Królestwo i tzw. ziemie zabrane
Realizacja reform uwłaszczeniowych – nowy ustrój agrarny
Powstanie styczniowe 1863-1864 r. zakończyło się klęską narodu polskiego, podobnie jak powstanie 1830-1831 r., ale podstawowa różnica pomiędzy obu tymi powstaniami wynika m. in. stąd, że po 1831 r. nie było zasadniczych zmian w układzie sił społecznych, podczas gdy po 1864 r. nastąpiły tego typu zmiany i to o charakterze przełomowym. Dokonywały się one jako rezultat reform uwłaszczeniowych, na które rząd carski ostatecznie się zdecydował w marcu 1864 r., idąc zresztą śladami dekretu styczniowego 1863 r. ogłoszonego przez powstańczy Rząd Narodowy.
Ukazy uwłaszczeniowe obejmowały wszystkie kategorie chłopów, we wszystkich kategoriach majątków, wyjąwszy osady przy karczmach, młynach, cegielniach i kuźniach a następnie ziemie oddane w czasową dzierżawę na podstawie pisemnych umów. Zasadniczą treścią tych ukazów było przekazanie całej ziemi posiadanej faktycznie przez chłopów w ich bezwzględną własność, skasowanie wszelkich powinności na rzecz dworu z tytułu użytkowania gruntów, wreszcie przejęcie przez państwo odszkodowania, wypłacanego ziemiaństwu. W ten sposób system poddańczo-pańszczyźniany ulegał w Polsce ostatecznej likwidacji.
Uwłaszczono również niektóre kategorie chłopów bezrolnych, łącznie niespełna połowę, tj. 175 tys. rodzin, które otrzymały około 500 tys. ha ziemi, przydzielonych im z pustek, ziem skarbowych i kościelnych. Służba folwarczna również była niekiedy uwłaszczana, co odnosiło się do tej jej części, która mieszkała w odrębnych chałupach, a nie w czworakach. Byli to zatem przypuszczalnie dawniejsi gospodarze, których dziedzic przemocą przekształcił w służbę dworską. Otrzymywali oni zazwyczaj tę ziemię, którą dotąd posiadali od dworu jako część wynagrodzenia w naturze za pracę, jak np. działki pod ziemniaki, kapustę, skrawki pastwisk dworskich itp.
Ukazy carskie odbierały dworowi prawo wyłącznej produkcji i sprzedaży piwa i wódki, a więc prawo propinacji, które przez wieki stanowiło dodatkowe narzędzie wyzysku wsi przez pana, żerującego na ciemnocie i nałogu ludności wiejskiej. Wielką natomiast wadą omawianych reform było pozostawienie serwitutów leśnych i pastewnych, które ukazy z 1864 i stabilizowały pod względem prawnym, jako relikt feudalizmu, uniemożliwiający prowadzenie racjonalnej gospodarki na terenach objętych uprawnieniami serwitutowymi. Jest bowiem rzeczą zrozumiałą, że o takie tereny nie dbał ani dwór jako formalny tylko ich właściciel, ani też wieś jako co prawda ich użytkownik, nie posiadający jednak w stosunku do nic prawa własności.
Do dalszych wad ukazów uwłaszczeniowych należy zaliczyć stworzenie dla folwarku możliwości zaokrąglenia swych posiadłości – w toku reformy – i zapewnienie mu szansy zagarnięcia najlepszych ziem. Okazywało się, że osady chłopskie, zwłaszcza nowo powstałe, miały często charakter skomplikowanej szachownicy, spychane były na krańce wsi, z reguły obejmując najmniej urodzajne grunty.
Ogólnie biorąc reforma rolna zmniejszyła w poważnym stopniu liczbę chłopów bezrolnych, a mianowicie z 1340 tys. (z rodzinami) do 220 tys., jednocześnie jednak zwiększyła bardzo wydatnie ilość gospodarstw małorolnych, a więc o charakterze półproletariackim. Podczas gdy przed reformą gospodarstw takich (poniżej 3 morgów, tj. 1,7 ha) było niewiele ponad 55 tys., to w 1873 r. aż 205 tys., co stanowiło blisko 22% ogólnej liczby gospodarstw chłopskich. Ludność ta, nie mająca na swej ziemi wystarczającej podstawy egzystencji, zapewniała obszarnikom i bogatym chłopom rezerwuar taniej, najemnej siły roboczej.
Na ziemiach etnicznie polskich wcielonych bezpośrednio do Cesarstwa, a mianowicie w okręgu białostockim zniesiono poddaństwo w 1861 r., pańszczyznę – w 1863 r. przy czym uwłaszczenie chłopów odbyło się za okupem, według norm rosyjskich. Chłopi byli obowiązani spłacić należność za zniesione powinności w ciągu 49 lat, co było niezbędnym warunkiem dla uzyskania pełnej własności, do chwili bowiem realizacji spłaty ziemia należała prawnie do gromady.
Zaznaczyć trzeba, że całość reform uwłaszczeniowych pomyślana była przez rząd carski jako polityczny akt mający na celu pozyskanie chłopa polskiego na rzecz państwowości rosyjskiej poprzez wywołanie wrażenia w oczach wsi, że rząd odgrywa rolę jej opiekuna w konfliktach społecznych z dworem. Chodziło tu wyraźnie o zdyskontowanie antagonizmów klasowych w celu zahamowania procesu dojrzewania świadomości narodowej u chłopa polskiego, który to proces przekształcić go miał w czynnik opozycyjny w stosunku do obcej władzy zaborcze). Te próby były zwłaszcza widoczne w polityce prezesa Komitetu Urządzającego M. Milutina, kierującego reformą na terenie Kongresówki. W ustach przedstawiciela despotycznego, skrajnie reakcyjnego reżimu carskiego i pogromcy powstania styczniowego namiestnika Królestwa hr. T. Berga niewątpliwie demagogicznie brzmiała odezwa skierowana do chłopów polskich, głosząca, że „nadeszła chwila urzeczywistnienia waszych oczekiwań i spełnienia ich w ten sposób, aby na przyszłość panowie, którzy was uciemiężali, nie mieli okazji ani możności uciskania was”.
Nie ulega również wątpliwości, że do rzędu takich samych demagogicznych posunięć należy zaliczyć znamienny fakt, że ukazy nie nadawały chłopom pełnych praw własności na obszarach objętych uprawnieniami serwitutowymi, pozostawiając jedynie prawo ich użytkowania, obwarowane całym szeregiem biurokratycznych, niezbyt jasnych przepisów, co stwarzało dodatkową przysłowiową kość niezgody w stosunkach między wsią a dworem a nie posunęło ani o krok naprzód sprawy likwidacji owego feudalnego anachronizmu.
Odszkodowanie zapewnione obszarnikom przez rząd zostało faktycznie spłacone przez całe społeczeństwo, w tym także i przez chłopów, poprzez stosowne podwyższenie podatków, zaznaczyć jednakże należy, że sumy uzyskane z tego tytułu przez ziemiaństwo były jednak znacznie niższe niż w zaborze pruskim i austriackim. Było to spowodowane chęcią ukarania szlachty polskiej za jej udział w powstaniu. Podobny zresztą charakter miało obdarowywanie dygnitarzy carskich znaczną częścią majątków ziemskich, skonfiskowanych powstańcom 1863/64 r.
Zasadniczą cechą nowego ustroju agrarnego był znamienny fakt, że podstawowy areał gruntów folwarcznych został nienaruszony, że obszarnicy zachowali 5,8 min ha, t j. 56,5% całego obszaru ziemi, podczas gdy chłopi tylko 4,9 min ha (44,5%) obszaru ziemi, na ogół gorszej od dworskiej. Reforma sankcjonowała zatem procesy rugowania i wywłaszczania chłopów z zajmowanych przez nich gruntów, charakterystyczne zwłaszcza dla pierwszej połowy XIX w. Lasy i pastwiska – przynajmniej formalnie – zatrzymali obszarnicy. Chłopi zachowali, wprawdzie uprawnienia serwitutowe, ale faktycznie poważnie je ograniczono nie wpisując do tzw. tabel likwidacyjnych wszystkich serwitutów. Do dalszych niedomogów ustroju rolnego należy zaliczyć utrzymanie szachownic, z bardzo licznymi drogami dojazdowymi i miedzami, obejmującymi obszar ok. 750 tys. morgów. Samo istnienie folwarku ziemskiego, w dalszym ciągu dominującego w życiu ekonomicznym wraz z wymienionymi tu wyżej – instytucją serwitutów oraz daleko idącym rozkawałkowaniem gruntów chłopskich (spychanych często na krańce wsi), wreszcie głód ziemi wśród chłopstwa – wszystkie te zjawiska symbolizowały zacofanie w stosunkach społecznych wsi polskiej i stanowiły poważny hamulec postępu w rolnictwie.
Folwark a wieś
Sprawą zasadniczą dla wielkiej własności był problem kapitalistycznej przebudowy folwarków, związany z przejściem do pracy najemnej i koniecznością zaopatrzenia się we własny inwentarz – żywy i martwy, który dawniej dostarczał darmo chłop pańszczyźniany. Trudności nastręczał tu brak kapitałów, o które nie było łatwo wobec tego, że wędrowały one przede wszystkim do przemysłu i handlu, gdzie gwarantowały wyższą stopę zysku. Równocześnie można było dostrzec spadek cen płodów rolnych wskutek napływu na rynek Królestwa tańszego zboża rosyjskiego, potem zaś (od lat osiemdziesiątych) także amerykańskiego.
Mniejsze folwarki, zwłaszcza te, które opierały się przed reformą głównie na pracy pańszczyźnianej, gorzej pokonywały te trudności. Próbowały one ratować swoją egzystencję m. in. przez stosowanie półfeudalnych metod eksploatacji, korzystając z na pół darmowej robocizny chłopskiej, uzyskiwanej w zamian za udostępnianie chłopom na lichwiarskich warunkach użytków rolnych lub udzielanie pożyczek w zbożu i pieniądzu. Niektóre z nich, szczególnie położone w rejonie rzek spławnych, szukały źródeł dochodów w rabunkowym wycinaniu lasów i w eksporcie drewna za granicę, najczęściej do Niemiec i Anglii. Inne wreszcie sposoby zdobywania kapitału przez mniejszych właścicieli ziemskich polegały na parcelacji części ziemi folwarcznej i sprzedaży jej między chłopów.
