XIV. SYTUACJA MIĘDZYNARODOWA POLSKI PRZED ROKIEM 1939

Przewrót hitlerowski w Niemczech w opinii społeczeństwa i rządu polskiego

Objęcie władzy przez Hitlera w Niemczech, rzucające ponury cień na stosunki polityczne w całej Europie, wywołało poważny wstrząs w pol­skiej opinii publicznej, przede wszystkim jednak w kręgach lewicy. Par­tie działające w ruchu robotniczym – KPP i PPS – pierwsze zaczęły organizować masówki i wiece protestacyjne przeciwko wzmagającej się fali terroru ze strony hitlerowców. W 'miarę jego narastania z równoczes­nym przyśpieszeniem tempa zbrojeń III Rzeszy, zapowiadającej rychłą rewizję granic drogą przemocy, powstawało coraz większe zaniepokojenie w przytłaczającej większości narodu, zwłaszcza że już w lutym 1933 r. Hitler zaznaczył w wywiadzie udzielonym angielskiemu pismu „Sunday Express”, że „korytarz polski musi być zwrócony Niemcom” i że sprawa ta musi być rozwiązana „w niedługim czasie”. Zaczęły się równocześnie mnożyć antypolskie prowokacje w Gdańsku, a prasa hitlerowska usta­wicznie atakowała wszystko, co polskie.

Pociągnięcia te budziły poważne zaniepokojenie polskiej opinii publicz­nej. W całym kraju odbywały się wiosną 1933 r. liczne manifestacje, wy­mierzone przeciwko zaborczym planom hitlerowskich Niemiec. Także rząd sanacyjny początkowo ostro protestował przeciwko agresywnym. poczy­naniom Hitlera, interweniując na drodze dyplomatycznej w związku z je­go wywiadem w sprawie „korytarza” i manifestacyjnie wzmacniając załogę polską na Westerplatte. Taki sam ostrzegawczy charakter pod adresem Niemiec miało pewne zbliżenie Polski do Związku Radzieckiego. Był to jednak w gruncie rzeczy tylko manewr taktyczny. Ówczesne koła rządzące nie miały zamiaru traktować bardziej serio ko­operacji polsko-radzieckiej, mimo sugestii w tym kierunku ze strony Związku Radzieckiego. To nastawienie rządu sanacyjnego wypływało z dość dwoistego jego stosunku do hitleryzmu. Jeśli z jednej strony rząd ów obawiał się agresywności Hitlera w stosunkach międzynarodowych, to z drugiej strony witano przychylnie jego poczynania o charakterze antykomunistycznym. Zarówno Piłsudski, jak Beck sądzili, że zaostrzone stosunki niemiecko-radzieckie stworzą dla Polski dogodną sytuację dla balansowania między tymi państwami. Tym też należy tłumaczyć podpi­sanie paktu o nieagresji z Niemcami w 1934 r. a odrzucenie proponowa­nego Polsce przez Francję i Związek Radziecki tzw. paktu wschodniego, mającego zagwarantować nienaruszalność granic wszystkich państw Europy wschodniej i środkowej.

W następnych latach rząd polski milcząco akceptował politykę ustępstw wobec agresywnych posunięć Niemiec, którą stosowały Francja i Anglia. Tak więc Polska nie wypowiadała się bardziej zdecydowanie ani przeciwko wprowadzeniu w Niemczech powszechnej służby wojsko­wej, ani przeciwko remilitaryzacji Nadrenii, natomiast wobec najazdu Włoch na Abisynię zajęła postawę raczej przychylną.

Społeczeństwo polskie wobec wydarzeń międzynarodowych w 1936

W miesiącach letnich 1936 r. uwaga społeczeństwa polskiego skierowa­ła się ponownie w stronę Gdańska, gdzie opanowany przez hitlerowców Senat zniósł obowiązującą konstytucję i ustanowił podobnego typu, jak w Niemczech, reżim terrorystyczny. Na terenie Wolnego Miasta policja polityczna – Gestapo – przeprowadziła masowe aresztowania wśród ko­munistów, socjalistów i działaczy demokratycznej opozycji, a jednocześ­nie wzmogły się prześladowania polskiej mniejszości.

