XVI. WALKA NARODU POLSKIEGO Z NAJAZDEM NIEMIEC HITLEROWSKICH W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ

Kampania wrześniowa

W drugiej połowie sierpnia 1939 r. przygotowania Niemiec hitlerowskich do ataku na Polskę zbliżyły się do końca. Hitler podjął początkowo decyzję rozpoczęcia działań wojennych o świcie w sobotę 26 sierpnia. Na odprawie wyższych dowódców wojskowych 22 tegoż miesiąca Hitler stwierdził, że konflikt z państwem polskim był wcześniej czy później nieunikniony, lecz są­dził dotąd, iż zanim to nastąpi, dojdzie wcześniej do rozprawy z państwami zachodnimi; skoro jednak plan ten zawiódł, i stało się jasne, że w razie kon­fliktu z Zachodem Polska zaatakuje Niemcy na ich wschodniej granicy, nale­ży przede wszystkim zniszczyć państwo polskie; zaznaczył przy tym, iż jest natomiast mało prawdopodobne, ażeby Anglia i Francja, mimo swych za­pewnień, przyszły z pomocą Polakom walczącym z Niemcami.

W piątek 25 sierpnia doszło jednak do podpisania polsko-brytyjskiego układu o obowiązku natychmiastowej pomocy wzajemnej w razie bezpośred­niego lub pośredniego zagrożenia niepodległości jednej ze stron. Pod wpły­wem tego ostatniego wydarzenia Hitler zdecydował się odwołać chwilowo termin agresji przesuwając termin jej rozpoczęcia. Strona niemiecka jeszcze raz próbowała za pośrednictwem Anglii skłonić Polskę w ultymatywnej for­mie do zgody na anektowanie Gdańska do Rzeszy oraz do przeprowadzenia plebiscytu na Pomorzu po uprzednim wycofaniu wojsk i policji polskiej z tego obszaru. Gdy to nie nastąpiło, 31 sierpnia po południu Hitler podpisał nowy, ściśle tajny rozkaz nakazujący wojskom niemieckim rozpoczęcie ataku na Polskę rankiem l września 1939 r.

Polski plan mobilizacyjny przewidywał wystawienie do wojny z Niemca­mi 30 dywizji piechoty pierwszej linii, 9 dywizji piechoty w rezerwie, 11 bry­gad kawalerii i 2 brygad pancerno-motorowych, a więc łącznie 52 wielkie jed­nostki. Formacje te obejmować miały l min 50 tys. ludzi w jednostkach fron­towych, 150 tys. w jednostkach odwodowych i 300 tys. w oddziałach obrony terytorialnej, tj. razem ok. półtora miliona żołnierzy. Rezerwuar ludnościowy państwa umożliwiał, co prawda, zmobilizowanie siły dwukrotnie większej, jednakże nie podołał temu jego stan finansowy. W rezultacie musiano odma­wiać przyjmowania do wojska licznie zgłaszających się ochotników. Roczny budżet państwa polskiego nie przekraczał w latach 1934-1939 su­my dwu i pół mld złotych, czyli około 500 min dolarów. W okresie tym Pol­ska mogła wydać na zbrojenia – mimo maksymalnego podwyższenia kwot na cele wojskowe – tylko około l mld 300 min dolarów, gdy w tym czasie Niemcy wydały na zbrojenia około 40 mld dolarów. Niewielką rolę odegrały dwie skromne pożyczki francuskie, udzielone Polsce w 1937 r. i wiosną 1939 r., wynoszące łącznie teoretycznie 150 min dolarów, oraz bardzo niewielka pożyczka angielska, również z wiosny 1939 r., tym bardziej że większość za­mówień wojskowych w oparciu o te pożyczki nie została zrealizowana z uwa­gi na krótki okres czasu, poprzedzający wybuch wojny. Tak samo nie zdoła­no już wydać zgodnie z przeznaczeniem kwot pieniężnych, uzyskanych w wy­niku rozpisania w czerwcu 1939 r. pożyczki wewnętrznej, która przyniosła około 400 min złotych, a więc ok. 80 min dolarów. Pożyczka ta stanowiła na­tomiast wyraz wielkiej ofiarności i patriotyzmu szerokich mas narodu.

W dodatku armia polska nie zdołała zakończyć powszechnej mobilizacji, którą zarządzono dopiero 31 sierpnia, ponieważ przeciwko wcześniejszemu jej ogłoszeniu protestowała dyplomacja angielska i francuska, wychodząc z założenia, że krok taki może w opinii światowej wywołać wrażenie, iż to właś­nie Polska jest stroną zaczepną, zmierzającą do wojny. Polska walczyła zatem siłami szacowanymi na ok. 1,2 min ludzi, wliczając w tę liczbę formacje rezer­wowe i terytorialne, z których zresztą faktycznie niejedna wzięła udział w walkach frontowych.

Polski plan obrony nasuwał wiele poważnych uwag krytycznych z czysto wojskowego punktu widzenia. Ugrupowanie kilku armii wysunięto możliwie blisko granicy przez co nadmiernie rozciągnięto i tak już zbytnio wydłużony – przy długości linii granicznej i niedostatecznej liczebności własnych sił zbrojnych – przyszły front działań wojennych. Podstawową wadą tego planu było zatem poszerzenie odcinków działania poszczególnych dywizji i ca­łych armii znacznie ponad dopuszczalną normę.

Z politycznego punktu widzenia taki plan był jednak do pewnego stopnia koniecznością. Chodziło po prostu o to, że w razie odsunięcia polskiego ugru­powania daleko od granicy i ukształtowania od razu ciasnego pierścienia obrony, wielce uzasadnionego wymogami operacyjnymi, Niemcy mogłyby prawie bez walki zająć najbogatsze polskie prowincje zachodnie: Pomorze, Poznańskie i Górny Śląsk, po czym zagarnąwszy te ziemie i zrealizowawszy w ten sposób jeden z zasadniczych celów swojej agresji, wystąpić zaraz potem z propozycjami pokojowymi na zasadzie istniejącego stanu faktycznego. Zna­jąc dotychczasowe ugodowe nastawienie Francji i Anglii w stosunku do Hit­lera i ich niechęć do prowadzenia wojny, istniała poważna obawa, że państwa zachodnie żądania te mogą akceptować. Usytuowanie ugrupowań obron­nych rozlokowanych półkolem wzdłuż zagrożonej granicy wyglądało licząc od północy ku południowi następująco: Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew” dowodzona przez gen. Czesława Młota-Fijałkowskiego oraz armia „Modlin” gen. Emila Przedrzymirskiego-Krukowicza, obie zwrócone ku Prusom Wschodnim, dalej armie „Pomorze” gen. Władysława Bortnowskiego i „Poznań” gen. Tadeusza Kutrzeby, następnie armia „Łódź” gen. Juliu­sza Rómmla i najsilniejsza ze wszystkich armia „Kraków” gen. Antoniego Szyllinga, broniąca linii na zachód od Poznania po Częstochowę, Śląsk i Pod­hale, wreszcie najsłabsza ze wszystkich armia „Karpaty” gen. Kazimierza Fabrycego stanowiąca osłonę południowej granicy. W razie odwrotu armia „Kraków” miała odgrywać rolę osi, wokół której w kierunku Wisły dokony­wałoby się przesuwanie odcinków pozostałych armii. Ostateczną główną linię obrony miał stanowić system rzek Narwi, Wisły i Dunajca.

Niemieckie siły lądowe, którymi dowodził gen. Walther von Brauchitsch. podzielono na dwie grupy armii (Heeresgruppe). Grupa Armii „Północ” (B) pod dowództwem gen. Fedora von Boćka (21 dywizji) miała uderzyć ze swoich dwu baz wyjściowych zlokalizowanych na południowym Pomorzu (4 armia) i w południowych Prusach (3 armia), po czym, po przecięciu polskiego „korytarza pomorskiego” u jego nasady i sforsowaniu Narwi, obejść od pół­nocnego wschodu polską linię obrony na Wiśle. Znacznie silniejsza Grupa Armii „Południe” (36 dywizji) dowodzona przez gen. Gerda von Rundstedta miała rozstrzygnąć o całej kampanii. Swoje główne ośrodki koncentracji mia­ła ona na Dolnym (8 armia) i Górnym Śląsku (10 armia), na terenie Bramy Morawskiej i w Karpatach Zachodnich (14 armia). Zadania tych formacji wojskowych były podzielone w ten sposób, że 8 armia skierowana była przeciwko Wielkopolsce i w pierwszej fazie kampanii miała ubezpieczać dzia­łanie głównej siły uderzeniowej – 10 armii atakującej ze Śląska wprost ku Warszawie i 14 armii, zmierzającej przez Górny Śląsk w kierunku na Kra­ków, Tarnów, Rzeszów i Lwów.

Wojska niemieckie miały nad siłami polskimi wyraźną przewagę liczebną i kolosalną przewagę techniczną. Obejmowały one ponad 1,6 min ludzi, sta­nowiących rdzeń i zasadniczą siłę ówczesnej armii niemieckiej. Szczególnie przygniatającą przewagą dysponowali Niemcy w broni pancernej i lotnictwie. Rzucili na Polskę około 3000 czołgów i kilkaset wozów pancernych, skoncen­trowanych w 6 dywizjach pancernych i 8 dywizjach zmotoryzowanych oraz szeregu samodzielnych oddziałów, towarzyszących niektórym dywizjom pie­choty. Polska mogła tym siłom przeciwstawić tylko około 100 lekkich czoł­gów i kilkaset tankietek. Po stronie niemieckiej zaangażowane były dwie floty powietrzne, liczące razem około 1000 bombowców i 1500 myśliwców, gdy tymczasem lotnictwo polskie posiadało zaledwie ok. 400 samolotów, zdat­nych do walki, a w dodatku przeważnie przestarzałych. Wyraźną kilkakrotną przewagę mieli również Niemcy w broni przeciwlotniczej i co najmniej dwu­krotną w artylerii ciężkiej i polowej. Niezależnie od tego przeciętne wyposaże­nie każdej niemieckiej dywizji piechoty, zwłaszcza w broń maszynową i przeciwpancerną, przewyższało tak znacznie wyposażenie dywizji polskiej, że siłę ognia polskiej jednostki szacowano jako mniejszą o ⅓, w zestawieniu z analogiczną jednostką niemiecką. Górowała wreszcie zdecydowanie armia niemiecka nad polską stopniem mechanizacji transportu, posiadając znacznie większą liczbę samochodów, zdolnych do szybkiego przerzucania jednostek wojskowych.

W wojnie z Polską na morzu użyli Niemcy zgrupowania marynarki wo­jennej, w skład którego wchodził pancernik, 9 niszczycieli, 13 stawiaczy min i liczne mniejsze jednostki. Po wyprawieniu na Atlantyk trzech niszczycieli dysponowali Polacy na Bałtyku jednym tylko niszczycielem, jednym stawiaczem min i 5 łodziami podwodnymi. Tonaż i siła ognia floty niemieckiej da­wały jej kilkunastokrotną przewagę nad polską, zwłaszcza że polskie okręty podwodne były nadto nieustannie nękane przez potężne lotnictwo nieprzyja­ciela.

Atak niemiecki nastąpił l września o godzinie 4.45 bez uprzedniego wy­powiedzenia wojny. Na Polskę runęły zmasowane niemieckie siły lądowe a równocześnie lotnictwo wroga przystąpiło do gwałtownych bombardowań polskich miast, węzłów kolejowych, obiektów, wojskowych i ośrodków kon­centracji wojskowych. Miażdżąca przewaga niemiecka na lądzie i w powie­trzu doprowadziła do rychłego rozstrzygnięcia bitwy granicznej na korzyść agresora. Osłaniająca Warszawę od północy armia „Modlin” już w pierw­szych dniach wojny poniosła ciężkie straty i zagrożona oskrzydleniem przez niemiecką dywizję pancerną zaczęła 4 września odwrót. Na Pomorzu oddzia­ły pancerne i zmotoryzowane nieprzyjaciela nacierające z zachodu połączyły się 3 września w rejonie Grudziądza z jego oddziałami maszerującymi z Prus Wschodnich. W rezultacie tej bitwy Niemcy zdołali zniszczyć lub wziąć do niewoli większość sił polskich zamkniętych w środkowej części Pomorza i od­ciąć walczące po bohatersku załogi Gdyni, Helu i Westerplatte od głównych sił polskich.

Głównym jednak ciosem zadanym stronie polskiej w pierwszych dniach wojny było uderzenie niemieckie na skrajne, prawe skrzydło armii „Kra­ków”, gdzie – na styku z armią „Łódź” – pod Częstochową, silny niemiecki klin pancerny przedarł się przez cienką osłonę polską prąc całą siłą prosto w kierunku Warszawy. Dnia 5 września niemiecka dywizja pancerna zdobyła Piotrków, gdzie rozbiła formujące się zgrupowanie armii rezerwowej, a 7 września dotarła już w rejon Tomaszowa. Równocześnie nieco bardziej na południe od tego uderzenia kilka niemieckich kolumn pancerno-motorowych przeszło wachlarzem nad środkową Wisłę, w kierunku Sandomierza, Dęblina i Radomia. Także na południowym zachodzie i na południu napór oraz szybkość niemieckich wojsk pancerno-motorowych zmusiły armie „Kraków” i „Karpaty” do odwrotu, w wyniku którego w rękach niemieckich znalazł się Górny Śląsk (2-3 września) a wnet potem i Kraków (6 września).

7 września padło Westerplatte, mała, licząca ok. 200 żołnierzy placówka wojskowa na terenie Wolnego Miasta, której opór urósł do rangi wielkiego symbolu. Samo miasto Gdańsk już w pierwszym dniu wojny zostało opano­wane przez miejscowych hitlerowców. Broniła się jednak do wieczora załoga Poczty Polskiej. W trzecim dniu wojny niemieckie samoloty nurkowe zatopiły dwa największe polskie okręty, jakie pozostały na Bałtyku, niszczyciel ,.Wicher” i stawiacz min „Gryf. Tak samo polskie okręty podwodne były za­wzięcie nękane przez samoloty niemieckie, nie mogąc rozwinąć szerszej dzia­łalności bojowej.

Sytuacja militarna Polski stawała się coraz krytyczniejsza. 4 września roz­poczęła się ewakuacja naczelnych władz państwowych z Warszawy do Brześ­cia i Lublina. Niezależnie od tego rozpoczęła się spontaniczna, masowa ewa­kuacja wielkich mas ludności na wschód. Mężczyźni w wieku poborowym, zdolni do noszenia broni, wierzyli, że będą jeszcze mogli wziąć udział w woj­nie z Niemcami, wcielani do jednostek rezerwowych, formujących się na wschód od Wisły. Pozostałe masy ludności gnała obawa przed bestialstwem okupacji hitlerowskiej, zwłaszcza że zewsząd dochodziły pełne grozy wiado­mości o barbarzyńskich poczynaniach hitlerowców i nalotach lotnictwa nie­mieckiego na osoby cywilne, kobiety i dzieci, na bezbronne wsie i miasteczka. Te ruchy ludności wywoływały dodatkowe, poważne utrudnienia dla ruchów wojsk polskich wskutek blokowania dróg przez masy ludzi i wszelkiego ro­dzaju pojazdy.

Dnia 9 września niemiecki zagon pancerny dotarł na przedpola Warsza­wy, usiłując z marszu opanować stolicę. Zaimprowizowana naprędce obrona polska, przy współudziale ludności cywilnej, odparła ten atak, zadając nie­przyjacielowi ciężkie straty w czołgach i w piechocie. Tymczasem walcząca na głównym kierunku uderzenia armia „Łódź” nie zdołała już przebić się ku Warszawie. Była ona okrążona i bliska rozsypki. Jednocześnie operujące w rejonie środkowej Wisły szybkie jednostki niemieckie wygrywały wyścig do mostów i przepraw, odcinając polskiej armii odwodowej możliwości odwrotu za rzekę. Zacięte walki o przeprawy miały trwać kilka dni i przyjąć w niemiec­kiej nomenklaturze nazwę bitwy pod Radomiem. Na południowym odcinku frontu wojska niemieckie dotarły tegoż 9 września do Sanu. Jeszcze gorzej kształtował się rozwój wydarzeń na północy, gdzie po przepołowieniu ugru­powania polskiego i przejściu dolnego Bugu przeciwnik uderzył na Mińsk Mazowiecki i Siedlce, co stwarzało groźbę ataku na Warszawę również od wschodu.

Tak przedstawiała się sytuacja, gdy dowódca ugrupowania ,,Poznań” gen. Kutrzeba po 8-dniowych walkach odwrotowych zdecydował się wespół z wycofującą się armią ,,Pomorze” uderzyć znad Bzury w kierunku południo­wym. Celem przeciwnatarcia polskiego było przebicie się do Warszawy po­przez zacieśniający się pierścień niemiecki. Była to największa i najkrwawsza bitwa stoczona w toku kampanii wrześniowej, która w początkowej fazie przyniosła Polakom dość znaczne sukcesy. Wojska polskie rozbiły niemiecką osłonową dywizję piechoty, odbiły Łęczycę, wreszcie zbliżyły się do przed­mieść zajętej przez Niemców Łodzi. Rychło jednak dowództwo niemieckie zdążyło ściągnąć tu nowe dywizje i uzyskać zdecydowaną przewagę nad skrajnie już wyczerpanymi i otoczonymi coraz ciaśniejszym pierścieniem ar­miami polskimi. W tej sytuacji musiano zrezygnować z dalszych ataków na tym kierunku. Oddziały polskie uderzyły na Skierniewice w nadziei przedarcia się do stolicy. Zadanie to powiodło się tylko części sił z samym gen. Kutrzebą, natomiast większość z rannym gen. Bortnowskim została rozbita i 20 września ostatecznie złożyła broń. Jednakże bitwa zahamowała niemiecki atak na stolicę. Resztki armii „Łódź” nie mogąc przedostać się do Warszawy skierowały się na Modlin, gdzie następnie podjęły obronę tej twierdzy.