Gdy idzie o to ostatnie zjawisko, to podkreślić trzeba, że parcelacja obejmowała głównie małe folwarki, które najczęściej parcelowano całkowicie, średnie zazwyczaj tylko częściowo, gdy natomiast latyfundia zupełnie wyjątkowo, raczej częściej zdarzały się przypadki sprzedaży małych folwarków – właścicielom latyfundiów. Jak można z powyższego wnioskować, wielkie i średnie folwarki wychodziły z kryzysu pouwłaszczeniowego obronną ręką, jednocześnie zaś dokonywał się upadek małych. W ten sposób proces koncentracji w obrębie własności obszarniczej uległ po 1864 r. znacznemu nasileniu.
Sytuacja chłopów po uwłaszczeniu
Podstawową bolączką dla ludności chłopskiej był głód ziemi, którego reforma uwłaszczeniowa nie zdołała zaspokoić. W związku z tym obserwujemy stałą walkę chłopów o ziemię, głównie poprzez parcelację i likwidację serwitutów. Mimo to ogólny obszar gruntów w posiadaniu chłopów był nadal wysoce niezadowalający. Według danych urzędowych w latach 1864-1889 obszar ziemi będącej własnością chłopów zwiększył się o blisko 400 tys. ha, tj. o 8,1%, jednakże liczba gospodarstw chłopskich wzrosła jeszcze szybciej, tak że przeciętna przypadająca na jedno gospodarstwo zmalała do 6,3 ha. Szybko zwłaszcza rosła liczba gospodarstw w kategorii od 1½ do 7½ ha, częściowo wskutek działów spadkowych gospodarstw wielkochłopskich. Te jednak gospodarstwa bogatych chłopów, które się utrzymały, przybierały coraz bardziej cechy przedsiębiorstw kapitalistycznych.
Równolegle z tym procesem postępował upadek gospodarstw karłowatych i wzrost odsetka proletariatu rolnego, co automatycznie powodowało kształtowanie się płac robotników rolnych na bardzo niskim poziomie, znacznie niższym niż w Rosji. Nadmiar siły roboczej musiał w konsekwencji prowadzić do zjawiska masowej emigracji sezonowej i stałej. Pierwsza kierowała się głównie do Niemiec. Byli to tzw. obieżysasi, zatrudniani od wiosny do jesieni przy pracach polowych w prowincjach wschodnioniemieckich i powracający na zimę do swych domostw. Emigracja stała, przede wszystkim zamorska, rozpoczęła się ok. 1870 r., przybierając większe rozmiary w latach osiemdziesiątych i ulegając stopniowemu nasileniu w latach dziewięćdziesiątych. Początkowo najliczniejsze rzesze emigrantów udawały się do Brazylii, potem do Stanów Zjednoczonych.
Od lat siedemdziesiątych począwszy, chociaż powoli, następuje stały rozwój rolnictwa, podnosi się kultura rolna, wprowadza się ulepszone systemy uprawy – pszeniczne, zbożowo-paszowe a także płodozmianowe, wielopolowe. Stopniowo coraz większą rolę – obok gospodarki zbożowej – zaczyna odgrywać uprawa roślin pastewnych i okopowych. Ulega intensyfikacji nawożenie pól. Zaczyna się wprowadzać maszyny rolnicze, jak żniwiarki, młocarnie parowe i konne, siewniki i sieczkarnie.
Jeśli wielka własność folwarczna nastawiona była na zbyt zboża i artykułów leśnych na szerszym rynku, przeważnie międzynarodowym, to własność chłopska coraz bardziej przestawiała się na gospodarkę hodowlaną, głównie na hodowlę trzody chlewnej i bydła (80% pogłowia z końcem XIX w.). Wielka własność natomiast rozwijała różne gałęzie przemysłu spożywczego, ściśle związanego z rolnictwem, jak cukrownie, gorzelnie, młyny, oraz przemysłu leśnego, jak tartaki, smolarnie.
Ograniczony postęp w rolnictwie Królestwa u schyłku XIX w. doprowadził do zwiększenia plonów, jednakże na poziomie o ⅓ niższym w stosunku do Poznańskiego. Tak więc zbiory czterech podstawowych zbóż – żyta, pszenicy, jęczmienia i owsa w latach 1896 – 1900 w Kongresówce i w Poznańskiem wynosiły odpowiednio z l hektara: 8,4 q i 18,4 q, 10,6 q i 15,7 q, 9,0 q i 14 q, 7,2 q i 12,6 q. Jeszcze większą dysproporcję między tymi dzielnicami wykazuje pod tym względem uprawa buraka cukrowego, nie mówiąc już o stopniu uprzemysłowienia rolnictwa.
Ogólnie biorąc stwierdzić trzeba, że w rolnictwie Królestwa z końcem XIX w. dominującym czynnikiem była już forma kapitalistyczna, z licznymi jednak przeżytkami gospodarki naturalnej. Przeobrażenia w kierunku intensyfikacji gospodarki dokonywały się niejednolicie w folwarkach i gospodarstwach chłopskich, wśród których wyodrębniła się grupa chłopsko-kapitalistyczna. Z drugiej strony szybko postępowała proletaryzacja średnio- i małorolnych chłopów, z których mniejsza część tylko zasilała szeregi stałych robotników rolnych, podczas gdy większa stale wędrowała do miast i poza granice kraju w poszukiwaniu pracy i chleba.
Rozwój głównych ośrodków przemysłowych
Dwa głównie czynniki wpłynęły decydująco na rozwój wielkiego przemysłu w Królestwie – rozszerzenie rynku wewnętrznego po uwłaszczeniu chłopów i rozbudowa sieci kolejowej. Rynek zbytu dla przemysłu poszerzył się tutaj również bardzo wydatnie w wyniku zniesienia jeszcze w 1850 r. granicy celnej pomiędzy Kongresówką a Cesarstwem. Rozległość i chłonność olbrzymiego rynku rosyjskiego, jak również taniość siły roboczej stwarzały dogodną koniunkturę dla rozwoju wytwórczości przemysłowej, czemu również sprzyjała początkowo polityka celna rządu carskiego, nakładająca niskie cła na importowane surowce przy zastosowaniu wysokich opłat celnych na import fabrykatów.
Dobra koniunktura doprowadza tu w latach 1850-1870 do definitywnego przekształcenia przemysłu manufakturowego w nowoczesny przemysł fabryczny i do szybkiego jego wzrostu. Równocześnie rośnie gwałtownie eksport towarów przemysłowych z Królestwa, które wyrasta na jeden z najbardziej uprzemysłowionych okręgów całego imperium. W konsekwencji powstają na terenie Kongresówki trzy wielkie ośrodki przemysłowe o znaczeniu podstawowym dla życia gospodarczego kraju, skupiające się wokół Łodzi, Warszawy i Dąbrowy Górniczej.
Szczególnie charakterystyczną fizjonomię nadaje tu okręg łódzki z przemysłem włókienniczym, głównie bawełnianym, zlokalizowanym obok Łodzi w Widzewie, Pabianicach, Zgierzu, Tomaszowie. Produkował on przede wszystkim tanie tkaniny, obliczone na zbyt w głębi Rosji. Rozwijał się tu jednak także przemysł wełniany, a na trasie kolejowej łączącej Łódź z Warszawą – w Żyrardowie – powstała wielka fabryka płótna lnianego, należąca obok zakładów przędzalniczych K. Scheiblera i I. K. Poznańskiego w Łodzi, braci Ginsberg w Zawierciu – do jednego z największych zakładów przemysłowych Królestwa.
W warszawskim okręgu przemysłowym rozwijał się głównie przemysł metalowy, budowy maszyn, garbarski i konfekcyjny, na terenie zaś guberni warszawskiej i płockiej – cukrownictwo. Przodowały tu zakłady Lilpop, Rau i Ska wytwarzające maszyny i narzędzia rolnicze a następnie także wagony kolejowe. Innymi dużymi zakładami budowy maszyn w Warszawie stały się: zakłady firmy Scholtze, Repphan i Ska, firma K. Rudzki, specjalizująca się w budowie konstrukcji mostowych, oraz rozbudowany w początkach lat osiemdziesiątych zakład firmy Borman i Schwede. Warszawa była również głównym ośrodkiem innych gałęzi przemysłu metalowego lekkiego – np. wyrobu platerów (Fraget, Norblin i Ska).
Rozwój okręgu przemysłowego, skupionego głównie w takich miastach, jak Sosnowiec, Będzin, Dąbrowa Górnicza, Częstochowa, związany był z powstaniem, począwszy od drugiej połowy lat siedemdziesiątych, nie znanej dotąd gałęzi hutnictwa – stalownictwa. W 1883 r. rozpoczęły produkcję 3 duże walcownie w Zagłębiu Dąbrowskim, a mianowicie: „Katarzyna” koło Sosnowca, „Aleksander” w Milowicach, „Puszkin” nad Niwką. Poważne znaczenie miał tu przełom w technice produkcji hutniczej (opalanie pieców hutniczych węglem zamiast drzewem), co związało dalszy rozwój hutnictwa w Królestwie z zasobnym w węgiel rejonem sosnowiecko-dąbrowskim, podczas gdy Zagłębie Staropolskie oddalone od złóż węgla kamiennego i pozbawione kolei zaczęło gwałtownie podupadać.
Skoro jest mowa o rozwoju okręgów przemysłowych zaboru rosyjskiego, to należy jeszcze wymienić okręg białostocki, położony już poza granicami Królestwa, charakteryzujący się rozwojem przemysłu włókienniczego, wełnianego i bawełnianego. Mechanizacja produkcji przebiegała tu wolniej, tak że jeszcze do końca lat siedemdziesiątych miejscowy przemysł miał głównie formę manufakturową.
Procesy koncentracji i centralizacji w przemyśle
Chociaż na obszarze zaboru rosyjskiego powstał również przemysł ciężki – metalowy i górniczo-hutniczy, to jednak w ogólnym przekroju zdecydowanie przeważał przemysł lekki, rolno-spożywszy i włókiennictwo, które łącznie dawały w 1885 r. ponad połowę wartości całej produkcji przemysłowej. Koncentracja produkcji i kapitału doprowadziły do tego, że już w latach osiemdziesiątych zaczęły dominować w Królestwie wielkie fabryki. W cukrownictwie wyłącznie, w górnictwie i hutnictwie prawie wyłącznie, a w innych działach wytwórczości przemysłowej przeważały one pod względem wielkości produkcji i liczby zatrudnionych w nich robotników.