Wydarzenia te poważnie wzburzyły polską opinię publiczną, zwłaszcza zaś siły lewicowe i demokratyczne. Powszechnie obawiano się, że poczyna­nia władz gdańskich stanowią zapowiedź realizacji dalszych, jeszcze bardziej agresywnych niemieckich planów, godzących w żywotne intere­sy i integralność terytorialną państwa polskiego. Zarówno prasa komuni­styczna, jak socjalistyczna i ludowcowa biły na alarm, domagając się zasadniczego zwrotu w polskiej polityce zagranicznej w duchu zdecydo­wanie antyniemieckim. KPP wyciągnęła stąd wniosek, że niepodległość Polski zapewnić może jedynie rząd demokratyczny, mający zaufanie mas ludowych a więc obalenie rządów sanacji staje się tym pilniejszą koniecz­nością.

Od chwili wybuchu hiszpańskiej wojny domowej (lipiec 1936 r.) sym­patie klasy robotniczej i przeważającej części społeczeństwa kierowały się ku prawowitemu rządowi republikańskiemu. W obronie tego rządu wystę­powali nie tylko komuniści i socjaliści, lecz także przedstawiciele lewicowego nurtu w ruchu ludowym i liczne grupy demokratycznej inteligencji. Kampanię na rzecz hiszpańskiej demokracji prowadziła z dużym rozma­chem PPS, KPP szła w tej sprawie znacznie dalej, nie poprzestając na akcji propagandowej, lecz – jako jedyna partia w Polsce – organizując rekrutację ochotników do hiszpańskiej armii republikańskiej.

Natomiast prasa prawicowa – zarówno rządowa, sanacyjna, jak i opozycyjno-endecka – sympatie swe kierowała ku rebeliantom spod znaku generała Franco. Oficjalnie rząd polski nie solidaryzował się z żadną ze stron walczących. Faktycznie przeważająca część obozu rządzącego, ze względów ideologicznych – nie ukrywała swej sympatii dla przeciwników rządu republikańskiego, choć z drugiej strony w kołach wojskowych wy­rażano obawy przed ewentualnością uchwycenia władzy w Hiszpanii przez reżim bliski faszyzmowi włoskiemu i niemieckiemu. Tym też – jak się zdaje – należy tłumaczyć potajemne dostawy broni dla armii republi­kańskiej przekazywane za pośrednictwem II Oddziału Sztabu Generalnego, któremu podlegał wywiad wojskowy.

Sytuacja międzynarodowa Polski w okresie aneksji Austrii i ugody monachijskiej

Sytuacja międzynarodowa była tym czynnikiem, który mimo niepowo­dzeń obozu rządzącego w próbach rozszerzenia bazy masowej, obiektyw­nie biorąc wpływał na umocnienie jego pozycji. Wynikało to stąd, że alar­mujący rozwój stosunków międzynarodowych koncentrował uwagę społeczeństwa na sprawach związanych bezpośrednio z dalszą egzystencją całego narodu i państwa polskiego.

W początkowych miesiącach 1938 r. agresywne dążenia Hitlera skiero­wały się przeciwko Austrii, która została ostatecznie w marcu tegoż roku anektowana przez Niemcy. Jest przy tym zjawiskiem symptomatycznym, że Beck, zapytany przez jednego z czołowych dygnitarzy hitlerowskich Hermanna Goringa o stanowisko, jakie rząd polski zamierza zająć w związku z niemieckimi planami wobec Austrii, odpowiedział, że Polska w odniesieniu do tego problemu nie ma „żadnych zainteresowań politycz­nych”. Była to polityka przyczyniająca się do umocnienia niemieckiego imperializmu i w dalszej, niezbyt zresztą odległej perspektywie obraca­jąca się przeciwko Polsce. Ówczesne sanacyjne kierownictwo sądziło jed­nak, że apetyty Hitlera będą w ten sposób zaspokojone i brało za dobrą monetę zapewnienia Niemiec, że nie mają one żadnych roszczeń w stosun­ku do państwa polskiego.

Tymczasem prasa rządowa zapewniała społeczeństwo o trwałości po­koju, atakując zarazem organa prasowe – już nie tylko lewicowe, ale w ogóle wszystkie krytykujące politykę zagraniczną rządu i trzeźwo oce­niające stosunki międzynarodowe – za rzekomy defetyzm i szerzenie paniki.