Już od 13 września szybkie jednostki niemieckie operowały na wschodnim brzegu Wisły, docierając na Lubelszczyznę. Inne oddziały dochodziły tego dnia na przedpola Lwowa, omijając na razie Przemyśl, jeszcze inne, uderzając z wschodniej Słowacji, zajmowały Drohobycz.

W końcowej fazie bitwy nad Bzurą resztki armii polskich próbowano ze­brać w trzy zasadnicze zgrupowania: oddziały broniące stolicy i twierdzy Modlin w armię „Warszawa”, grupę zasłaniającą stolicę od północy w armię pod wodzą gen. Stefana Dęba-Biernackiego, wreszcie różne pozostałe jeszcze oddziały na południu w armię „Małopolska”, której dowództwo objął gen. Kazimierz Sosnkowski. Były to jednak zabiegi bezskuteczne. Wokół Warsza­wy i Modlina coraz bardziej zaciskał się pierścień wojsk niemieckich, wspiera­nych zmasowanymi atakami lotnictwa. Dąb-Biernacki po prostu porzucił swe wojska, uważając, że nie ma szans skutecznego stawiania oporu, nato­miast Sosnkowski mimo rozgromienia niemieckiej kolumny pancernej (16 IX) nie zdołał przedrzeć się do Lwowa. Niemcy przekroczyli już górny Bug, docierając do Włodzimierza Wołyńskiego. W tej sytuacji prezydent Rzeczy­pospolitej, rząd, a także Naczelny Wódz ewakuowali się stopniowo coraz bardziej na południowy wschód, ku granicy rumuńskiej. Dnia 17 września wszyscy oni opuścili terytorium państwa, przekraczając pod Kutami granicę polsko-rumuńską.

Od tej chwili istniały już tylko izolowane od siebie punkty bohaterskiego oporu. 20 września uległy ostatecznie nieprzyjacielowi po krwawej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim połączone oddziały armii „Kraków” i nowo utwo­rzonej armii „Lublin”. 27 września padła Warszawa bohatersko broniona przez wojsko i ludność pod wodzą gen. Rómmla i szefa obrony cywilnej, prezydenta miasta Stefana Starzyńskiego. 29 skapitulowała załoga twierdzy Modlin. 2 października złożył broń szczupły, niemal od pierwszych godzin wojny okrążony przez wroga, garnizon polski na Helu. 5 października po zwycięskiej bitwie pod Kockiem poddała się z braku amunicji ostatnia więk­sza formacja armii polskiej, grupa operacyjna „Polesie” pod dowództwem gen. Franciszka Kleeberga. Ziemie polskie znalazły się pod okupacją niemiecką.

17 września rano, gdy kampania wojenna z Niemcami była już faktycznie przez Polskę przegrana, wojska radzieckie przekroczyły granicę wschodnią i zajęły tereny wschodnich województw ówczesnego państwa polskiego.

O godzinie 5 wojska radzieckie, składające się z siedmiu armii, samodziel­nego korpusu piechoty i szybkiej grupy konno-zmechanizowanej w łącznej liczbie ponad miliona żołnierzy rozpoczęły marsz w kierunku Bugu. Ten krok rządu ZSRR wywołał dezorientację w Naczelnym Dowództwie i Rządzie polskim, które nie wiedziały początkowo, jak traktować Armię Czerwoną – ja­ko sprzymierzeńca czy przeciwnika. Ostatecznie jeszcze tego samego dnia – 17 września – Naczelny Wódz wydał tzw. dyrektywę generalną, ż polece­niem, ażeby z oddziałami radzieckimi nie walczyć, chyba że one same zaata­kują wojsko polskie. Podobnej treści rozkazy wydali – gen. Juliusz Rómmel, podległemu mu dowództwu obrony Polesia, oraz dowódca okręgu Lwów, gen. Władysław Langner.

Zdezorganizowany system łączności uniemożliwiał jednak dotarcie tych rozkazów do wszystkich jednostek, tak, że w istocie rzeczy niejednokrotnie podejmowały one decyzję na własną odpowiedzialność. Niektóre złożyły broń przed Armią Czerwoną, część zaś z nich podjęła walkę. Ostatecznie znajdujące się na terenach zajmowanych przez tę Armię oddziały polskie zo­stały przez władze radzieckie internowane. Obszary, o których mowa, za­mieszkiwała w większości ludność ukraińska i białoruska, mająca swe odpo­wiedniki państwowe w dwu republikach Związku Radzieckiego – Ukraiń­skiej i Białoruskiej SRR. Niezależnie od zamiaru (wyrażonego w nocie radzieckiej 17 września o godz. 3 rano ambasadorowi polskiemu w Moskwie Wacławowi Grzybowskiemu) uchronienia Ukraińców i Białorusinów przed niebezpieczeństwem hitlerowskiej okupacji, akcja wojsk radzieckich miała także na celu przez przesunięcie granicy na zachód zwiększenie odległości, dzielącej gospodarcze, polityczne i militarne ośrodki ZSRR od punktów wyjściowych spodziewanej wcześniej czy później agresji niemieckiej. Stosow­nie do poprzednich ustaleń niemiecko-radzieckich, zmodyfikowanych na­stępnie układem z 28 września, pod władzą radziecką znalazły się obszary le­żące na wschód od Pisy, Narwi, Bugu i Sanu. Linia graniczna w przeważają­cej części nawiązywała do linii Curzona, na odcinku północnym odbiegała jednak od niej znacznie bardziej na zachód, tak że Białostocczyzna znalazła się po stronie radzieckiej.

Znaczne kręgi społeczeństwa polskiego boleśnie przeżywały wszystkie te wydarzenia. Żywiono wszakże nadzieję – wbrew wyraźnie krytycznej sytua­cji militarnej – że istnieją jeszcze szansę kontynuowania walki z najazdem niemieckim. Stąd też wkroczenie Armii Czerwonej uważano za akt nieprzy­jazny, przekreślający możliwości dalszej obrony. Nastroje te wyrażała przede wszystkim ludność polska Kresów Wschodnich, gdy natomiast ludność bia­łoruska i ukraińska przyjęła wobec wkraczających oddziałów radzieckich po­stawę przeważnie przychylną.

***

Na klęskę wrześniową złożyło się wiele czynników, z których przyczyny politycznej natury leżały w polityce zagranicznej rządu sanacyjnego, powodu­jącej faktycznie polityczne i militarne osamotnienie Polski w walce z najaz­dem hitlerowskim. Jej sojusznicy – Anglia i Francja – dopiero 3 września w godzinach popołudniowych wypowiedzieli wojnę Niemcom. W ślad za Wiel­ką Brytanią ogłosiły stan wojny z III Rzeszą również dominia brytyjskie – Australia, Nowa Zelandia, Związek Południowo-Afrykański i Kanada. Wy­powiedzenie wojny nie oznaczało wszakże podjęcia przez państwa zachodnie efektywnych działań militarnych. Zachodni sprzymierzeńcy Polski mimo usilnych nalegań przekazywanych im kanałami dyplomatycznymi i za po­średnictwem polskiej misji wojskowej w Londynie nie wywiązywali się ze swych zobowiązań natury wojskowej. Armia francuska liczyła w tym okresie 90 dywizji, 2,5 tys. czołgów, 10 tys. dział i co najmniej ok. 1,4 tys. samolotów, gdy tymczasem Hitler pozostawił we wrześniu na zachodzie 32 słabo wyszko­lone lub wręcz niewyszkolone dywizje rezerwowe i tylko 8 pełnowartościo­wych. Na całej granicy zachodniej – jak to stwierdzili potem sztabowcy nie­mieccy – nie było wówczas ani jednego czołgu, amunicji posiadano zaledwie na 3 dni walki, a w lotnictwie dysponowano zaledwie kilkoma przestarzałymi maszynami. Dowództwo francuskie nie wykorzystało tej niezwykle korzyst­nej sytuacji, ograniczając swą akcję do zadań czysto rozpoznawczych bez ja­kiejkolwiek próby podjęcia frontalnego natarcia. Nic więc dziwnego, że sami Francuzi mieli nazwać ówczesne swoje poczynania militarne na granicy z Niemcami „dziwną wojną”, lub wręcz – „wojną straconych okazji”.

Anglia i Francja odrzuciły również polskie postulaty o wsparcie naszych działań wojennych nalotami bombowymi na Rzeszę oraz o skierowanie na lotniska w Polsce angielskich samolotów myśliwskich. Dowództwo francu­skie dawało wyraz egoistycznej obawie, że naloty francuskie mogłyby spowo­dować podobnego typu akcje odwetowe ze strony Niemiec, co w konsekwen­cji pociągnęłoby ofiary wśród ludności francuskiej, Anglicy zaś wychodzili z chłodnej kalkulacji, że ich lotnictwo tak czy inaczej nie jest w stanie bardziej decydująco wpłynąć na przebieg kampanii w Polsce, że natomiast należy je oszczędzać i zachować nienaruszone jako niezbędne w razie bezpośredniego ataku niemieckiego na Wielką Brytanię.

Na klęskę wrześniową złożyły się także inne przyczyny. Należało do nich przede wszystkim ekonomiczne zacofanie kraju, które było podstawowym składnikiem słabości potencjału wojennego państwa polskiego, co w konsek­wencji decydowało o słabym wyposażeniu i zacofaniu technicznym armii pol­skiej. Pogłębiał je dodatkowo konserwatyzm niektórych wyższych dowódców z Piłsudskim na czele, widzących podstawowe bronie niemal wyłącznie w pie­chocie i kawalerii. Z przyczyn natury operacyjno-wojskowej, związanych jed­nak z politycznym nastawieniem sfer rządzących, należy wymienić brak w pełni opracowanego planu obrony przed napaścią niemiecką. W ciągu wielu lat rządów Piłsudskiego, a także jeszcze w latach 1936-1938, za głównego wroga uważano Związek Radziecki. Dlatego też przede wszystkim na wscho­dzie budowano umocnienia, przeprowadzano gry wojenne i opracowano plan działań wojennych na tym terenie. Tymczasem plan obrony od zachodu za­czął powstawać dopiero pod naciskiem wydarzeń, w ciągu ostatnich miesięcy poprzedzających wybuch wojny. Wiosną 1939 r. znajdował się dopiero w sta­dium ogólnego zarysu. Ubóstwo potencjału wojennego państwa szło więc w parze z ułomnością koncepcji operacyjnych.

Kampania wrześniowa zakończyła się dla narodu polskiego przegraną. Nie oznaczało to jednak przegranej wojny ani kapitulacji narodu przed na­jeźdźcą. Wojna obronna we wrześniu 1939 r. wykazała, że naród broni nie złoży. Już w toku tej wojny połączyły się we wspólnym wysiłku wszystkie rze­czywiście patriotyczne żywioły społeczeństwa, począwszy od najbardziej dyskryminowanych w dwudziestoleciu komunistów poprzez różne odłamy społeczno-polityczne aż do części warstw dotąd rządzących. Wojny przybrała charakter ogólnonarodowy. Symboliczny był fakt, że obok regularnej armii w walkach obronnych masowy udział wzięły Robotnicze Bataliony Obrony Warszawy i Wybrzeża z licznym udziałem socjalistów i komunistów, że w obronie stolicy padł wybitny polski rewolucjonista Marian Buczek, który po wydostaniu się z więzienia natychmiast stanął do walki z hitlerowskim na­jeźdźcą. Niosła w ofierze swe życie bardzo licznie młodzież – harcerze i ucz­niowie szkół średnich. Patriotyzm szerokich mas narodu był tą podstawową siłą, która skłaniała społeczeństwo polskie do dalszej walki na rzecz wyzwole­nia z kajdan niewoli. Co jednak szczególnie godne podkreślenia, kampania wrześniowa, choć przegrana, przekreślała nadzieje III Rzeszy na opanowanie Europy bez walki. Po raz pierwszy agresja hitlerowska napotkała zbrojny opór, kontynuowany po rozbiciu regularnej armii tak w kraju, jak i poza jego granicami.

Polityka okupanta hitlerowskiego w początkowej fazie wojny

Naród polski w swej tysiącletniej historii przeżywał niejednokrotnie w różnych epokach – tragiczne chwile. Nigdy jednak w swych dziejach nie do­świadczył tak wielkiej fali barbarzyństwa, okrucieństwa i bestialstwa, która zwaliła się na ziemie polskie począwszy od września 1939 r.

Już po ustaniu działań wojennych niemieckie oddziały wojskowe i policyj­ne spaliły 55 miast i 476 wsi. W okresie zarządu wojskowego (tj. do dnia 25 X 1939) okupanci wykonali 714 egzekucji, w których zginęło 16336 osób. Po­tem nastąpiły bez porównania szersze i sroższe represje.

Z ziem polskich, które znalazły się pod okupacją hitlerowską, część zosta­ła bezpośrednio wcielona do Rzeszy, z pozostałych natomiast utworzono tzw. Generalne Gubernatorstwo (zw. też Generalną Gubernią). Do Rzeszy zostały wcielone: Pomorze, Poznańskie, większa część województwa łódzkiego. Gór­ny Śląsk, Zagłębie Dąbrowskie, zachodnie powiaty województwa krakow­skiego (żywiecki, bialski, wadowicki i chrzanowski), wreszcie okręg ciecha­nowski wraz z Suwalszczyzną. Były to obszary zamieszkane przez ok. 10 mi­lionów ludności. Niemcy przekazali również Słowacji kilkadziesiąt gmin pol­skich w rejonie Podhala. Utworzoną jesienią 1939 r. Generalną Gubernię (GG) podzielono na cztery dystrykty – krakowski, radomski, warszawski i lubelski, zamieszkane łącznie przez około 12 milionów ludności.

Zasadniczą cechą hitlerowskiej polityki wobec narodu polskiego był krwawy terror, zmierzający do biologicznego wyniszczenia Polaków, oparty na doktrynie rasistowskiej. Jednakże pomiędzy polityką narodowościową na terenach bezpośrednio wcielonych a metodami stosowanymi w GG była ta, dość znaczna, różnica, że w pierwszym przypadku realizacja polityki germanizacyjnej miała przebiegać w bardzo szybkim tempie, w drugim natomiast – wieloetapowe i w nieco dalszej perspektywie czasu.

Na terenach włączonych do Rzeszy uznano za „wartościowe rasowo” znaczne odłamy ludności polskiej. Poprzez stosowanie najrozmaitszych i naj­bardziej wyrafinowanych środków propagandy, nacisku i groźby wciągano je do różnych kategorii niemieckich grup narodowościowych. Jednocześnie ma­sowo wysiedlano do GG lub na roboty do Niemiec elementy określane jako „niższe rasowo” i wrogie niemczyźnie (głównie inteligencję) a także – z regu­ły – osoby osiedlone tam po 1918 r. Akcję tę poprzedziła fala terroru w sto­sunku do ludności polskiej i żydowskiej. Między innymi po wkroczeniu wojsk hitlerowskich zamordowano na Pomorzu ok. 11 tys. Polaków, na terenie zaś całego kraju – ok. 16 tys., w odwet za likwidację bojówek dywersantów nie­mieckich, które wystąpiły w Bydgoszczy przeciw wycofującej się armii „Po­morze” 3 września 1939 r. Fala brutalnych represji objęła również inne miej­scowości Pomorza i Poznańskiego. W Katowicach natychmiast po zajęciu miasta przez wojska hitlerowskie rozstrzelano 750 harcerzy i uczestników powstań śląskich.

Wysiedlenia z ziem zachodnich rozpoczęto już w październiku 1939 r. i prowadzono do 1944 r. zmuszając do opuszczenia tych terenów około milio­na obywateli polskich, z czego ponad połowę z województw poznańskiego i łódzkiego. Na ich miejsce sprowadzono z różnych krajów europejskich ok. 350 tys. osób narodowości niemieckiej. Osiadło tu nadto 370 tys. Niemców, napływających z głębi Rzeszy. Masowym deportacjom żywiołu polskiego to­warzyszyła z reguły konfiskata mienia, łącznie z mieniem osobistym, oraz przejmowanie przez władze niemieckie i osoby podające się za Niemców (volksdeutschów) wszystkich większych przedsiębiorstw handlowych, prze­mysłowych i rolnych.

Na terenach Polski anektowanych do Rzeszy hitlerowskie władze trakto­wały osoby narodowości polskiej jako „poddanych”, a Żydów i Cyganów ja­ko bezpaństwowych. Narzędziem germanizacji była tu między innymi tzw. niemiecka lista narodowa (Volksliste), obejmująca cztery kategorie. Do pierwszej i drugiej należały osoby, które już przed wojną działały na rzecz niemczyzny lub przyznawały się do pochodzenia niemieckiego. Otrzymywały one obywatelstwo III Rzeszy. Do grupy trzeciej i czwartej zaliczono osoby narodowości polskiej, którym narzucono przynależność do narodowości nie­mieckiej np. z powodu niemieckiego brzmienia nazwiska, powinowactwa lub wręcz bez żadnego uzasadnienia a także prawie z reguły – Ślązaków, Kaszu­bów i Mazurów, uważanych za spokrewnionych z Niemcami, jeśli przed woj­ną nie występowali przeciwko ludności niemieckiej. To ostatnie zastrzeżenie nie obowiązywało jednak w grupie czwartej, w której przynależność do „Volklisty” była warunkowa. Ogólnie biorąc w grupie I i II znalazły się w przytłaczającej większości osoby faktycznie związane z niemieckością (780 tys.), podczas gdy w grupach III i IV (2,5 mln) Polacy, wciągnięci tam pod groźbą i terrorem, małżeństwa mieszane a także osoby pragnące tą drogą ra­tować swój majątek i indyferentne pod względem narodowym, o jakie nie­trudno na każdym pograniczu dwu obszarów etniczno-językowych.