Centralizacja kapitałów ujawniła się tu w postaci zakładania spółek akcyjnych, co najwcześniej da się zaobserwować w cukrownictwie. Począwszy od 1880 r. cukrownie towarzystw akcyjnych dostarczały już większość produkcji cukru. Towarzystwa akcyjne zaczęły również opanowywać górnictwo- węglowe i przemysł budowy maszyn a także inne gałęzie przemysłu. Liczba spółek akcyjnych w Królestwie z 64 w 1885 r. wzrosła do 157 w 1901 r., przy czym choć stanowiły one zaledwie 2% ogólnej liczby większych zakładów, to jednak objęły 55% ogólnej wartości produkcji i zatrudniały ponad połowę ogólnej liczby robotników.
Drobna wytwórczość w okresie 1870 – 1900 wzrosła pod względem wartości trzykrotnie, jednak jej udział w ogólnej produkcji przemysłowej Królestwa spadł z 44% do 20%. Niektóre rodzaje wytwórczości rzemieślniczej, wypierane z większych miast przez przemysł fabryczny, utrzymywały się nadal na prowincji, zachowując swój półcechowy charakter.
Należy podkreślić, że obok koncentracji „poziomej”, charakteryzującej się znacznie szybszym zwiększeniem mocy produkcyjnej przedsiębiorstw dużych niż małych, równolegle rozwijała się koncentracja „pionowa”, polegająca na łączeniu poszczególnych faz wytwórczości w jednym przedsiębiorstwie. Tak np. w przemyśle bawełnianym przedsiębiorstwa kombinowane skupiały w swych oddziałach kolejne etapy produkcji, jak czyszczenie surowca i jego obróbkę, przędzalnictwo, tkactwo, farbowanie i wykańczanie tkanin. Przykładem tego typu przedsiębiorstwa może być Towarzystwo Akcyjne Wyrobów Bawełnianych K. Scheibler, obejmujące m.in. wielką przędzalnię i tkalnię w Łodzi, tkalnię w Tivoli, przędzalnię w Żarkach k. Zawiercia, posiadające własną gazownię, warsztaty mechaniczne i stolarskie oraz wewnętrzną linię kolejową. Podobnego typu zjawiska obserwujemy w przemyśle górniczo-hutniczym, opanowanym przez kilka olbrzymich spółek akcyjnych, a także w przemyśle metalowym i w wielu innych gałęziach wytwórczości przemysłowej. Wszędzie tutaj zaznaczył się również poważny wpływ i potęgująca się penetracja kapitału obcego.
Kształtowanie się burżuazji i nowoczesnego proletariatu
Wzrost przemysłu fabrycznego i ukapitalistycznienie produkcji rolnej powodowały poważne zmiany w układzie sił społecznych. Odsetek ludności pochodzenia szlacheckiego spadł bardzo wydatnie, przy tym prawie ⅔ dawnej szlachty znalazło się w miastach, zasilając szeregi burżuazji, drobnomieszczaństwa, inteligencji a także proletariatu. Znaczna część ziemiaństwa zaczynała się zrastać ze sferami wielkoburżuazyjnymi, które zdecydowanie wysuwały się na czoło życia gospodarczego. Szczególniejszą rolę zaczynali odgrywać przedstawiciele kapitału finansowego, powstałego wskutek zrastania się kapitału przemysłowego z bankowym, którzy kierując całą siecią różnego rodzaju zrzeszeń gospodarczych ugruntowywali sobie decydujące wpływy wśród klas posiadających. Zaznaczyć jednak trzeba, że narodowa burżuazja polska, przede wszystkim wskutek braku własnego aparatu państwowego, nigdy nie zdołała zająć pozycji całkowicie dominujących w ówczesnym układzie stosunków społeczno-ekonomicznych, że od samego początku ukształtowania się formacji kapitalistycznej była narażona na szczególnie ostre walki konkurencyjne z burżuazją obcą – początkowo zachodnioeuropejską, głównie niemiecką, a w obrębie imperium rosyjskiego także żydowską, a potem także rosyjską.
Wraz ze wzrostem przemysłu fabrycznego kształtował się naturalny antagonista klasowy burżuazji – proletariat przemysłowy. Na podstawie spisu z 1897 r. można stwierdzić, że spośród grup zawodowo czynnych w rolnictwie, przemyśle, handlu i usługach 47,7% (tj. 1179 tys.) stanowili robotnicy miejscy i wiejscy wysuwając się na pierwsze miejsce w nowym układzie sił klasowych. W stosunkach polskich można wymienić cztery podstawowe źródła społeczne, z których rekrutował się proletariat, a mianowicie: 1) robotników dawnych manufaktur, którzy z chwilą przekształcenia manufaktury w fabrykę przeistaczali się tym samym w robotników fabrycznych, 2) drobnych producentów, dawnych samodzielnych rzemieślników, podupadających majątkowo w okresie nasilającej się konkurencji ze strony przemysłu fabrycznego, 3) sproletaryzowanych chłopów, głównie małorolnych, wreszcie – jako źródło specyficznie polskie – 4) żywioły drobnoszlacheckie, zdeklasowane społecznie w nowych warunkach ekonomicznych i dyskryminowane politycznie przez rząd carski.
Rekrutując się z tak różnorodnych czynników, proletariat nie mógł mieć początkowo wyrobionej świadomości klasowej, która ukształtowała się stopniowo, w miarę jak wytwarzał się typ proletariusza „z dziada pradziada”, wolnego od przesądów i wahań klasowych charakterystycznych dla klas i warstw pośrednich, głównie drobnomieszcsańskich. Kształtowanie się świadomości proletariackiej ulegało jednak wydatnemu przyśpieszeniu w miarę postępującej koncentracji klasy robotniczej w wielkich zakładach przemysłowych.
Pod względem składu zawodowego na czoło klasy robotniczej Królestwa zdecydowanie wysuwali się włókniarze, stanowiąc 47,3% ogólnej liczby robotników przemysłowych, z czego prawie połowa przypadała na kobiety, a także na młodocianych. Górnicy, hutnicy i metalowcy – prawie wyłącznie mężczyźni – reprezentowali łącznie jedną czwartą (24,4%) ogólnej liczby robotników. Na trzecim wreszcie miejscu trzeba wymienić przemysł spożywczy, zatrudniający ok. 9% robotników. Jeśli włókniarze, metalowcy i górnicy skupieni byli w wielkich zakładach pracy, na terenie głównych ośrodków przemysłowych, to robotnicy przemysłu spożywczego (z wyjątkiem cukrownictwa) byli bardzo rozproszeni terytorialnie i pracowali w małych zakładach.
Czas pracy dochodził w przemyśle włókienniczym do 12-13 godzin i został obniżony do 10 godzin dopiero po słynnym wielkim strajku łódzkim w 1892 r. W przemyśle ciężkim czas pracy był stosunkowo najkrótszy i wynosił 10-11 godzin, ale za to warunki pracy (zwłaszcza w górnictwie i hutnictwie) były tu szczególnie ciężkie ze względu na prymitywne urządzenia i stałe zagrożenie życia. Płace robocze wynosiły z końcem XIX w. 209 rubli rocznie dla włókniarzy, 290-435 dla górników, ok. 400 – dla hutników i w każdym dziale przemysłu były z reguły niższe od przeciętnej w skali ogólnopaństwowej. Powszechnie stosowane były najróżnorodniejsze formy wyzysku, jak sztuczne obniżanie płacy akordowej, stosowanie systemu kar pieniężnych, oszukańcze zaopatrzenie w konsumach fabrycznych itp. Szczególnie uciążliwy był system nadzoru policyjnego nad robotnikami, urzędowo zaliczanymi* do najmniej wartościowych elementów społecznych.
Polityka gospodarcza caratu – walka „Moskwy z Łodzią”
Początkowo, po roku 1864, polityka ekonomiczna, a zwłaszcza polityka celna caratu była dla przemysłowców Królestwa korzystna, podnoszenie bowiem ceł importowych rozpoczęło się w stosunku do gotowych fabrykatów, począwszy jednak od przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych stosowano ten proceder także w odniesieniu do półfabrykatów i surowców, co stawiało w trudnej sytuacji przemysł tego kraju, który był w dużej mierze skazany na dowóz zagranicznych surowców, specjalizując się w ich obróbce. Tak np. w 1878 r. podniesiono cło na bawełnę surową, w 1882 r. na niegarbowane skóry i surówkę żelaza, w 1885 r. na rudy metali, wreszcie w 1889 r. na wełnę surową. Cło na bawełnę miano podwyższać w latach 1891-1903 jeszcze kilkakrotnie.
Polityka, o której mowa, zmuszała fabrykantów Królestwa do przechodzenia od surowców zagranicznych, dotąd tańszych – na droższe surowce produkowane w głębi Rosji; wełnę z Saksonii i Śląska zastępowano wełną południoworosyjską, bawełnę indyjską i amerykańską – bawełną turkiestańską i zakaukaską, węgiel, koks i rudę żelazną niemiecką – produktami Zagłębia Donieckiego.
Polityka tego rodzaju była rezultatem żądań przemysłowców rosyjskich, którzy w walce konkurencyjnej z przemysłem Królestwa pragnęli uzyskać lepsze pozycje przez pogorszenie sytuacji swego konkurenta. W szczególności taki właśnie cel mieli na oku przedstawiciele przemysłu włókienniczego skupiającego się wokół Moskwy. Na tym tle rosła rywalizacja dwu czołowych w państwie ośrodków przemysłu włókienniczego znana pod nazwą „walki Moskwy z Łodzią”. Przemysłowców moskiewskich niepokoił zwłaszcza fakt, że przemysł Królestwa wzrastał w latach sześćdziesiątych-siedemdziesiątych prawie 2½-krotme szybciej niż Cesarstwa i coraz bardziej opanowywał rynki rosyjskie i dalekowschodnie.
