XI. RZĄDY OBOZU SANACYJNEGO OD PRZEWROTU MAJOWEGO DO WYBORÓW „BRZESKICH” W 1930 ROKU

Sytuacja ekonomiczna kraju po przewrocie majowym

Należy do osobliwych zjawisk fakt, że przewrót majowy przypadł w chwili, gdy w kraju były widoczne pierwsze oznaki poprawy ko­niunktury gospodarczej. A zatem uchwycenie władzy w takiej sytuacji dawało możliwość przedstawienia pomyślnych zmian koniunkturalnych jako sukcesu nowego reżimu.

Ów pomyślny zbieg okoliczności dla kół rządzących był rezultatem ostatecznego przezwyciężenia w latach 1924-1925 przez świat kapitali­styczny skutków wojny. W okresie tym szybko wzrastała produkcja prze­mysłowa i zwiększało się zatrudnienie. Jednocześnie można było za­obserwować ożywiony ruch budowlany i inwestycyjny oraz rozwój mię­dzynarodowych stosunków handlowych. Ekonomistom i politykom burżuazyjnym dawało to powód do twierdzenia o wejściu gospodarki kapi­talistycznej na drogę nieustannego rozwoju, któremu już nie są w stanie zagrozić żadne przesilenia i kryzysy.

Ożywienie gospodarcze w skali międzynarodowej oddziaływało na gospodarkę polską. Załamanie się kursu złotego w 1925 r. wpłynęło do­datnio na wzrost eksportu polskiego. Wielki strajk górników angielskich, trwający przez całe drugie półrocze 1926 r., umożliwił przemysłowcom polskim znaczne zwiększenie wywozu węgla, co poważnie wpłynęło na całokształt życia gospodarczego. W tymże roku zaczęły się także ujawniać pozytywne skutki wojny celnej polsko-niemieckiej, w związku z tym, że na rynku krajowym zaistniały możliwości zbytu szeregu produktów, do tej pory importowanych z Niemiec. Powstawały więc korzystne wa­runki dla rozbudowy nowych działów produkcji, zwłaszcza w zakresie przemysłu ciężkiego, elektrotechnicznego itp.

Ważki czynnik w poprawie koniunktury stanowiły również wysokie urodzaje w lecie 1925 r., wpływające na wzrost dochodów z gospodarki rolnej, W konsekwencji wieś kupowała więcej produktów przemysło­wych, maszyn i urządzeń rolniczych, materiałów budowlanych i arty­kułów pierwszej potrzeby. Umocnienie władzy burżuazji przez reżim pomajowy wpłynęło na wzrost zaufania kapitału zagranicznego do Polski, czego wyrazem było m. in. uzyskanie przez rząd w 1927 r. Pożyczki w wysokości 62 milionów dolarów i 2 milionów funtów szterlingów, finansowanej – obok banków amerykańskich – również przez banki niektórych państw europejskich. Pożyczkę tę udzielono, co prawda, Polsce na lepszych warunkach finansowych jak poprzednie za rządów Grabskiego, ale była ona związana z upokarzającym – nie notowanym dotąd w historii międzywojennej – warunkiem przyjęcia w skład Rady Nadzor­czej Banku Polskiego na trzy lata doradcy amerykańskiego, który w ten sposób uzyskał uprawnienia kontroli polityki finansowej rządu.

Wzrósł także napływ do Polski kapitałów zagranicznych, przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych, Anglii i Niemiec, w mniejszej mie­rze z Francji i Włoch. W ogóle proces opanowywania gospodarki polskiej przez kapitały obce przybrał teraz na sile, czemu wybitnie sprzyjała polityką ekonomiczna obozu rządzącego. Jego poparciem cieszył się zwłaszcza kapitał amerykański. Najwymowniejszym tego przykładem było umorzenie zaległości podatkowych oraz szereg innych ulg finansowych, zastosowanych w stosunku do amerykańskiej grupy finansowej Harrimana, która opanowała kluczowe pozycje w górnośląskim przemyśle na­bywając prawie cały polski przemysł cynkowy.

Na krótką metę napływ kapitałów zagranicznych miał znaczenie do­datnie, umożliwiając szersze finansowanie produkcji przemysłowej i dzia­łalności inwestycyjnej. Należy również zaznaczyć, że od 1927 r., t j. od chwili, gdy import w polskim handlu zagranicznym ponownie przekro­czył eksport, kredyty zagraniczne wypełniały niedobór polskiego bilansu płatniczego. Przypływ obcych kapitałów oznaczał jednak wzrost zadłu­żenia Polski wobec zagranicy, a w dalszej perspektywie opanowanie gospodarki polskiej, przez owe kapitały, co musiało szybko doprowadzić do wzmożonego odpływu środków finansowych w postaci zysków wywo­żonych poza granice kraju.

Cechą charakterystyczną produkcji przemysłowej i wymiany han­dlowej po 1926 r. był znacznie szybszy aniżeli w okresie poprzednim wzrost liczby organizacji monopolistycznych, przede wszystkim karteli i syndykatów, które opanowały szereg kluczowych gałęzi przemysłu. Wystarczy tu przytoczyć fakt, że w latach 1926 -1929 powstało 105 no­wych karteli, łącznie zaś przedsiębiorstwa skartelizowane zatrudniały w 1929 r. blisko połowę robotników pracujących w przemyśle i gór­nictwie. Umowy kartelowe miały często na celu podniesienie cen po­przez ograniczenie produkcji, co było zjawiskiem społecznie zdecydowa­nie szkodliwym. Skutki dodatnie mogły natomiast przynieść tego typu porozumienia w handlu zagranicznym, dając producentom polskim znacz­nie silniejszą pozycję na rynku zagranicznym, aniżeli mogłyby je zdobyć pojedyncze, konkurujące z sobą przedsiębiorstwa. Nierzadkie jednak były przypadki, że kartel eksportował często określony produkt po sztucznie obniżonych cenach, przerzucając rzeczywiste koszty jego wyrobu na na­bywców krajowych w drodze ustalania wysokich cen na rynek we­wnętrzny.

Szybki wzrost produkcji prowadził do spadku bezrobocia, które w latach 1926-1929 kształtowało się na poziomie najniższym dla całego okresu międzywojennego. Liczba bezrobotnych, urzędowo zarejestrowanych w tym charakterze, wynosiła jesienią 1928 r. ok. 80 tys., podczas gdy w 1926 r. było ich ok. 185 tys. Wzrosły również w tym okresie realne płace klasy robotniczej.

Wzrost produkcji wiązał się ściśle z zagadnieniem inwestycji, z po­woływaniem do życia nowych przedsiębiorstw. Ożywiony ruch panował zwłaszcza w budownictwie. Z największych inwestycji należy wymienić szybko postępującą budowę portu w Gdyni, tak że po dziesięciu latach od chwili powstania miasto to zajęło drugie miejsce (po Kopenhadze) wśród portów bałtyckich, pod względem ruchu statków znacznie wyprze­dzając Gdańsk. Podjęto również myśl budowy w 1928 r. nowego okręgu przemysłowego w tzw. trójkącie bezpieczeństwa, obejmującym wschodnią część województwa krakowskiego, zachodnią lwowskiego i południową kieleckiego. Realizacja na szerszą skalę tego ostatniego zamierzenia miała jednak nastąpić dopiero w okresie poprzedzającym wybuch II wojny światowej.

Duże znaczenie dla rozwoju produkcji przemysłowej miał wzrost do­chodów ludności wiejskiej w wyniku lepszych zbiorów i korzystniej­szych cen zbóż aniżeli w poprzednich latach. Kształtowanie się stosunku między cenami artykułów przemysłowych a rolnych było w latach 1925-1928 korzystne dla chłopa. Powodowało to zwiększony popyt wsi na artykuły przemysłowe, występujący zresztą w owym okresie w całym świecie kapitalistycznym. W warunkach polskich, w związku z postępu­jącym rozdrobnieniem gospodarstw chłopskich, szczególnie jednak wzra­stał popyt na ziemię. Rosły więc jej ceny, co skłaniało szereg podupa­dłych obszarników do wyprzedaży swych majątków. W rezultacie parce­lowano w latach dwudziestych w drodze wolnej sprzedaży ponad 200 tys.’ha rocznie, a więc więcej niż przewidywała ustawa o reformie rolnej z 1925 r.

Obóz rządzący popierał tego ^typu zjawiska, w celu rozładowania na­pięć społecznych między ziemiaństwem a chłopstwem. Sądzono^ że uda się stworzyć warunki dla przebudowy ustroju rolnego poprzez likwidację najbardziej jaskrawych przeżytków feudalnych, tworząc zamiast części zbankrutowanych majątków folwarcznych sieć kapitalistycznych gospo­darstw chłopskich, stanowiących skuteczniejszą zaporę dla rozwoju prą­dów radykalnych i rewolucyjnych w stosunkach wiejskich. Program ten, racjonalny z punktu widzenia umocnienia systemu kapitalistycznego, na­potykał jednak w Polsce zasadniczą trudność z powodu olbrzymiego przeludnienia wsi. Mogło ono być zlikwidowane przede wszystkim poprzez szybki rozwój przemysłu i aglomeracji miejskich, co przerastało możli­wości ustroju społeczno-politycznego ówczesnego państwa, które wobec tego popierało emigrację; w latach 1926-1928 wyemigrowało z Polski około pół miliona chłopów bezrolnych i małorolnych. Zarówno ogólna poprawa koniunktury, jak i wspomniane wyżej możliwości emigracji wpływały jednak na spadek napięć społecznych w owym okresie, wyjąwszy jednak województwa wschodnie, gdzie ucisk socjalny   ludności ukraińskiej i białoruskiej łączył się z narodowym.

Ogólnie biorąc symptomy ożywienia gospodarczego, jakie wystąpiły w Polsce po 1926 r., jakkolwiek doprowadziły do postępów w produkcji przemysłowej i rolnej oraz w pewnym stopniu zniwelowały wyraźne dys­proporcje w poziomie życia gospodarczego poszczególnych regionów kra­ju, nie osiągnęły jednak takich rozmiarów jak w innych krajach kapita­listycznych i nie weszły w fazę rozkwitu, nie miały również cech trwało­ści. Już na wiosnę 1929 r. dawały się dostrzec pierwsze objawy zahamo­wania wzrostu produkcji, zwiastując fazę wielkiej recesji.