GG miano całkowicie zniemczyć dopiero po wygranej wojnie ze Związ­kiem Radzieckim, przy czym zamierzano wówczas masowo wysiedlać lud­ność polską do azjatyckiej części Rosji. Na razie – z uwagi na potrzeby gos­podarki wojennej – miało ono stanowić agrarno-surowcowe zaplecze III Rzeszy, rodzaj jej kolonii, nazywanej urzędowo „Nebenlandem”, czyli kra­jem peryferyjnym. Pomysł stworzenia z tego terenu szczątkowego państewka polskiego, wysunięty przez Hitlera z końcem września 1939 r., wnet stał się nieaktualny wobec nieprzyjęcia niemieckich propozycji pokojowych przez aliantów za cenę ich nowej kapitulacji politycznej.

Terror hitlerowski zwracał się przeciwko całemu narodowi polskiemu, ze szczególną jednak siłą kierował się w stosunku do osób znanych ze swych poglądów radykalnych, lewicowych, a więc przeciwko komunistom, socjali­stom, ludowcom a także działaczom czynnym w różnego rodzaju stowarzy­szeniach społecznych, kulturalnych, nawet sportowych oraz w ogóle przeciw­ko inteligencji polskiej. Okupantowi chodziło o pozbawienie społeczeństwa polskiego w pierwszym rzędzie tych warstw społecznych, które mogłyby in­spirować jego ruch narodowy, chodziło mu o przekształcenie narodu w bez­kształtną masę ograniczoną do ludzi o najniższym poziomie wykształcenia i oświaty, zdolną jedynie do wykonywania najprostszej fizycznej pracy niewol­niczej na rzecz zwycięzców.

Zgodnie z tą tendencją zlikwidowano całe polskie szkolnictwo wyższe i średnie. Pozostawiono jedynie szkoły podstawowe o mocno okrojonym pro­gramie nauczania i nieliczne szkoły zawodowe, nie dające uprawnień do uzy­skiwania świadectw maturalnych. Jednocześnie wydano nakaz zniszczenia polskich podręczników szkolnych z zakresu przedmiotów humanistycznych. W praktyce całe zbiory bibliotek i urządzenia gabinetów szkolnych oraz za­kładów naukowych palono i niszczono z bezprzykładnym wandalizmem. In­strukcje do podległych organów władzy zalecały, ażeby takie nazwy, jak Pol­ska, państwo polskie nigdzie i nigdy nie pojawiały się. Wydawano drobiazgo­wo sformułowane nakazy usuwania zewsząd polskich emblematów narodo­wych, niszczenia dzieł sztuki o treści narodowej lub związanych z historią Polski, usuwania portretów polskich postaci historycznych.

Obiektami bezprzykładnego niszczenia padały dzieła sztuki narodowej. Zamek Królewski w Warszawie, poważnie uszkodzony wskutek bombardo­wań – zrównano z ziemią. Burzono nie tylko tego typu pomniki, jak Grun­waldzki w Krakowie, jako symbol zwycięstwa z nawałą germańską, ale także Kościuszki, Mickiewicza, Moniuszki. Mienie bibliotek i muzeów formalnie przejęto na własność państwa niemieckiego, faktycznie w znacznej mierze zdewastowano, rozgrabiono, wywieziono do Niemiec. Niektóre z tych obiektów otwarto ponownie, ale korzystanie z nich ograniczono wyłącznie dla osób narodowości niemieckiej. Podobnie postąpiono z teatrami i obiektami sportowymi oraz z większością kin. W pozostawionych do użytku Polaków dach wyświetlano przeważnie hitlerowskie filmy propagandowe. Były one przez ludność polską bojkotowane.

Rozwiązano wszystkie polskie partie polityczne, związki zawodowe, stowarzyszenia społeczno-kulturalne, sportowe, całe ich mienie przejęto na własność III Rzeszy. Ogłoszono zakaz ukazywania się całej dotychczasowej polskiej prasy, na miejsce której zaczęto wydawać nieliczne pisemka w języku polskim o charakterze prohitlerowskim, zwane przez ludność polską prasą gadzinową.

Na stolicę Generalnej Guberni przeznaczono nie Warszawę, lecz Kraków, \ który propaganda hitlerowska określiła jako „praniemieckie miasto”, zało­żone rzekomo przez mitycznego bohatera wikingów – Krakusa, a następnie zbudowanego przez osadników niemieckich. W Krakowie na Wawelu miał również swoją rezydencję generał-gubernator Hans Frank, jeden z czołowych hitlerowców, któremu – jak sam to stwierdził – powierzono rządy nad krajem, w celu przekształcenia go „w kupę gruzów” pod względem gospodar­czym, politycznym i kulturalnym.

Ludność polską starano się zepchnąć do poziomu w pełnym tego słowa znaczeniu niewolników. W instytucjach zatrudniających Polaków wprowa­dzono urzędowy podział pracowników na nadzór niemiecki (deutsche Aufsicht) i siły tubylcze (einheimische Kräfte) co przypominało wzory klasyczne­go kolonializmu. Mania narodowej wyższości, wyrosła na gruncie sukcesów niemieckiego militaryzmu i rasistowskiej doktryny Hitlera, określającej Nie­mców jako „naród panów”, Polaków zaś jako „podludzi”, powodowała, że Niemcy mieli zagwarantowany system wszechstronnych przywilejów – znacznie wyższe przydziały artykułów pierwszej potrzeby, sieć własnych, dobrze zaopatrzonych sklepów i restauracji, osobne wagony i przedziały w środkach publicznej komunikacji, obsługę poza kolejnością w sieci handlo­wej i komunikacyjnej. Doszło do tego, że nawet większość ławek w parkach i miejscach wypoczynku oznaczono napisami „tylko dla Niemców”.

Terror okupanta ulegał stałemu nasileniu. Jaskrawo symbolizuje go pod­stępne uwięzienie i wywiezienie do obozu koncentracyjnego 183 profesorów krakowskich wyższych uczelni – Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczej, z których następnie zmarło trzydziestu kilku, w tym wielu uczo­nych światowej sławy. W połowie 1940 r. przeprowadzona została tzw. akcja „AB” (Ausserordentliche Befriedungsaktion, Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna) skierowana przeciwko przywódcom ruchu oporu i dawnym działa­czom politycznym i kulturalnym, której ofiarą padło ok. 3500 osób. Zaczęły powstawać obozy koncentracyjne na ziemiach polskich, które przekształciły się w budzące grozę, gigantyczne fabryki śmierci. Największy z tych obozów Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau – utworzony na przedmieściach Oświęcimia – powstał początkowo jako obóz zagłady dla ludności polskiej, a pierwszymi jego więźniami byli Polacy, dopiero później nieco umieszczano tam także więźniów innych narodowości.

Prace, związane z utworzeniem tego obozu, którego komendantem został Hoss, rozpoczęto na początku 1940 r. W czerwcu nadszedł z Tarnowa pierw­szy transport ponad 700 więźniów politycznych. Potem nadchodziły z War­szawy i innych miast Polski wciąż nowe transporty. Obok obozu macierzyste­go, mieszczącego się w budynkach dawnych koszar wojskowych, utworzono obóz w Brzezince (Birkenau) i 40 podobozów, zlokalizowanych głównie na terenie Śląska. Wśród olbrzymiej masy więźniów najwięcej było obywateli polskich (Polaków i Żydów), następnie obywateli ZSRR, Jugosławii i Fran­cji.

Obóz ten pochłonął w ciągu swego istnienia łącznie ok. 3 – 4 miliony ofiar, znajdujących tam śmierć wskutek głodu, chorób, nieludzkiego traktowania, poległych od kuł SS-owców, zamordowanych w komorach gazowych lub za­strzykami z fenolu. Powstały również na ziemiach polskich takie obozy, jak Majdanek k. Lublina, gdzie zginęło ok. 350-380 tys. więźniów, Treblinka, Bełżec i wiele, wiele innych. Łącznie założyli hitlerowcy w Polsce ponad 2 tys. obozów i ich filii.

W miarę rozbudowy machiny wojennej III Rzeszy i wcielania coraz więk­szej liczby Niemców do szeregów wojskowych rosło zapotrzebowanie na siłę roboczą w celu wyrównania jej niedoboru zarówno w przemyśle niemieckim, jak i na roli. W związku z tym wprowadzono dla Polaków obowiązek pracy przymusowej a tzw. nadwyżki siły roboczej zaczęto wywozić do Niemiec. Z terenu Generalnej Guberni deportowano do Rzeszy od września do grudnia 1939 r. – 40 tys. osób, w ciągu roku 1940 już 302 tys., w 1941 r. 223 tys., a w 1942 r. – 389 tys. W 1941 r. Polacy stanowili w Niemczech ponad połowę ro­botników cudzoziemskich i byli traktowani spośród nich najgorzej, aż do cza­su pojawienia się deportowanych z ZSRR, z którymi postępowano jeszcze brutalniej.

Niezależnie od wywozu do Rzeszy w każdym prawie powiecie tworzyli hitlerowcy obozy pracy. Coraz częściej również urządzali masowe obławy, osławione łapanki, które nie tylko były polowaniami na niewolników do pra­cy przymusowej, ale miały również na celu wykrywanie w ten sposób organi­zacji konspiracyjnych.

Przede wszystkim jednak łupiono kraj gospodarczo. Według niepełnych danych niemieckich tylko do marca 1940 r, zarekwirowano różnych surow­ców na pół miliarda marek. Była to liczba bardzo wysoka, gdy zważymy, że GG stanowiła obszar słabo uprzemysłowiony, trzeba bowiem pamiętać, że większe ówczesne centra przemysłowe – Górny Śląsk, Zagłębie Dąbrowskie i rejon łódzki – były wszakże włączone do Rzeszy.

W stosunku do wsi polskiej zasadniczym instrumentem eksploatacji były tzw. kontyngenty, wprowadzane od 1940 r. Polegały one na obowiązku odda­wania Niemcom ściśle określonej ilości płodów rolnych (zboża, ziemniaków, bydła, wełny, mleka itp.), z każdym rokiem w coraz to większych ilościach. Równolegle ze wzrostem kontyngentów wzmagały się akcje o charakterze eksterminacyjnym w formie „pacyfikacji”, których w latach 1939-1945 prze­prowadzono 769. Doprowadziły one do zamordowania ok. 2 tys. osób i zni­szczenia ok. 300 wsi, w tym 74 całkowicie. Także i ze wsi, podobnie jak z miast, masowo wywożono ludność na roboty do Rzeszy.

Trzeba zaznaczyć, że zgodnie z doktryną hitlerowską, cała ludność ży­dowska została pozbawiona wszelkich praw. Działo się tak, mimo że usunię­cie Żydów z zajmowanych przez nich dotychczas stanowisk pracy doprowa­dziło do znacznych perturbacji gospodarczych. Ludność żydowska została zmuszona do noszenia specjalnych opasek na rękawie i symbolu sześcioramiennej gwiazdy Dawida. Wszystkie żydowskie nieruchomości i przedsię­biorstwa uległy konfiskacie. Żydów gromadzono w specjalnych gettach lub obozach, skąd doprowadzano ich do pracy przymusowej. Mieszkańcy gett żyli w straszliwych warunkach materialnych i sanitarnych, masowo też ginęli z głodu i szerzących się chorób epidemicznych. Był to krok wstępny w polity­ce eksterminacyjnej wobec tej ludności poprzedzający masową jej zagładę przez hitlerowców poprzez wywożenie do obozów, gdzie ginęła w komorach gazowych. Wszelkie próby niesienia pomocy Żydom były niezwykle surowo karane przez okupanta. Mimo to ludność polska przeciwstawiała się polityce okupanta wobec ludności żydowskiej i szła jej z daleko idącą pomocą.

Sytuacja ludności polskiej na ziemiach anektowanych przez ZSRR

Obszary na wschód od Bugu i Sanu władze radzieckie przyłączyły do swych republik – Ukraińskiej i Białoruskiej, natomiast Wilno z najbliższym regionem oddały Litwie, który to obszar następnie – od czerwca 1940 r. wejść miał w skład ZSRR jako odrębna Litewska Republika Radziecka. Te­reny przyłączone do Związku Radzieckiego miały etniczny charakter ukraiń­ski i białoruski, rejon zaś wileński był litewski pod względem historycznym. Polacy stanowili na terenach zabużańskich mniejszość narodowościową, jak­kolwiek znaczną i mającą przewagę liczebną w niektórych regionach, zwła­szcza Wileńszczyzny i częściowo Nowogródczyzny, nie mówiąc już o silnych skupiskach polskich w samym Wilnie i Lwowie. Jednocześnie zaznaczyć nale­ży, że Białostocczyzna (zwrócona potem Polsce) była krajem o zdecydowanie polskim obliczu etniczno-językowym.

W sumie – z przedwrześniowego obszaru państwa polskiego, wynoszące­go 389,5 tys. km2 z 35,2 milionami ludności – Niemcy zagarnęły 189 tys. km2 z 21,8 milionami ludności, natomiast pod władzą radziecką znalazło się 200 tys. km2 z 13,4 miliona ludności. Gdy jednak ziemie pod okupacją niemiecką miały charakter niemal czysto polski, to w granicach ZSRR z owych 13,4 miliona mieszkańców ok. 5 milionów przypadało na Polaków, podczas gdy pozostała część ludności obejmowała Białorusinów, Ukraińców, Żydów oraz w znacznie mniejszej mierze – Litwinów i Rosjan.

Zaistniały stan rzeczy wywołał poważny wstrząs psychiczny w społeczeń­stwie polskim, przede wszystkim z uwagi na długotrwałe związki historyczne, kulturalne i gospodarcze ziem zabużańskich z państwowością polską, zarów­no w dobie Rzeczypospolitej szlacheckiej, jak i w czasie rozbiorów, a potem w latach międzywojennego dwudziestolecia. Szok ów pogłębiał fakt, że poli­tycznie uprzywilejowany dotąd na tych terenach żywioł polski nie tylko utra­cił stanowisko czynnika politycznie rządzącego, ale w dodatku sam znalazł się w niełatwej sytuacji.

Na podstawie uchwał Zgromadzeń Ludowych Zachodniej Ukrainy we Lwowie i Zachodniej Białorusi w Białymstoku (l i 2 listopada 1939 r.) for­malnie przyłączono te ziemie do ZSRR oraz akceptowano konfiskatę mająt­ków obszarniczych i nacjonalizację banków, przemysłu, kopalń i środków transportowych.

Ludowy komisarz (minister) spraw zagranicznych Mołotow wygłosił wówczas (l XI) przemówienie dotyczące spraw międzynarodowych, w któ­rych m.in. powiedział: „Rządzące koła polskie niemało się pyszniły trwałoś­cią swego państwa i potęgą swojej armii, a wystarczyło krótkie uderzenie na Polskę ze strony najpierw armii niemieckiej, a potem Armii Czerwonej, by nie zostało nic z tego pokracznego płodu Traktat u Wersalskiego”.

Wypowiedź ta miała, potem spotkać się z ostrym potępieniem w Związku Radzieckim, jako zawierająca stwierdzenia głęboko krzywdzące naród pol­ski, w danej jednak sytuacji wzbudziła zrozumiałe oburzenie wśród społe­czeństwa polskiego.

Formalnie biorąc radziecka doktryna w zakresie polityki narodowościo­wej zakładała równouprawnienie dla wszystkich narodów ZSRR. Dlatego też Polacy zamieszkujący wcześniej obszary anektowane przez Związek Radziec­ki otrzymali obywatelstwo radzieckie, a tym samym i uprawnienia, zawarte w Konstytucji ZSRR, takie same jak inne narody tego państwa. W związku z tym osoby narodowości polskiej, jak m.in. Stefan Jędrychowski, Jan Turlejski i Wanda Wasilewska, weszły w skład Rady Najwyższej Związku Radziec­kiego. Polacy byli reprezentowani i w innych organach władzy przedstawi­cielskiej. Otwarto szereg polskich szkół i ukazywały się polskie czasopisma, jak np. „Czerwony Sztandar”, wydawany we Lwowie. Na tamtejszym Uniwersytecie i innych wyższych uczelniach wykłady były prowadzone w znacz­nej części w języku polskim.

W praktyce administracyjnej miały jednak miejsce – w atmosferze wypa­czeń stalinowskich – częste wypadki łamania zasad polityki narodowościo­wej. Tak więc do władz administracyjnych na terenach zabużańskich skiero­wano sporo osób z innych terenów Związku Radzieckiego, nie znających sto­sunków miejscowych – narodowościowych i społecznych. Ich stanowisko było nacechowane podejrzliwością nie tylko do osób związanych z przedwo­jennym polskim aparatem państwowym oraz w stosunku do dawniej uprzywilejowanych klas – ziemiaństwa i burżuazji, lecz znamionowała je nieuf­ność także do miejscowych czynników rewolucyjno-lewicowych, związanych z ruchem komunistycznym. Zdarzały się przypadki, że w szkołach z przewagą młodzieży polskiej nauczano w językach rosyjskim i ukraińskim. Ograni­czono prawa obywatelskie w stosunku do uchodźców spod okupacji niemiec­kiej.