W tej sytuacji przemysłowcy moskiewscy domagali się nawet od rządu ponownego ustanowienia granicy celnej między Cesarstwem a Królestwem, na co rząd carski nie chciał się zgodzić ze względów politycznych, zdecydował się natomiast obciążyć przemysł Królestwa większymi podatkami, a nadto zastosował dyskryminacyjną politykę taryfową na miejscowych kolejach, podobnie jak i wzmiankowaną wyżej politykę celną. Wszystkie te posunięcia caratu zaczęły się z końcem XIX w. mocno niekorzystnie odbijać na sytuacji przemysłu polskiego w zaborze rosyjskim, hamując wydatnie dalszy jego rozwój, a nawet i podstawy egzystencji.
Ogólny przekrój stosunków społeczno-ekonomicznych ziem polskich zaboru rosyjskiego pod koniec ubiegłego wieku
Względnie szybki rozwój wielkiego przemysłu oraz stosunkowo powolny postęp w rolnictwie były podstawowymi czynnikami, doprowadzającymi do ukształtowania się nowej struktury ludności Królestwa z końcem XIX wieku. Ogólna liczba tej ludności osiągnęła w 1897 r. ok. 9 400 tys. mieszkańców, przy czym jednak ciągle jeszcze ⅔ spośród niej związane było z rolnictwem. Podstawowym źródłem siły roboczej i ogromnej rezerwowej armii pracy była wieś. Wędrówki zarobkowe ludności rolniczej spotęgowały się w latach dziewięćdziesiątych zarówno wewnątrz Królestwa, jak i poza jego granicami. Ich zasadniczy kierunek wyznaczała tendencja przesuwania się z rejonów o niższym poziomie płac do rejonu o wyższym poziomie.
O względności tempa uprzemysłowienia i urbanizacji kraju świadczy fakt, że choć przyrost ludności w miastach był w latach 1872-1897 dość duży (ludność miejska powiększyła się wówczas z l do 2 min), to jednak przyrost ludności zamieszkałej na wsi był jeszcze znaczniejszy (z 5,5 do 7,5 mln). W tej sytuacji ludność wiejska nie tylko proletaryzowała się, ale i pauperyzowała, nie mając dostatecznej pracy w ośrodkach miejskich. Na tym tle było również zrozumiałe zjawisko nasilającej się emigracji stałej i sezonowej poza granice kraju.
Omawiając położenie gospodarcze Królestwa u progu XX w. stwierdzić trzeba, że choć produkcja przemysłowa tego kraju była stosunkowo mała w liczbach absolutnych w kontekście wysoko zaawansowanych krajów zachodnioeuropejskich (1/135 produkcji światowej), to jednak pamiętać należy, że osiągnięty stan rzeczy mimo to był wynikiem bardzo szybkiego, niejednokrotnie szybszego niż w przodujących krajach kapitalistycznych tempa wzrostu produkcji, np. produkcji węgla, w porównaniu z Niemcami. Wartość całej produkcji przemysłowej Królestwa Polskiego wzrosła z 67 min rubli w 1871 r. do 500 min w 1900 r. (potem w 1914 r. osiągnęła 1200 min). Można stąd wyciągnąć nieodparty wniosek, że stosunkowo słabe zaawansowanie gospodarcze tego kraju w porównaniu z Zachodem było rezultatem tak znacznego opóźnienia w punkcie startowym rozwoju wielkokapitalistycznego, że ostatnie trzydziestolecie XIX w. mimo stosunkowo szybkich przeobrażeń społeczno-ekonomicznych w tym okresie tylko częściowo mogło je odrobić. Królestwo można traktować jako kraj uprzemysłowiony, ale tylko na tle ogólnego, ogromnego zacofania całego olbrzymiego imperium rosyjskiego. Tak też należy oceniać stopień zaawansowania urbanizacji ziem polskich, pozostających pod berłem carskim.
Zabór pruski
Struktura agrarna Poznańskiego i Pomorza
Czasy, gdy obie te dzielnice zajmowały na ziemiach polskich pierwsze miejsce pod względem produkcji przemysłowej, należały w drugiej połowie XIX w, do przeszłości. W okresie, o którym mowa, należy je raczej uznać za rejony jedne z najsłabiej pod tym względem zaawansowanych, natomiast reprezentowały one strukturę zdecydowanie agrarną. Ten stan rzeczy był następstwem pewnych określonych koniunktur, związanych z ogólną sytuacją gospodarczą państwa pruskiego i związku celnego północnoniernieckiego, od których dalszy rozwój ziem polskich był ściśle uzależniony. Na lata 1864 i 1866 przypadała korzystna koniunktura gospodarcza w wyniku zwycięskich dla Prus wojen z Danią i Austrią.
W tym czasie otwarły się wielkie możliwości zbytu produktów rolniczych Wielkopolski, spowodowane koniecznością dużych dostaw żywności dla zmobilizowanej armii i dla rozwijającego się coraz szybciej przemysłu w centralnych i zachodnich prowincjach państwa. Wojna francusko-pruska 1870/71 r. przyśpieszyła proces przeobrażeń gospodarczych Niemiec. Cesarstwo niemieckie weszło na drogę intensywnego uprzemysłowienia, przy czym w tym planie wyznaczono Poznańskiemu rolę spichlerza, w ogóle rolę zaplecza surowcowego dla zindustrializowanych krajów zachodnioniemieckich. W rezultacie rolnictwo Wielkopolski i Pomorza rozwinęło się znacznie lepiej niż innych części Polski, nie było natomiast silniejszych tendencji do zmiany tego jednostronnego rozwoju i powiększenia potencjału przemysłowego obu wymienionych dzielnic. Rolnictwo dawało zatrudnienie z końcem XIX w. w Poznańskiem aż 59% ogółu pracujących, na Pomorzu Gdańskim 56%.
Przeobrażenia w stosunkach agrarnych doprowadziły tu w latach siedemdziesiątych do umocnienia wielkiej własności ziemskiej, charakterystycznej w ogóle dla wszystkich wschodnich prowincji państwa pruskiego. Wielka własność posiadała ok. 60% ziemi uprawnej w Poznańskiem (1860 r.), 52% – na Pomorzu Gdańskim i 57% na Górnym Śląsku. Na pozostałych polskich ziemiach zachodnich – na Pomorzu Szczecińskim, w Prusach Wschodnich i na Dolnym Śląsku stosunki własnościowe kształtowały się podobnie. W późniejszym okresie, aż do lat osiemdziesiątych wielka własność (głównie latyfundia) uległa dalszemu powiększeniu poprzez włączenie małych gospodarstw chłopskich. Pod względem narodowościowym sytuacja na terenie wielkiej własności przedstawiała się tak, że tylko w Poznańskiem polscy ziemianie posiadali więcej ziemi niż niemieccy, natomiast na Pomorzu Gdańskim Niemcy mieli już znaczną przewagę, podczas gdy na Śląsku i w Prusach Wschodnich wielkie majątki były w niemal wyłącznym ich posiadaniu.
Jeśli idzie o własność chłopską, to można tu stwierdzić systematyczne umacnianie się pozycji majątkowej chłopów bogatych przy równoczesnej pełnej proletaryzacji właścicieli gospodarstw mało- i znacznej części średniorolnych.
Intensyfikacja produkcji rolnej
Dobra koniunktura na zbyt płodów rolnych stanowiła podstawową podnietę dla przechodzenia do intensywnej gospodarki, polegającej na stosowaniu zdobyczy nowoczesnej zootechniki i agrotechniki. Zanikała uprawa zagonowa, zastępowana przez siew rzędowy i mechaniczną pielęgnację roślin. Wzrastała szybko liczba maszyn stosowanych w rolnictwie. Jeśli w 1882 r. było ich zaledwie ok. 10% w stosunku do ogółu gospodarstw, to w 1895 r. już ponad 42%, przy czym najwięcej ich było w folwarkach, mniej w gospodarstwach bogatych chłopów, najmniej wśród średnio- i małorolnych. Poważne postępy poczyniła tu komasacja i melioracja ziemi uprawnej.
Wszystkie te czynniki doprowadziły do wydatnego wzrostu wydajności zbiorów zbóż, które na początku XX w. były niemal dwukrotnie wyższe niż w Królestwie, podczas gdy jeszcze na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych były one w zaborach pruskim i rosyjskim mniej więcej równe. Jednocześnie z końcem XIX w. folwarki coraz częściej przechodziły na hodowlę i uprawę roślin paszowych, jak przede wszystkim buraka cukrowego. To ostatnie zjawisko rewolucjonizowało z kolei gospodarkę rolną, bowiem uprawa buraka powodowała przyspieszenie prac melioracyjnych, zmuszała do stosowania orki głębokiej, przez co przyczyniała się do dalszego postępu mechanizacji pracy, skłaniała do wprowadzenia pługów parowych, intensyfikacji nawożenia itp. Wreszcie zjawisko to stanowiło decydujący czynnik w procesie uprzemysłowienia wielkich dóbr, skłaniało do zakładania cukrowni, które pokrywały z nawiązką straty wynikłe ze zmniejszonej w latach osiemdziesiątych-dziewięćdziesiątych rentowności produkcji zbóż. W tej sytuacji schodziły na drugi plan tradycyjne działy przemysłu rolnego, jak gorzelnie, browary, młyny, wobec dominującej roli zdobytej przez cukrownictwo.
Powolne tempo rozwoju przemysłu fabrycznego
W świetle danych, o których była mowa wyżej, wynika jasno, jakie gałęzie i rodzaje przemysłu miały w Poznańskiem i na Pomorzu możliwości rozwoju. Rozwój ów był uzależniony od charakteru kapitałów wchodzących tu w rachubę, a mianowicie kapitałów ziemiańskich, które koniunktura gospodarcza skłaniała/ku uprzemysłowieniu dóbr, jest bowiem rzeczą znaną, że dla wielkiej własności lepiej się opłaca zbyt produktów jak najbardziej przerabianych, np. mąki zamiast zboża, z uwagi choćby na tańszy transport.
Stąd pochodziły tendencje do budowy młynów, krochmalni, drożdżowni, tartaków, garbarni itd., natomiast przemysł ciężki i przemysł włókienniczy w ogóle się tu nie zdołał rozwinąć. Nawet jednak wzmiankowane wyżej działy przemysłu związanego z rolnictwem nie ulegały rozbudowie na tyle, ażeby mogły one przetwarzać całość surowców pochodzących z tutejszego rynku lokalnego.