Zmiany polityczno-ustrojowe. Wybory prezydenta i rządy Bartla

Formalnie rzecz biorąc, bezpośrednio po przewrocie stosunki polityczne na szczytach hierarchii rządzącej powróciły na tory legalizmu. Wyra­ziło się to w tej postaci, że funkcję głowy państwa objął po rezygnacji prezydenta Wojciechowskiego zgodnie z konstytucją Maciej Rataj jako marszałek Sejmu. Faktycznie jednak władze legalne, wróciwszy po prze­wrocie do głosu, nie miały już odtąd swobody decyzji. Siła znajdowała się w rękach Piłsudskiego jako dowódcy oddanej mu części wojska, która przemocą utorowała mu drogę do władzy. Podkreślał to wyraźnie Rataj w oświadczeniu złożonym prasie w charakterze prezydenta Rzeczypospo­litej, w myśl którego nowy rząd miał zostać powołany stosownie do ży­czeń Piłsudskiego. Taka metoda postępowania weszła odtąd konsekwent­nie w zwyczaj mimo zachowania pozornie form parlamentaryzmu i lega­lizmu.

Zgodnie z wolą inicjatora przewrotu misję tworzenia rządu otrzymał Kazimierz Bartel, profesor Politechniki Lwowskiej, który pozyskał za­ufanie swego mocodawcy jeszcze w okresie wojny polsko-radzieckiej, gdy jako minister komunikacji energicznie i sprawnie kierował transportem kolejowym dla celów wojskowych. Piłsudski zadowolił się objęciem, utwo­rzonego na mocy dekretu prezydenta, stanowiska Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych nieodpowiedzialnego ani przed Sejmem, ani przed rządem i ministra spraw wojskowych w rządzie Bartla. W jego rękach znajdo­wało się jednak źródło władzy, klucz do podejmowania wszystkich de­cyzji o zasadniczym znaczeniu dla dalszych losów państwa.

Opinia publiczna w Polsce sądziła początkowo, że ^godnie z oczekiwa­niami i zgodnie z „socjalistyczną przeszłością” Piłsudskiego nowy rząd pójdzie w kierunku utrwalenia demokracji, reform społecznych i rozwią­zania zagadnienia mniejszości narodowych. Nadzieje te podzielały także początkowo znaczne odłamy ludności ukraińskiej, białoruskiej i żydow­skiej, upatrując w rządach Piłsudskiego lepszą alternatywę w porówna­niu z rządami endecji. Zresztą sam Piłsudski mówił w dniach zamachu, że nie może być w państwie „za wiele niesprawiedliwości względem tych, co dużo pracą swą dla innych dają…” Jednakże już w kilkanaście dni po przewrocie zdecydowanie odciął się on od identyfikowania swej polityki z polityką stronnictw lewicowych i w ogóle z polityką reform społecznych. W dalszych wypowiedziach pojawiła się natomiast u niego nuta krytycz­na w stosunku do posłów i senatorów, z równoczesnym wyrażeniem poglą­du, że rząd powinien tworzyć prezydent bez wpływu stronnictw. W tej, na razie dość oględnej, formie podważał więc Piłsudski prerogatywę par­lamentu – prawo politycznej kontroli rządu przez ciało ustawodawcze. W jego następnych wystąpieniach pojawiły się już jednak wyraźne po­gróżki pod adresem Sejmu i gwałtowne ataki na same zasady parlamen­taryzmu.

Mimo tego rodzaju wystąpień Zgromadzenie Narodowe głosami tzw. lewicy parlamentarnej, części centrum oraz posłów żydowskich i nie­mieckich, dokonało wyboru Piłsudskiego na prezydenta. On sam jednak wyboru nie przyjął, motywując to zbyt małymi uprawnieniami, jakie konstytucja daje głowie państwa, wysunął natomiast swego kandydata w osobie profesora Ignacego Mościckiego, który został ostatecznie wybra­ny prezydentem 'Rzeczypospolitej (l czerwiec 1926).

Po przeprowadzeniu zmiany rządu .i prezydenta z inicjatywy nowych władz przystąpiono z kolei do nowelizacji konstytucji. Dnia 2 sierpnia zmiany owe przeszły przez wszystkie instancje i zostały ostatecznie uchwa­lone. Przewidywały one, że prezydent otrzymuje prawo rozwiązywania Sejmu i Senatu, przy równoczesnym odebraniu parlamentowi prawa samorozwiązalności. Prezydent uzyskiwał nadto uprawnienie wydawania rozporządzeń z mocą ustawy: 1) w okresie gdy parlament jest rozwiązany, 2) na mocy pełnomocnictw uchwalonych na drodze ustawodawczej. Roz­porządzenia te – dekrety prezydenta – tracić miały swą moc obowiązu­jącą w przypadku, gdyby nie zostały przedłożone Sejmowi przed upły­wem 14 dni po najbliższym jego posiedzeniu lub w przypadku uchylenia ich przez Sejm. Przeciwko powyższym zmianom głosowały: PPS, KPP, NPCh i mniejszości narodowe.

Narastanie konfliktów między rządem a opozycją parlamentarną

Opinia publiczna sądziła, że po zmianie rządu i wyborze nowego pre­zydenta zostanie z kolei rozwiązany Sejm i Senat, posiadający większość, przeciwko której skierowany był przewrót, i że zostaną rozpisane wybory do obu tych ciał ustawodawczych. Oświadczenie tej treści złożył początkowo sam Bartel, wkrótce jednak okazało się, że takie pociągnięcie nie odpowiada intencjom Piłsudskiego. Jak się okazało, wolał on mieć do czynienia z Sejmem słabym, pozbawionym autorytetu i upokorzonym po­czuciem odniesionej klęski politycznej i militarnej, aniżeli z Sejmem no­wym, w którym wobec daleko posuniętej w latach 1923 – 1926 radykalizacji społeczeństwa, wzrosłyby wpływy stronnictw lewicowych.

Rząd zdecydował się więc na utrzymanie starego Sejmu, pochodzącego z wyborów 1922 r. aż do wygaśnięcia jego normalnej kadencji, a więc jeszcze w ciągu półtora roku. Wobec tego PPS zgłosiła wniosek o przy­wrócenie w konstytucji prawa samorozwiązalności Sejmu i wniosek ten izba sejmowa uchwaliła w czerwcu 1927 r., jednakże rząd odroczył wów­czas sesję parlamentarną, aby Senat nie zdążył zatwierdzić owej uchwały.

Wydarzenia, o których mowa, dobitnie wykazywały, że reżim pomajowy zmierza do ograniczenia praw Sejmu w celu przekształcenia go w posłuszne narzędzie obozu rządzącego. Konflikty między rządem a Sej­mem musiały więc w tych warunkach stopniowo przybierać coraz ostrzej­szy charakter. Wskazywały one, że w istocie rzeczy w stosunkach pomajowych Sejm stanowił już tylko ciało dekoratywne, z którego wolą reżim całkowicie przestawał się liczyć.

Świadczyły o tym tzw. precedensy konstytucyjne, polegające na łama­niu konstytucji poprzez mechaniczną jej wykładnię, bez wnikania w treść i intencję ustawy konstytucyjnej. Do pierwszego z serii owych ,,preceden­sów” doszło z końcem września 1926 r., gdy większość sejmowa uchwaliła wotum nieufności dla dwu ministrów. Cały rząd podał się wówczas do dymisji, ale zaraz potem nastąpiła nominacja nowego rządu w podobnym składzie, nie wyłączając także tych ministrów, w stosunku do których podjęto powyższą uchwałę. Sfery rządzące zastosowały tu dość osobliwą wykładnię konstytucji, wychodząc z założenia, że minister w wyniku uchwalenia mu wotum nieufności powinien ustąpić, jednakże ustawa zasadnicza wyraźnie nie zabrania bezzwłocznej ponownej jego nominacji na to samo stanowisko. Naruszono w ten sposób zasadę politycznej od­powiedzialności rządu przed parlamentem, a więc kardynalną zasadę każdej demokracji.

Sejm usiłował wobec tego spowodować ustąpienie rządu poprzez obcię­cie mu budżetu kwartalnego, co jednak miało tylko taki efekt, że powo­łano nowy rząd, w którym funkcję premiera objął sam Piłsudski, podczas gdy Bartel został przy nim wicepremierem. Poza tym większość tek za­trzymali ci sami ministrowie, powołano natomiast jako nowego ministra Jędrzeja Moraczewskiego (przy dużych zastrzeżeniach ze strony PPS) oraz dwóch przedstawicieli skrajnej; konserwatywno-ziemiańskiej prawicy – Aleksandra Meysztowicza i Karola Niezabitowskiego. Symptomatyczną zwłaszczą była nominacja Meysztowicza, który przed rokiem 1914 odgry­wał czołową rolę w ziemiańskim obozie carofilskim, uczestnicząc m.in. w odsłonięciu pomnika carycy Katarzyny.

Nominacja ta oznaczała stanowczy zwrot w polityce Piłsudskiego na rzecz porozumienia z obozem ugody i lojalizmu, który po odbudowaniu państwa polskiego, jako skompromitowany swym serwilizmem wobec zaborcy, był czas jakiś usunięty z oficjalnego życia politycznego. Kurs w kierunku zbliżenia sfer rządzących do obozu konserwatywnego był zresztą coraz konsekwentniej kontynuowany. Dnia 25 października 1926 r. Piłsudski gościł u ks. Albrechta Radziwiłła w Nieświeżu, gdzie udekoro­wał krzyżem Virtuti Militari pomnik Stanisława Radziwiłła. Odbył się tam wówczas zjazd arystokracji, na którym omawiano sprawy zacieśnię-

nią współpracy tej sfery z rządem. W połowie września 1927 r. odbył się jeden z następnych zjazdów konserwatystów, u Zdzisława Tarnow­skiego w Dzikowie, w którym uczestniczył przedstawiciel Piłsudskiego, jeden z jego najbliższych przyjaciół i zaufanych – Walery Sławek. Wy­głosił on w czasie tego zjazdu przemówienie, poświęcone planom i zamie­rzeniom obozu pomajowego, które spotkało się z gorącym uznaniem ze­branych.