W atmosferze podniecenia i wzburzenia opinii publicznej, wywołanej aneksją Austrii, rząd sanacyjny wystąpił ze swej strony z 24-godzinnym ultimatum (17 III), mającym na celu zmuszenie Litwy do normalizacji stosunków z Polską, to znaczy do formalnego uznania istniejącej granicy polsko-litewskiej. Żądaniu temu towarzyszyła antylitewska kampania prasowa. Posunięcia, o których mowa, przyniosły wówczas Polsce wiele szkód na arenie międzynarodowej. Rządowi polskiemu zarzucano, że po­stępuje podobnie jak Niemcy, zajmując wobec małej i słabej Litwy postawę brutalną i agresywną. Ambasadorzy – angielski i francuski w War­szawie wzywali Becka do umiaru.

Rząd litewski wyraził jednak niezwłocznie zgodę na żądania polskie, zmierzające do nawiązania stosunków dyplomatycznych, komunikacyjnych i handlowych, po czym nastąpiła poprawa stosunków polsko-litewskich. Zjawisko to wynikało stąd, że istniały wówczas na Litwie koła, które pragnęły normalizacji stosunków z Polską, którym jednak trudno było dotąd przełamać we własnym obozie antypolskie nastroje.

Stronnictwa lewicowe zajmowały krytyczne stanowisko w stosunku do metody wymuszania ustępstw na Litwie w ultymatywnej formie, jednak socjaliści i ludowcy ostateczny rezultat konfliktu polsko-litewskiego uwa­żali za sukces polski. Jedyny zdecydowany sprzeciw wobec polityki rządu polskiego w tej sprawie wyrazili natomiast komuniści. Wskazywali oni jednocześnie na to, że sztucznie rozdęty konflikt z Litwą odwróci uwagę społeczeństwa od rzeczywistego zagrożenia Polski ze strony Niemiec na jej granicy zachodniej. KPP apelowała do PPS i SL o wspólną akcję na rzecz stworzenia „rządu ocalenia Polski”, który by dokonał radykalnego zwrotu nie tylko w polityce wewnętrznej o charakterze demokratycznym, ale i w polityce zagranicznej poprzez zbliżenie do Związku Radzieckiego.

Po aneksji Austrii kolejnym obiektem agresji niemieckiej stała się Czechosłowacja. Hitlerowska kampania przeciwko Republice Czechosło­wackiej przybrała szczególnie na sile wiosną i latem 1938 r. W Sudetach bojówki hitlerowskie urządzały nieustannie prowokacje i zamieszki w celu rozsadzenia Republiki od wewnątrz. Jednocześnie rząd III Rzeszy inspiro­wał separatystyczny ruch słowacki o charakterze klerykalno-faszystowskim.

Tymczasem mocarstwa zachodnie – Anglia i Francja – prowadziły w dalszym ciągu politykę ustępstw wobec żądań niemieckich, w której celował zwłaszcza premier brytyjski Chamberlain. Ta jego postawa nace­chowana była dość naiwną wiarą, że poprzez zaspokojenie apetytów agre­sora uda mu się uratować pokój, niezbędny dla utrzymania imperium bry­tyjskiego w jego obecnej postaci. Źródeł polityki ustępliwości (appeasmentu) i to za bardzo wysoką cenę, należy się zatem doszukiwać w przeko­naniu, że stare imperium, które doszło już do kresu swej ekspansji terytorialnej, może nie przetrwać większego kataklizmu wojennego, nawet w przypadku militarnej wygranej. Pacyfistycznie i ugodowo w stosunku do Hitlera nastawieni politycy brytyjscy sądzili po prostu, że Wielka Brytania nie ma na wojnie już nic do zyskania, a natomiast wiele do stracenia.