Przede wszystkim jednak dawała się we znaki akcja prowadzona przez część organów bezpieczeństwa (NKWD – Narodnyj Komisariat Wnutriennych Dieł) – licznych aresztowań – nawet osób zaangażowanych w opozy­cji przeciwko rządom sanacyjnym, m.in. również komunistów. Zainicjowano wreszcie i przeprowadzono w kilku etapach tzw. oczyszczenie terytorium po­granicznego, tj. aresztowania i deportacje osób, które władze bezpieczeństwa uznały za ,,element socjalnie niebezpieczny i antyradziecki”.

Akcję tę poprzedziło wywiezienie w głąb Związku Radzieckiego interno­wanych około 230 000 żołnierzy polskich i około 8000 oficerów wszystkich stopni. Przymusowy pobór mężczyzn do Armii Radzieckiej objął ok. 150000, zaś do pracy w przemyśle – ok. 140000 osób. Najbardziej bolesna dla miej­scowej ludności była masowa akcja deportacyjna (głównie na Syberię i do Kazachstanu), w której można wyodrębnić cztery zasadnicze fazy: pierwsza z nich (luty 1940 r.) dotyczyła głównie przedstawicieli przedwojennej adminis­tracji polskiej – urzędników, policjantów, sędziów i prokuratorów, nie inter­nowanych dotąd oficerów, księży i nauczycieli oraz osadników rolnych (z okresu międzywojennego) wraz z rodzinami (razem ok. 220000 osób); druga, przeprowadzona w kwietniu – objęła ok. 320 000 osób, głównie kobiet i dzie­ci, tj. rodziny już poprzednio aresztowanych i deportowanych. Tym razem wśród deportowanych znaleźli się również zamożniejsi chłopi, gajowi, oficja­liści dworscy oraz sporo ludności pochodzącej z różnych sfer społecznych, za­mieszkałej w pasie nadgranicznym; trzecia deportacja (czerwiec – lipiec) do­tknęła ok. 240000 osób, przede wszystkim uchodźców wojennych, pochodzą­cych z zachodnich i centralnych rejonów Polski; czwarta wreszcie deportacja, przeprowadzona w czerwcu roku następnego (tj. 1941) sięgająca już także do Wileńszczyzny, obejmowała nie tylko inteligencję pracującą, ale i kolejarzy, wykwalifikowanych robotników i rzemieślników, zamożniejszych gospoda­rzy wiejskich oraz pozostałych jeszcze uchodźców wojennych z Polski za­chodniej i środkowej – łącznie ok. 300000 osób. Ta ostatnia akcja miała już charakter ewakuacji, przeprowadzanej po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej. – W sumie zatem internowanie, przesiedlenia i deportacje dotknęły bardzo znaczną część ludności zamieszkującej tereny zabużańskie, z czego ok. 60% stanowili Polacy, a resztę Ukraińcy, Żydzi i Białorusini Ludność polska, przesiedlona w głąb olbrzymiego terytorium ZSRR, spotykała się z dużymi objawami sympatii i życzliwości tamtejszego społe­czeństwa, dzięki któremu mogła po przesiedleniu przystosować się do no­wych, zupełnie odmiennych i często trudnych gwałtowna zmiana tych warunków, zwłaszcza klimatycznych, spowodowała ofiary – głównie wśród dzieci a także osób starszych i chorych.

Począwszy od jesieni 1940 r., w sytuacji rosnącego zagrożenia ze strony III Rzeszy, można dostrzec korzystne przejawy zmiany polityki władz ra­dzieckich w stosunku do ludności polskiej na terenach zabużańskich. Powsta­wały pewne, szersze możliwości dla rozwoju polskiego życia kulturalnego. Wyrazem tej nowej polityki były m.in. zakrojone na szerszą skalę uroczystoś­ci mickiewiczowskie, przeprowadzone na jesieni 1940 r. Dały one możliwość zamanifestowania wspólnych, postępowych tradycji polsko-rosyjskich, a tak­że okazję do ukazania polskiego dorobku kulturalnego.

Z drugiej strony, stopniowo narastało wśród ludności polskiej przeświad­czenie – i to po obu stronach Bugu i Sanu, że w niedługiej przyszłości dojść musi do konfliktu zbrojnego pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim, do wojny między tymi państwami, dzięki czemu stanie się możliwy i realny alians polsko-radziecki. Podobnego typu nastroje można zaobserwować (i to już bezpośrednio po kampanii wrześniowej w Polsce) również w szeregach Armii Radzieckiej i w społeczeństwie radzieckim. Dominowało tam prze­świadczenie o przejściowym, mającym jedynie krótkotrwały, taktyczny cha­rakter, zbliżeniu radziecko-niemieckim, które rychło się przekształci w zbroj­ny konflikt między obu stronami. Zjawisko to rejestrują m.in. raporty amba­sadora niemieckiego w Moskwie – Schullenburga, wysyłane wówczas do Berlina.

Walka z okupantem hitlerowskim i początki ruchu oporu

Klęska wrześniowa nie załamała społeczeństwa polskiego. Wojna jeszcze trwała. Podbój ziem polskich mógł być usankcjonowany tylko przez odpo­wiedni układ międzynarodowy. Tymczasem światowa opinia, nie tylko pań­stwa alianckie, ale i neutralne, uznawała nadal państwo polskie jako podmiot prawa międzynarodowego, a Liga Narodów na ostatniej swej sesji potępiła agresję Niemiec hitlerowskich na Polskę. Fakt powyższy miał nie tylko mo­ralne znaczenie, umożliwiał on bowiem pozostawienie Polski na arenie mię­dzynarodowej jako członka koalicji antyhitlerowskiej, prowadzącego nadal wojnę o swój byt państwowy i narodowy.

W początkowej fazie wojny ciągle jeszcze społeczeństwo polskie spodzie­wało się wyzwolenia kraju w oparciu o Francję i Anglię, wspierane material­nie i wojskowo przez Stany Zjednoczone. Sanacyjny rząd przedwojenny, któ­ry polityką swą doprowadził do klęski wrześniowej, uważał, że jest nadal po­wołany do obrony interesów Polski na emigracji, już z góry więc zapewnił so­bie tranzyt przez Rumunię i prawo azylu we Francji. Ten plan się jednak nie powiódł. Zarówno cały rząd, jak i prezydent Mościcki oraz desygnowany przez niego następca i naczelny wódz marszałek Rydz-Śmigły zostali przez władze rumuńskie internowani. Odegrał w tym niemałą rolę nacisk niemiecki, ale z drugiej strony również i strona francuska nie była zainteresowana dalszą współpracą z rządem, wobec którego zajmowała niechętne stanowisko. Tak­że więc i dyplomacja francuska dawała rządowi rumuńskiemu do zrozumie­nia, że zatrzymanie na terenie Rumunii dawnej polskiej ekipy rządzącej nie będzie we Francji źle widziane, tym bardziej że przedstawiciele ambasady francuskiej w Bukareszcie od razu porozumieli się z przedstawicielami pol­skich stronnictw opozycyjnych w sprawie utworzenia nowego, frankofilskiego rządu.

W tym stanie rzeczy prezydent Mościcki musiał wyznaczyć swego następ­cę. Początkowo, aby utrzymać władzę w rękach tej samej grupy rządzącej, wybór padł na ambasadora we Włoszech gen. Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. Wskutek sprzeciwu Francji nominacja ta stała się jednak nieak­tualna. Następcą prezydenta został dawny sympatyk endecji, potem luźniej związany z sanacją Władysław Raczkiewicz, który – zgodnie z procedurą konstytucji kwietniowej – po rezygnacji Mościckiego objął funkcję głowy państwa. Mianował on premierem i naczelnym wodzem gen. Władysława Sikorskiego, zwalczającego przed wrześniem 1939 r. politykę wewnętrzną sana­cji jako niedemokratyczną a także jej politykę zagraniczną w imię głoszenia orientacji antyniemieckiej i profrancuskiej.

Rząd gen. Sikorskiego, rezydujący we Francji w miejscowości Angers, był uznawany w zasadzie przez niemal wszystkie państwa sojusznicze i neutralne jako legalny rząd polski. Uznawały go również wszystkie polskie ugrupowa­nia polityczne. Także komuniści polscy, krytykując szereg pociągnięć tego rządu, nie odmawiali mu jednak prawa do reprezentowania interesów pol­skich. Pod względem politycznym był to rząd koalicyjny, oparty na czterech stronnictwach, nastawionych opozycyjnie w stosunku do rządzącego przed wojną reżimu epigonów Piłsudskiego. Były to: Stronnictwo Narodowe (SN), Stronnictwo Pracy (SP), Stronnictwo Ludowe (SL) i Polska Partia Socjali­styczna (PPS). Rząd ów odżegnywał się od sanacji, piętnował jej przedwojen­ny system rządzenia, czyniąc ją zarazem odpowiedzialną za klęskę wrześnio­wą, ale jednocześnie stał na gruncie systemu kapitalistycznego i widział model polityczny przyszłej Polski wzorowany na zachodnich demokracjach burżuazyjnych. Zresztą przedstawiciele sanacji mimo wszystko zachowali na emigra­cji szereg wpływowych pozycji, nie kryjąc zarazem swej wrogości do rządu Si­korskiego w imię tzw. tradycji marszałka Piłsudskiego. Wrogość ta wypływa­ła m.in. stąd, że Sikorski, zwolennik ścisłego sojuszu z Francją a następnie z Wielką Brytanią, widział jednak równocześnie konieczność wznowienia sto­sunków dyplomatycznych polsko-radzieckich, przerwanych we wrześniu 1939 r., i ugody politycznej Polski ze Związkiem Radzieckim.

Rząd Sikorskiego główne swe wysiłki skupił wokół odbudowy regularnej armii polskiej na Zachodzie i stworzenia siatki wojskowego i cywilnego ruchu oporu w kraju. Dzięki jego zabiegom zdołano sformować ok. osiemdziesięciotysięczną armię polską. Po zajęciu przez Niemców Danii i uderzeniu na Norwegię (kwiecień 1940) w składzie alianckiego Korpusu Ekspedycyjnego walczyła pod Narvikiem (28 V – 4 VI) Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich. W operacjach desantowych na wodach norweskich brały także udział polskie okręty – łódź podwodna „Orzeł” oraz niszczyciele – „Bły­skawica”, „Grom” i „Burza”. Inne jednostki polskie, a mianowicie dwie dy­wizje piechoty i niecałkowicie jeszcze uformowana brygada pancerno-motorowa, jak i wiele innych mniejszych formacji lądowych i lotniczych, walczyły w czasie ofensywy niemieckiej na Francję (maj – czerwiec 1940). Niestety, z winy dowództwa francuskiego siły te zostały zmarnowane, część z nich poszła w rozsypkę, jedna natomiast dywizja piechoty przekroczyła granicę szwajcar­ską, gdzie została internowana. Uległy również rozproszeniu znajdujące się w trakcie formowania dwie dalsze dywizje piechoty. Do Anglii zdołano ewa­kuować z kontynentu tylko ok. 28 tys. polskich wojskowych, z czego około 16 tys. przypadało na oficerów i żołnierzy wojsk lądowych. Na szczęście oca­lał niemal w całości personel sił powietrznych, który łącznie z przebywający­mi już wcześniej na wyspie liczył 1,2 tys. oficerów i ponad 5 tys. szeregowych. W portach Wielkiej Brytanii znalazła się również nieliczna flota polska, która odznaczyła się swoją działalnością bojową, szczególnie w walkach o Narvik. Ocalała również przebywająca w Syrii Brygada Strzelców Karpackich, która – po kapitulacji Francji – nie dała się rozbroić kolaborantom francuskim i przeszła do Palestyny. Łącznie jednak straty polskie wynosiły ok. ⅔ żołnie­rzy w porównaniu ze stanem poprzednim.

W ten sposób – po klęsce Francji – rozpoczął się drugi etap w działal­ności rządu polskiego na wygnaniu, który znalazł z kolei azyl na terenie Ang­lii. Z działalności politycznej tego rządu należy wymienić między innymi pró­by stworzenia unii polsko-czechosłowackiej, o co toczyły się rokowania z cze­chosłowackim komitetem emigracyjnym, kierowanym przez prezydenta Beneša.

Innego typu akcję dyplomatyczną zainicjował Sikorski memoriałem z 19 czerwca 1940 r. w sprawie wznowienia, za pośrednictwem Anglików, stosun­ków z rządem radzieckim. Celem tego memoriału, przygotowanego nie bez zachęty premiera brytyjskiego Churchilla, było utworzenie z Polaków znaj­dujących się na terenie ZSRR jednostek wojskowych, które by wzięły udział w wojnie z Niemcami. Sprawa granicy polsko-radzieckiej miałaby zostać roz­ważona w późniejszym terminie.

Zamiar ten został wykorzystany przez koła sanacyjne na emigracji do podjęcia gwałtownej kampanii przeciwko Sikorskiemu, co spowodowało wy­cofanie owego memoriału. Wkrótce potem (VII 1940) prezydent Raczkiewicz udzielił Sikorskiemu dymisji i dopiero wskutek presji grupy wyższych ofice­rów dymisję tę cofnął. Wydarzenia te wskazywały na istnienie i pogłębianie się w kręgach emigracji polskiej poważnych rozdźwięków, które miały rów­nież znaleźć silne odbicie w krajowej konspiracji.

Polski ruch oporu, skierowany przeciwko okupantom hitlerowskim, ukształtował się bardzo szybko, na co niemały wpływ miały bogate tradycje narodu polskiego na polu organizacji wszelkiego rodzaju spisków i konspira­cji w okresie XIX i na początku XX w. Został on zapoczątkowany jeszcze na pobojowiskach walk wrześniowych. Aż do grudnia 1939 r. na zalesionych ob­szarach Lubelszczyzny, Kieleckiego i w Karpatach dochodziło do zbrojnych starć z najeźdźcą. Najdłużej, bo do późnej wiosny 1940 r., przetrwał w lasach Gór Świętokrzyskich oddział partyzancki majora Henryka Dobrzańskiego-Hubala, rozwiązany na skutek dyrektyw rządu Sikorskiero, który uważał tę działalność za przedwczesną i narażającą ludność na zbyt wielkie represje ze strony okupanta. Sam Hubal z garstką najwierniejszych żołnierzy, nie podporządkowawszy się temu rozkazowi, otoczony przez Niemców, poległ boha­terską śmiercią.

Rozgłos zyskała sobie w społeczeństwie polskim organizacja dywersyjna działająca pod nazwą Odwet, zorganizowana samorzutnie przez porucznika Władysława Jasińskiego (pseud. Jędruś), brawurowo atakująca niemieckie placówki policyjne.

Ruch oporu obejmował stopniowo wszystkie warstwy narodu. Liczbę organizacji konspiracyjnych na przełomie lat 1939-1940 obliczono na ponad 100. Mechanizm ich powstawania miał w dużej mierze charakter żywiołowy, obejmując wszystkie warstwy narodu i wszystkie niemal rejony kraju, przy czym – ze zrozumiałych względów – miał znacznie większą dynamikę na te­renie Generalnego Gubernatorstwa niż na obszarach wcielonych bezpośred­nio do Rzeszy.

Już w czasie oblężenia Warszawy, a więc pod koniec września 1939 r., za­padła decyzja o utworzeniu organizacji podziemnej pod nazwą Służba Zwy­cięstwu Polski (SZP), której komendantem został gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski a szefem sztabu płk Stefan Rowecki (pseud. Grot). SZP była organizacją opanowaną przez oficerów związanych z przedwojennym reżimem, dlatego Sikorski postanowił ją ująć w nowe ramy organizacyjne, w ce­lu ograniczenia wpływu obozu sanacyjnego. 13 listopada 1939 r. zarządził on powołanie do życia tajnego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), który miał za zadanie scalić w swoich szeregach wszystkie organizacje podziemne, sam bę­dąc ściśle podporządkowany rządowi emigracyjnemu. Wkrótce potem zapad­ła decyzja rządu o utworzeniu jego cywilnego przedstawicielstwa w kraju pod nazwą Delegatury Rządu na Kraj.

Akcja scaleniowa nie szła jednak gładko z uwagi na to, iż poszczególne partie polityczne chciały możliwie jak najdłużej zachować samodzielność organizacyjną swych sił wojskowych. Oprócz tego czołową kadrę ZWZ wiele środowisk konspiracyjnych oskarżało o sanacyjną przeszłość i antydemokra­tyczne tendencje. Stosunkowo najwcześniej, bo już w ciągu 1940 r., oddała swe oddziały utworzona po rozwiązaniu PPS organizacja skupiająca jej pra­we skrzydło, działająca pod nazwą Centralne Kierownictwo Ruchu Mas Pra­cujących Miast i Wsi Wolność-Równość-Niepodległość (WRN). Nie weszli do niej działacze reprezentujący lewe skrzydło ruchu socjalistycznego. Mieli oni własne ugrupowania konspiracyjne, nawiązujące kontakty z komunistami.