W ten sposób obóz rządzący, mianujący się sam obozem uzdrowienia, t j. sanacji stosunków społeczno-politycznych w Polsce, coraz wyraźniej występował jako wyraziciel sfer skrajnie prawicowych, starając się ode­brać endecji jej dotychczasową klientelę polityczną. Taka samą akcję – przejmowania pozycji politycznych na prawicy w spadku po endekach – prowadził też obóz sanacyjny w sferach przemysłowych, w sferach wiel­kiej burżuazji. Polityka tego typu rozwiewała oczywiście nadzieje na to, że reżim piłsudczykowski zechce podjąć jakąkolwiek szerszą akcję w dzie­dzinie reform społecznych. Musiało to rzecz jasna wywrzeć decydujący wpływ na stanowisko wobec piłsudczyzny stronnictw, będących rzeczni­kami szerokich mas, działających w ruchu robotniczym i chłopskim.

W rezultacie stronnictwa te stopniowo przechodziły z pozycji popiera­jących obóz przewrotu na pozycje o charakterze opozycyjnym. Ewolucja ta była o tyle niełatwa, że w każdym z reformistycznych stronnictw le­wicowych znajdowała się grupa osób całkowicie oddanych Piłsudskiemu, które starały się wpływać na jej zahamowanie. Z biegiem dalszych wy­darzeń owe grupy frakcyjne piłsudczyków miały otwarcie zrywać ze stronnictwami, do których należały, co doprowadzało w nich do mniej lub dalej idących rozłamów.

Proces przechodzenia na tory opozycji względnie najszybciej przebie­gał w PPS, już bowiem 10 listopada 1926 r. egzekutywa tej partii powzię­ła uchwałę w tym duchu, motywując ją sprzecznymi z interesami mas pracujących posunięciami społeczno-gospodarczymi rządu i ogłoszeniem dekretu prasowego. Ów dekret przewidywał wysokie grzywny pieniężne z zamianą na karę aresztu za wykroczenia prasowe, przy czym Sejm dwukrotnie go odrzucał, rząd jednak nie uznał uchwał Sejmu, nadzwy­czajną zaś sesję sejmową, która miała się zająć jeszcze raz tą sprawą, prezydent z miejsca zamknął.

Opozycja PPS miała charakter dość łagodny. W ogóle w partii tej za­rysowały się trzy grupy – zwolenników kontynuowania opozycji w do­tychczasowej, złagodzonej formie, zwolenników zaostrzenia jej i rzecz­ników tzw. rzeczowego stosunku do rządu. W rezultacie starcia się tych trzech kierunków uchwalono kompromisową, dość enigmatyczną w tre­ści rezolucję, stwierdzającą, że PPS nie zmirtrza do obalenia premiera marszałka Piłsudskiego, „lecz do rekonstrukcji jego gabinetu przez usu­nięcie zeń żywiołów monarchistycznych i reakcyjnych, do zmiany kie­runku polityki gospodarczej w myśl żądań klasy pracującej i do zmiany polityki wewnętrznej, w szczególności wobec mniejszości narodowych…” Skoro jednak kompromisowy ton rezolucji okazał się uderzeniem w próżnie PPS – nolens volens – stopniowo zaostrzała swoje stanowisko opo­zycyjne, co zostało zatwierdzone uchwałą Rady Naczelnej partii z listo­pada 1927 r.

Dłużej jeszcze trwali na pozycjach popierania rządu Piłsudskiego przywódcy „Wyzwolenia”, a zwłaszcza Stipnnictwa Chłopskiego, głosu­jąc za budżetem na rok 1927/28 i za rządowymi projektami ustaw. Ogól­nie jednak biorąc w miarę zbliżania się kadencji Sejmu ku końcowi stronnictwa lewicy reformistycznej zaczynały się skłaniać do opozycji w stosunku do rządu sanacyjnego.

Walka rewolucyjnego  ruchu  robotniczego  i  chłopskiego  z  sanacją

Deklarowanie opozycji w stosunku do rządu ze strony PPS było w znacznym stopniu wynikiem radykalizacji szerokich mas członkowskich tej partii. Zjawisko to można zaobserwować zwłaszcza w krakowskiej organizacji pepeesowskiej i w niektórych organizacjach związków zawo­dowych, jak metalowców i chemików. Opozycja ta, kształtująca się pod wpływem KPP, przybrała bardziej zdecydowany charakter bezpośrednio po wypadkach majowych 1926 r. Wyrazem jej stał się rozłam w PPS i utworzenie w czerwcu tegoż roku PPS-Lewicy, powołanej w Krakowie na konferencji 15 delegatów opozycji PPS ze Śląska Cieszyńskiego, Kra­kowa i Lublina, z udziałem przedstawicieli KPP. Nowo założona partia zapoczątkowała wydawanie pisma „Robociarz”, rozwinęła ożywioną dzia­łalność i nawiązała bliską współpracę z ruchem komunistycznym, który prowadził najbardziej zdecydowaną walkę z rządami sanacji.

W czerwcu 1926 r. Komunistyczna Frakcja Poselska, „Hromada”, NPCh i Klub Ukraiński złożyły w Sejmie wniosek o amnestię dla więź­niów politycznych. Komuniści zorganizowali w tej* sprawie wiele wieców z udziałem szerokich rzesz uczestników. Akcja ta odbiła się szerokim echem w społeczeństwie, premier Bartel zapowiedział jednak tylko czę­ściową amnestię oraz zwolnienia indywidualne na podstawie podań o ułaskawienie.

Tymczasem wyraźnie się wzmogła akcja represyjna wobec rewolu­cyjnych organizacji robotniczo-chłopskich. Szczególny niepokój w sfe­rach rządu sanacyjnego, a zwłaszcza wśród obszarników kresowych, bu­dziła działalność „Hromady”, która wyrosła na potężną, ponad 100-ty-sięczną organizację rewolucyjną chłopstwa białoruskiego, działającą pod przewodem KPZB. Rząd sanacyjny przygotowywał się więc do rozbicia „Hromady”. W tym celu dokonano w styczniu 1927 r. w 20 powiatach Zachodniej Białorusi masowych aresztowań, a po rozgromieniu jej trzonu organizacyjnego władze uznały 27 marca tę organizację za zakazaną. Kilka dni przed zdelegalizowaniem „Hromady” zakazano również dzia­łalności NPCh, przy czym i tę decyzję poprzedziły liczne aresztowania.

Ogromną rolę w rozwijaniu politycznych akcji KPP w tym okresie, takich jak akcja amnestyjna, walka przeciwko represjom, kampania w obronie ZSRR, odegrała Komunistyczna Frakcja Poselska, organizując mnóstwo wieców z udziałem ok. 200 tys. osób. Wpływy KPP wśród mas pracujących – w wyniku rozczarowania mas robotniczych do rządów pomajowych – wyraźnie zaczynały wzrastać, zwłaszcza w wielkich ośrodkach robotniczych. Świadczyły o tym sukcesy partii w wyborach do zarządów Kas Chorych i rad miejskich, jak zdobycie przez komunistów największej liczby głosów w wyborach do zarządu Kasy Chorych w War­szawie, do rad miejskich w Pruszkowie i Biłgoraju oraz znaczriej liczby głosów w wyborach do innych rad.

Najbardziej imponujący sukces odnosiła KPP w wyborach do rad miejskich w Warszawie i Łodzi w maju 1927 r. Według nieoficjalnych obliczeń na unieważnione listy komunistyczne padło w obu tych miastach odpowiednio 70 tys. (19°/o) i 58 tys. głosów (17,5%). Wpływy komuni­styczne w tych obu. jak i w innych miastach rosły kosztem PPS, z dru­giej jednak strony także ta druga partia miała na swym koncie sukcesy wyborcze poprzez osłabienie z kolei pozycji endecji, chadecji i Nf*R. W rezultacie wskazanych tu postępów radykalizacji mas w dwudziestu miastach byłej Kongresówki powstały zarządy miejskie posiadające większość socjalistyczną.

Sytuacja wewnętrzna w KPP nacechowana była niestety w okresie pomajowym (1926 – 1930) przewlekłą dyskusją i wewnętrzną walką frak­cyjną, odbijającą się ujemnie na działalności partii. Sprawa rozbieżności w ocenie „błędu majowego”, nadmiernie przejaskrawionych, doprowa­dziła do utworzenia się w Komitecie Centralnym, a następnie także wśród aktywistów i członków organizacji terenowych, dwóch frakcji, tzw. „większości” i „mniejszości”. Do czołowych przedstawicieli „większości” należeli – A. Warski, W. Kostrzewa, E. Próchniak, E. Stefański, E. Brand, J. Sochacki, S. Królikowski, „mniejszość” reprezentowali m.in. J. Leński, J. Paszyn, A. Lampę, J. Ryng, F. Fiedler.

Obie wymienione grupy stały na gruncie rewolucyjnej walki o oba­lenie kapitalizmu i akceptacji dyktatury proletariatu. Jednocześnie, zwłaszcza mniejszościowcy, skłonni byli przypisywać różnicom taktycz­nym charakter ideologiczny, doktrynalny, co w konsekwencji prowadziło do nadmiernego zaostrzenia dyskusji. Oni byli stroną atakującą, widząc niesłusznie przyczyny błędu majowego jedynie i wyłącznie w poglądach przywódców większości KC w okresie poprzedzającym przewrót majowy.

Całe kierownictwo KPP, w tym także przywódcy „mniejszości”, uwa­żało obóz Piłsudskiego za kierunek drobnomieszczański, widząc w sa­mym przewrocie walkę sił drobnomieszczańsko-demokratycznych prze­ciwko reakcji kapitalistyczno-obszarniczej w postaci rządu Chjeno-Piasta. Poglądy te były zresztą przez dłuższy czas podzielane przez międzynaro­dowy ruch komunistyczny, że przytoczymy tu tylko wypowiedzi na ten temat przywódcy Komtftnstycznej Partii Niemiec Ernesta Thalmanna, czy Józefa Stalina, który charakteryzował walkę Piłsudskiego z rządem Chjeno-Piasta jako walkę „drobnomieszczańskiej frakcji burżuazji z jej frakcją wielkoburżuazyjną”. Były to, nawiasem mówiąc, reminiscencje niesłusznych poglądów, w myśl których tzw. rządy ludowe w latach 1918-1919 w niektórych krajach środkowo-wschodniej Europy i repre­zentowane tam partie uważane były za wyrazicieli trzeciego, drobno-mieszczańskiego nurtu społecznego, przeciwstawnego zarówno burżuazji, jak i rewolucyjnemu proletariatowi.