W Poznańskiem z różnych działów przemysłu rolnego – starych i nowych – największe znaczenie miały gorzelnictwo i cukrownictwo, natomiast pozostałe jego działy nie pokrywały nawet lokalnego zapotrzebowania tej dzielnicy. Z rolnictwem związany był również miejscowy przemysł chemiczny (fabryki nawozów sztucznych) a także w dużej mierze przemysł metalowy, produkujący maszyny rolnicze i aparaturę dla przemysłu spożywczego. Wspomnieć tu przede wszystkim trzeba o największej fabryce narzędzi rolniczych, jaką były zakłady Cegielskiego w Poznaniu. Ogólnie biorąc, dominował w Poznańskiem przemysł drobny, raczej typu rzemieślniczego, reprezentujący niski poziom techniczny i potencjał produkcyjny.
Na Pomorzu Gdańskim większe zakłady przemysłowe koncentrowały się w takich miastach, jak Gdańsk, Elbląg i Grudziądz. Należy wymienić przemysł stoczniowy, mający poważniejsze znaczenie, bo produkujący na eksport, oraz przemysł metalowy i maszynowy, związany głównie z miejscowym rynkiem. Przemysł lekki, głównie cukrownictwo i gorzelnictwo, miał podobne warunki rozwoju jak w Poznańskiem.
Na całym interesującym nas terenie Pomorza Wschodniego i Zachodniego oraz Prus Wschodnich największe znaczenie jako ośrodki przemysłowe i handlowe miały miasta portowe, jak Szczecin, Gdańsk, Elbląg i Królewiec, przy czym na czoło wysuwał się wówczas Szczecin, dzięki wykorzystaniu Odry jako drogi wodnej dla transportów ze Śląska. Miasto to było również poważnym ośrodkiem przemysłu stoczniowego i metalowego. Trudniejsza sytuacja ekonomiczna Gdańska wynikała z odcięcia tego miasta przez granicę prusko-rosyjską od jego naturalnego zaplecza, a mianowicie dorzecza Wisły.
Rozwój przemysłu ciężkiego na Górnym Śląsku
W drugiej połowie XIX wieku nastąpił szybki rozwój przemysłu w tej dzielnicy, przy czym na pierwszy plan wysunęło się tu zdecydowanie górnictwo węglowe. Węgiel był tym czynnikiem, który ściągał na Górny Śląsk najróżnorodniejsze fabryki, bo nawet tutejsze hutnictwo było bardziej związane z tym minerałem niż z ubogimi rudami śląskimi. Wzrost produkcji węgla na Górnym Śląsku był bardzo duży i często szybszy niż w Niemczech zachodnich. W latach 1885-1900 jego wydobycie wzrosło z 11 mln ton do prawie 25 mln ton, tj. o 128%, gdy produkcja całych Niemiec powiększyła się z 57 do 102 mln, tj. o 70%. Jednocześnie rosła mechanizacja pracy, wyrażająca się w stale zwiększającej się przeciętnej wydajności poszczególnego robotnika. Równolegle wzrastała liczba maszyn parowych używanych w górnictwie węglowym, a zmniejszała się liczba kopalń.
Najwięcej węgla zużywano na miejscu – w hutach i fabrykach Górnego Śląska, sporo także na Śląsku Dolnym i Cieszyńskim, następnie wywożono go w Poznańskie, na Pomorze i do innych prowincji Niemiec oraz do Królestwa, gdzie głównym odbiorcą była Warszawa i Zagłębie, ponieważ brakowało tam węgla koksującego. Eksportowano wreszcie węgiel górnośląski także do Galicji. Jak widzimy, mimo rozbicia politycznego ziem polskich Górny Śląsk pracował przede wszystkim na potrzeby ziem polskich, które stanowiły jego naturalny rynek zbytu.
Wielkie znaczenie miał na Górnym Śląsku również przemysł hutniczy, oparty początkowo o niskoprocentowe, miejscowe rudy, potem jednak głównie o rudy importowane. Warto zresztą wspomnieć, że początkowo do wytopu używano drzewa, czemu sprzyjała obfitość lasów. Jeszcze w 1861 r. piece drzewne dawały ⅓ produkcji ogólnej, gdy natomiast w 1884 r. już tylko – 0,33%. Produkcja stali wzrastała gwałtownie po wprowadzeniu systemu Thomasa (1878). Gdy w 1885 r. produkcja stali stanowiła tylko 17% wytopu żelaza, to w 1900 r. już blisko połowę.
Rozwój przemysłu żelaznego i związanego z nim eksportu uzależniony był w dużej mierze od stosunków handlowych z zagranicą. Szczególnie niekorzystnie oddziaływał na jego szansę nieuregulowany stan wymiany handlowej Rosji z Niemcami, który potęgował szkodliwe skutki politycznego odcięcia Śląska od Polski centralnej. Główne rynki zbytu dla surowca i półfabrykatów tej gałęzi przemysłu obejmowały Poznańskie, Pomorze, Prusy Wschodnie, zachodnie prowincje Rosji (głównie Królestwo). Zatargi handlowe Niemiec z Rosją, szczególnie w latach dziewięćdziesiątych, zmuszały przemysłowców górnośląskich do szukania odbiorców także w innych rejonach Niemiec (Bawaria, Saksonia), mimo konkurencji z wyżej stojącym przemysłem Nadrenii i Westfalii. Zresztą przemysł Królestwa miał poważne utrudnienia wskutek wojny celnej rosyjsko-niemieckiej, bo musiał sprowadzać wyroby żelazne aż z Zagłębia Donieckiego.
Przemysłowcy górnośląscy usiłowali zwalczać rosyjskie utrudnienia celne poprzez tworzenie filii swych przedsiębiorstw bezpośrednio za kordonem granicznym – na terenie Zagłębia Dąbrowskiego. Z drugiej strony próbowali wzmacniać swoje siły drogą tworzenia karteli. Kartelizacja na omawianym terenie miała charakter zarówno poziomy, jak i pionowy. W pierwszym przypadku zmierzała do łączenia przedsiębiorstw jednorodnego typu (np. wyłącznie kopalń), w drugim – miała na celu fuzję różnych przedsiębiorstw (np. kopalń z hutami, hut – z fabrykami przemysłu metalowego i maszynowego), tworzących podstawowe ogniwa, potrzebne do skupienia w jednym ośrodku dyspozycyjnym całokształtu procesu produkcji. Zwano je powszechnie – koncernami. Należy podkreślić, że w kilku (5) koncernach-gigantach, w dużej mierze monopolizujących w swych rękach przemysł górniczo-hutniczy, bardzo znaczny udział miał kapitał ziemiański, należący do takich rodzin -niemieckich magnatów górnośląskich, jak książąt Hohenlohe, Henckel von Donnersmarck, hrabiów Balleström, książąt von Pless, hrabiów Schaffgotsch itd. Wynikało to stąd, że wielka liczba zakładów przemysłowych na Górnym Śląsku – jak kopalnie, huty, fabryki – wyrosła na gruntach tutejszych latyfundystów jako zakłady dworskie. W miarę jak zakłady te przekształcały się w wielkie nowoczesne przedsiębiorstwa przemysłowe, ich właściciele stawali się nie tylko zamożnymi kapitalistycznymi obszarnikami, ale reprezentowali równocześnie klasę wielkiej burżuazji, podobnie jak dawni pańszczyźniani chłopi na tych samych terenach przeobrażali się w robotników przemysłowych – górników, hutników, metalowców.
Bilans przeobrażeń społecznych pod zaborem pruskim u schyłku XIX w.
Z ziem polskich zaboru pruskiego największy był przyrost ludności na Górnym Śląsku, a więc dzielnicy najbardziej uprzemysłowionej (w latach 1857-1919 o 110%), natomiast o połowę słabszy na Pomorzu Gdańskim i w Poznańskiem. Procesy urbanizacyjne wyrażały się tak, że ludność miast wzrastała trzykrotnie szybciej niż cała ludność tych terenów, przy czym również na Śląsku przebiegały one najszybciej.
Stosunkowo słaby rozwój przemysłu na tych ziemiach (poza Śląskiem) przyczyniał się do powstania ruchów migracyjnych. Mniej więcej do lat osiemdziesiątych przeważała emigracja zamorska do Stanów Zjednoczonych i Brazylii, potem jednak rozwijający się coraz intensywniej przemysł w Niemczech zachodnich wchłaniał stopniowo znacznie większą liczbę emigrantów z ziem polskich.
Emigracja miała poważny wpływ nie tylko na stosunki społeczne, ale i narodowościowe, okazywało się bowiem, że wśród wychodźców przeważały osoby narodowości niemieckiej. Przyczyniała się ona w pewnym stopniu do korzystniejszego, dla Polaków układu struktury narodowościowej. Emigrujący Polacy, choć mniej liczni od Niemców, zaczęli z wolna tworzyć szereg skupisk w Niemczech zachodnich, z których największe powstało w Westfałii-Nadrenii. Na ich miejsce pojawiali się często jako robotnicy sezonowi, przybysze z Królestwa i Galicji. Chociaż nie wolno im było osiedlać się na stałe w zaborze pruskim, to jednak ich pobyt, nawet krótkotrwały, przyczyniał się do umocnienia wzajemnych więzi pomiędzy Polakami w trzech zaborach i wpływał w ten sposób dodatnio na ożywienie poczucia narodowego.
Przeobrażenia ekonomiczne doprowadziły na ziemiach polskich zaboru pruskiego do ukształtowania się klasy robotniczej, którą szacowano pod koniec XIX wieku na około pół miliona osób (130 tys. w Poznańskiem, 120 tys. na Pomorzu Gdańskim, 250 tys. na Górnym Śląsku). Proces ten przebiegał najszybciej na Górnym Śląsku, gdzie również proletariat tworzył największe skupiska w ramach poszczególnych zakładów; Proletariat wywodził się w ogromnej większości z przeludnionej rodzimej wsi, w mniejszej mierze spośród dawnych samodzielnych rzemieślników, których konkurencja przemysłu fabrycznego pozbawiła własnych warsztatów pracy.
Wśród klasy robotniczej wyodrębniała się grupa stosunkowo uprzywilejowana, obejmująca niższy nadzór fabryczny i robotników wysoko kwalifikowanych oraz rzemieślników. Warto nadmienić, że tego typu lepsze posady obsadzone były najczęściej przez Niemców, gdy natomiast ogół robotników był w zdecydowanej większości narodowości polskiej.