Znacznie więcej zastrzeżeń niż WRN mieli do akcji scaleniowej ludowcy, dysponujący od sierpnia 1940 r. własną masową organizacją pod nazwą po­czątkowo Straż Chłopska (Chłostra) a następnie – Bataliony Chłopskie (BCh). Dopiero w grudniu 1942 r. zdecydowali się ludowcy po silnym nacisku Delegatury na scalenie części swych oddziałów. Zachowali oni nadal w dy­spozycji kierownictwa Stronnictwa pozostałą ich część pod nazwą Ludowej Straży Bezpieczeństwa (LSB). Oddziały wojskowe narodowych demokratów – Narodowa Organizacja Wojskowa (NOW) również dopiero pod koniec 1942 r., i to tylko częściowo, zdecydowały się na scalenie.

ZWZ przemianowany w lutym 1942 r. na Armię Krajową (AK) nie objął sił skrajnie prawicowych, które utworzyły z końcem 1942 r. organizację pod nazwą Narodowe Siły Zbrojne (NSZ). Tak więc ani Stronnictwo Ludowe, ani Stronnictwo Narodowe nie podporządkowały całości swych sił zbrojnych ko­mendzie AK. Wynikało to stąd, że stronnictwa te zamierzały odegrać samo­dzielną, decydującą rolę w końcowym okresie wojny i zdobyć rozstrzygający wpływ na kształtowanie polskiego życia państwowego po wypędzeniu oku­panta.

Oczywiście także komuniści polscy zachowywali całkowitą odrębność organizacyjną. Nie mieli oni co prawda w początkowych latach wojny ani własnej partii (KPP rozwiązano w 1938 r.), ani jednolitej organi­zacji wojskowej, działało jednak w kraju wiele lokalnych organizacji, powsta­łych z ich inspiracji. Jedną z pierwszych było Stowarzyszenie Przyjaciół ZSRR, które wyrosło z warszawskiego aktywu kapepowskiego. Miało ono swoje organizacje także daleko poza Warszawą, głównie w Zagłębiu Śląsko-Dąbrowskim. Utrzymywało kontakty z innymi warszawskimi organizacjami komunistów, jak Młot i Sierp, i lewicowych socjalistów, jak grupa skupiona wokół pisma „Barykada Wolności”. W okresie przed powstaniem Polskiej Partii Robotniczej (PPR) najbardziej zwartą organizacją komunistów działa­jącą w Polsce był Związek Walki Wyzwoleńczej (ZWW), który utworzyli na początku 1940 r. aktywiści przedwojennej akademickiej organizacji komuni­stycznej „Życie”. Wiosną 1941 r. zaczęli oni wydawać „Biuletyn Radiowy”, od którego przylgnęła do nich późniejsza nazwa Biuletynowcy. Kolejną orga­nizacją komunistów ośrodka warszawskiego była grupa „Proletariusz”. W Krakowie działała Polska Ludowa, zrzeszająca nie tylko komunistów, ale także radykalnych ludowców i lewicowych działaczy Związku Nauczycielstwa Polskiego. W Łodzi, w niezwykle trudnych warunkach, komuniści utworzyli Front Walki za Naszą i Waszą Wolność; w Poznaniu działali pod nazwą KPP; powołali nadto wiele organizacji lokalnych, jak Związek Patrio­tów Podkarpackich i Czyn Robotniczo-Chłopski, działające w Rzeszowskiem, czy Związek Młodochłopski na terenie Lubelszczyzny. Miały one głównie charakter sabotażowo-dywersyjny oraz podejmowały zadanie szko­lenia kadr kierowniczych dla planowanych w okresie późniejszym organizacji podziemnych o charakterze bardziej masowym. Jak już wzmiankowano, utrzymywały one stałe lub luźne kontakty z lewicowymi komórkami socjali­stycznymi.

Spośród organizacji lewicy socjalistycznej większe wpływy zdobyła grupa, która przybrała nazwę „Barykada Wolności”, od pisma wydawanego przez nią wiosną 1940 r. Na jej czele stali znani działacze socjalistyczni Stanisław Dubois, Norbert Barlicki a po ich aresztowaniu Adam Pródmik. Działały nadto: grupa młodzieżowa Gwardia, skupiająca członków dawnej organizacji akademickiej – Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, grupa Pło­mienie, biorąca nazwę od pisma wydawanego pod tym samym tytułem, grupa Wolność i inne. Te lewicowe grupy socjalistyczne połączyły się na zjeździe w Warszawie, odbytym l września 1941 r. we wspólną organizację pod nazwą Polscy Socjaliści (PS).

Ogólny rozrost ruchu podziemnego był bardzo znaczny, choć trudny dziś do ustalenia liczbowego. Według urzędowych niemieckich dokumentów oku­pacyjnych skupiał on na terenie samego tylko Generalnego Gubernatorstwa w połowie 1940 r. około 100 tys. osób. Liczba ta dotyczy jednak tylko organi­zacji zbrojnych, nie obejmując tzw. cywilnego ruchu oporu, tj. aparatu tajnej administracji cywilnej podległej Delegaturze, a także tajnego szkolnictwa średniego i wyższego stanowiącego specyficznie polską formę ruchu oporu, w zasadzie niespotykaną w żadnym innym kraju okupowanym przez Niemcy hitlerowskie.

Tak szybki rozwój organizacji podziemnych był niewątpliwie następ­stwem narastającego terroru ze strony aparatu policyjnego i w ogóle całej hit­lerowskiej polityki narodowościowej, zmierzającej do totalnej dyskryminacji żywiołu polskiego. Zjawisko to wykluczało nie tylko możliwość szerszej kola­boracji, ale i zachowania lojalnej, pasywnej postawy wobec okupanta, budzi­ło i potęgowało ducha oporu.

Spodziewany przymusowy pobór do wojska niemieckiego osób posiada­jących polskie poczucie narodowe, ale wciąganych na volkslistę na terenie ziem wcielonych do Rzeszy, powodował np. na wiosnę 1940 r. masowe zbiegostwo młodzieży poborowej z tych ziem do GG, gdzie tworzyła ona oddzia­ły partyzanckie, lub starym przedwrześniowym szlakiem przez Węgry prze­kradała się na Zachód do tworzącej się na terenie Francji armii polskiej. Po­wstające w ten sposób grupy partyzanckie były jednak zjawiskiem przejścio­wym i nie odegrały bardziej znaczącej roli.

W ogóle do wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej wystąpienia zbrojne polskiego ruchu oporu nie miały charakteru wystąpień masowych. Z form walki, jakie wówczas dominowały, należy wymienić wszelkiego rodzaju dzia­łalność sabotażową, jak sabotaż rozporządzeń, sabotaż w fabrykach, kopal­niach, na kolei, a także ucieczki przed werbunkiem na roboty do Rzeszy. Symptomatyczny dla tego okresu jest również bardzo znaczny spadek wydaj­ności pracy, wywołany nie tylko przyczynami obiektywnymi, ale przede wszystkim zorganizowaną i świadomą akcją szkodzenia okupantowi. Tego typu ruchem kierowało podległe rządowi Sikorskiego Kierownictwo Walki Cywilnej.

Jak już wzmiankowano, do swoistych przejawów działania ruchu oporu w Polsce, o wielkim znaczeniu społecznym, należała organizacja tajnego szkolnictwa, spowodowana likwidacją przez okupanta wszystkich polskich szkół wyższych i szkół średnich dających uprawnienia wydawania świadectw dojrzałości. Rozwój tajnego szkolnictwa był imponujący; w kilkuset miejsco­wościach kształciło się kilkadziesiąt tysięcy uczniów. Działały tajne uniwersytety – krakowski, warszawski, poznański, liczące na przestrzeni lat 1940-1944 2-3 tys. studentów.

Doniosłą rolę w ruchu oporu odgrywała prasa konspiracyjna. Wpływała ona na rozmach walki z okupantem, kształtowanie się opinii publicznej, in­formowała o przebiegu wydarzeń wojennych i politycznych, o działaniach okupanta, o poczynaniach organizacji konspiracyjnych. Ogółem w czasie okupacji dzięki pełnej poświęcenia pracy drukarzy i dziennikarzy oraz tysięcy kolporterów ukazywało się ok. 1,3 tys. tytułów pism, niektóre z nich o jedno­razowym nakładzie kilkunastu tysięcy egzemplarzy.

Jedną z ważniejszych form ruchu oporu był wywiad prowadzony od po­czątków okupacji. Tak np. wywiad polski przekazał sojusznikom dane doty­czące koncentracji sił niemieckich przeciwko Jugosławii i ZSRR, produkcji pocisków V-l i V-2, baz łodzi podwodnych, terminu operacji pod Kurskiem i wiele innych.

Punktem zwrotnym w dziejach polskiego ruchu oporu, jak i w ogóle w na­strojach społeczeństwa polskiego, była niewątpliwie sromotna klęska Francji, kładąca kres nadziejom na szybkie wyzwolenie Polski, doprowadzając do zmniejszenia się armii podziemnej do ok. 70 tys. ludzi. Podobny wpływ miała silna koncentracja niemieckich sił zbrojnych w GG począwszy od późnej jesieni 1940 r., w związku z przygotowywanym atakiem na Związek Radziecki. Niebywałe zmasowanie wojsk niemieckich, jakie wówczas nastąpiło w Polsce, poważnie utrudniało swobodę ruchów dla działalności konspiracyjnej. Sytua­cja pod tym względem miała ulec zasadniczej zmianie po agresji III Rzeszy na ZSRR, w miarę przesuwania się frontu coraz bardziej na wschód.

Wybuch wojny radziecko-niemieckiej a kwestia polska. Okres kontaktów między ZSRR a rządem polskim w Londynie

Wejście Związku Radzieckiego w skład państw walczących z Niemcami (22 VI 1941 uderzenie III Rzeszy na ZSRR) otwierało przed polskim ruchem narodowowyzwoleńczym całkiem nowe perspektywy polityczne i militarne. Pamiętać trzeba, że upadek Francji pozbawił Anglię nie tylko wielkiego so­jusznika, dysponującego potężnymi siłami lądowymi, pozbawił ją nadto oparcia na kontynencie europejskim i groził zepchnięciem w polityczną izola­cję. Trzymiesięczna bitwa powietrzna o Wielką Brytanię (VIII-X 1940), ma­jąca utorować Niemcom drogę do inwazji na Wyspy Brytyjskie, w której po­ważny udział mieli lotnicy polscy (dywizjon 302 i 303), nie zakończyła się co prawda sukcesem nieprzyjaciela, niemniej jednak na dalszą metę nie odsuwa­ło to bezpośredniego zagrożenia Wysp Brytyjskich. Jedynie więc pozyskanie Związku Radzieckiego jako sojusznika mogłoby stworzyć szansę zwycięskie­go zakończenia wojny z III Rzeszą. Dobrze zdawało sobie z tego sprawę spo­łeczeństwo polskie. Rozumiał to premier brytyjski Churchill, za którego po­średnictwem – wnet po napaści Niemiec na ZSRR – nastąpiło w Londynie 30 lipca 1941 r. wznowienie stosunków dyplomatycznych polsko-radzieckich, przerwanych 17 września 1939 r., przy czym na mocy zawartego wówczas układu (podpisanego przez Sikorskiego i ambasadora radzieckiego Majskiego) i polsko-radzieckiej umowy wojskowej z 14 sierpnia powstać miała w Związku Radzieckim samodzielna armia polska, złożona z obywateli pols­kich przesiedlonych tam, deportowanych i ewakuowanych. Obie strony stwierdzały także, że traktaty radziecko-niemieckie z 1939 r., dotyczące zmian terytorialnych w Polsce, utraciły swoją moc. Zobowiązywały się do wzajemnego udzielania sobie wszelkiego rodzaju pomocy w wojnie przeciwko Niemcom hitlerowskim.

W wyniku tego układu rząd radziecki udzielił konkretnej pomocy przy tworzeniu na terytorium Związku Radzieckiego wojska polskiego w sile dwu dywizji, na czele którego stanął gen. Władysław Anders. W pierwszych dniach grudnia Sikorski udał się do Moskwy, gdzie na mocy porozumienia ze Stalinem i deklaracji polsko-radzieckiej (4 XII) o przyjaźni i wzajemnej po­mocy postanowiono powiększyć polskie siły zbrojne do stanu 96 tys. ludzi, w składzie 6 dywizji piechoty i brygady pancernej. Podjęto decyzję o bezzwłocz­nym przeniesieniu utworzonych już oddziałów polskich z Powołża – w rejon Ałma Ata-Buchara. Strona radziecka wyraziła także zgodę na ewakuację do Iranu 25 tys. żołnierzy, jednak dopiero po osiągnięciu pełnego stanu liczeb­nego jednostek polskich w ZSRR, projektowanego w układzie. Już jednakże wówczas źródłem głównych trudności w rozmowach Stalin – Sikorski pozos­tawała nie uzgodniona wciąż między obu stronami sprawa granic. Stalin pro­ponował bezzwłocznie rozważenie tej sprawy, Sikorski jednak uchylił się od dyskusji. Generał uważał, że jako premier rządu polskiego nie ma prawa pro­wadzić ze stroną radziecką debaty na temat wschodniej granicy państwa pols­kiego, ustalonej traktatem ryskim z marca 1921 r.

Z biegiem czasu komplikowała się również coraz bardziej sprawa wojska polskiego w ZSRR. Wielka Brytania obawiając się, że państwa Osi grożą jej interesom na Bliskim Wschodzie, zabiegała ii Stalina o przerzucenie na ten te­ren jednostek polskich. Antyradziecko nastawiony Anders, wbrew rzeczywi­stym interesom narodu polskiego, dokładał również wszelkich starań, aby ar­mia ta nie walczyła na froncie wschodnim, lecz została ewakuowana. Sam Si­korski był początkowo temu projektowi niechętny, ale uległ w końcu stałym naciskom swego otoczenia.

Ostatecznie w wyniku rozmów Stalina z Andersem w marcu 1942 r. wła­dze radzieckie wyraziły zgodę na wyjazd do Iranu ponad 40 tys. wojskowych i cywilnych. W sierpniu wyszła ze Związku Radzieckiego reszta sił polskich – około 44 tys. wojska (trzy dywizje i jeden pułk zapasowy); wyprowadzono też przy tym około 26 tys. osób cywilnych. Z żołnierzy tych oraz 2 jednostek polskich na Środkowym Wschodzie powstała jesienią 1942 r. w Iraku Armia Pol­ska na Wschodzie, która stała się następnie trzonem 2 Korpusu Polskiego. W jego skład m.in. wchodziły: 3 Dywizja Strzelców Karpackich (powstała z Sa­modzielnej Brygady Strzelców Karpackich utworzonej w 1940 r. w Syrii i walczącej już na froncie egipsko-libijskim), 5 Kresowa Dywizja Piechoty, 2 Brygada Pancerna. Po przeszkoleniu w Palestynie Korpus został skierowany w końcu 1943 r. na front włoski. Zadanie bezpośredniego udziału w wyzwole­niu Polski miało przypaść nowym polskim formacjom utworzonym z kolei w ZSRR – odrodzonemu Wojsku Polskiemu.

Po wyjściu wojska polskiego z ZSRR stosunki polsko-radzieckie pogarsz­ały się coraz bardziej i przeszły w stan ostrego napięcia. Rząd emigracyjny odstępował coraz bardziej od układu polsko-radzieckiego, oczekując począt­kowo klęski ZSRR w wojnie z Niemcami, a po zwycięstwie pod Stalingra­dem, realizacji koncepcji Churchilla – inwazji na Bałkany. Liczono na wy­zwolenie Polski nie od wschodu, wespół z armią radziecką, lecz z południa, przez Anglików i Amerykanów, których wojska szybko przesuwając się na północ zdołałyby ubiec Rosjan w marszu na Warszawę. Popieranie koncepcji utworzenia frontu bałkańskiego, zamiast oczekiwanego przez stronę radziec­ką desantu aliantów we Francji, jak również starania polskiego rządu o inter­wencję anglo-amerykańską w sprawie sporu o przyszłą linię graniczną między Polską a ZSRR rząd radziecki uznał za poczynania wobec siebie wrogie.

Sikorski znajdował się w trudnej sytuacji. Z jednej strony zaczynał rozu­mieć – zwłaszcza pod wpływem sugestii anglo-amerykańskich – że zmiany terytorialne są konieczne, z drugiej jednak był narażony na stałą presję i krzykliwą kampanię o „uległości wobec Moskwy” ze strony skrajnej prawicy sanacyjno-endeckiej. Wymiana polemicznych not i oświadczeń między rzą­dami polskim i radzieckim oznaczała, iż stosunki między obu tymi rządami ulegały gwałtownemu pogorszeniu i były bliskie zerwania, co ostatecznie nas­tąpiło w związku z tzw. prowokacją katyńską.

Niemcy hitlerowskie, w wyraźnym zamiarze poróżnienia aliantów, z wielką ostentacją ogłosiły o odkryciu w miejscowości Katyń k. Smoleńska masowych grobów pomordowanych oficerów polskich, internowanych od września 1939 r. w ZSRR, twierdząc, że są to ofiary radzieckich organów bez­pieczeństwa. W tej sytuacji Sikorski – mimo ostrzeżenia ze strony Churchilla – dał się popchnąć do nie przemyślanego kroku: zwrócił się do Międzynaro­dowego Czerwonego Krzyża w Genewie o powołanie specjalnej komisji w celu zbadania sprawy na miejscu zbrodni. Rząd radziecki ze swej strony przedstawił oświadczenie, iż mordu w Katyniu dokonali hitlerowcy, po ujęciu internowanych oficerów, nie wyewakuowanych na czas na wschód przez stronę radziecką z powodu szybko postępującej ofensywy niemieckiej. Rząd radziecki zaznaczył dalej, że rząd polski, postulując wysłanie do Katynia specjalnej komisji (której działanie w warunkach okupacji niemieckiej musi być chybione), „poszedł faktycznie na lep propagandy hitlerowskiej”. W konsekwencji uznał on decyzję rządu polskiego za akt wobec siebie wrogi i przerwał z nim stosunki dyplomatyczne (25 IV 1943).