Wzajemne doszukiwanie się u drugiej strony prawicowego oportuni­zmu zaostrzało walkę wewnętrzną, ujemnie wpływając na atmosferę dyskusji w czasie zebrań plenarnych KC (listopad 1926 i luty 1927 r.) i w pracy codziennej partii. Toteż z inicjatywy Komitetu Wykonawcze­go Międzynarodówki Komunistycznej (KWMK) postanowiono zwołać IV Zjazd KPP, najdłuższy i najtrudniejszy ze wszystkich zjazdów partii, bo trwający ponad dwa i pół miesiąca, mianowicie od 22 maja do 9 sierp­nia 1927 r. Na zjeździe tym przedstawiciele obu frakcji dochodzili do wniosku, że dyktatura Piłsudskiego ma charakter faszystowski, w inte­resie wielkiego kapitału i obszarnietwa.

Różnice w dyskusji polegały na tym, że „mniejszościowcy” widzieli w dalszych perspektywach walki politycznej w Polsce w zasadzie tylko dwie siły – rewolucyjny komunizm i sanacyjny faszyzm, upraszczali więc wyraźnie całą złożoność sytuacji politycznej. Z takiego punktu wi­dzenia wychodząc nie widzieli możliwości konfliktów między PPS i lu­dowcami a obozem sanacyjnym, sądząc, że partie reformistyczne i ludo-wcowe pójdą całkowicie na służbę obozu rządzącego. „Większościowcy” krytykując nie mniej ostro niż „mniejszość” postawę PPS słusznie wska­zywali zarazem na sprzeczności między sanacją a stronnictwami stojącymi na gruncie burżuazyjnej demokracji, zwłaszcza tego rodzaju stronnictwa­mi reformistyczno-socjalistycznymi, jak wspomniana partia. Warski wska­zywał zarazem na to, iż PPS, podobnie jak inne reformistyczne partie II Międzynarodówki, nie może się wyrzec swego drobnomieszczańsko–demokratycznego programu, bo inaczej groziłoby jej samounicestwienie i że w przyszłości dojdzie na tym tle do sytuacji konfliktowych między tą partią a rządem. Przewidywał on zarazem niezwykle trafnie, że trzon PPS chcąc nie chcąc – będzie bronił demokracji, choć przypuszczalnie niektórzy jej działacze pójdą na służbę obozu rządzącego.

Uchwały IV Zjazdu, powzięte po burzliwych, długotrwałych dysku­sjach przy udziale przedstawicieli Komitetu Wykonawczego III Między­narodówki, miały charakter kompromisu pomiędzy obu frakcjami, ale bliższego poglądom „mniejszości”. Tezy końcowe Zjazdu podkreślały róż­nicę między wczesnymi antyfeudalnymi rewolucjami burżuazyjnymi, w których drobnomieszczaństwo i jego rewolucyjne stronnictwa (jak np. jakobini w wielkiej rewolucji francuskiej) występowały jako samodziel­na siła polityczna, a epoką imperializmu, w której drobnomieszczaństwo samodzielnej roli już nie odgrywa, główny bowiem front walki przebiega między wielkim kapitałem a rewolucyjnym proletariatem. Z tej zasadni­czo słusznej tezy wyciągano jednak zbyt pochopny wniosek, że rządy sanacji w Polsce zostaną obalone bezpośrednio przez rewolucję socjali­styczną i jako jej konsekwencję – dyktaturę proletariatu. Nie uwzględniał więc Zjazd możliwości rozwoju nie tylko rewolucyjnej, ale i legalistycznej opozycji antysanacyjnej. Jednocześnie kształtujący się już wów­czas, opozycyjny kierunek przywódców PPS, PSL „Wyzwolenia” i Stron­nictwa Chłopskiego w stosunku do rządu IV Zjazd określił jako manewr, co niezupełnie odpowiadało istocie rzeczy.

Kompromisowy charakter miał i skład nowo wybranego KC, do któ­rego weszli w liczbie mniej więcej wyrównanej przedstawiciele zarówno „większości”, jak i „mniejszości”. Nie rokowało to oczywiście nowym władzom naczelnym partii cech większej trwałości i stabilności.

Spór „większości” z „mniejszością” wiązał się z ówczesną sytuacją w Międzynarodówce Komunistycznej, która oceniając antyrewolucyjną postawę większości socjaldemokracji zachodnich zarzucała im ugodowość oraz tolerancję wobec faszyzmu i odrzucała możliwość współpracy. Walka frakcyjna’odegrała istotną rolę w ideowym dojrzewaniu i politycznym rozwoju partii, bowiem dyskusje dotyczyły wykrystalizowania poglądów na podstawowe problemy ruchu komunistycznego w Polsce. Choć abso-lutyzacja zarzutów w stosunku do socjaldemokracji prowadziła do uprosz­czeń (zwłaszcza wśród „mniejszości” KPP), dopracowywano się zasad strategii i taktyki na lata najbliższe, m.in. w formie tworzenia jedno­litego frontu przez współpracę z masami członkowskimi socjaldemokracji.

Wybory w 1928 r.

Wybory do Sejmu i Senatu, odbyte w marcu 1928 r., a więc pierwsze wybory po» przewrocie majowym, miały specyficzny wydźwięk, jako pew­nego rodzaju sąd opinii publicznej nad tymi wszystkimi przeobrażeniami, które dokonały się w Polsce w ciągu ostatnich lat kilku począwszy od rządów prawicowo-centrowych, poprzez inflację, wydarzenia rewolucyjne na jesieni 1923 r., przewrót w maju 1926 r. i początkowy okres rządów sanacji. Chodziło przede wszystkim o to, jakiego rodzaju wnioski poli­tyczne wyciągnie społeczeństwo z wszystkich tych wydarzeń.

Obóz rządzący, przede wszystkim jego głowa – Piłsudski, postanowił zerwać w toku kampanii wyborczej z dotychczas stosowaną metodą, po­legającą na tym, aby nie tworzyć własnego stronnictwa, lecz mieć w wielu stronnictwach swych zwolenników, którzy by oddziaływali na ich politykę w duchu prorządowym. Zdecydowano się teraz utworzyć samo­dzielne ugrupowanie piłsudczykowskie pod nazwą Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR), do którego weszli piłsudczycy, działający’ dotychczas w szeregu różnych stronnictw oraz organizacji politycznych i społecznych. Znalazła się więc w BBWR zarówno grupa konserwatywno-ziemiańska, jak plutokratyczno-kapitalistyczna oraz frakcje odszczepieńców z „Wyzwolenia”, „Piasta”, chadecji, endecji, NPR i PPS a także grupa radykalnej inteligencji z tzw. Związku Naprawy Rzeczypospolitej, wreszcie drobne frakcje o nastawieniu prorządowym spośród mniejszości narodowych. Weszło wreszcie do BBWR-u – jak do wielu stronnictw rządowych – sporo osób o nastawieniu koniunkturalnym. Trzon tego stronnictwa stanowiła jednak grupa wyższych wojskowych lub komba­tantów, związanych z Piłsudskim działalnością w organizacjach paramili­tarnych lub Legionach. Była to grupa – jak wówczas w Polsce mówio­no – najbliższa ołtarza, z prezesem i założycielem BBWR-u pułkownikiem Walerym Sławkiem i innymi wojskowymi, Józefem Beckiem, Bronisławem Pierackrm, Adamem Kocem, Bogusławem Miedzińskim, Aleksan­drem Prystorem. Stronnictwo sanacyjne, będące^zlepkiem tak różnorod­nych czynników społecznych, nie posiadało właściwie jasno sprecyzowanej ideologii poza dość ogólnikowym hasłem pracy dla Polski w służbie mar­szałka Piłsudskiego. Organizatorzy BBWR-u liczyli w konsekwencji na ciągle jeszcze duży autorytet marszałka w różnych warstwach społeczeń­stwa, na zniechęcenie mas do dotychczasowych stronnictw, na powodze­nie hasła walki z partyjnictwem (stąd nazwa Bloku, sugerująca, że nie jest on partią), wreszcie na pomoc materialną sfer ziemiańsko-kapitalistycznych i rządowych.

Istotnie, w toku kampanii wyborczej organa administracji państwo­wej, stosownie do zaleceń rządu, starały się różnymi środkami oddziały­wać na korzyść Bloku, który zresztą otrzymał z kasy rządowej na wybo­ry olbrzymią sumę, wynoszącą ponad 8 min złotych. Było to poważne nadużycie finansowe ze strony rządu, które miało stać się później zarze­wiem ostrego konfliktu z Sejmem. Niezależnie od tego, w pewnej ilości okręgów, trudno ustalić w ilu, sfałszowano wyniki wyborów, co spowo­dowało unieważnienie wyborów przez Sąd Najwyższy w sześciu okręgach sejmowych i w jednym okręgu, senackim.

Mimo stosowania tego typu metod BBWR zdołał uzyskać, według oficjalnych danych, tylko niewiele ponad */4 ogółu oddanych głosów (27,6%), co nie dało mu bezwzględnej większości, lecz tylko relatywną, jako najliczniejszemu klubowi w Sejmie. Taki rezultat świadczył wyraź­nie o tym, że polityka sanacji nie uzyskała aprobaty ze strony przytła­czającej większości obywateli. Poważny sukces wyborczy uzyskała nato­miast cała lewica, zarówno reformistyczna, jak i rewolucyjna, choć i ten sukces nie dał jej absolutnej większości, bo niespełna 31% głosów. Jest przy tym jednak rzeczą charakterystyczną, że w obrębie lewicy jako całości jej człon rewolucyjny – komuniści i ich sojusznicy – wykazy­wał w świetle wyborów znacznie większe postępy niż kierunek reformistyczno-ugodowy. Wystarczy tu zestawić i porównać pod tym względem dwa najbardziej reprezentatywne stronnictwa robotnicze – PPS i KPP. Jeśli PPS w wyborach do Sejmu w latach 1922 i 1928 uzyskała odpowie­dnio 906 tys. (10,3%) i 1495 tys. (13,1%) głosów, to KPP i organizacje pozostające pod jej wpływem – 132 tys. (2,5%) i ok. 920 tys. (blisko 10% z głosami unieważnionymi). Jeśli więc głosy oddane na PPS wzrosły bli­sko dwukrotnie, to na komunistów prawie ośmiokrotnie.