Chamberlain wywierał więc silny nacisk na rząd czechosłowacki, aże­by ten wyraził zgodę na zaspokojenie terytorialnych roszczeń III Rzeszy a zarazem starał się wpłynąć na Francję, przestrzegając ją przed zbyt stanowczą akcją dyplomatyczną w obronie Czechosłowacji. Zresztą także francuskie koła rządzące, reprezentujące podobny do brytyjskiego typ „sytego” imperializmu, nie były bynajmniej nastawione wojowniczo w sto­sunku do Hitlera. Rząd francuski poprzez oświadczenia premiera Daladiera głosił publicznie, że pozostanie wierny sojuszowi łączącemu go z Cze­chosłowacją, ale jednocześnie nie wykluczał możliwości kompromisu za cenę pewnych koncesji rządu czechosłowackiego. Natomiast ZSRR wy­stępował zdecydowanie w obronie niepodległości Czechosłowacji i jako jej sojusznik zabiegał o stworzenie wspólnego frontu radziecko-brytyjsko-francuskiego, który mógłby stać się skuteczną zaporą dla dalszych agresywnych działań Hitlera. Rząd radziecki wychodził przy tym z założenia, że postawa kapitulancka wobec III Rzeszy bynajmniej nie przysłuży się sprawie ratowania pokoju, ale będzie zachętą dla dalszej niemieckiej eks­pansji, przybliżając tym samym niebezpieczeństwo wybuchu wojny świa­towej.

Trudne położenie międzynarodowe Czechosłowacji pogarszał fakt, że i stosunki polsko-czechosłowackie układały się nieprzyjaźnie. W latach poprzednich nie był pod tym względem bez winy rząd czechosłowacki a zwłaszcza minister spraw zagranicznych i późniejszy prezydent tego państwa Edward Beneš. Inspirował on między innymi zbrojny najazd na Śląsk Cieszyński w 1919 r. W latach późniejszych zajmował także wo­bec Polski postawę nieprzyjazną i nie chciał z nią wchodzić w bliższe kontakty sojusznicze, uważając, że to przede wszystkim państwo polskie, a nie Czechosłowacja, będzie jedynym obiektem agresji niemieckiej.

Była to ślepota polityczna, ale taka sama ślepota cechowała posunięcia Becka, który z kolei uważał, że Hitler zadowoli się rozbiorem Czechosło­wacji, pozostawiając potem Polskę w spokoju. Beck był nadto przekona­ny, że w przypadku rozbioru Republiki Czechosłowackiej uda się Polsce z jednej strony przyłączyć Śląsk Zaolziański, gdzie znajdowały się znacz­ne skupiska ludności polskiej, z drugiej zaś – po oderwaniu się Słowacji, jako pseudoniepodległego państewka, roztoczyć nad nią rodzaj wyłącz­nego polskiego protektoratu.

Stąd więc zaraz po aneksji Austrii prasa sanacyjna rozpoczęła gwał­towną kampanię antyczeską, która miała na celu wyolbrzymić problem ludności polskiej, osiadłej na Zaolziu. W toku tej kampanii, o posmaku wyraźnie szowinistycznym, szkalowano nie tylko czeskie sfery rządzące, ale cały naród czeski, zarówno jego przeszłość, jak i teraźniejszy liberalny ustrój Czechosłowacji, jako stwarzający dogodny azyl dla międzynarodo­wego komunizmu itp.

Tymczasem cała opozycja, począwszy od centrowego Stronnictwa Pra­cy (SP), następnie takie stronnictwa, jak SL, PPS i skończywszy na komu­nistach – a więc wszystkie ugrupowania demokratyczne protestowały przeciwko antyczeskiej polityce rządu sanacyjnego. Prasa tych stronnictw przestrzegała obóz rządzący przed groźnymi dla Polski konsekwencjami, jakie by za sobą pociągnęło zaspokojenie terytorialnych roszczeń Hitlera, a jednocześnie krytykowała Francję i Anglię za ich dążenie do pójścia na ugodę w sprawie Sudetów. Najbardziej bezkompromisowe stanowisko w tej sprawie zajmowała KPP, która jeszcze w ostatnich wydawanych przez siebie dokumentach (czerwiec 1938) ostro gromiła antyczeską polity­kę sanacji.

Napięcie w stosunkach międzynarodowych szczególnie wzrosło na je­sieni 1938 r. Hitler zaczął koncentrować swe wojska na sudeckiej granicy Czechosłowacji, na co Francja i Anglia odpowiedziały częściową mobili­zacją. Jak się jednak okazało, państwa te nie miały w rzeczywistości ocho­ty do zbrojnej obrony integralności terytorialnej Republiki Czechosło­wackiej. 29 września doszło w Monachium do konferencji czterech mo­carstw: Anglii, Francji, Niemiec i Włoch, na której państwa zachodnie wyraziły zgodę na oddanie Niemcom ziem sudeckich. Rząd Czechosłowa­cji uległ tej decyzji, w wyniku której wojska hitlerowskie l października zajęły Sudety.