Wydarzenia te w istotny sposób pogłębiły zarysowujący się już przedtem impas w stosunkach polsko-radzieckich, mający bardzo poważne następstwa polityczne.

Co do istoty samej sprawy katyńskiej wiele danych wskazuje na to, że mord w Katyniu ok. 4300 oficerów – internowanych przedtem w Kozielsku – na­stąpił już w kwietniu 1940 r. i był dokonany przez NKWD. Natomiast nadal nie są znane losy oficerów i podoficerów polskich z dwu innych obozów – w Starobielsku i Ostaszkowie (łącznie ok. 11 000 ludzi). Sądzić wypada, że i oni zostali zamordowani, jednak nie wiadomo, gdzie leżą ich prochy.

Aktywizacja polskiej lewicy. Powstanie Polskiej Partii Robotniczej, Krajowej Rady Narodowej i ludowych sil zbrojnych

Dalszy rozwój sytuacji determinowały – wbrew iluzjom rządu londyń­skiego – wydarzenia militarne na froncie wschodnim, gdzie po początkowych sukcesach ofensywy niemieckiej Armia Czerwona ruszyła do kontrnatarcia. Zima 1941-1942 r. przyniosła pierwsze jej zwycięskie boje z wojskami ni Rzeszy. W wyniku podjętej w grudniu 1941 r. kontrofensywy rozbiła ona zgrupowania niemieckie pod Moskwą i zdołała odrzucić nieprzyjaciela o około 250 km na zachód, kładąc w ten sposób kres bezpośredniemu zagrożeniu stolicy ZSRR. Przebieg działań wojennych na innych odcinkach frontu doprowadził do dalszych sukcesów militarnych wojsk radzieckich. Należy przy tym zaznaczyć, że były to pierwsze wielkie bitwy lądowe na frontach n wojny światowej, w których niemieckie siły zbrojne poniosły ciężkie porażki i zostały zmuszone do odwrotu. W skali ogólnej poważne znaczenie miało przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny przeciwko państwom Osi po napaści na nie Japonii 7 grudnia 1941 r., przez co wojna przybrała w pełnym tego słowa znaczeniu charakter wojny światowej.

W toku dalszych operacji wojennych decydujące znaczenie miał jednak przede wszystkim przełom stalingradzki, gigantyczna bitwa nad Wołgą, zakończona kapitulacją i likwidacją 300-tysięcznego zgrupowania niemiec­kiego (2 II 1943). Bitwa ta zapoczątkowała nowy okres wojny, charak­teryzujący się narastającą aktywnością strony radzieckiej i utratą inicjatywy strategicznej jej przeciwnika. W rezultacie nastąpiła zasadnicza zmiana położenia militarnego na korzyść ZSRR i pozostałych państw koalicji antyhitlerowskiej.

Należy podkreślić, że zwycięstwa radzieckie stworzyły dogodne warunki nie tylko do pomyślnego rozwoju operacji regularnych formacji wojskowych na poszczególnych frontach wojny z Niemcami, lecz także dały one potężny impuls do walki podziemnej w okupowanych krajach Europy, m.in. i w Polsce. W grudniu 1941 r. z ZSRR przybyła do Polski Grupa Inicjatywna (m.in. Marceli Nowotko, Paweł Finder, Małgorzata Fornalska), która wraz z orga­nizacjami i grupami komunistycznymi i sympatyzującymi z nimi utworzy­ła (5 I 1942) Polską Partię Robotniczą (PPR), ideowo-polityczną konty­nuatorkę KPP (kolejnymi generalnymi sekretarzami partii byli: Nowotko, który zginął w skrytobójczym zamachu; Finder, aresztowany przez Gestapo i rozstrzelany na Pawiaku; Władysław Gomułka). Rozpoczął się nowy etap w polskim ruchu oporu. Program komunistów polskich kładł nacisk na podjęcie natychmiastowej walki zbrojnej z okupantem w ramach szerokiego frontu narodowego, w ścisłym sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Pierwsze oddziały partyzanckie ich organizacji zbrojnej – Gwardii Ludowej – powstały w maju 1942 r. Aż do wiosny 1943 r. PPR ponawiała próby nawiązania formalnego porozumienia z Delegaturą rządu londyńskiego w sprawie wspólnej walki z okupantem. Jako główne warunki takiego porozumienia wysunęła partia w styczniu 1943 r. m.in. postulat intensyfikacji różnych form walki z okupantem i rekonstrukcję rządu poprzez rozszerzenie jego podstawy poli­tycznej o przedstawicieli rewolucyjnej i radykalnej lewicy, z równoczesnym usunięciem zeń elementów sanacyjnych. Przedstawiona przez PPR w marcu tegoż roku deklaracja programowa O co walczymy?, zwana dziś powszechnie tzw. małą deklaracją, postulowała dość jeszcze ogólnie sformułowany pro­gram reform społecznych i nie oznaczała rezygnacji partii z możliwości poro­zumienia się w walce o niepodległość z ugrupowaniami burżuazyjnymi. Sko­ro próby te nie dały pozytywnego rezultatu, partia musiała porzucić ideę utworzenia szeroko pojętego frontu narodowego, jednoczącego wszystkie ugrupowania walczące z okupantem niemieckim, jak to miało np. miejsce we Francji i we Włoszech. Zerwanie stosunków dyplomatycznych między rzą­dem polskim w Londynie a Związkiem Radzieckim, łącznie ze wzrostem naci­sku na rząd emigracyjny czynników skrajnie prawicowych po tragicznej śmierci gen. Sikorskiego w katastrofie lotniczej (Gibraltar, 4 VII 1943), skło­niło PPR do szukania innych rozwiązań politycznych.

Należało nakreślić realistyczny program polityczny, zgodny z polską ra­cją stanu. Swoją polityką w wielu sprawach burżuazyjny rząd emigracyjny wykazał, że nie jest zdolny do rozwiązania spraw państwowego i politycznego bytu narodu, zgodnie z jego interesami i prawidłowościami procesu histo­rycznego. W listopadzie 1943 r. kierownictwo PPR opracowało i opubliko­wało nową, rozszerzoną deklarację ideowo-programową, zatytułowaną tak samo jak poprzednia, marcowa – O co walczymy? Stanowiła ona rozwinięcie idei wysuwanych przez PPR od momentu jej powstania. Wiązała sprawę wyz­wolenia Polski ze zwycięstwem antyhitlerowskiej koalicji, w której decydującą rolę miał Związek Radziecki; wzywała do utworzenia antyfaszystowskiego frontu narodowego jednoczącego główne czynniki radykalno-demokratyczne i rewolucyjne przy kierowniczej roli klasy robotniczej. Program PPR zapo­wiadał walkę o niepodległą i demokratyczną Polskę i określał zadania po wyzwoleniu, m.in. nacjonalizację wielkiego przemysłu, banków i transportu, reformę rolną, wprowadzenie gospodarki planowej, uprzemysłowienie kraju, podniesienie kultury rolnej, utworzenie demokratycznej armii i milicji ludo­wej, ukaranie zbrodniarzy wojennych i in. W kwestii terytorialnego kształtu Polski deklaracja postulowała przywrócenie Polsce starych polskich ziem na zachodzie i północy, uregulowanie granic wschodnich zgodnie z prawem na­rodów do samostanowienia o własnym losie. Był to program radykalny w kryteriach społecznych, ale zarazem i narodowych, bo nie tylko postulował likwidację dwu podstawowych klas posiadających – ziemiaństwa i burżuazji i rugował całkowicie wpływ zagranicznego kapitału na polski przemysł po­przez jego unarodowienie. W swych ostatecznych konsekwencjach program PPR zakładał więc zarówno realizację gruntownych przeobrażeń społecz­nych, jak i budowę państwa jednolitego narodowo.

Sprawa polska poruszana była także na arenie międzynarodowej. Od 28 li­stopada do l grudnia 1943 r. odbyła się w Teheranie konferencja Wielkiej Trójki. Szefowie trzech mocarstw sojuszniczych: W. Churchill (W. Brytania), F.D. Roosevelt (USA), J.W. Stalin (ZSRR) uzgadniali plany walki z agreso­rami (m.in. sojusznicy zachodni zobowiązali się do utworzenia w maju 1944 r. we Francji drugiego frontu). Osiągnięto również wstępne porozumienie w sprawie przyszłych granic Polski stwierdzając, że powinny one w zasadzie przebiegać wzdłuż linii Curzona na wschodzie, a wzdłuż Odry na zachodzie. Porozumienie to, przeciwne żądaniom polskich polityków emigracyjnych, było zapowiedzią izolacji rządu emigracyjnego na forum międzynarodowym. Na konferencji poruszono – co prawda – sprawę wznowienia polsko-radzieckich stosunków dyplomatycznych, jednak Stalin zaznaczył, iż jego rząd nie ma pewności, czy Polacy z Londynu są w stanie zrewidować swoją polity­kę, która w wielu wypadkach godzi w interesy Związku Radzieckiego. Dla Anglików i Amerykanów było to wskazówką, że w danej sytuacji warunkiem niezbędnym do przywrócenia stosunków między stroną radziecką a rządem londyńskim jest przyjęcie przez ten rząd formuły teherańskiej w sprawie wschodniej granicy Polski. Rząd emigracyjny daleki był jednak od akceptacji tej formuły.

Tymczasem w kraju rozpoczął się proces przewartościowywania pojęć, radykalizacji mas i dochodzenia do głosu czynników lewicowych i myślących realistycznie, postulujących przyjazne stosunki polsko-radzieckie. Powstawa­ły w ten sposób sprzyjające warunki stworzenia radykalno-demokratycznego frontu narodowego inspirowanego przez siły rewolucyjne. Wynikiem tego procesu było utworzenie w noc sylwestrową z 31 grudnia 1943 r. na l stycznia 1944 r. w okupowanej stolicy podziemnego parlamentu w postaci Krajowej Rady Narodowej (KRN), politycznego ośrodka władzy o charakterze ludowo-demokratycznym, przeciwstawnego organom rządu londyńskiego. Jej przewodniczącym został Bolesław Bierut, od dawna związany z ruchem ko­munistycznym.

Manifest KRN wzywał do bezwzględnej walki z okupantem o wyzwolenie Polski, zapowiadał utworzenie w przyszłości rządu tymczasowego (który miałby sprawować władzę w kraju aż do chwili wyboru Zgromadzenia Naro­dowego i uchwalenia nowej konstytucji), przeprowadzenie radykalnej refor­my rolnej i nacjonalizacji przemysłu, banków i transportu, przywrócenie Polsce Ziem Zachodnich i Północnych, określał zasady polskiej polityki za­granicznej opartej na przyjaźni i współpracy z ZSRR.

Celem lepszego skoordynowania walki zbrojnej z okupantem KRN wydała 1 stycznia 1944 r. dekret o powołaniu i organizacji Armii Ludowej (AL).

Do KRN obok przedstawicieli PPR weszli również reprezentanci lewico-go skrzydła Robotniczej Partii Polskich Socjalistów (RPPS), partii powstałej 11 kwietnia 1943 r. na miejsce organizacji Polscy Socjaliści, nadto grupa lewicowych ludowców, delegaci innych mniejszych ugrupowań radykalno-lewicowych i lewicowo-liberalnego Stronnictwa Demokratycznego (SD). W kład AL, której dowódcą mianowano gen. Michała Rolę-Żymierskiego. a szefem sztabu Franciszka Jóźwiaka, weszła Gwardia Ludowa i oddziały bojowe pepeerowskiej organizacji młodzieżowej – ZWM oraz niektóre oddziały związane z socjalistami i ludowcami, a mianowicie poszczególne formacje Czerwonej Milicji i Batalionów Chłopskich.

W tym samym kierunku co PPR działali komuniści polscy przebywający na terenie ZSRR, m.in. skupiający się .wokół pisma „Nowe Widnokręgi”, a następnie „Wolna Polska”. W lutym 1943 r. zainicjowali oni utworzenie Związku Patriotów Polskich (ZPP), organizacji o dużym zasięgu oddziaływa­nia na szeroką rzeszę Polaków w Związku Radzieckim. Głównymi współ­twórcami ZPP byli m.in. znany działacz kapepowski Alfred Lampę i związana przed wojną z lewicą PPS – Wanda Wasilewska.

Z inicjatywy ZPP, za zgodą i przy pomocy władz radzieckich, rozpoczęto w maju 1943 r. w Sielcach nad Oką formować l Dywizję Piechoty im. Ta­deusza Kościuszki. Uroczyste zaprzysiężenie dywizji, połączone z wręczeniem sztandaru ufundowanego przez ludność polską, nastąpiło 15 lipca 1943 r. Jej dowódcą został płk (później generał) Zygmunt Berling, oficer zawodowy przedwojennego wojska polskiego, który wraz z nieliczną grupą oficerów ar­mii Andersa zrezygnował z ewakuacji do Iranu. Dnia 12 października dywi­zja, zwana popularnie kościuszkowską, wzięła udział w swej pierwszej bitwie na froncie, w rejonie miejscowości Lenino, chwalebnie rozpoczynając szlak bojowy ludowego Wojska Polskiego i zapoczątkowując polsko-radzieckie braterstwo broni. Już w sierpniu rozpoczęto formowanie l Korpusu Polskiego, który w marcu-kwietniu 1944 r. rozwinięto w l Armię Polską w ZSRR, do­wodzoną przez gen. Berlinga. Latem 1944 r. znalazło się w jej składzie już kilka związków taktycznych: l DP im. Tadeusza Kościuszki, 2 DP im. Hen­ryka Dąbrowskiego, 3 DP im. Romualda Traugutta, 4 DP im. Jana Kilińskiego, l Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte, l Brygada Kawale­rii, wreszcie związki artyleryjskie szczebla armijnego. l Armia została włą­czona do sił l Frontu Białoruskiego i jako jego odwód skoncentrowana w okolicach Łucka na Wołyniu. Rząd radziecki nie tylko całkowicie wyposażył wojsko polskie w nowoczesny sprzęt bojowy, ale – z uwagi na niezwykle trudną sytuację kadrową tego wojska – odkomenderował do oddziałów polskich sporą grupę oficerów radzieckich, przede wszystkim Polaków lub polskiego pochodzenia, jako instruktorów i dowódców różnych szczebli.

W maju 1944 r. Prezydium ZPP uznało KRN za jedyną reprezentację na­rodu. Powstała w ten sposób niejako dwuwładza w polskim podziemiu krajo­wym i na emigracji: rewolucyjną i radykalną lewicę reprezentowały w kraju KRN i Armia Ludowa, zaś na terenie Związku Radzieckiego ZPP i 1 Armia; siły stojące na gruncie odbudowy Polski burżuazyjnej w oparciu o mocarstwa zachodnie reprezentowały w kraju Delegatura i Armia Krajowa oraz na emigracji rząd w Londynie i podporządkowane mu siły zbrojne.

Elementy skrajnie prawicowe – Narodowe Siły Zbrojne (NSZ), której przeważnie nie weszły w skład AK, reprezentowały orientację tak mocno antykomunistyczną i antyradziecką, że nie wahały się zainicjować serii mordów bratobójczych popełnionych na działaczach lewicowych, przede wszystkim pepeerowcach i alowcach. Pod koniec wojny wyrzekły się one walki z Nie­mcami, a niektóre ich formacje wycofały się z terenu Polski na zachód w porozumieniu z dowództwem niemieckim.

Polityka okupanta niemieckiego na ziemiach polskich w latach 1942-1944. Ruch oporu

Już z końcem 1941 r. władze III Rzeszy przygotowały tzw. Generalny Plan Wschodni (Generalplan Ost). Był to zbrodniczy plan zamienienia w „niemiecką przestrzeń życiową” Europy na wschód od Niemiec, po linię jeż. Ładoga (na północy) do Morza Czarnego (na południu). Plan przewidywał wyniszczenie i wysiedlenie wielomilionowych narodów i osiedlenie na ich miejscu Niemców; dalej na wschód miał się rozciągać obszar niemieckich „wpływów”. 31-51 mln ludzi przeznaczono do wyniszczenia i wysiedlenia do zachodniej Syberii, około 14 mln zamierzano pozostawić (w tym około 3-4,8 mln Polaków), z czego nieznaczną część miano zgermanizować, reszta zaś miała być siłą roboczą dla III Rzeszy. Plan ów opracowano w przewidywaniu zwycięstwa na Wschodzie, pod kątem realizacji monstrualnego osadnictwa kolonistów niemieckich na tym olbrzymim obszarze.

Urzeczywistnienie Planu Wschodniego miała ułatwić eksterminacja lud­ności żydowskiej i jeńców radzieckich oraz masowe i systematyczne głodzenie ludności miast. Jednocześnie hitlerowscy okupanci usiłowali przeciwstawić jeden ujarzmiony naród – drugiemu. Taki m.in. cel miało przyłączenie do GG obszaru Zachodniej Ukrainy od Sanu po Zbrucz jako tzw. dystrykt Galicja w celu podsycania dawnych sporów polsko-ukraińskich o podłożu nacjo­nalistycznym, natomiast etnicznie polski obszar Białostocczyzny podporząd­kowano administracyjnie Prusom Wschodnim. Na początku 1942 r. do­szło również do znamiennego posunięcia hitlerowskich władz okupacyjnych na Podhalu. Próbowano wyodrębnić górali z narodu polskiego jako „naród góralski” (Goralenvolk), tworząc pod przewodnictwem grupki zdrajców tzw. Komitet Góralski, co jednak – w ostatecznych konsekwencjach – zakoń­czyło się kompletnym fiaskiem.