Warto przy tym podkreślić, że w Warszawie KPP zdobyła ok. 67 tys. głosów i dwa mandaty, gdy PPS uzyskała tylko 42 tys. i jeden mandat, w Zagłębiu Dąbrowskim 66 tys. głosów i 3 mandaty, PPS – 29 tys. i l mandat, w Łodzi 49 tys. i 2 mandaty, PPS wraz z socjalistami nie­mieckimi 74 tys. i 3 mandaty. Listy KPP wykazały wzrost głosów także w Krakowskiem, na Górnym Śląsku, w Poznaniu, Lublinie, Lwowie i w zagłębiu naftowym. Poważne sukcesy wyborcze uzyskały również rewolucyjne organizacje, sprzymierzone z KPP, działające na wsi biało­ruskiej i ukraińskiej – „Zmahannie” i,,Sel-Rob-Lewica”. Znacznie mniej­szy, niemniej jednak wyraźnie dostrzegalny był wzrost głosów prokomunistycznych również na wsi polskiej. Zjawiska te były imponujące i wy­mowne, szczególnie jeśli zważymy na olbrzymie trudności i prześlado­wania związane z akcją wyborczą komunistów, jak i na to, że działająca w podziemiu partia komunistyczna liczyła zaledwie kilkanaście tysięcy członków.

Na wsi polskiej zmniejszyły się poza tym wpływy „Piasta” na rzecz bardziej radykalnego „Wyzwolenia” i Stronnictwa Chłopskiego. Zarówno to zjawisko, jak i utrata sporej liczby mandatów przez klasyczną polską prawicę – endecję, także i z tego punktu widzenia potwierdzały zwrot w opinii społecznej w kierunku radykalno-postępowym.

Poważny wzrost głosów wykazywały również w wyborach w 1928 r. burżuazyjne i drobnomieszczańskie stronnictwa mniejszości narodowych, które ..połączone w Blok Mniejszości uzyskały ponad Vs ogółu oddanych głosów (23,8%).

Nowy Sejm a rząd

Przed nowym Sejmem nie stało zagadnienie utworzenia rządu sto­sownie do woli większości sejmowej, lecz walka o zasady demokracji par­lamentarnej, która przybierała charakter coraz bardziej szczątkowy i po­zorny. Piłsudski dążył do przekształcenia Sejmu w uległe narzędzie, przy czym probierzem tej uległości miał stać się wybór marszałka zgodnie z jego wolą, a mianowicie ówczesnego wicepremiera Bartla. Wybór taki był w ówczesnych warunkach możliwy poprzez pertraktacje z innymi klubami, dyktatorowi chodziło jednak o to, aby Sejm wybrał kandydata rządowego po prostu na rozkaz. W tym stanie rzeczy lewica sejmowa postanowiła wysunąć kontrkandydata w osobie przywódcy PPS Daszyńskiego, który ostatecznie został wybrany marszałkiem w głosowaniu nie pozbawionym cech dramatyzmu.

Jeszcze jednak znacznie bardziej dramatyczny i burzliwy przebieg miało otwarcie pierwszego posiedzenia Sejmu. Gdy Piłsudski stanął na trybunie, aby odczytać orędzie rządowe, z ław posłów komunistycznych rozległy się okrzyki „Precz z faszystowskim rządem Piłsudskiego!” W chwilę potem pojawił się minister spraw wewnętrznych generał Feli­cjan Sławoj-Składkowski na czele oddziału policji, aresztując na sali obrad 7 posłów komunistycznych mimo oporu aresztowanych i protestów części posłów socjalistycznych – po czym polecił odwieźć ich do Ratusza.

W maju 1928 r. doszło ponownie do zaostrzenia sytuacji w związku ze zgłoszeniem przez rząd dwu projektów ustaw podatkowych – podatku budynkowego i gruntowego. Podatek budynkowy, który miał obciążyć najlichsze nawet zabudowania chłopskie, opozycja ludowcowa określała jako zrównanie lepianki z pałacem. Podatek gruntowy, zmniejszający pro­gresję podatkową, powiększył ciężary małorolnych, a przynosił ulgi po­datkowe ziemiaństwu. Większość sejmowa, „obejmująca parlamentarną lewicę, część centrum i słowiańskie mniejszości narodowe, odrzuciła oba powyższe projekty. Nie poważył się jednak Sejm odrzucić budżetu rządo­wego, przeciwko któremu głosowali jedynie komuniści i część mniejszo­ści narodowych. W kilka dni potem, z końcem czerwca 1928 r. nastąpiła zmiana rządu, polegająca na tym, że Piłsudski oddał z powrotem formalną prezesurę rządu swemu poprzednikowi i zastępcy Bartlowi, zwolenni­kowi bardziej pojednawczego kursu wobec parlamentu, zatrzymując sobie resort wojskowy. Było to jednak, jak się okazało, ustępstwo chwilowe, bo zaraz potem w wywiadzie prasowym znowu gwałtownie zaatakował „sejmowładztwo”. Jednocześnie przedstawiciele BBWR-u raz po raz kry­tykowali konstytucję marcową propagując gruntowną przebudowę ustro­ju politycznego w duchu autokratycznym,

Pogłębianie się rozdźwięków między obozem sanacyjnym a lewicą miało swoje konsekwencje w ciężkim przesileniu organizacyjnym, jakie przeżyła PPS, z której wystąpiła grupa zagorzałych piłsudczyków pod wodzą Rajmunda Jaworowskiego, tworząc w październiku 1928 r. od­rębną partię pod nazwą PPS dawna Frakcja Rewolucyjna, stanowiącą rodzaj filii politycznej Bezpartyjnego Bloku. Z klubu parlamentarnego PPS 10 posłów przeszło do nowej partii i stworzyło odrębny klub sej­mowy.

Zasadniczą sprawą, która miała odegrać rolę iskry zapalnej w kon­flikcie między rządem a Sejmem, była sprawa gospodarki budżetowej rzą­du. Okazywało się, że rząd systematycznie przekraczał wydatki określone uchwałami sejmowymi, stosownie zresztą do dyrektyw Piłsudskiego, który był zdania, że powinny istnieć tzw. luzy budżetowe, umożliwiające rządowi dowolne wydatkowanie bez zgody parlamentu w niektórych dzie­dzinach życia gospodarczego, jak przede wszystkim w dziedzinie inwe­stycji. W rezultacie tej polityki przekroczenia budżetowe w roku budże­towym 1927/28 osiągnęły sumę 562 min złotych, a wśród nich znajdowała się też ośmiomilionowa kwota, wydana na fundusz wyborczy Bloku.

Broniąc swych podstawowych prerogatyw, domagał się Sejm od rządu przedłożenia projektu ustawy o kredytach dodatkowych, celem zalegali­zowania ex post sum wydatkowanych bez swojej aprobaty. Gdy to nie nastąpiło, znalazła się w Sejmie kwalifikowana większość, która uchwali­ła pociągnięcie ministra skarbu Gabriela Czechowicza do odpowiedzial­ności konstytucyjnej przed Trybunał Stanu. Piłsudski zareagował na tę uchwałę wywiadem, zatytułowanym „Dno oka, czyli wrażenia człowieka chorego z sesji budżetowej w Sejmie” (IV 1929), w którym obok pogróżek zawarł szereg obelżywych epitetów pod adresem większości sejmowej. Wywiad ten był zapowiedzią zaostrzenia kursu wobec opozycji i dopuszczeniu   do   steru   rządów   najbardziej   antyparlamentarnego   kierunku w obozie rządzącym – grupy piłsudczyków – wyższych wojskowych.

Rządy pułkowników. Konsolidacja opozycji Centrolew

W kwietniu 1929 r. objął władzę nowy rząd pod przewodnictwem Ka­zimierza Switalskiego, zwolennika antyparlamentarnych metod rządzenia. Na 14 ministrów, wchodzących w skład owego rządu, było 6 oficerów, to­też opinia publiczna nadała mu przydomek rządu pułkowników. Rząd Switalskiego, pragnąc okazać swoją silną rękę wobec opozycji, doprowa­dził do faktycznej likwidacji samodzielności instytucji o charakterze sa­morządowym, sprawującej opiekę zdrowotną nad ludźmi pracy, a miano­wicie Kas Chorych. Działo się to tak, że minister pracy pułkownik Prystor rozwiązywał zarządy Kas Chorych, opanowane przeważnie przez PPS, i mianował na ich miejsce kierownictwa komisaryczne, które z kolei przeprowadzały tam czystkę w aparacie urzędniczym. Jednocześnie sfery rządzące – konkretnie biorąc sam Piłsudski – odrzuciły apel Daszyń-skiego o stworzenie rządu koalicyjnego, obejmującego BBWR, PPS i „Wyzwolenie” a więc koncepcję podziału władzy między obóz sanacyjny a stronnictwa tzw. lewicy parlamentarnej.

Tymczasem sprawa przekroczeń budżetowych rządu, zwana teraz po­pularnie sprawą Czechowicza, osiągnęła swój punkt kulminacyjny po wy­daniu orzeczenia przez Trybunał Stanu, że przestrzeganie budżetu jest konstytucyjnym obowiązkiem rządu, że jednak ostateczne rozstrzygnięcie konkretnej sprawy wymaga merytorycznej oceny przekroczeń budżeto­wych przez Sejm. Decyzja taka w istocie rzeczy odraczała ostateczny werdykt, potęgując zarazem płaszczyznę tarcia między rządem a Sejmem, było bowiem rzeczą jasną, że po przeprowadzeniu oceny sum pozabudże­towych przez Sejm, musi zapaść wyrok skazujący, co w efekcie skłaniało rząd do udaremnienia tej czynności wszelkimi dostępnymi środkami.

Gdy po półrocznych, przymusowych feriach miał zebrać się wreszcie Sejm na sesję budżetową (31 X 1929), w gmachu sejmowym pojawiła się^ około setka uzbrojonych oficerów, którzy wtargnęli do środka poturbo­wawszy straż marszałkowską. Zaraz potem przybył do Sejmu Piłsudski jako przedstawiciel rządu w zastępstwie rzekomo chorego Switalskiego. Jednakże Daszyński mimo brutalnego nacisku ze strony Piłsudskiego stanowczo odmawiał otwarcia sesji dotąd, dopóki oficerowie nie opuszczą budynku sejmowego. Nie ulega wątpliwości, że najście oficerów piłsudczykowskich na Sejm było próbą zastraszenia parlamentu i wywarcia nań odpowiedniego nacisku w związku z zaostrzającym się konfliktem na tle gospodarki budżetowej rządu.