Aneksja ta nie dość, że doprowadziła do włączenia w granice III Rze­szy 850 tys. Czechów, to oddawała nadto w ręce niemieckie potężny łań­cuch fortyfikacji na całym pograniczu sudeckim, a także bogaty i nowo­czesny sprzęt wojenny, pozbawiając w ten sposób szans obrony pozostałej, nie okupowanej części państwa czechosłowackiego. Zaznaczyć trzeba, że w okresie konferencji monachijskiej Związek Radziecki nie zawiódł, wyrażając gotowość wypełnienia swych zobowiązań sojuszniczych w sto­sunku do Czechosłowacji, jednakże jego interwencja zbrojna była uzależ­niona od wejścia w życie francusko-czeskiego układu sojuszniczego, prze­widującego natychmiastową interwencję wojsk francuskich. Kapitulacja monachijska, oznaczająca pogwałcenie przez Francję traktatu sojuszni­czego z Republiką Czechosłowacką, unieważniała wojskowe zobowiązania radzieckie, tym bardziej że sam rząd czeski skapitulował przed żądaniami Hitlera.

Układ w Monachium stanowił punkt szczytowy polityki ustępstw wo­bec niemieckiego imperializmu. Nadwerężył on w poważnym stopniu autorytet Francji i Anglii, stanowiąc zarazem zakończenie datującej się od traktatu wersalskiego ery blisko dwudziestoletniej hegemonii tych państw w stosunkach europejskich. Rządy 'tych państw próbowały uzasadnić swą postawę kapitulancką niedostatecznym swym przygotowaniem do wojny i przewagą militarną III Rzeszy, nie ulega jednak wątpliwości, że poten­cjał wojskowy państw zachodnich łącznie z Czechosłowacją znacznie w rzeczywistości przewyższał siły niemieckie.

Konsekwencje militarne i polityczne kapitulacji monachijskiej nie ka­zały na siebie długo czekać. W wielu państwach europejskich coraz moc­niej dochodziły do głosu prądy zdecydowanie reakcyjne, orientujące się na zbliżenie polityczne do państw osi – Niemiec i Włoch. Finansjera brytyjska i francuska żywiła jednak nadzieję, że dalsza ekspansja Hitlera skieruje się na wschód – przeciwko Związkowi Radzieckiemu – i że przyszły konflikt zbrojny obu tych państw doprowadzi do ich wzajemne­go wykrwawienia się i wydatnego osłabienia. Francja i Anglia sądziły, że w ten sposób odzyskają utracony układem monachijskim autorytet i przewagę polityczną w Europie.

Dla Polski układ ów stanowił alarmujące ostrzeżenie przed kontynuo­waniem w polityce zagranicznej kursu wytyczonego przez Becka. Tym­czasem rząd polski w przeddzień wkroczenia wojsk niemieckich do Sude­tów wystosował do rządu czechosłowackiego 24-godzinne ultimatum, a na­stępnie wojska polskie wkroczyły na Zaolzie, współuczestnicząc w ten sposób w rozbiorze Republiki. Agresja ta, skierowana przeciwko południowe­mu sąsiadowi, była aktem niebywałej krótkowzroczności politycznej. Faktycznie stanowiła ona zarówno militarne, jak i polityczne poparcie udzielone Hitlerowi. I tak już niełatwa sytuacja strategiczna II Rzeczypo­spolitej na jej zachodniej i północnej granicy – z uwagi na głęboko wci­nającą się w głąb państwa polskiego enklawę Prus Wschodnich i dwu­stronne obejmowanie Pomorza Gdańskiego przez terytorium niemieckie – pogarszała się w ten sposób jeszcze bardziej. Państwo polskie znalazło się jakby w rozwartych kleszczach, których prawe, południowe ramię było rezultatem zaboru Czechosłowacji.