Wzmagała się również w tym okresie gospodarcza eksploatacja wsi. Wy­górowane kontyngenty żywnościowe ściągano od chłopów drastycznymi środkami przy pomocy karnych ekspedycji policyjno-wojskowych, połączonych z masowymi egzekucjami dokonywanymi na ludności, podpalaniem bu­dynków gospodarczych itp.

W ramach realizacji Generalnego Planu Wschodniego w listopadzie 1942 r. rozpoczęło się masowe wysiedlanie ludności polskiej ze wschodnich rejo­nach GG – na Zamojszczyźnie; miało ono objąć 140 tys. osób, zamieszkują­cych powiaty – Zamość, Biłgoraj, Tomaszów i Hrubieszów województwa lu­belskiego i dotyczyć 700 osad na tym terenie. Wysiedlonych zamierzano deportować do pracy niewolniczej w Rzeszy lub do obozów koncentracyjnych, dzieci zaś do Niemiec w celach germanizacyjnych. Hitlerowcy zamierzali stworzyć tu łańcuch osad niemieckich oddzielających ziemie etnicznie polskie od okupowanych terenów wschodnich. Akcja okupantów spotkała się z sil­nym oporem ludności. Walkę zbrojną podjęły oddziały partyzanckie BCh, AK, GL i radzieckie. Ich działalność, przede wszystkim jednak klęska wojsk niemieckich w wielkiej bitwie pancernej pod Kurskiem, przekreśliły plany ins­piratora akcji wysiedleń – Himmlera – i zmusiły Niemców do rezygnacji z zamiarów eksterminacji ludności Zamojszczyzny. Zdołali oni wysiedlić 60 wsi zamieszkałych przez ok. 34 tys. osób, spośród których udało się im ująć tylko ok. 9800.

Poważny wpływ na aktywizację polskiego ruchu oporu wywarła również hitlerowska polityka eksterminacji Żydów polskich. Wiosną 1942 r. hitlerow­cy rozpoczęli akcję tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej; likwi­dowano getta, Żydów mordowano masowo w obozach zagłady. Z chwilą przystąpienia przez jednostki SS do ostatecznej likwidacji getta warszawskie­go część ludności kierowana przez Żydowską Organizację Bojową (ŻOB) podjęła zbrojny opór (kwiecień – maj 1943), który został krwawo stłumiony. W okresie tym zlikwidowano również getta w innych miastach. Do podobne­go typu powstań doszło w gettach Białegostoku i Wilna. Polacy przeciwsta­wiali się eksterminacji ludności żydowskiej, mimo iż za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Działała specjalna Rada Pomocy Żydom – kryptonim Żegota. Wielu Żydów ukrywano, ułatwiano im ucieczkę z gett, pomagano material­nie, dostarczano fałszywych dokumentów, zaopatrywano w broń i materiały wybuchowe, wspomagano w walce zbrojnej.

Masowa eksterminacja trzymilionowej ludności żydowskiej wywoływała olbrzymie wrażenie wśród ludności polskiej. Potęgowały się obawy, że po­dobny los czeka w przyszłości naród polski. Nowego impulsu do stawiania oporu Niemcom dodawały Polakom niepowodzenia militarne armii niemiec­kiej. W tych warunkach nastąpił dalszy wzrost aktywności organizacji po­dziemnych.

Dużą rolę w zbrojnym ruchu oporu odegrały (zwłaszcza w Warszawie) akcje odwetowe i zamachy zbrojne na wyróżniających się bezwzględnością funkcjonariuszy niemieckiego aparatu terroru. Pierwsze akcje tego typu w stolicy wykonała GL uderzając w październiku 1942 r. na lokale publiczne i instytucje niemieckie, jak „Cafe Club”, restaurację „Mitropa” i drukarnię „Nowego Kuriera Warszawskiego”, oraz przeprowadzając w listopadzie 1942 r. ekspropriację Komunalnej Kasy Oszczędności (KKO). W 1943 r. ak­cje odwetowe GL wykonane zostały na kina, na ,,Cafe Club” i przeznaczoną tylko dla Niemców linię tramwajową O. W czwartą rocznicę kapitulacji War­szawy przeprowadzono serię akcji dywersyjnych na liniach kolejowych węzła warszawskiego.

Z akcji AK – największej masowej organizacji zbrojnej polskiego ruchu oporu (około 300 tys. żołnierzy w połowie 1943 r.) – należy wymienić akcję ,,Wieniec”, a mianowicie równoczesne przerwanie torów kolejowych wokół Warszawy (październik 1942), odbicie więźniów pod Arsenałem warszaw­skim (marzec 1943), zdobycie transportu pieniędzy z Banku Emisyjnego (sierpień 1943), akcję „Julia” – wysadzenie mostów, torów i transportów kolejo­wych na węźle Przemyśl–Sanok–Rzeszów, akcję ,,Taśma” – zniszczenie sie­ci niemieckich strażnic na wschodniej granicy GG oraz – zyskujący najwięk­szy rozgłos – zamach na dowódcę SS i policji w Warszawie Franza Kutscherę (luty 1944).

Ogółem w Warszawie w okresie okupacji zanotowano ok. 700 większych akcji zbrojnych o charakterze dywersyjnym przeciwko okupantowi.

Stopniowo rozwinęła się bardzo szeroko walka partyzancka. Inicjatorką masowego ruchu partyzanckiego była PPR. Zorganizowana przez nią GL skupiała działające wcześniej oddziały i podjęła planowe działania partyzanc­kie. Rozpoczął je 15 maja 1942 r. w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego pierw­szy oddział GL pod dowództwem Franciszka Zubrzyckiego – Małego Fran­ka. Walki partyzanckie podjęte przez GL otwierały nowy, wyższy etap walki z okupantem. Wpływały one również na zmianę taktyki w kierownictwie obozu londyńskiego, reprezentującego taktykę ograniczonej walki zbrojnej. Od wiosny 1944 r. działały już duże ugrupowania partyzanckie AL (brygady), AK (dywizje), BCh. Na ziemiach polskich działały również oddziały party­zantów radzieckich, np. wiosną 1944 ponad 10 dużych oddziałów i zgrupo­wań partyzanckich.

Od lipca 1942 r. do lipca 1944 r. większe oddziały partyzanckie przepro­wadziły – według urzędowych źródeł niemieckich – ponad 5 tys. uderzeń na terenie tylko GG. Działalność sabotażowo-dywersyjna przybrała takie roz­miary, że od stycznia 1941 r. do 30 czerwca 1944 r. polski ruch oporu zni­szczył lub uszkodził 6930 lokomotyw i 19058 wagonów, zburzył 38 mostów kolejowych, zniszczył 28 samolotów, 1167-wagonów-cystern i 150 innych po­jazdów, zadając równocześnie ciężkie ciosy produkcji zbrojeniowej.

Klęska niemiecka pod Stalingradem i sukcesy aliantów na zachodzie przyniosły dalsze nasilenie działań partyzanckich. Maksymalnie starała sieje prowadzić AL. Przeprowadziła ona, zwłaszcza w 1944 r., wiele udanych ope­racji, szczególnie na Kielecczyźnie i Lubelszczyźnie. Realizowała skutecznie tzw. bitwę o szyny, polegającą na niszczeniu torów, wysadzaniu w powietrze mostów i zwalaniu z nasypów transportów kolejowych.

Szerzej rozwinęła działalność dywersyjną również AK w ramach tzw. akcji „Burza”, która zakładała uderzanie na oddziały niemieckie w momencie załamywania się frontu i ich odwrotu, opanowywanie zdobytego terenu w imieniu rządu londyńskiego i witanie armii radzieckiej w charakterze „gospo­darzy we własnym domu”. Militarnie był więc to plan zwrócony przeciw Niemcom, politycznie miał za zadanie niedopuszczenie do uchwycenia wła­dzy w Polsce przez siły związane z KRN, AL i wojskiem polskim utworzo­nym w Związku Radzieckim.

W lutym 1944 r. rozpoczęła się „Burza” na Wołyniu, gdzie kilkutysięczne oddziały okręgu wołyńskiego zintensyfikowały prowadzoną już wcześniej walkę z Niemcami i z nacjonalistyczną Ukraińską Powstańczą Armią (UPA). W marcu tegoż roku stworzono 27 Wołyńską Dywizję Piechoty AK, która podjęła początkowo zgodne współdziałanie z partyzantką radziecką i nawią­zała kontakt z regularnymi jednostkami radzieckimi. Proponowały one – w razie podporządkowania się dywizji komendzie radzieckiej pod względem operacyjnym – wszechstronną pomoc techniczną (przezbrojenie) i militarną. Zastrzeżenia dowództwa polskiego w stosunku do całości tych propozycji doprowadziły pośrednio do tragedii 27 Dywizji. Znalazła się ona w okrążeniu niemieckim, poniosła bardzo ciężkie straty, po czym część jej przebiła się na wschód poprzez Prypeć na tyły frontu, gdzie została wcielona do l Armii Lu­dowego WP, pozostałe zaś oddziały zdołały przedrzeć się na zachód do lasów Parczewskich na Lubelszczyźnie.

Na Wileńszczyźnie połączone siły okręgów AK Wilno i Nowogródek uderzyły w lipcu 1944 r. na Wilno w celu wyzwolenia miasta. W okresie walk o miasto stosunki pomiędzy AK a wojskami radzieckimi układały się pop­rawnie, co doprowadziło do wspólnego wyzwolenia miasta. Potem jednak za­częły się one pogarszać, bo władze radzieckie nie chciały wpuścić do Wilna oddziałów AK, które przerwały pościg za Niemcami i zaczęły koncentrować się pod miastem. 17 lipca w czasie odprawy związanej z reorganizacją jedno­stek partyzanckich grupa wyższych oficerów AK została aresztowana przez NKWD, zaś oddziały AK w tym rejonie (ok. 6000 żołnierzy) otoczono i roz­brojono, po czym część z nich internowano, pozostali zaś przeszli do ponow­nej konspiracji. Internowani, którzy wyrazili na to zgodę, zostali wcieleni do Armii Polskiej, pozostali zaś wywiezieni w głąb Związku Radzieckiego.

Również w walkach o Lwów, rozpoczętych 23 lipca 1944 r., wzięły udział jednostki tutejszego okręgu AK w sile ok. 3000 żołnierzy. W toku walk sto­sunki pomiędzy AK i wojskami radzieckimi, podobnie jak na Wołyniu i w Wilnie, były dobre. W kilka dni po ich zakończeniu także i tu oddziały AK zostały rozbrojone i postawione przed alternatywą – wcielenia do wojska dowodzonego przez gen. Berlinga lub internowania.

Jak można stwierdzić „Burza” na spornych terenach zabużańskich wy­woływała dalsze, jeszcze większe zaostrzenie stosunku ZSRR do rządu lon­dyńskiego i jego organów w kraju. Doprowadziła ona w istocie rzeczy do lik­widowania AK na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną. Doszło zatem do wielkiego dramatu przeżywanego przez masy żołnierskie tej organiza­cji, których celem zasadniczym była walka zbrojna o wyzwolenie kraju spod niemieckiej okupacji.

Bliska perspektywa wyzwolenia Polski przez wojska radzieckie wzmogła równocześnie aktywność lewicy rewolucyjnej. Obok wzrostu wpływów spo­łecznych sił związanych z KRN i PPR szybki rozwój organizacyjny przeżywa­ła też Armia Ludowa (AL), która osiągnęła ponad 40 tys. żołnierzy. Podob­nie jak jej poprzedniczka – GL – główny nacisk kładła AL na walkę z nieprzyjacielskim transportem. Brygady AL stoczyły poza tym wiele bitew, od­ciągając z frontu znaczne siły nieprzyjaciela.

W maju 1944 r. zgrupowanie partyzanckie AL, obejmujące również oddziałki partyzantów radzieckich, dokonało nie lada wyczynu, przebijając pierścień okrążenia, zamknięty pod Rąblowem w powiecie puławskim przez jednostki niemieckiej dywizji pancernej SS „Wiking” i liczne jednostki towa­rzyszące. Niemcy, usiłujący wedrzeć się do lasu, ponieśli tu bardzo ciężkie straty. Największą niewątpliwie spośród wszystkich bitew partyzanckich była bitwa stoczona od 9 do 16 czerwca 1944 r. wspólnie przez AL, AK, BCh i par­tyzantów radzieckich w lasach lipskich i janowskich oraz Puszczy Solskiej na terenie Lubelszczyzny. Bitwa ta zakończyła się taktycznym sukcesem oddzia­łów AL i partyzantów radzieckich, którzy zdołali wyjść z okrążenia. Próba zniszczenia oddziałów partyzanckich ze strony skoncentrowanych w tym celu znacznych sił niemieckich zakończyła się częściowym powodzeniem, ponie­waż dowódca zgrupowania AK-BCh (E. Markiewicz – Kalina) odmówił współdziałania z AL i pozostał w okrążeniu, co w następstwie przyniosło za­gładę zgrupowania.

Kulminacja nasilenia walk partyzanckich przypadła na okres wiosna-la­to 1944, kiedy to wraz ze zbliżaniem się do Bugu Armii Czerwonej współdzia­łające z nią polskie oddziały partyzanckie przeszły na tyłach całego frontu niemieckiego do masowych akcji zaczepnych. Szczególne znaczenie miało pod tym względem współdziałanie operacyjne wojsk radzieckich i partyzan­tów polskich (AL, BCh, AK) w walkach o przyczółek sandomierski, tj. o sforsowanie Wisły przez Armię Czerwoną i uchwycenie lewego jej brzegu w rejonie Sandomierza, co w konsekwencjach militarnych stanowiło punkt wyjścia do następnej, zimowej ofensywy 1944-1945 r. Jednostki partyzanc­kie, częściowo same, częściowo z pomocą radziecką, na terenie samej tylko Lubelszczyzny zdobyły z końcem czerwca 1944 r. 18 miast i przeszkodziły wskutek tego umocnieniu niemieckiego frontu za Bugiem; w lipcu tegoż roku wspierały Armię Czerwoną w zdobywaniu prawobrzeżnej części Warszawy – jej przedmieścia Pragi.

Wyzwolenie wschodnich ziem polskich. Polski Komitet Wyzwoleniu Narodowego (PKWN) i jego manifest. Powstanie warszawskie

Do czerwca 1944 r. niemal całe terytorium Związku Radzieckiego zostało wyzwolone spod okupacji hitlerowskiej. W czerwcu ruszyło wielkie radzieckie natarcie na Białorusi, a w lipcu na kierunku lwowsko-sandomierskim, w wy­niku których Armia Czerwona wyzwoliła Białoruś, część Litwy i Łotwy, a także wschodnie tereny Polski. W wyzwalaniu tych ostatnich terenów znacz­ny udział miała Armia Polska w ZSRR licząca ok. 100 tys. żołnierzy. Natar­cie podjęte 18 lipca, zmierzające do sforsowania Bugu, wspierane było wydaj­nie przez duże zgrupowanie artylerii polskiej. Po złamaniu obrony niemiec­kiej artylerzyści polscy jako pierwsi wkroczyli 20 lipca na ziemie Polski. Dnia 22 lipca wojska radzieckie zajęły Chełm, a w nocy z 23 na 24 lipca – Lublin.

Do miast tych weszły równocześnie polskie oddziały partyzanckie walczą­ce między Wisłą i Bugiem oraz czołówki Armii Polskiej, rozwijającej się właś­nie do marszu bojowego w kierunku Wisły. Wkroczeniu oddziałów polskich i radzieckich, zarówno formacji regularnych, jak partyzanckich, towarzyszył ogromny entuzjazm ludności na wyzwalanych obszarach. Ogólne bratanie się z wojskiem, obrzucanie żołnierzy kwiatami, brawa i wiwaty były symptoma­tycznymi zjawiskami owych, w pełnym tego słowa znaczeniu przełomowych dni dla narodu polskiego.

Na wyzwolonych terenach 21 lipca objął władzę Polski Komitet Wyzwo­lenia Narodowego (PKWN) jako faktycznie pierwszy w dziejach narodu pol­skiego rząd mający wyrażać interesy robotników i chłopów. Został on utwo­rzony w wyniku odbytych w dniu 18 i 20 lipca w Moskwie narad delegacji KRN i działaczy ZPP, poświęconych sprawie organizowania administracji na wyzwolonych terenach Polski. Na naradach tych postawiono nie powoływać na razie organu władzy pod nazwą rządu tymczasowego, aby nie kompliko­wać Związkowi Radzieckiemu stosunków z aliantami zachodnimi, lecz zado­wolić się nazwą (wzorem Francji i Jugosławii) Komitetu Wyzwolenia Naro­dowego. W skład jego weszli przedstawiciele czterech stronnictw: PPR, odra­dzających się w kraju na nowej platformie ideowopolitycznej PPS i SL oraz SD. Przewodniczącym PKWN został Edward Osóbka-Morawski, związany w czasie wojny z lewicowym skrzydłem RPPS. l sierpnia 1944 r. przeniósł się do Lublina, który w ten sposób pełnił rolę stolicy Polski aż do lutego 1945 r. Dnia 22 lipca 1944 r. PKWN ogłosił swój historyczny Manifest programowy, zwany dziś powszechnie Manifestem Lipcowym.