Dzień pracy był niezwykle długi. W górnictwie śląskim wynosił on 12 godzin, w hutnictwie 12-15 i dopiero w latach dziewięćdziesiątych zaczął on ulegać skróceniu, na co decydujący wpływ miały walki strajkowe proletariatu i pewna poprawa koniunktury gospodarczej w przemyśle. Te same czynniki odegrały również doniosłą rolę we wzroście bardzo niskich dotąd płac. Położenie robotników w drobnych warsztatach wytwórczych na terenie Poznańskiego było często jeszcze cięższe niż proletariatu wielkoprzemysłowego na Górnym Śląsku. Dzień pracy sięgał tu z reguły 12-15 godzin, płace były niższe niż na Śląsku, zaś brak nadzoru ze strony władz powodował tu liczne nadużycia ze strony przedsiębiorców. Nieco lepiej jak w Poznańskiem kształtowała się sytuacja proletariatu Pomorza, w związku z bardziej wielkoprzemysłowym charakterem tamtejszych zakładów, zwłaszcza w rejonie Gdańska i Elbląga. Jednakże i tu stoczniowcy zarabiali znacznie mniej niż ich koledzy w portach zachodnioniemieckich, podobnie jak górnicy śląscy, którzy otrzymywali znacznie niższe wynagrodzenie od górników w Westfalii i Nadrenii.
Stosunki społeczne a narodowe
Cechą charakterystyczną dla ziem polskich zaboru pruskiego było w pewnym przynajmniej stopniu pokrywanie się układu sił klasowych ze strukturą narodowościową. Warto np. zauważyć, że wśród wielkiej burżuazji przemysłowej nie było prawie zupełnie Polaków, podobnie jak i wśród wielkiej finansjery i wielkiego kupiectwa. Wprawdzie w Poznańskiem burżuazja polska wzrastała liczebnie, ale była to burżuazja drobna, skupiająca w swych rękach zaledwie ⅓ kapitałów w miejscowym przemyśle. Byli to głównie drobni kupcy i rzemieślnicy, związani z nimi reprezentanci wolnych zawodów, duchowieństwo, urzędnicy i nauczyciele, przy czym te dwie ostatnie grupy malały liczebnie wskutek germanizacyjnej polityki rządu i usuwania żywiołu polskiego ze szkół i urzędów.
Drobna burżuazja polska toczyła uporczywą walkę konkurencyjną z burżuazja niemiecką, którą świadomie łączyła z walką z uciskiem narodowym. Równolegle zwalczała postulaty klasowe proletariatu. Widziała ona podstawowy środek w walce z niemczyzną pod postacią mocno akcentowanego solidaryzmu narodowego oraz w formie podnoszenia oświaty zawodowej i tworzenia różnego typu organizacji gospodarczych. Inicjatorami w zakładaniu tych organizacji byli przede wszystkim przedstawiciele inteligencji, ale także niektórzy liberalni ziemianie.
W stosunkach społeczno-kulturalnych i gospodarczych Wielkopolski dominowały dwa miasta – Poznań i Bydgoszcz. Zwłaszcza Poznań koncentrował nie tylko siedziby związków i stowarzyszeń, ale był ośrodkiem inspiracji wszelkich poczynań, związanych z życiem obu narodowości – polskiej i niemieckiej. Podobną rolę w skali lokalnej odgrywały małe miasta Poznańskiego i Pomorza. W tej ostatniej dzielnicy jednak przewaga żywiołu niemieckiego była znacznie większa, zwłaszcza w miastach portowych.
Na Śląsku element polski ograniczał się z reguły do chłopstwa, proletariatu i części drobnomieszczaństwa, a zatem podział narodowy łączył się tu znacznie wyraźniej z podziałem klasowym, gdy zważymy, że wielcy przemysłowcy, kupcy i ziemianie należeli do narodowości niemieckiej. Polski w swej masie proletariat przemysłowy i rolny, a także chłopstwo, przez dłuższy jednak okres nie wykazywały większej aktywności społecznej. Musiały one jeszcze przejść dość długą drogę stopniowego włączania się do działalności politycznej. Był to niejednokrotnie proces trudny i skomplikowany, biorąc pod uwagę wielowiekowe oderwanie ludności śląskiej od pnia macierzystego, jej zależność ekonomiczną od żywiołu niemieckiego i wreszcie znaczne zacofanie kulturowe. Na przełomie dwu stuleci był on już jednak w pewnym stopniu zaawansowany, rokując pozyskanie dla walki o wyzwolenie narodowe i społeczne szerszych rzesz tej ludności.
Galicja i Śląsk Cieszyński
Sytuacja gospodarcza wsi po uwłaszczeniu
Sytuację gospodarczą Galicji charakteryzuje szczególnie trudne położenie chłopstwa, w wyniku pozostawienia na tym terenie znacznych przeżytków feudalnych i w rezultacie ogólnej stagnacji. Zarówno w stosunkach własności ziemi, jak i w formie uprawnień ekonomicznych dworu zachowały się tu liczne relikty feudalizmu, które były głównym czynnikiem hamującym postęp kapitalistyczny w rolnictwie.
Pozostało więc w mocy nadal prawo propinacji, które zachowało monopol właściciela folwarku na posiadanie we wsi gorzelni i browarów oraz wyłączność sprzedaży wódki i piwa w szynkach i karczmach. Pozostały także niektóre inne formy wyzysku wsi przez dwór, stosowane drogą pośrednią, poprzez aparat państwowy i autonomiczną administrację lokalną. Niezależnie od tego, że chłopi płacili szlachcie z tytułu uwłaszczenia zwiększonymi podatkami gruntowymi, starano się w latach późniejszych przerzucić także ciężary podatkowe z wielkiej własności ziemskiej na małe gospodarstwa chłopskie. Osiągano to poprzez odpowiednie instrukcje dla działających w latach siedemdziesiątych komisji katastralnych, którym zalecano zaliczać grunty dworskie do niższych klas, obciążonych niższym wymiarem podatków niż grunty chłopskie.
Przywileje podatkowe wielkiej własności wyrażały się także i w tym, że wydzielono folwarki z gminy w odrębne jednostki administracyjne, a mianowicie tzw. obszary dworskie, zwolnione od płacenia podatków gminnych oraz świadczeń na rzecz szkolnictwa ludowego i budowy dróg aż do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Spośród niektórych innych przywilejów feudalnych szlachty galicyjskiej należy także wymienić prawo łowieckie, zapewniające dworom monopol polowania i posiadania broni. Pozbawiało ono chłopów korzyści łowieckich i uniemożliwiało obronę pól chłopskich przed szkodnikami (dziki, zające itp.).
Folwark a wieś
Po reformie stosunków agrarnych i ustabilizowaniu się stosunków polityczno-ustrojowych w latach sześćdziesiątych gospodarstwa folwarczne zachowały charakter dominujący, obejmując nadal ponad 40% użytków rolnych i leśnych, z czego niemal połowa (1889) należała do 161 wielkich właścicieli ziemskich. Mimo, że wielka własność utraciła w latach 1857-1888 około 4% swej powierzchni na rzecz gospodarki chłopskiej, ta ostatnia cierpiała szczególnie dotkliwie z powodu niedostatków ziemi. Karłowatych gospodarstw chłopskich, posiadających mniej niż 2 morgi ziemi (mórg dolnoaustriacki = 0,57 ha) było w 1859 r. aż ponad 27%, gospodarstw małorolnych, mających 2-10 morgów – ponad 41%. Należy dodać, że chłopi posiadali wprawdzie po uwłaszczeniu ok. 70% ziemi ornej, natomiast tylko 9,5% lasów.
Po reformie stosunków agrarnych gospodarstwa folwarczne zachowały charakter ekstensywny. Odszkodowanie, które szlachta uzyskała od rządu za zniesienie powinności wsi na rzecz dworu, zużyto przeważnie na cele konsumpcyjne, a nie na inwestycje gospodarcze (np. melioracje). Wobec przeludnienia i zubożenia wsi praca robotników rolnych była bardzo nisko płatna, a więc niewiele odbiegała swym charakterem od robocizny pańszczyźnianej. Dopiero w latach osiemdziesiątych zaznaczyły się pewne tendencje zwyżkowe w tabeli płac na skutek powiększającej się emigracji sezonowej i stałej.
W dodatku dwory, zwłaszcza we wschodniej części kraju, wykorzystywały bezpłatnie pewną ilość dniówek roboczych tytułem lichwiarskiego procentu za udzielone chłopom przez dziedzica pożyczki w okresie przednówka, za korzystanie z inwentarza roboczego dworskiego, za dzierżawę pastwisk dworskich itp. Tak np. w zamian za niewielkie pożyczki (do 30 złr.) chłopi zobowiązani byli do odrobku na gruntach pańskich (przeważnie l dzień w tygodniu) dotąd, dopóki długu całkowicie nie spłacili. Często stosowaną formą płacy za najem robotnika rolnego było wydawanie przez obszarników kwitu do karczmy.
Zadłużenie wsi wiązało się ściśle z odebraniem chłopom uprawnień serwitutowych – leśnych i pastwiskowych. Właściciele małych gospodarstw chłopskich nie byli samowystarczalni, a pozbawieni własnego opału i budulca oraz paszy dla bydła stanowili dla folwarku rezerwuar na wpół darmowej siły roboczej. Wskutek stagnacji gospodarczej, wobec słabego rozwoju przemysłu, ludność chłopska nie mogła zbyt licznie kierować się do miast lub znaleźć inne, dodatkowe źródła zarobkowania. W tym stanie rzeczy chłop się zadłużał, zmuszony do zaciągania lichwiarskich pożyczek, szczególnie też często licytowano gospodarstwa chłopskie za nieuiszczone długi.
Pod względem kultury rolnej stosunki na wsi nie ulegały początkowo prawie żadnym zmianom w porównaniu z pierwszą połową XIX w. W uprawie pól dominowała jeszcze ciągle trójpolówka. Ciągle jeszcze używano pługów drewnianych i prymitywnych uprzęży dla bydła roboczego. W budownictwie wiejskim przeważały kurne chaty.
W latach osiemdziesiątych można zaobserwować pewien postęp produkcji rolnej, wyrażający się w rugowaniu na szerszą skalę trójpolówki przez płodozmian, we wprowadzaniu ulepszonych narzędzi rolniczych (pługi żelazne) i pojawieniu się prostych maszyn (sieczkarnie, młocarnie). Obok upraw zbożowych zaczęto wprowadzać – głównie przeznaczone na rynek – rośliny przemysłowe (buraki przemysłowe, tytoń itp.). Świadczy o tym wzrost zbiorów ziemniaków oraz buraków, o wiele szybszy od wzrostu plonów czterech zbóż.