Akcję antyczeską poparł obóz rządowy i jego organa prasowe. Nato­miast kierownictwa PPS, SL, SP oraz SN wypowiadały zastrzeżenia co do metod rozwiązywania sporu o Zaolzie, choć włączenie do Polski tej ziemi uważały jednak za uzasadnione. Grupy polskich komunistów (partia była już rozwiązana) piętnowały ostro i zdecydowanie wszelką zbrojną inter­wencję w sprawy czeskie, uważając ją za zdecydowanie szkodliwą dla Polski.

Dalszy przebieg wydarzeń na arenie międzynarodowej potwierdził trafność tej oceny. Wiosną 1939 r. Hitler otwarcie pogwałcił układ mo­nachijski. Groźbami i szantażem skłonił nowego prezydenta czechosło­wackiego Emila Hachę do kapitulacji przed niemieckim ultimatum i woj­ska hitlerowskie wkroczyły do Pragi (15 III). Na miejsce okrojonej przed kilkoma miesiącami Czechosłowacji powstał tzw. „Protektorat Czech i Moraw” oraz klerykalno-faszystowska Słowacja z księdzem Józefem Tiso jako głową tego państwa, wasalnego w stosunku do Niemiec. Dokonawszy ostatecznego unicestwienia Republiki Czechosłowackiej III Rze­sza kroczyła nadal drogą agresji. W kilka dni później wojska niemieckie zajęły Kłajpedę, stanowiącą autonomiczny obszar Litwy. Podobnie po­stępowały Włochy, zajmując 7 kwietnia Albanię. Fiasko polityki monachijskiej stało się teraz zupełnie oczywiste.

Ultymatywne żądania Hitlera wobec Polski

24 października 1938 r. hitlerowskie Niemcy wystąpiły z żądaniami w stosunku do Polski. III Rzesza domagała się między innymi zgody na anektowanie Wolnego Miasta Gdańska do Niemiec i oddania „korytarza przez korytarz”, tj. pasa przecinającego Pomorze Gdańskie z zachodu na wschód w celu zbudowania na jego terenie niemieckiej eksterytorial­nej autostrady i linii kolejowej rzekomo dla ułatwienia komunikacji z Prusami Wschodaimi. Faktycznie żądania te zmierzały do odcięcia Pol­ski od Bałtyku i do całkowitego jej uzależnienia gospodarczego i poli­tycznego od III Rzeszy. Wystąpienie to utrzymywał Beck w tajemnicy w nadziei, że uda mu się skłonić Hitlera do zrezygnowania z antypol­skich zamierzeń. W grudniu 1938 r. Niemcy ponowiły żądania, domagając się wyraźniej niż kiedykolwiek włączenia się Polski do wyprawy na ZSRR (w ramach tzw. paktu antykominternowskiego zawartego w 1936 r. między Niemcami a Japonią, do którego następnie przystąpiły Włochy). Z końcem stycznia 1939 r. hitlerowski minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop przybył do Warszawy, aby namówić Polskę do przyjęcia żądań Hitlera i wyrażenia zgody na rolę satelity Niemiec. Do­tychczasowy plan Hitlera przewidywał w pierwszej kolejności pobicie Francji i opanowanie zachodu, a dopiero potem zniszczenie Związku Radzieckiego, z pomocą uzależnionej od siebie Polski. Ribbentrop nie żądał udziału strony polskiej w ataku na Francję i Wielką Brytanię. W tej fazie wojny Polska miała pozostać neutralna, zabezpieczając III Rzeszę od wschodu, aby dopiero po zajęciu przez Niemców Paryża i Londynu uderzyć wspólnie z nimi na ZSRR. Stanowcze odrzucenie żądań niemieckich przez Warszawę skłoniło Hitlera do gruntownej zmia­ny powyższego planu. Postanowił naprzód skończyć z Polską, a dopiero potem uderzyć na państwa zachodnie.

Groźba objęcia przez Niemcy całkowitej hegemonii w Europie wzmo­gła w angielskich i francuskich kołach rządowych wpływy tych czyn­ników politycznych, które lękały się nadmiernego wzrostu potęgi III Rze­szy. Obawiano się, że Polska – w razie braku poparcia przez mocarstwa zachodnie – może w końcu skapitulować przed żądaniami niemieckimi, co skierowałoby agresję hitlerowską w ich kierunku. 31 marca rząd angielski zagwarantował zatem nienaruszalność terytorium Polski (6 kwietnia w czasie wizyty Becka w Londynie zawarto układ gwaran­cyjny brytyjsko-polski). W ślad za Wielką Brytanią poszedł rząd fran­cuski, potwierdzając zarazem ważność sojuszu łączącego go z Polską.