Po tym incydencie dopiero 5 grudnia 1929 r. sesja budżetowa Sejmu została otwarta. Na posiedzeniu tym nastąpiła wreszcie – w odpowiedzi na ostatnie posunięcia rządu – konsolidacja opozycji. Trzy stronnictwa sejmowej lewicy – PPS, PSL „Wyzwolenie” i Stronnictwo Chłopskie oraz trzy ugrupowania centrum – PSL „Piast”, NPR i ChD – zgłosiły wotum nieufności dla rządu. Ukształtowane porozumienie stronnictw, zwane potocznie Centrolewem, postawiło sobie za cel występować wspól­nie w obronie demokracji parlamentarnej. Ten blok opozycyjny obejmo­wał 40°/o posłów sejmowych. Z początkiem 1930 r., w okresie pogłębiania się kryzysu gospodarczego, rząd nie był skłonny do komplikowania sobie sytuacji politycznej przez zaostrzanie konfliktów z opozycją. W styczniu przejściowo złagodzono nieco system powołując raz jeszcze Bartla na stanowisko premiera i usuwając najbardziej niepopularnych ministrów Stanisława Cara i Felicjana Sławoja-Składkowskiego. Stronnictwa Centrolewu uważały ten drobny zwrot w polityce obozu sanacyjnego za swój sukces, domagały się jednak całkowitej zmiany systemu na rzecz powrotu do demokracji parlamentarnej. Piłsudski nie brał jednak takiego postu­latu w ogóle pod uwagę. Gdy stronnictwa opozycji parlamentarnej uchwa­liły rządowi budżet, łudząc się, że w ten sposób zbudują mosty ugody z rządem, Bartel otrzymał dymisję z zajmowanego już tym razem po raz ostatni stanowiska szefa rządu. W kwietniu 1930 r. władzę objął drugi rząd pułkowników, pod przewodnictwem jednego z najbardziej zaufa­nych ludzi Piłsudskiego, a mianowicie pułkownika Walerego Sławka, dotychczasowego prezesa parlamentarnego klubu rządowego. Powrócili również do rządu – Car i Składkowski. Zaraz po objęciu rządów Sławek oświadczył, że rząd znajduje się u kresu współżycia z obecnym Sejmem, który „nie będzie już miał głosu”. Oświadczenie to stanowiło zapowiedź likwidacji resztek systemu parlamentarnego.

Istotnie, Sejmowi nie dano już możliwości obradować. Nadzwyczajną sesję zwołaną w maju 1930 r. na żądanie posłów sześciu klubów Centrolewu prezydent odroczył natychmiast po zjawieniu się posłów, znowu stosując odpowiednią wykładnię konstytucji, w myśl której możliwe są sesje bez odbycia jednego nawet posiedzenia. Stronnictwa Centrolewu złożyły wobec tego wspólne oświadczenie, składające odpowiedzialność konstytucyjną za to posunięcie na rząd Sławka i odpowiedzialność przed historią na prezydenta Rzeczypospolitej. Stronnictwa te postanowiły zwo­łać do Krakowa na dzień 29 czerwca 1930 r. kongres pod hasłem obrony prawa i wolności ludu. Kongres ów, propagujący powrót do systemu demokracji burżuazyjnej, nie podważał podstaw systemu kapitalistycz­nego i miał charakter zupełnie legalny. Jego rezolucja zapowiadała walkę przeciw dyktaturze Piłsudskiego środkami legalnymi. Miał on zapocząt­kować szeroką akcję, która rozwinęła się na jesieni 1930 r.; zorganizo­wano 21 lokalnych kongresów, pod hasłami usunięcia dyktatury, zwołania Sejmu i walki z kryzysem.

Rząd zapowiedział w odpowiedzi na tę akcję represje. Zanim to na­stąpiło, Sławek podał się do dymisji i 25 sierpnia Piłsudski sam stanął na czele rządu. W kilka dni później Sejm i Senat zostały rozwiązane.

Wybory „brzeskie” w 1930 r.

Wstępem do wyborów był nowy wywiad Piłsudskiego, zawierający jeden z dalszych ataków na Sejm i posłów w formie niewybrednych epi­tetów. Stronnictwa opozycyjne zdawały sobie sprawę, że kampania wy­borcza nie będzie przebiegała w normalnych warunkach i dlatego 5 spo­śród nich, wchodzących w skład Centrolewu – PPS, „Wyzwolenie”, Stronnictwo Chłopskie, „Piast” i NPR sformowało blok wyborczy pod nazwą „Związku Obrony Prawa i Wolności Ludu”. Szóste stronnictwo Centrolewu – chadecja – wycofało się z tego bloku, zachowując jednak doń życzliwą postawę.

Zanim jednakże rozpoczęła się właściwa akcja wyborcza, w nocy 2 9 na 10 września władze sanacyjne aresztowały 19 byłych posłów ugru­powań opozycyjnych, m. in. Wincentego Witosa z „Piasta”, Hermana Liebermana, Norberta Barlickiego i Stanisława Dubois z PPS, Józefa Putka z „Wyzwolenia”, Karola Popielą z NPR a następnie także Woj­ciecha Korfantego, razem 12 posłów spośród stronnictw Centrolewu a nadto dwu posłów endeckich i pięciu posłów ukraińskich. Aresztowania powyższe następowały bez nakazu sądowego, jedynie na podstawie pi­semnego polecenia ministra spraw wewnętrznych – Składkowskiego. Aresztowanych osadzono w Brześciu nad Bugiem, w tamtejszym wię­zieniu wojskowym, kierowanym przez znanego ze swej bezwzględności pułkownika Wacława Kostka-Biernackiego. Zarówno w czasie przewo­żenia więźniów, jak i w czasie pobytu w więzieniu szereg razy ich pobito, obrzucano wyzwiskami i zmuszano do wykonywania najbardziej poniża­jących robót. Jednocześnie całkowicie odizolowano więźniów od świata.

W ciągu najbliższych tygodni aresztowano jeszcze innych posłów i senatorów, łącznie ponad 80 osób, których jednakże nie wywożono już do Brześcia, lecz osadzano w normalnych więzieniach cywilnych. Pod­kreślić trzeba, że była to w zasadzie pierwsza tak wielka fala aresztowań w Polsce międzywojennej, dokonywanych ze względów politycznych wśród Polaków niekomunistów, do tej pory bowiem prześladowania po­lityczne obejmowały z reguły bądź przedstawicieli ruchu rewolucyjnego i jego sympatyków, bądź przywódców mniejszości narodowych.

Kampania wyborcza stała również pod znakiem wzmożonych prześla­dowań i represji skierowanych przeciwko stronnictwom opozycyjnym, którym utrudniano zwoływanie zebrań, odmawiano sal, rozbijano zgro­madzenia przy pomocy bojówek, demolowano lokale organizacyjne. Naj­większą jednak rolę odgrywała akcja unieważniania list opozycyjnych pod różnymi pretekstami, która przybrała charakter masowy. Wreszcie w pewnej liczbie okręgów dokonano zwykłych fałszerstw wyborczych poprzez dopisanie na rzecz listy BBWR znacznej liczby głosów. W obozie rządowym propagowano nadto hasło głosowania jawnego i organizowano przemarsze w szeregu do urny wyborczej, przy dźwiękach orkiestr i z otwartą kartką w ręku. W ten sposób wpływano na ludzi zależnych, zwłaszcza pracowników państwowych.

Wszystkie te metody razem wzięte złożyły się na zwycięstwo wybor­cze BBWR, który według oficjalnych danych uzyskał 46,8°/o głosów uznanych za ważne, co dało mu 55,6°/o mandatów, a zatem tak upragnioną absolutną większość. Zwycięstwo to nastąpiło kosztem lewicy, centrum i mniejszości narodowych, te bowiem ugrupowania uległy największym represjom wyborczym w formie unieważnienia ich list. W ten sposób obóz rządzący miał teraz całkowicie rozwiązane ręce w sprawowaniu władzy, likwidując na gruncie parlamentarnym usiłowania opozycji w kierunku pociągania rządu do odpowiedzialności politycznej i konsty­tucyjnej, zwłaszcza za przekroczenia budżetowe. Po zlikwidowaniu resztek parlamentaryzmu walka o swobody demokratyczne musiała się z natury rzeczy przenieść na innego typu płaszczyznę, obejmującą pozaparlamen­tarne sfery życia społecznego.

Terror wobec lewicy rewolucyjnej. KPP a Centrolew

Mówiąc o prześladowaniu sił opozycyjnych przez rząd, podkreślić jednak trzeba, że bez porównania ostrzejsze represje kierowała sanacja przeciw swym najzawziętszym przeciwnikom – KPP i związanym z nią organizacjom rewolucyjnym. W ciągu 1930 r. pod zarzutem działalności komunistycznej aresztowano 3775 osób. W latach następnych liczby te miały jeszcze bardziej wzrosnąć. Pogorszono reżim więzienny, a w śledz­twie stosowano barbarzyńskie metody przesłuchiwania podejrzanych. W Janowie Lubelskim zakatowano na śmierć 7 więźniów politycznych, w Grodnie podczas głodówki zamordowano 3 komunistów. Przypadki masakrowania więźniów miały miejsce w całym szeregu innych miejsco­wości.

W lutym 1931 r. policja wkroczyła na salę obrad odbywającego się w Łodzi II Kongresu PPS-Lewicy i aresztowała około 350 jego uczestni­ków, po czym nastąpiło rozwiązanie tej organizacji. Podobny los spotkał kontynuatorkę NPCh – Zjednoczenie Lewicy Chłopskiej „Samopomoc”, ściśle współpracujące z KPP, popularne szczególnie na wsi kieleckiej i lubelskiej. Zdelegalizowane i rozbite zostały również – ukraińska ma­sowa organizacja Sel-Rob i białoruski rewolucyjny klub „Zmahannie” oraz związane z nimi organizacje społeczno-polityczne.