Zwrot w kierunku gospodarki hodowlanej w Galicji można zaobserwować na podstawie stałego rozwoju upraw paszowych, jak np. koniczyny, i przyrostu zwierząt gospodarskich, przede wszystkim trzody
Zacofanie i niedorozwój przemysłu
Zacofanie gospodarcze wsi i daleko posunięta pauperyzacja szerokich mas chłopskich zwężały rynek zbytu dla wytwórczości przemysłowej i hamowały jej rozwój. Chłop galicyjski nie mógł stać się poważniejszym odbiorcą produktów przemysłu fabrycznego, a na ich zbyt w innych krajach monarchii trudno było liczyć wobec konkurencji uprzemysłowionych prowincji zachodnioaustriackich i czeskich. Również miejscowe ziemiaństwo, współrządzące krajem nie było zainteresowane wydatniejszym rozwojem przemysłu, obawiając się, że jego rozwój spowoduje zbyt szeroki odpływ ludności wiejskiej do miast i wywoła trudności przy werbunku robotników do pracy na folwarkach. Sejm galicyjski, o większości ziemiańskiej, torpedował więc wszelkie projekty poważniejszych inwestycji przemysłowych. Rozwój przemysłu w Galicji hamowała także ekonomiczna polityka rządu wiedeńskiego. Austriacki system protekcji wewnętrznej i celnej popierał przemysł przede wszystkim na terenie rdzennej Austrii, Czech i Węgier. W ramach tego systemu eksploatowano bogactwa surowcowe Galicji a unikano koniecznych wkładów, mogących podźwignąć jej gospodarkę.
Z różnych dziedzin wytwórczości przemysłowej tego kraju największą rolę odgrywało początkowo wydobycie soli, głównie w kopalniach w Wieliczce i Bochni. Stopniowo coraz poważniejsze znaczenie zyskiwała również koncentrująca się w Zagłębiu Krakowskim produkcja węgla kamiennego osiągająca w drugiej połowie lat osiemdziesiątych około ½ mln ton, a w 1900 r. – ponad 1,1 mln ton.
Na czoło jednak galicyjskiej wytwórczości przemysłowej wysunęło się zdecydowanie wydobycie ropy naftowej, zwłaszcza po wynalezieniu w 1853 r. przez I. Łukasiewicza i J. Cecha metody oczyszczania (rafinowania) ropy na naftę nadającą się do oświetlenia. Dynamikę rozwoju przemysłu naftowego charakteryzują dane dotyczące wydobycia ropy: między 1875-1890, tj. w ciągu 15 lat, wzrosło ono 4-krotnie, w dziesięcioleciu 1890-1900 podniosło się prawie w tym samym stopniu: z 91650 do 347 200 ton rocznie. Wzrósł ponownie w tych samych latach 1890-1900 udział Galicji w ogólnoświatowej produkcji, a mianowicie z 0,93% do 1,18%. Towarzyszyła temu zjawisku spekulacja polami naftowymi i bezplanowa, rabunkowa ich eksploatacja, typowa dla kraju gospodarczo zacofanego.
Produkcja ropy naftowej wzrastała często gwałtownymi skokami, w miarę odkrywania nowych pól naftowych. Pierwszy taki skok wywołała gorączka naftowa w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, związana m. in. z zastosowaniem metod mechanicznego wiercenia i czerpania ropy, której zawdzięczały powstanie kopalnie koło Krosna (1888). Dalszym wielkim krokiem naprzód było odkrycie w 1895 r. źródeł w Schodnicy, następnie przyszła kolej na Borysław – teren, na którym obserwujemy w ostatnich latach XIX w. niezwykle gwałtowny wzrost wydobycia.
Kapitał obcy, przeważnie niemiecki i angielski, dominował w największych przedsiębiorstwach naftowych, zwłaszcza w przemyśle rafineryjnym. Wiele drobnych i średnich przedsiębiorstw naftowych, znajdujących się przeważnie w rękach polskich obszarników, podporządkować się musiało faktycznie rafineriom wielkim, budowanym przeważnie poza granicami kraju i stanowiącym własność obcego, głównie austriacko-niemieckiego kapitału finansowego, co wykazywało dobitnie słabość ekonomiczną Galicji.
Głównym importerem ropy naftowej i jej przetworów były w omawianym okresie Niemcy. Naftę wywożono jednak także do Francji, Szwajcarii, Belgii i Turcji, smary zaś do Włoch, Belgii i Szwajcarii. Nafta galicyjska swoją niską ceną zdobywała miejsce na rynku europejskim, opanowanym przez monopole amerykańskie.
Obok ropy naftowej poważną rolę w górnictwie naftowym odgrywał wosk ziemny, przy czym do końca XIX w. Galicja niemal zupełnie monopolizowała jego produkcję. Już jednak w latach dziewięćdziesiątych produkcja wosku zaczęła zdecydowanie spadać wskutek rabunkowej gospodarki najbardziej wydajnych pokładów woskowych.
Mimo rozwoju pewnych gałęzi przemysłu – Galicja osiągnęła w 1900 r. zaledwie 2,14% wartości ogólnopaństwowej produkcji górnictwa i hutnictwa, podczas gdy Czechy – 54%, Śląsk Cieszyński – 17%.
Spośród niektórych działów przemysłu związanego z rolnictwem daje się zaobserwować w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pewne ożywienie w przetwórstwie produktów rolnych. Na pierwszym planie pozostawało tu jednak w ciągu całego omawianego okresu gorzelnictwo i browarnictwo. Ciągle natomiast daleko w tyle poza wymienionymi gałęziami produkcji pozostawało cukrownictwo. W kraju istniała w zasadzie tylko jedna większa cukrownia w Przeworsku.
Na tle słabo rozwiniętego przemysłu fabrycznego dominujące znaczenie posiadały w Galicji drobne rzemieślnicze zakłady wytwórcze, produkujące na potrzeby ludności najbliższej okolicy. Jednak z wyjątkiem przemysłu gorzelnianego jedynie rzemiosło i chałupnictwo mogły liczyć na pewne poparcie klasy rządzącej w Galicji.
Przekrój stosunków społecznych i narodowościowych Galicji pod koniec ubiegłego wieku
Zacofana struktura gospodarcza, bardzo powolny rozwój przemysłu fabrycznego były tymi czynnikami, które hamowały rozwój miast galicyjskich. Przeważały tu zdecydowanie małe miasta i miasteczka, pogrążone w zastoju ekonomicznym i martwocie. Poważniejszą rolę centralnego ośrodka życia gospodarczego, a zwłaszcza wymiany handlowej, odgrywała tylko administracyjna stolica kraju Lwów, a częściowo i Kraków.
Ludność kraju wzrastała dość szybko (choć nie tak szybko jak w Królestwie), ale blisko jej 4/5 mieszkało na wsi. Struktura zawodowa społeczeństwa galicyjskiego wykazywała ogromną przewagę zajęć rolniczych, z którymi było związane (1900) aż ponad ¾ ogółu ludności Galicji, gdy w całej Austrii zaledwie połowa. W przemyśle było zatrudnionych mniej niż 1/10 mieszkańców, gdy w całym państwie ¼. Wyższy był odsetek czynnych w handlu i usługach łącznie (ok. 14%).
Zmiany w układzie sił klasowych na terenie kraju przebiegały bardzo powoli wskutek zastoju ekonomicznego. Przejawiało się to szczególnie wyraźnie w słabym rozwoju klasy robotniczej, zwłaszcza proletariatu wielkoprzemysłowego. Jeszcze pod koniec XIX wieku był on bardzo nieliczny. Najszybciej stosunkowo wzrastała liczebnie kadra robotników zatrudnionych w górnictwie naftowym (z 5000 w 1889 r. do ok. 6400 w 1897 r.), gdy ogólna liczba robotników w górnictwie wszystkich gałęzi i hutnictwie osiągnęła liczbę ok. 18 000 osób. Łącznie zatrudnionych w przemyśle i rzemiośle liczono na podstawie zestawienia ubezpieczonych – 77 700 w 1891 r., a 111 000 w 1900.
Położenie robotników nie ulegało poważniejszym zmianom na lepsze. W szczególnie trudnej sytuacji znajdowali się robotnicy niewykwalifikowani, zatrudnieni w przemyśle naftowym. Pracowali oni 14 i więcej godzin na dobę w warunkach niebezpiecznych dla zdrowia i życia, jak zwłaszcza w kopalniach wosku. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych, w wyniku udanych akcji strajkowych, udało się robotnikom niektórych zawodów uzyskać pewne korzystne zmiany, jak np. drukarzom, robotnikom budowlanym i transportowym.
W-miarę rozwoju ustawodawstwa fabrycznego nastąpiło formalne skrócenie czasu pracy w całym przemyśle z dwunastu godzin dziennie do jedenastu. W rzemiośle dzień roboczy nie uległ zmianie i dochodził w dalszym ciągu do 14, a nawet 16 godzin.
Szczególnie liczna rezerwowa armia pracy umożliwiała tu przedsiębiorcom dyktowanie płac poniżej minimum egzystencji. Galicja była krajem przeludnionym w stosunku do swych zacofanych sił ekonomicznych. Powodowało to masową emigrację nie tylko sproletaryzowanego chłopstwa, ale drobnomieszczaństwa i inteligencji. W latach 1890-1900 opuściło kraj ok. 300 tys. osób, co stanowi blisko ⅓ ogólnego przyrostu naturalnego.
Coraz większe znaczenie zaczynała odgrywać emigracja stała i sezonowa, kierując się do Niemiec, Francji oraz do krajów zamorskich. Z pozbawionych przemysłu powiatów Galicji zachodniej, od Raby aż do Sanu, odpływała ludność na emigrację zamorską, do Stanów Zjednoczonych i innych państw amerykańskich. Drugi taki obszar zarysował się na wschód od linii Bug – Złota Lipa (Podole), skąd chłopi ukraińscy udawali się do Kanady. Tylko w Galicji wschodniej, od Sanu po Bug i Złotą Lipę oraz w 6 najbardziej na zachód położonych powiatach kraju cała prawie ludność pozostawała na miejscu. W pierwszym przypadku tłumaczy się to nieco rzadszym zaludnieniem, w drugim – postępem ekonomicznym tych rejonów kraju, rozwojem przemysłu, zwłaszcza w powiatach Biała, Chrzanów i Podgórze. Względnie duża była również emigracja ludności żydowskiej z miast i miasteczek galicyjskich.