Zwolennicy polityki monachijskiej nie dali wszakże mimo to za wy­graną, rozwijając – zwłaszcza we Francji – szeroką kampanię pod hasłami: „Nie chcemy umierać za Gdańsk”. Mieli oni sporo zwolenników w kołach rządzących i w wielu partiach politycznych, rozwijając pod pozorem troski o pokój demagogiczną kampanię na rzecz nowych ustępstw dla Hitlera. Beck widział ze swej strony w gwarancjach angielskich przede wszystkim czynnik mający wpłynąć otrzeźwiająco na Niemcy i umożliwić kontynuowanie polskiej polityki zagranicznej według dotychczasowych wzorów.

Tymczasem Hitler był zdecydowany doprowadzić rozgrywkę z Polską do końca, a brytyjskie gwarancje posłużyły mu za pretekst* do rozpętania gwałtownej kampanii antypolskiej, pełnej oszczerstw i pogróżek. 3 kwiet­nia zostały doręczone dowódcom poszczególnych rodzajów sił zbrojnych wytyczne do wykonania planu ,,Fall Weiss”, przewidującego napad na Polskę bez wypowiadania wojny i złamanie polskiego oporu przed ewen­tualnym rozpoczęciem działań wojennych innych państw. 28 kwietnia wypowiedział polsko-niemiecką deklarację o nieagresji.

Sytuacja geopolityczna Polski w przededniu wybuchu wojny

Wydarzenia te zdyskredytowały ostatecznie politykę zagraniczną obo­zu rządzącego. Polska miała przed sobą tylko alternatywę kapitulacji lub obrony kraju. W sytuacji, gdy kapitulację odrzucał cały naród – rząd nie mógł się wahać. W przemówieniu wygłoszonym 5 maja Beck odrzucił niemieckie ultimatum. Krok ten stanowił dla szefa polskiej dyplomacji konieczność polityczną, ale oznaczał dlań przekreślenie całej owej polityki balansu, polityki zachowywania jednakowego dystansu od Moskwy i Ber­lina. Obecnie dystans dzielący go od Berlina ogromnie się zwiększył i w konsekwencji istniała możliwość zbliżenia do Moskwy, jednakże za wszelką cenę unikał tego kroku. W odpowiedzi na kilkakrotne propozycje radzieckie ambasador polski w Moskwie Wacław Grzybowski oświadczył, że Polska nie uważa za możliwe zawrzeć paktu wzajemnej pomocy z ZSRR, nie godzi się również przyjąć jednostronnej gwarancji radzieckiej ani nawet gwarancji wzajemnej.

Tymczasem po zaborze Czechosłowacji rządy Wielkiej Brytanii i Francji zdecydowały się podjąć rozmowy z rządem radzieckim w spra­wie współpracy trzech mocarstw w wypadku jakiejkolwiek nowej agresji niemieckiej. Rokowania te okazały się żmudne i w ciągu wielu miesięcy nie przynosiły konkretnych rezultatów, państwa zachodnie traktowały je bowiem głównie jako manifestację, mającą skłonić Hitlera do ustępli­wości, m. in. w stosunku do Polski. Z początkiem sierpnia przybyły do Moskwy misje wojskowe – brytyjska i francuska, co zdawało się zapo­wiadać poważny krok naprzód na drodze do zawarcia aliansu wojskowego ze stroną radziecką. Rokowania o ów alians szły jednakże nadal opornie, co wypływało m. in. stąd, że zachodni kontrahenci próbowali narzucić Związkowi Radzieckiemu daleko idące zobowiązania w przypadku zaata­kowania Anglii i Francji bez równorzędnych zobowiązań tych państw w wypadku agresji na Wschodzie. Mocarstwa zachodnie zmierzały po prostu przez odpowiednie sprecyzowanie układu sojuszniczego do skie­rowania ataku niemieckiego na ZSRR lub graniczące z nim państwa bałtyckie, same zaś chciały w razie zaistnienia tej ewentualności pozo­stawić dla siebie możliwość mocno ograniczonego udziału w wojnie lub zachowania neutralności.