W wyborach sejmowych 1930 r. listy komunistyczne, przeciwko któ­rym zastosowano najostrzejsze represje, wykazały spadek głosów w po­równaniu z 1928 r. Według oficjalnych danych oddano na nie ogółem 232 tys. głosów a wraz ze Zjednoczeniem Lewicy Chłopskiej „Samopo­moc” – 255 tys. Komuniści uzyskali 5 mandatów poselskich, w tym jeden z „Samopomocy”. Dane te nie ilustrują jednak w całości rzeczy­wistych wpływów KPP, gdyż większość list komunistycznych została unieważniona a wobec pozostałych zastosowano różnego rodzaju szykany i fałszerstwa wyborcze.

Dokonując oceny wyborów „brzeskich”, kierownictwo KPP podkreślało ofiarność i bohaterstwo szerokich rzesz partyjnych i bezpartyjnych działaczy, którzy mimo terroru władz sanacyjnych walczyli o zwycięstwo programu socjalizmu. Komuniści poddawali słusznej krytyce chwiejność i niekonsekwencję w działalności Centrolewu. Dyktatorskie formy rzą­dzenia sanacji KPP uznawała za faszystowskie. Jednocześnie ponieważ przywódcy Centrolewu nie wysuwali programu przekształcenia ustroju kapitalistycznego w socjalistyczny i zajmowali antyrewolucyjną posta­wę, partia zarzucała legalnej opozycji, że znajduje się w jednym obozie społecznym z sanacją i jedynie szermuje frazeologią socjalistyczną i de­mokratyczną stanowiąc w istocie rzeczy zakamuflowany kierunek faszy­stowski – „socjalfaszyzm” i „ludofaszyzm”. Podobnie KPP oceniała inne stronnictwa i ugrupowania ludowe i centrpwo-lewicowe.

Zaostrzenie represji wobec ludności ukraińskiej i białoruskiej

Niezależnie od akcji przeciwko ruchowi rewolucyjnemu i przeciwko opozycji o charakterze legalistycznym rząd wzmógł w ciągu 1930 r. re­presje wobec słowiańskich mniejszości narodowych – Ukraińców i Bia­łorusinów. Bezpośrednią przyczyną wzmożenia represji wobec tych obu grup narodowych była działalność sabotażowo-terrorystyczna nacjona­listycznej Ukraińskiej Organizacji Wojskowej, która m. in. wyrażała się w podpalaniu budynków folwarcznych polskich obszarników na ziemiach zabużańskich. Władze sanacyjne wykorzystały tę działalność grup terro­rystycznych jako pretekst do przeprowadzenia „pacyfikacji” na podsta­wie kryterium odpowiedzialności zbiorowej. Po prostu zrezygnowano z szukania bezpośrednich sprawców działalności sabotażowej, zorganizo­wano natomiast ekspedycje policyjno-wojskowe, które udawały się do poszczególnych miejscowości, nawet i do takich, gdzie nie było aktów sabotażu, i przeprowadzano masowe, brutalne represje bez jakiegokolwiek śledztwa.

Ekspedycje takie przybywały do wsi, zdzierały szyldy i demolowały wnętrza ukraińskich organizacji społecznych i kulturalnych, czytelń, bi­bliotek, sklepów i spółdzielni, niszczyły i rozbijały portrety i posągi patriotów ukraińskich, naigrawając się przy tym z uczuć narodowych miejscowej ludności. W trakcie przeprowadzanych rewizji często demo­lowano sprzęt domowy, wybijano szyby, mieszano różne rodzaje zboża itp. Nierzadkie były przypadki gwałtów dokonywanych na kobietach wiej­skich. W wielu wsiach oddziały „pacyfikacyjne” nakładały na ludność kontrybucje zbiorowe w pieniądzu i w naturze, wykonywały egzekucje w postaci wymierzania okrutnych kar chłosty.

W tego typu atmosferze zmuszano w niektórych wsiach rady gminne do podejmowania uchwał, że likwidują wszelkie instytucje i stowarzy­szenia ukraińskie na terenie swych gmin i będą głosować na listę rzą­dową. „Pacyfikacje” były zatem równocześnie aktem terroru, zmierza­jącym do przysporzenia korzyści wyborczych obozowi rządzącemu.

Jednocześnie wzmożone akcję zamykania szkół ukraińskich i biało­ruskich, wydając surowe wyroki na działaczy politycznych i kultural­nych, reprezentujących obie te narodowości. Rzecz znamienna, że poli­tyka taka stosowana była przez obóz piłsudczykowski, który w począt­kach II Rzeczypospolitej głosił program federacyjny i propagował hasło porozumienia z Ukraińcami i Białorusinami. Było to jednak – jak się okazało – hasło przebrzmiałe, pozostające w sprzeczności z praktykami politycznymi obozu sanacyjnego w dobie rządów pomajowych.

Początki kryzysu ekonomicznego

Konflikty o charakterze wewnątrzpolitycznym, wypełniające począt­kowe lata rządów sanacji, przesłaniały pozornie zjawiska natury gospo­darczej, które miały jednak w efekcie przysporzyć sferom rządzącym znacznie więcej trudności aniżeli walka z reliktami parlamentaryzmu. Z początkiem 1929 r. cały świat kapitalistyczny, w tym oczywiście także Polska, stawał w obliczu zagadnień wielkiej wagi. Wiele czynników wska­zywało na to, że kończy się okres dobrej koniunktury gospodarczej, która rządom pomajowyrn w znacznej mierze ułatwiała sprawowanie władzy. Początki recesji, mającej się przekształcić w najgroźniejszy i największy kryzys ekonomiczny w dotychczasowej historii systemu kapitalistycznego, wystąpiły już w drugiej połowie 1928 r., choć w zasadzie rok ten zaliczyć jeszcze można do okresu pomyślnej koniunktury. Świadczyć o tym może stosunkowo niewielka przeciętna bezrobotnych w Polsce wynosząca w cią­gu 1928 r. około 130 tys. osób.

Z początkiem roku następnego ówczesny premier Bartel w swym wystąpieniu w Sejmie posłużył się szeregiem plansz i wykresów, mają­cych posłom wykazać ożywienie życia gospodarczego i wzrost produkcji. Początkowe miesiące tegoż roku były jeszcze istotnie pomyślne, od marca jednak zaczęło się pogorszenie sytuacji, które z każdym tygodniem prze­kształcało się w poważne przesilenie gospodarcze, towarzyszące ogólno­światowej depresji, która nie dotknęła jedynie państwa socjalistyczne­go – Związku Radzieckiego.

Pod koniec 1929 r. było rzeczą jasną, że depresja przekształciła się w kryzys i to bardzo głęboki. W Stanach Zjednoczonych już latem i wczesną jesienią dawał się dostrzec stopniowy spadek kursów papierów wartościowych, ale nie pociągnął on za sobą poważniejszych następstw. Jednakże wtorek 29 października przeszedł do dziejów kapitalizmu jako najczarniejszy dzień wskutek pojawienia się na rynku kilkudziesięciu milionów akcji i obligacji, które nie znalazły nabywców. Nastąpił wówczas w ciągu najbliższych dni gigantyczny krach na giełdzie nowojorskiej, który pociągnął za sobą panikę na innych giełdach i zapoczątkował okres wielkiego kryzysu.

Kryzys ów obejmował w zasadzie, w skali międzynarodowej lata 1929 -1933 osiągając swoje dno w roku 1932 i przechodząc z kolei w fazę depresji (rok 1933) a potem ożywienia. Jednakowoż w Polsce, na podo­bieństwo innych krajów o strukturze bardziej zacofanej – rolniczo-przemysłowej, kryzys trwał dłużej – aż do 1935 r. Zjawisko to wynikało w naszym kraju ze stale pogarszającej się sytuacji rolnictwa, które w po­czątkach lat trzydziestych dawało środki utrzymania dla ponad 60°/o ludności, podczas gdy przemysł i handel tylko 20°/o mieszkańców. Tego typu struktura społeczna, łącznie z przeludnieniem agrarnym i zależno­ścią ekonomiki polskiej od kapitału zagranicznego, powodowały również, że recesja wystąpiła w Polsce wcześniej i silniej niż w innych krajach.

Spadek cen artykułów rolnych w skali światowej prowadził do spadku opłacalności gospodarki rolnej i do zmniejszenia się dochodów ludności chłopskiej. Kurczyła się siła nabywcza wsi, co ograniczało chłonność rynku wewnętrznego i powodowało spadek popytu na produkty prze­mysłowe. Wywoływało to prawie automatycznie konieczność ogranicza­nia produkcji przemysłowej, zamykania fabryk i zwalniania robotników. Z kolei pogłębiająca się pauperyzacja szerokich mas robotniczych jeszcze bardziej zawężała rynek zbytu artykułów rolnych. Wytwarzało się w ten sposób błędne koło gospodarki kapitalistycznej. Przedstawiało się ono tak, że z jednej strony znajdowało się w obrocie handlowym za dużo towarów w porównaniu z możliwościami nabywczymi społeczeństwa, z drugiej warunki bytowe ludności ulegały katastrofalnemu pogorszeniu, ponieważ nie była ona w stanie nabywać produktów wytworzonych przez przemysł i rolnictwo we względnym nadmiarze.

Spadek cen produktów zbożowych, który występował jako zjawisko ogólnoświatowe, przybrał w Polsce większe rozmiary niż w innych kra­jach, co było spowodowane niskim poziomem agrotechnicznym rolnictwa polskiego i jego słabością finansową, wreszcie wadliwą strukturą agrarną.

Kryzys przemysłowy przybierał u nas szczególnie ostre, drastyczne formy. Jeśli produkcja państw europejskich (bez Związku Radzieckiego) zmniejszyła się w 1932 r. w porównaniu z 1928 r. średnio o 27%, to w Polsce aż o 46%. Szczególnie katastrofalnie spadała w naszym kraju produkcja węgla (z 48 min 600 tys. ton do 28 min 800 tys. ton), stali (z l min 400 tys. ton do 560 tys. ton) i wyrobów walcowanych (z l min do 404 tys. ton). Było to zjawisko groźne, gdy zważymy, że te gałęzie produkcji decydowały o potencjale gospodarczym kraju.