Pod względem narodowościowym struktura ludności odmiennie kształtowała się w zachodniej części Galicji, etnicznie polskiej, odmiennie we wschodniej, o przewadze ludności ukraińskiej, ze znacznymi jednak skupiskami ludności polskiej. W obu częściach kraju istniał nadto znaczny odsetek ludności żydowskiej, która – wobec nieuznawania w urzędowych statystykach tego typu narodowości – przyznawała się w przytłaczającej większości do narodowości polskiej, w znacznie mniejszej natomiast mierze do ukraińskiej.
Z punktu widzenia kryteriów społecznych nadmienić trzeba, że klasy posiadające – ziemiaństwo i burżuazja – były w obu częściach kraju polskie lub żydowskie, drobnomieszczaństwo obejmowało wszystkie trzy narodowości, procentowo jednak biorąc – w najmniejszym odsetku społeczeństwo ukraińskie, typowo chłopskie, z równie nieliczną inteligencją. Element niemiecki miał charakter napływowy, był w kraju bardzo nieliczny, wyjąwszy pogranicze Galicji ze Śląskiem Cieszyńskim (Bielsko–Biała) i nieliczne niemieckie kolonie (Sądecczyzna) pochodzące z czasów józefińskich.
Intensywny rozwój produkcji przemysłowej i rolnictwa na Śląsk w Cieszyńskim
W przeciwieństwie do Galicji, druga należąca do Austrii prowincja, zamieszkała w większości przez ludność polską – Śląsk Cieszyński – ulegała bardzo szybkim przemianom społeczno-ekonomicznym. O sytuacji gospodarczej tego niewielkiego kraju decydował już w tym okresie rozwój górnictwa i hutnictwa. Wskutek zbudowania dogodnych połączeń kolejowych z Wiedniem, Morawami i Galicją produkcja węgla kamiennego rosła tu gwałtownie – ze 142 500 ton w 1850 r. do 3½ mln w 1890 r. i blisko 5 mln ton w 1900 r., wynosząc 42% produkcji całego państwa.
Już na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Cieszyńskie Zagłębie Węglowe wysunęło się zdecydowanie na czołowe miejsce wśród okręgów węglowych monarchii i osiągnęło poziom wydobycia trzech razem wziętych, przodujących dotychczas ośrodków wydobycia węgla kamiennego, znajdujących się na terenie Czech, tj. kładneńskiego, pilzneńskiego i północnoczeskiego. W Zagłębiu Cieszyńskim rejon karwiński zdecydowanie górował nad ostrawskim dając w latach dziewięćdziesiątych ponad 80% łącznego wydobycia. Oba te rejony, dzięki właściwości swego węgla, zmonopolizowały prawie całkowicie produkcję koksu, dając w 1899 r. około 92% produkcji całej monarchii.
Stosunkowo mniejsze znaczenie w skali ogólnopaństwowej miał rozwijający się również w szybkim tempie przemysł hutniczy i metalowy Śląska Cieszyńskiego, którego właściwym centrum były okolice Cieszyna, Ustroń, Trzyniec i Frydek.
Z różnych działów przemysłu lekkiego o szerszym znaczeniu na pierwszy plan wysunął się bielski okręg włókienniczy, zespolony ekonomicznie z Białą, pomimo granicy kraju, oddzielającej Śląsk austriacki od Galicji. Czołową rolę odgrywał tu przemysł wełniany, wytwarzający pod koniec lat osiemdziesiątych już prawie ¾ łącznej wartości produkcji przemysłowej rejonu Bielska-Białej. Fabryki bielskie znajdowały rynki zbytu w różnych krajach monarchii oraz w państwach bałkańskich, a nawet i Bliskiego Wschodu (Turcja).
Rozwój stosunków kapitalistycznych w cieszyńskim rolnictwie zmierzał przede wszystkim w kierunku intensyfikacji kultur okopowych, roślin pastewnych, hodowli, przetwórstwa rolnego oraz gospodarki leśnej i przemysłu drzewnego. Wielka własność a także gospodarstwa bogatych chłopów, tzw. siedlaków osiągnęły wysoki poziom agrotechniczny poprzez mechanizację, stosowanie regularnego nawożenia i meliorację.
Z szybką intensywnością produkcji rolnej na obszarze wielkiej własności szedł w parze rozwój przemysłu związanego z rolnictwem, zwłaszcza cukrownictwa, gorzelnictwa oraz browarnictwa. W obrębie tej własności dwa wielkie latyfundia, arcyksiążęca Komora Cieszyńska i dobra karwińskie hr. Larischa-Mönnicha odgrywały czołową rolę w stosunkach społeczno-ekonomicznych na tym terenie, obejmując – jedno 30%, drugie przeszło 4% ziemi na Śląsku Cieszyńskim. Spośród ludności chłopskiej z trudności okresu pouwłaszczeniowego wyszła zwycięsko tylko nieliczna warstwa miejscowego, zamożnego chłopstwa – siedlacy, która z racji swego stanowiska ekonomicznego przez długie dziesięciolecia odgrywała poważną rolę w życiu politycznym i kulturalnym. Równolegle wzrastała liczebnie karłowata własność chłopska, osiągając 80% łącznej liczby gospodarstw, obrabiających niespełna 17% globalnej powierzchni.
Uwarstwienie społeczno-zawodowe i stosunki narodowościowe w Cieszyńskiem
W miarę rozwoju cieszyńskiego górnictwa i przemysłu popyt na siłę roboczą zaczynał przekraczać poziom lokalnego rynku pracy. W związku z tym zjawiskiem obserwować można narastający proces migracji sproletaryzowanej ludności z Galicji na Śląsk Cieszyński. Gwałtownemu procesowi uprzemysłowienia towarzyszył tu szybki wzrost ludności miejskiej i równie szybkie przekształcanie się drobnych i rzadko zaludnionych wiosek, miast i miasteczek w liczne osiedla górnicze i przemysłowe.
Rosła szybko liczba ludności (w latach 1857-1900 ze 190 tys. do 370 tys. mieszkańców) i równie szybko uległa przekształceniu jej struktura zawodowa. Jeśli w latach czterdziestych uprawą roli trudniło się ponad 80% ogółu ludności Śląska Cieszyńskiego, 6% rolnictwem i rzemiosłem, 5,5% samym tylko rzemiosłem, to w 1890 r. przemysł i górnictwo dawały już zarobek 40% mieszkańców, tj. prawie tyle samo co rolnictwo wraz z leśnictwem.
Pomimo wzrostu zapotrzebowania na siłę roboczą warunki pracy pozostawały jednak bardzo ciężkie i niebezpieczne dla zdrowia robotników. W górnictwie obowiązywał nadal 12-godzinny, potem 11-godzinny dzień pracy. W przemyśle włókienniczym był on jeszcze dłuższy, dochodząc często do 16 i więcej godzin. W poszukiwaniu znośniejszych warunków pracy proletariat cieszyński zaczął wędrować poza granice monarchii oraz emigrować do krajów zamorskich.
Struktura narodowościowa kraju wyrażała się według urzędowych danych statystycznych tak, że w 1900 r. zamieszkiwało na omawianym terenie 60,6% Polaków, 23,7% Czechów i 15,6% Niemców. Polacy zamieszkiwali w zwartej masie etnicznej większość Cieszyńskiego, Czesi zaludniali południowo-zachodnią jego część, głównie powiat frydecki, element niemiecki, przeważnie napływowy, rozsiany był po całym kraju. Ten ostatni element był wyraźnie w położeniu uprzywilejowanym, zajmując kluczowe pozycje ekonomiczne i administracyjne kosztem ludności polskiej i czeskiej.
Wnioski ogólne. Ogólna charakterystyka struktury społeczno-ekonomicznej ziem polskich około roku 1900
Generalny wniosek, nieodparcie nasuwający się z przeglądu sytuacji na ziemiach polskich, można wyrazić w poglądzie o daleko idącym zróżnicowaniu poziomu życia gospodarczego i w konsekwencji – mocno od siebie odbiegającej strukturze społeczno-zawodowej ludności w poszczególnych zaborach, a nawet w poszczególnych dzielnicach w obrębie tych zaborów. Tak więc jeśli takie dzielnice, jak Śląsk Górny i Cieszyński można zaliczyć do najbardziej zaawansowanych ekonomicznie krajów w skali ogólnoeuropejskiej, przede wszystkim na podobieństwo wysoko rozwiniętych regionów w krajach zachodnioeuropejskich, to z drugiej strony takie rejony, jak Białostocczyzna, wschodnia część Lubelszczyzny, czy środkowa Galicja tkwiły jeszcze mocno w kręgu zacofanej sfery wschodnioeuropejskiej o słabo rozwiniętym przemyśle i ekstensywnym rolnictwie. Zaznaczyć również trzeba, że choć znaczna część ziem polskich, jak Kongresówka, wykazała w liczbach absolutnych i na tle stosunków rosyjskich znaczny postęp w rozwoju przemysłu, to jednakże dystans dzielący je od wysoko rozwiniętych krajów na kontynencie europejskim pozostał jednak nadal bardzo znaczny. To samo – w konsekwencji – odnieść należy do postępów na ziemiach polskich w zakresie urbanizacji – budownictwa miejskiego i tworzenia się nowych klas społecznych. Ciągle tu jeszcze nie mogło być mowy o kształtowaniu się silnej ekonomicznie burżuazji i okrzepniętego w swej zwartej masie nowoczesnego proletariatu przemysłowego.
Zagadnieniem odrębnym i największą bolączką – obok hamulców w rozwoju – było daleko posunięte rozbicie, daleko posunięta dezintegracja gospodarcza ziem polskich, sztucznie – mimo więzi etniczno-narodowej – podzielonych kordonami celnymi, gwałtem natomiast zespolonych z trzema odmiennymi centrami życia gospodarczego. Ten ostatni fakt zwłaszcza miał w poważnym stopniu oddziaływać na polityczną, ideologiczną i kulturalną sferę życia społeczeństwa polskiego i wycisnąć we wszystkich tych dziedzinach swe specyficzne piętno.