do masowego odbiorcy wiejskiego, był wydawany przez Wysłoucha i jego żonę Marię dwutygodnik „Przyjaciel Ludu”, wychodzący od 1889 r., któ­rego czołowym publicystą był wybitny później przywódca ludowy – Jan Stapiński.

Początki ruchu robotniczego

Pierwsze przejawy ruchu politycznego proletariatu w Galicji dają się zauważyć wcześniej nieco niż w Królestwie, co niewątpliwie można wy­jaśnić znacznie jednak bardziej liberalnymi stosunkami w porównaniu z zaborem rosyjskim. Z drugiej jednak strony zaznaczyć .wypada, że choć tutejszy ruch robotniczy miał wcześniejszy rodowód, to jednak nigdy nie przybrał tak szerokich rozmiarów i tak konsekwentnie rewolucyjnego charakteru jak pod panowaniem carskim. Był to rezultat zacofania społeczno-ekonomicznego Galicji, gdzie nie było wielkich fabryk i proletaria­tu wielkoprzemysłowego. W konsekwencji tutejszy ruch robotniczy przez długie lata opierał się głównie na proletariacie rzemieślniczym, związa­nym z małymi zakładami wytwórczymi.

Pierwsze próby organizowania robotników wyszły tu z kręgów demo­kratycznej inteligencji lwowskiej, która założyła w maju 1868 r. „Sto­warzyszenie młodzieży czeladniczej ku nauce i rozrywce” pod nazwą „Gwiazda”. W rok później jeden z najaktywniejszych członków tego stowarzyszenia – drukarz i były powstaniec Antoni Mańkowski powołał do życia kulturalno-oświatowe stowarzyszenie drukarzy. Z inicjatywy tej sa­mej grupy zaczęto wydawać od stycznia 1869 r. dwutygodnik „Rękodziel­nik”, pismo sympatyzujące już do pewnego stopnia z klasowym ruchem robotniczym, choć politycznie szło za przywódcami liberalnego mieszczań­stwa.

Szerszą akcję propagandową już o charakterze socjalistycznym rozpo­czął przybyły do Galicji Bolesław Limanowski. Agitował on zarówno wśród robotników lwowskich, jak i w środowisku studenckim, pozyskując w tych kręgach pierwszych zwolenników socjalizmu. Choć owe hasła socjalistyczne były jeszcze dość dalekie od marksizmu, to jednakże przy­czyniły się poważnie do aktywizacji politycznej proletariatu i posiadały niewątpliwie cechy radykalizmu społecznego.

Wprawdzie policja wytoczyła Limanowskiemu z początkiem 1878 r. proces o tajne stowarzyszenie i wydaliła go z kraju jako „uciążliwego cu­dzoziemca”, ale ruch galicyjski zdążył się już na tyle rozwinąć, że miał już własną kadrę organizatorów i rozporządzał własnym czasopismem, zało­żonym w końcu tegoż roku przez zecera lwowskiego, uczestnika powsta­nia 1863 r. – Józefa Daniluka – dwutygodnikiem „Praca”. Było to pierw­sze polskie legalne pismo socjalistyczne, które stało się ośrodkiem agitacji socjalistycznej w całym kraju.

W tym okresie pojawił się we Lwowie Ludwik Waryński, jednakże tropiony przez policję opuścił to miasto i przeniósł się do Krakowa, gdzie założył konspiracyjną organizację socjalistyczną, obejmującą młodych ro­botników, studentów i uczniów. Rychło cała ta organizacja została wy­kryta przez władze policyjne, które przeprowadziły masowe aresztowania. Ostatecznie wytoczono 35 osobom proces (luty-kwiecień 1880) pod zarzu­tem zorganizowania tajnego stowarzyszenia, „zbrodni zakłócenia porządku publicznego i występku podburzania”.

Oskarżeni postanowili nie wypierać się na rozprawie sądowej socjali­zmu, bronić publicznie jego zasad, dowodzić jego legalności w państwie konstytucyjnym i konsekwentnie zaprzeczać istnieniu tajnej organizacji. Taktyka ta odniosła pełny sukces. Wyrok sądowy uwalniał podsądnych od zasadniczych zarzutów, skazano jedynie Waryńskiego i Piekarskiego na 7 dni aresztu za fałszywy meldunek, Truszkowskiego na 5 dni aresztu, a Mendelsona i Kobylańskiego za niedozwolony powrót do Austrii na miesiąc aresztu – oraz wszystkich pięciu na wydalenie z granic Austrii. Podkreślić trzeba żywą sympatię dla oskarżonych i aprobatę dla wyników procesu ze strony całej demokratycznej opinii publicznej przy jedno­czesnym potępieniu ich działalności ze strony czynników konserwatywno-klerykalnych i wyraźnym niezadowoleniu kół rządowych wszystkich trzech państw zaborczych, zwłaszcza Rosji i Prus, które wydelegowały na ów głośny proces swych własnych urzędowych obserwatorów.

Dalsze losy socjalizmu galicyjskiego wiązały się z agitacją legalną, względnie na wpół legalną, kierowaną przez komitet redakcyjny „Pracy”, w skład którego wchodzili m.in. Mańkowski, Daniluk, poeta lwowski, autor „Czerwonego Sztandaru” Bolesław Czerwieński, Ludwik Inlaender, a także Ukraińcy Iwan Franko i Michał Pawlik. Inlaender i Franko opra­cowali przy pomocy całego komitetu redakcyjnego tego pisma pierwszy socjalistyczny program w zaborze austriackim, wydrukowany w maju 1881 r. w Genewie pod tytułem „Program Galicyjskiej Partii Robotniczej”. W części teoretycznej program ów szedł śladami programu „brukselskie­go” socjalistów warszawskich, uzupełniał go jednak postulatami minimum, przystosowanymi do warunków stworzonych przez ustrój konstytucyjny Austro-Węgier.

W myśl zapowiedzi „Programu” socjaliści lwowscy, polscy i ukraińscy, podjęli zabiegi organizacyjne, mające na celu założenie wspólnej partii ro­botniczej w Galicji, do czego jednak władze namiestnikowskie nie dopu­ściły. Mimo to propaganda socjalistyczna na tym terenie nie ustawała, o czym świadczy choćby cały szereg dalszych procesów socjalistycznych o tajne stowarzyszenia.

Nieco inaczej kształtowały się początki ruchu robotniczego na Śląsku Cieszyńskim, dokąd mimo rozbudowy poważnych ośrodków przemysło­wych propaganda socjalistyczna docierała później aniżeli do Galicji, a mianowicie dopiero w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Możemy tu natomiast zaobserwować cały szereg poważniejszych strajków o charakte­rze żywiołowym, począwszy już od lat sześćdziesiątych. W 1872 r. doszło w Bielsku-Białej do starcia strajkujących włókniarzy z oddziałem woj­skowym, przy czym padło dwu zabitych i kilku rannych.

Łączność między polskim ruchem robotniczym na Śląsku Cieszyńskim a organizacjami politycznymi proletariatu austriackiego i czeskiego była z końcem lat osiemdziesiątych już dość ścisła. Gazety i broszury socjali­styczne w języku niemieckim i czeskim pojawiły się tu wcześniej niż pol­skie i odegrały dużą rolę w budzeniu świadomości klasowej wśród tutej­szego proletariatu.

Jak zatem widzimy, początki dziejów polskiego ruchu robotniczego w zaborze austriackim, świadczą wymownie nie tylko o ścisłych związkach z ruchem proletariatu Kongresówki, ale także innych narodów monarchii habsburskiej – w Galicji z ukraińskim, w Cieszyńskim – z austriackim i czeskim.