Spadek wytwórczości był następstwem bardzo znacznego zmniejszenia popytu ludności. Tak np. zużycie węgla obniżyło się z 726 kg na l miesz­kańca w 1929 r. do 378 kg w 1932 r., tj. prawie o połowę. Jeszcze bardziej spadło zużycie żelaza, bo z 22,8 do 6,2 kg, cukru o 28% itd. Spadek ten znacznie ostrzej wystąpił w województwach wschodnich, gdzie stopa ży­cia tamtejszej ludności obniżyła się bardziej niż w Polsce centralnej i zachodniej. W ślad za tymi zjawiskami, na skutek nieinwestowania nowych urządzeń na miejsce zużytych, kurczyła się zdolność produkcyjna przemysłu, która zmalała o ponad 9%, gdy równocześnie ludność Polski wzrosła o 3 miliony osób.

Przedsiębiorcy stosowali najrozmaitsze sposoby, ażeby zneutralizować zmniejszanie się ich dochodów wskutek ograniczenia produkcji. Organi­zowali więc m. in. częściej niż w okresie przedkryzysowym różnego typu porozumienia o charakterze monopolistycznym, jak – w warunkach pol­skich przede wszystkim kartele, które obejmowały w latach trzydzie­stych ok. 30 – 40°/o całej produkcji przemysłowej, w tym jednak prawie wszystkich kluczowych artykułów przemysłowych.

Zasadniczym celem karteli było zapewnienie ich udziałowcom jak naj­większych zysków, co osiągano poprzez dalsze ograniczanie produkcji i koncentrowanie jej w zakładach wytwarzających najtaniej przy jedno­czesnej sprzedaży według kalkulacji przyjętej dla zakładów produkują­cych najdrożej. Pozostałe zakłady zamykano, przy czym ich właściciele otrzymywali za to tzw. postojowe, czyli opłatę za zaniechanie produkcji, co umożliwiało podbijanie cen na wyroby innych fabryk tej samej branży. Typowym przykładem był pod tym względem cement, którego cena w okresie istnienia kartelu cementowego wynosiła od 64 do 74 zł za tonę, natomiast po przymusowym rozwiązaniu tego kartelu w 1934 r. syste­matycznie spadała, początkowo do 40 zł, potem do 24 zł a pod koniec tegoż roku do 12,5 zł. Wzrastała także – wskutek polityki karteli – cena węgla mimo znacznego spadku zapotrzebowania, cena cukru i ca­łego szeregu innych artykułów. Jeśli idzie o cukier, to doszło w przy­padku tego artykułu do swoistego rodzaju osobliwości. Jego cena na rynku krajowym wzrosła ze 135 do 141 za l q, gdy w transakcjach eksportowych obniżyła się z 53,8 do 17,3 zł za l q. Była to polityka fawo­ryzowania eksportu kosztem spożycia we własnym kraju.

Ogólnie biorąc towary skartelizowane lub pochodzące ze skartelizowanych surowców i półfabrykatów były znacznie droższe od innych towarów, zwłaszcza od produktów rolniczych. Towary te zatem w coraz mniejszym stopniu były dostępne dla uboższych nabywców i zalegały magazyny, co z kolei pociągało za sobą dalsze ograniczanie produkcji i redukcję załóg. Oczywiście wzrost bezrobocia wywoływał w kon­sekwencji dalsze zawężanie się rynku na różnego rodzaju produkty. W ten sposób zamykało się błędne koło gospodarki kapitalistycznej, tym bardziej, że w okresie kryzysu ulegała zostrzeniu walka konkurencyjna, pociągająca za sobą liczne bankructwa przedsiębiorstw słabszych finan­sowo. Liczba ich w Polsce zmniejszyła się w latach 1930-1933 z 12712 do 9639.

Jednocześnie kapitaliści obniżali płace robotników, starając się także tą drogą obniżyć koszty produkcji. W konsekwencji kryzys przemysłowy pociągnął za sobą ogromne pogorszenie się sytuacji klasy robotniczej. Czynnikiem, który najdotkliwiej odczuwały szerokie masy – był ka­tastrofalny wzrost bezrobocia. Był to czynnik, umożliwiający przedsię­biorcom systematyczne pogarszanie warunków pracy i płacy w okresie postępującego szybko wzrostu rezerwowej armii pracy, gdy na każde zwolnione miejsce w produkcji zgłaszały się dziesiątki bezrobotnych. Ogólna liczba zatrudnionych w przemyśle górniczo-hutniczym oraz wiel­kim i średnim przemyśle przetwórczym spadła w latach 1929 -1933 z 840 tys. do 531 tys. tj. o 37% (w Niemczech o 28°/o, w Czechosłowacji o 24°/o, we Włoszech o 22%, w Anglii o 6%, w Stanach Zjednoczonych o 35%). Jednocześnie liczba oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła ze 126 tys. do 343 tys. Dane te dotyczą jednak tylko robotników przemysłowych, gdy tymczasem bezrobocie wzrastało także wśród rze­mieślników, chałupników, pracowników handlu, rolnictwa, wreszcie róż­nej kategorii urzędników. W świetle Narodowego Spisu Powszechnego było w Polsce w 1931 r. ok. 681 tys. bezrobotnych, bez uwzględnienia członków ich rodzin. Wzrastało także tzw. częściowe bezrobocie, polega­jące na wydatnym skracaniu czasu pracy z równie wydatnym obniża­niem zarobków.

Problem bezrobocia, co trzeba szczególnie podkreślić, był zasadniczą bolączką w okresie kryzysu. Położenie bezrobotnych było bardzo często tragiczne, ponieważ tylko niewielka ich część miała szansę znalezienia jakiejkolwiek pracy. Liczba bezrobotnych otrzymujących zasiłki wynosiła w 1931 r. mniej niż połowę urzędowo zarejestrowanych jako pozbawio­nych pracy. Pozostali zdani byli na nędzną wegetację, którą w nieznacz­nym tylko stopniu łagodziła pomoc społeczna i podejmowane przez nich zajęcia dorywcze. Skutki bezrobocia odczuwali także robotnicy stale zatrudnieni z uwagi na spadek liczby osób w rodzinach pracujących zawodowo, których należało wspomagać lub utrzymywać a także wsku­tek wzrostu ponoszonych przez nich obciążeń podatkowych, wreszcie wskutek spadku dochodów realnych. Spadek rzeczywistej wartości wy­nagrodzeń nie był co prawda tak wydatny jak nominalnych, z uwagi na znaczną obniżkę cen artykułów żywnościowych, niemniej jednak mimo wszystko dotkliwy, bo wynoszący w latach 1923 – 1933 ok. 1/3 zarobków.

Spadek rzeczywistych dochodów i bezrobocie nie uchwycone oficjalną statystyką objęły również w bardzo znacznym stopniu rzemiosło i drobny handel, sięgając w poszczególnych branżach od 25% do 80% ogółu za­trudnionych. Kryzys odbijał się również na transporcie kolejowym, który na bliższych odległościach był zastępowany przez tańszy transport konny.

Inaczej objawiał się kryzys w rolnictwie, gdzie w zasadzie globalna produkcja uległa nieznacznemu tylko zmniejszeniu, spowodowanemu ograniczeniem zużycia nawozów sztucznych. Gwałtownie natomiast spa­dały ceny artykułów rolnych, jak np. pszenicy z 47,4 zł za l q w 1928 r. do 16,1 zł w 1935 r., tj. o 66%, żyta z 40,9 zł do 13,3 zł, żywca wołowego z 139,3 zł do 59,7 zł, wieprzowego z 212,3 zł do 77,1 zł itd.

Ceny produktów rolnych spadły więc w owym okresie trzykrotnie, gdy tymczasem podatki, a zwłaszcza największy z nich – podatek grun­towy, utrzymywały się prawie na niezmiennym poziomie. Ażeby je po­kryć, wieś musiała więc sprzedać trzykrotnie więcej swych produktów. W tej sytuacji sprzedaż nadwyżki towarowej nie wystarczała na pokry­cie zobowiązań finansowych, toteż chłop musiał nadto zbywać również część produktów niezbędnych do utrzymywania swojej rodziny i inwen­tarza żywego. Była to tzw. głodowa podaż artykułów rolnych, powodująca dalszy spadek ich cen i pogrążająca wieś polską w nie notowaną od lat nędzę i regres gospodarczy.

Ponieważ ceny artykułów rolnych spadały w stopniu o wiele więk­szym niż ceny artykułów przemysłowych, występowało więc zjawisko zwane rozwarciem nożyc cen, co dodatkowo pogarszało sytuację wsi. Tak np. jeśli w 1928 r. nabycie pługa wymagało sprzedaży l q żyta, to w 1935 r. prawie 3 q. Skoro chłopi musieli coraz większą część swych dochodów przeznaczać na spłaty podatków i różnego typu zobowiązań finansowych, nie mogli, rzecz jasna, w tym stopniu jak dawniej inwesto­wać w gospodarkę rolną. W rezultacie katastrofalnie spadała ilość zaku­pionych przez wieś narzędzi rolniczych i nawozów sztucznych a także artykułów pierwszej potrzeby. Działo się tak zwłaszcza we wschodnich województwach, gdzie gotowano ziemniaki kilkakrotnie w tej samej osolonej wodzie, dzielono zapałki i obywano się bez światła. W niektórych okolicach kraju wieś prawie zupełnie zaniechała zakupów odzieży i obu­wia, przechodząc na własną produkcję chałupniczą.

Spadek dochodowości i zubożenie wsi odbiły się na tempie parcelacji ziemi obszarniczej. Podczas gdy w 1929 r. rozparcelowano 164 500 ha, to w 1934 r. już tylko 56500 ha. Reforma rolna w ten sposób utknęła w martwym punkcie.

Rzecz jasna, że choć kryzys dotknął całą wieś, to jednak najmocniej odbił się na gospodarstwach małych, najsłabszych ekonomicznie, zazwy­czaj najbardziej zadłużonych i najbardziej narażonych na wyzysk lichwia­rzy i pośredników. W gospodarstwach obszarniczych i kapitalistycznych kryzys prowadził do zmniejszenia zysków lub w najgorszym przypadku do zmniejszenia substancji majątkowej, u chłopów małorolnych i średnio­rolnych natomiast bardzo liczne były przypadki pogrążenia ich właści­cieli w nędzę i głód, będące najbardziej charakterystycznym symptomem położenia biedoty wiejskiej w dobie kryzysu.