Postawa rządu polskiego była również jedną z przyczyn niepowodze­nia rokowań brytyjsko-francusko-radzieckich. W przypadku wybuchu wojny z Niemcami, jeśli pomoc radziecka miałaby być efektywna – Armia Czerwona musiałaby wkroczyć na polskie terytorium. Jednakże Beck odrzucił przyłączenie się do rokowań trzech mocarstw, zaś 18 sier­pnia oficjalnie powiadomił Anglię i Francję, że Polska w żadnym wy­padku nie przepuści wojsk radzieckich przez swe terytorium. Był to drugi z kolei – obok stanowiska w sprawie Czechosłowacji – poważny błąd szefa polskiego resortu spraw zagranicznych, który, być może, spowo­dował zaprzepaszczenie ostatniej szansy ratowania pokoju. Błąd ten wy­nikał z jego przekonania, że francusko-brytyjskie gwarancje stanowią czynnik wystarczający dla powstrzymania Niemiec przed agresją, gdy natomiast zawarcie sojuszu ze Związkiem Radzieckim tylko niepotrzebnie podrażni Hitlera. Niezależnie od tego polskie koła rządzące obawiały się, że obecność armii radzieckiej w Polsce może stanowić silny bodziec do wzmożenia aktywności czynników rewolucyjnych i do uzależnienia Polski od ZSRR.

Skoro mocarstwa zachodnie stosowały w toku rokowań ze Związkiem Radzieckim taktykę zmierzającą do odsunięcia od siebie ataku Niemiec poprzez próbę skierowania go na Wschód, rząd radziecki pragnąc uniknąć sytuacji, w której jako pierwszy po Polsce byłby wmanewrowany w woj­nę, podpisał w Moskwie 23 sierpnia układ o nieagresji z III Rzeszą wraz z tajnym protokołem (radzieccy historycy nie potwierdzają jego istnienia) przewidującym podział stref wpływów w przypadku «mian terytorialnych w Europie Środkowej i Wschodniej. Był to tzw. pakt Ribbentrop-Mołotow – od nazwisk kierowników resortów spraw zagranicznych obu państw.

Obok trudności osiągnięcia porozumienia z Anglią i Francją rząd ra­dziecki – podpisując ów pakt – miał wówczas także na uwadze grożący mu konflikt zbrojny z Japonią na Dalekim Wschodzie. Powyższy układ zmieniał sytuację polityczną o tyle, że kolejność obiektów agresji hitle­rowskiej musiała ulec zmianie – po zaatakowaniu Polski musiały stać się nimi Francja i Anglia, podczas gdy Związek Radziecki uzyskiwał możność wygrania na czasie i lepszego przygotowania się do spodziewanej wojny z Hitlerem. Ze swej strony Niemcy wystąpiły z inicjatywą zawar­cia układu, obawiając się prowadzenia wojny na dwa fronty i pragnąc zapewnić sobie neutralność radziecką.

W wyniku tych wydarzeń na arenie międzynarodowej Polska została zdana jedynie na własne siły i na brytyjsko-francuskie gwarancje, a więc na sojusz z tymi dwoma państwami, które – abstrahując od stopnia ich rzeczywistego zaangażowania w sprawy polskie – już choćby ze względu na samą odległość geograficzną miały bardzo ograniczone możliwości udzielenia bezpośredniej pomocy. Do powstania takiej właśnie konstelacji w niemałym stopniu przyczyniła się polityka obozu sanacyjnego w latach poprzednich prowadzona formalnie pod hasłem równowagi między Berli­nem a Moskwą, faktycznie jednak idąca Hitlerowi na rękę w jego agresywnych planach w stosunku do Austrii, a zwłaszcza Czechosłowacji, której istnienie było ważnym elementem europejskiej równowagi. Dla Polski zaś stanowiło cenną osłonę od południa w sensie strategicznym. Likwidacja tego państwa doprowadziła do ujęcia Polski w gigantyczne kleszcze, w wyniku obsadzenia południowej granicy kraju przez niemieckie siły zbrojne.