Manifest wzywał ludność do kontynuowania walki z Niemcami; zapowia­dał realizację programu przeobrażeń demokratycznych, przede wszystkim likwidację wielkiej własności ziemskiej przez reformę rolną, przejecie przez tymczasowy zarząd państwowy obiektów przemysłowych administrowanych przez okupanta i szybką odbudowę kraju. Program polityki zagranicznej PKWN oparty był na zasadach ideologicznych, wyrażonych już wcześniej przez PPR, ZPP i KRN; zakładał uregulowanie wschodniej granicy Polski na zasadach etnograficznych, postulując natomiast powrót państwa polskiego nad Odrę i Bałtyk. Rządowi emigracyjnemu w Londynie odmawiał prawa reprezentowania narodu polskiego, jako prowadzącemu zgubną dla narodu politykę zagraniczną i społecznie reakcyjnemu, opierającemu się na niede­mokratycznej i nie uznanej przez naród konstytucji kwietniowej 1935 r. PKWN odrzucał tę konstytucję jako uchwaloną nielegalnie, uznając zaś za tymczasową podstawę polityczno-ustrojową ustawę konstytucyj­ną z marca 1921 r., której podstawowe postanowienia miały obowiązywać aż do przeprowadzenia wyborów i uchwalenia nowej ustawy zasadniczej przez nowy demokratyczny Sejm Ustawodawczy. Manifest zapowiadał trwały so­jusz z bezpośrednimi sąsiadami Polski – Związkiem Radzieckim i Czechosłowacją – oraz przyjaźń i współpracę ze wszystkimi demokratycznymi pań­stwami świata.

Równocześnie 21 lipca dekret KRN postanawiał scalenie Armii Polskiej utworzonej w ZSRR z AL w jednolite Wojsko Polskie. Naczelnym dowódcą WP został dotychczasowy dowódca AL, gen. Michał Rola-Żymierski (29 lip­ca Armię Polską z ZSRR przemianowano na l Armię WP). Dnia 26 lipca rząd ZSRR zawarł z PKWN pierwszą umowę o współpracy i pomocy; nastą­piło porozumienie w sprawie przejmowania obszarów polskich wyzwalanych spod okupacji hitlerowskiej. PKWN miał prawo organizowania administracji cywilnej i życia gospodarczego oraz społeczno-politycznego na terenach nie objętych działaniami wojennymi. Rząd radziecki ogłosił oświadczenie stwier­dzające, że działania Armii Czerwonej na terytorium Polski są działaniami na obszarze państwa suwerennego i zaprzyjaźnionego. PKWN został uznany przez stronę radziecką reprezentantem narodu polskiego. Lublin stał się tym­czasową siedzibą władz państwowych do chwili wyzwolenia Warszawy.

Sytuacja polityczna rządu londyńskiego, na którego czele po śmierci Sikorskiego stanął prawicowy ludowiec Stanisław Mikołajczyk, uległa poważ­nemu pogorszeniu. Anglicy nalegali więc na Mikołajczyka, ażeby udał się do Moskwy, gdzie w intencji obu aliantów – angielskiego i radzieckiego – dojść powinno do rozmów premiera rządu londyńskiego ze Stalinem i przedstawicielami PKWN na płaszczyźnie kompromisu między obozem ludowej demokracji a siłami politycznymi uznającymi rząd londyński. Miano tam uz­godnić tak sprawę przyszłego polskiego rządu ogólnonarodowego, jak i spra­wę granic Polski. W czasie owych rozmów (31 VII – 9 VIII) nie doszło jednak do zbliżenia stanowisk i to ani w sprawie granicy wschodniej (Mikołajczyk obstawał przy ryskiej linii granicznej), ani w sprawie składu przyszłego rządu, w którym PKWN nie był skłonny do oddania emigracji londyńskiej większej liczby miejsc. Tymczasem gdy w Moskwie rozpoczęły się rozmowy, w War­szawie wybuchło l sierpnia powstanie.

Powstanie warszawskie trwało ponad dwa miesiące i zaabsorbowało znaczne siły niemieckie, przekształcając się w powszechną walkę zbrojną wojsk ruchu oporu i ludności stolicy z hitlerowskim okupantem. Było ono wywołane na rozkaz komendanta głównego AK gen. T. Komorowskiego-Bora i Delegata Rządu na Kraj J. Jankowskiego bez porozumienia z zachodnimi aliantami i ZSRR, pomyślane nie tylko jako zryw antyniemiecki, ale przede wszystkim jako instrument polityczny w walce o władzę w przyszłej Polsce. Powstanie było skierowane militarnie przeciwko hitlerowskiemu okupanto­wi, politycznie zaś – przeciwko PKWN i obozowi lewicy polskiej, powiąza­nej sojuszem ze Związkiem Radzieckim; celem było opanowanie miasta i ustanowienie w stolicy kraju organów władzy podległych rządowi emigracyj­nemu w Londynie.

Wybuchowi powstania sprzyjały zresztą pewne okoliczności. W dniach 23-24 lipca wśród Niemców w Warszawie wybuchła panika ewakuacyjna. Przez miasto ciągnęły oddziały niemieckie rozbite przez wojska l Frontu Bia­łoruskiego. Władze niemieckie zarządziły stawiennictwo 100 tys. warszawia­ków do robót fortyfikacyjnych. Wskutek tych wydarzeń atmosfera w stolicy Polski była do najwyższego stopnia zdynamizowana i napięta. Tymczasem wydłużająca się letnia ofensywa wojsk radzieckich zbliżała się ku końcowi. W krwawych walkach pod Radzyminem Niemcom udało się zatrzymać pochód radzieckich jednostek pancernych.

W istocie rzeczy powstanie to było najbardziej dramatycznym i tragicz­nym wydarzeniem w historii ruchu oporu w Polsce. Wzięły w nim udział wszystkie polskie organizacje zbrojne, w tym także oddziały AL, której do­wództwo zginęło pod gruzami domu na ul. Freta. Walczyła po bohatersku niemal cała ludność stolicy – także kobiety oraz młodzi chłopcy i dziewczęta.

Tymczasem jednostki l Armii WP brały udział w bojach Armii Czerwo­nej o zdobycie i utrzymanie przyczółków już na zachodnim brzegu Wisły – pod Magnuszewem naprzeciwko Warki i w rejonie Baranowa Sandomier­skiego. Zacięte walki toczyły się przede wszystkim w tym ostatnim rejonie, gdzie w bitwie o utrzymanie kluczowych pozycji przyczółka we wsi Studzianki ważną rolę odegrała polska l Brygada Pancerna. W połowie września od­działy l Armii rozpoczęły się przegrupowywać pod Warszawą; 13-15 wrześ­nia l DP, wsparta czołgami, zdobyła Pragę.

Mimo wysoce niesprzyjającej sytuacji militarnej na froncie gen. Berling, jako dowódca l Armii, zdecydował pospieszyć z pomocą powstańcom war­szawskim. Nocą z 15 na 16 września oddziały 3 DP, a następnie 18/19 wrześ­nia 2 DP wspierane ogniem 700 dział i moździerzy polskich i radzieckich for­sowały Wisłę. Zdobyto przyczółki na Czerniakowie i Żoliborzu. Mimo nie­zwykłej zażartości nacierających nie udało się w szerszej skali połączyć sił powstańczych z regularnymi. Dnia 23 września, po bardzo ciężkich stratach (3764 ludzi) i utracie sprzętu desantowego dowódca l Armii podjął decyzję wycofania resztek oddziałów z lewego brzegu.

Pomoc w formie zrzutów, dokonywanych przez samoloty zachodnich aliantów i lotnictwo radzieckie, nie mogła być także skuteczna.

Po 63 dniach walk powstanie zostało krwawo zgniecone. Niemcy stracili około 26 tys. żołnierzy. Straty powstańców wyniosły około IS tys. zabitych i około 25 tys. rannych; poległo bądź zostało wymordowanych ponad 150 tys. ludności cywilnej. Zniszczeniu uległa znaczna cześć miasta i bezcenne zabytki kultury.

W październiku 1944 r. na rozkaz Hitlera po całkowitej ewakuacji lud­ności rozpoczęto totalne burzenie Warszawy przez podpalanie i systematycz­ne burzenie reprezentacyjnych budynków, muzeów, archiwów, co doprowa­dziło z końcem 1944 r. do przekształcenia stolicy w prawdziwą pustynię. Pra­sa hitlerowska głosiła, że odtąd Warszawa stanowić będzie na zawsze jedynie „punkt geograficzny”.

Przekształcenie PKWN w Rząd Tymczasowy. Sprawa polska na konferencji w Jałcie

W ciągu półrocznej działalności – od lipca do grudnia 1944 r. PKWN budował ludową państwowość mimo ogromnych trudności, braku zaufania wielu środowisk do nowej władzy i do mało znanych szerszemu ogółowi przy­wódców politycznych. Utworzono nową administrację państwową opartą na systemie rad narodowych, które wyłoniły się z podziemia lub powstały w wyniku aktywizacji sił demokratycznych. Nie powiodły się próby uchwycenia władzy w niektórych miejscowościach przez organa Delegatury rządu lon­dyńskiego. Zaczęto uruchamiać zniszczoną gospodarkę narodową i bez­zwłocznie przeprowadzać radykalne reformy społeczne – reformę rolną i przejmowanie przez państwo kluczowych gałęzi gospodarki narodowej – przede wszystkim wielkiego przemysłu. Odbudowywano szkol­nictwo na wszystkich szczeblach nauczania. Sformowano całkowicie od nowa aparat władzy bezpieczeństwa i porządku publicznego jako instrumenty no­wej władzy w walce z reakcyjnym podziemiem. Przede wszystkim jednak organizowano naród do dalszej walki z Niemcami.

Z końcem 1944 r. ludowe Wojsko Polskie liczyło już ponad 280 tys. ludzi. Na wyzwolonych terenach między Bugiem a Wisłą dzięki wszechstronnej po­mocy kadrowej, materialnej i organizacyjnej władz radzieckich zdołano sfor­mować 2 Armię WP, która rychło miała wziąć udział w dalszych bojach z Niemcami, mających na celu ostateczne pokonanie wroga.

Siły związane z obozem rewolucji społecznej działały na wyzwolonych te­renach w szczególnie skomplikowanej sytuacji politycznej, co wynikało stąd, że znaczna część społeczeństwa polskiego, nastawiona tradycjonalistycznie, związana sympatiami z rządem londyńskim, nastawiona była sceptycznie lub wręcz nieprzyjaźnie do nowych władz. Pamiętać trzeba, że rząd na emigracji przez szereg lat zwłaszcza gdy na jego czele stał generał Sikorski – symboli­zował ideę walki z okupantem. Był on ciągle jeszcze uznawany przez mocar­stwa zachodnie, co powodowało dezorientację, stan tymczasowości i wycze­kiwania także dla tych sił społecznych, które skłonne były zaakceptować no­wą orientację polityczną, reprezentowaną przez PKWN.

Elementy najbardziej nieprzejednane nawoływały do bojkotu zarządzeń władz państwowych, uchylania się od poboru do ludowego wojska, nie anga­żowania się w pracach administracji. Starały się one przedstawić PPR jako partię obcą narodowi polskiemu i dążącą do włączenia Polski w skład ZSRR.

W tej sytuacji w kierownictwie PPR przeważył (od października 1944 r.) pogląd grupy działaczy, opowiadających się za administracyjno-represyjnym rozwiązaniem problematyki politycznej. Choć wielu byłych żołnierzy AK wstąpiło w szeregi WP i włączało się do pracy nad odbudową kraju – wszyst­kich AK-owców zaczęto traktować jako aktywnych lub potencjalnych wro­gów Polski Ludowej. Polityka taka, wynikająca m.in. z bojkotu nowych władz przez niektórych dowódców AK, przybrała jednak wówczas w całym szeregu przypadków drastyczne formy poprzez określenie całej AK mianem „zaplutego karła reakcji”.

Zaostrzenie się walki politycznej przyspieszyło jednocześnie konsolidację czynników, inicjujących proces rewolucyjnych przeobrażeń.

Siły koalicji, tworzącej PKWN, ulegały stopniowemu umocnieniu i o-krzepnięciu. Czołowa siła tej koalicji – PPR – licząca początkowo na tere­nach wyzwolonych ok. 5 tys. członków, rozrosła się organizacyjnie i liczebnie pod koniec roku do 20 tys. osób. O przodującej roli tej partii decydowała jed­nak nie tylko rosnąca liczebność, ale przede wszystkim jej bojowość i wymo­wa konsekwentnie realizowanej linii politycznej. Odrodzona PPS kształtowa­ła się w oparciu o lewicową RPPS i jednolitofrontowe elementy przedwojen­nej PPS i OM TUR. W ciągu półrocza skupiła ona ok. 8 tys. członków, wbrew kontrakcji pozostającej w podziemiu WRN. Poszczególne organizacje odrodzonej PPS włączyły się obok PPR do wielkich kampanii politycznych, jak uruchomienie przemysłu, realizacja reformy rolnej i rozwój ruchu związ­kowego.

Na wsi podjęło działalność sojusznicze Stronnictwo ludowe (SL), wyrosłe z radykalnej grupy, ukształtowanej pod koniec okupacji pod nazwą „Wola Ludu”, i radykalnych nurtów ruchów chłopskich. W tym czasie kierownic­two prolondyńsko nastawionego SL-Roch nie ujawniało swej organizacji. Członkowie legalnego SL, tworzący kilkutysięczną organizację, mimo pew­nych wahań niektórych jego członków zaangażowali się czynnie w tworzeniu nowego aparatu władzy, zwłaszcza rad narodowych i przeprowadzaniu par­celacji własności obszarniczej. Działalność SL torowała – ogólnie biorąc – drogę do ugruntowania sojuszu robotniczo-chłopskiego.

Czwarte stronnictwo koalicji – SD – najsłabsze liczebnie, skupiało po­stępowe koła inteligencji i akceptujące nowy stan rzeczy środowiska rzemieśl­nicze.

W końcu grudnia 1944 r. PKWN nawiązał stosunki z rządem francuskim. Nawiązano również kontakty z rządami Jugosławii i Czechosłowacji. Dnia 27 grudnia rząd radziecki zapowiedział uznanie PKWN za oficjalny rząd polski.

Umacnianiu się pozycji politycznych PKWN towarzyszył spadek autory­tetu rządu emigracyjnego. Ostatecznie w łonie tego rządu doszło do rozłamu. Z jednej strony, pod naciskiem Churchilla i Roosevelta, sam Mikołajczyk skłaniał się do podjęcia rozmów z PKWN i do ustępstw, z drugiej jednak strony była temu przeciwna większość jego ministrów. W tej sytuacji Mikołajczyk podał się do dymisji. Nowy rząd utworzył (29 XI) prawicowy pepeesowiec Tomasz Arciszewski z udziałem najbardziej antyradzieckich po­lityków emigracyjnych. Londyńskie SL z Mikołajczykiem na czele przeszło do opozycji, znajdując poparcie części działaczy PPS (Jan Stańczyk, Ludwik Grosfeld) i SP (Karol Popiel), a także przewodniczącego Rady Narodowej na emigracji prof. Stanisława Grabskiego, gen. Lucjana Żeligowskiego itd. W ten sposób postępował rozkład polityczny emigracji londyńskiej. Z rządem Arciszewskiego alianci zachodni przestali się liczyć, choć formalnie nie odma­wiali mu swego uznania. W dalszych pertraktacjach ze stroną radziecką i PKWN mógł uczestniczyć Mikołajczyk, ale już tylko jako przywódca Stron­nictwa Ludowego.

Tymczasem na terenie „Polski Lubelskiej” siły polityczne związane z PKWN rozwinęły kampanię na rzecz przekształcenia Komitetu w Rząd Tym­czasowy. Na posiedzeniu KRN 31 grudnia jej przewodniczący Bolesław Bierut oświadczył, że Polacy pragną mieć rząd nie w Londynie, lecz na własnej ziemi, i to rząd demokratyczny. Podjęto uchwałę o powołaniu Rządu Tym­czasowego Rzeczypospolitej Polskiej,, na którego czele stanął Osóbka-Morawski (PPS) jako jego premier oraz Władysław Gomułka (PPR) i Stanisław Janusz (SL) jako wicepremierzy. W skład owego rządu weszło początkowo 17 osób – po pięciu przedstawicieli PPR, PPS, SL i dwóch przedstawicieli SD. Rząd ten został 5 stycznia 1945 r. formalnie uznany przez ZSRR. Wkrótce potem uznały go również Czechosłowacja i Jugosławia, a także de facto Fran­cja, choć oficjalnie nadal utrzymywała stosunki dyplomatyczne z rządem lon­dyńskim.

Zastrzeżenia i protesty ze strony Churchilla i Roosevelta przeciwko uzna­niu Rządu Tymczasowego miały ten skutek, że trzy zainteresowane mocar­stwa postanowiły przedyskutować całość polskiego zagadnienia na przygoto­wywanej konferencji Wielkiej Trójki w Jałcie.

Podkreślić trzeba, że pozycja Związku Radzieckiego na tej konferencji, odbytej 4-11 lutego 1945 r., była bardzo mocna. Stało się już rzeczą jasną, że Armia Czerwona pierwsza dotrze do Berlina, co było rezultatem jej głównej roli w rozgromieniu militaryzmu hitlerowskiego i w wyzwalaniu krajów Europy Środkowowschodniej. Znamienny ten fakt odbił się siłą rzeczy na losach kwestii polskiej.

W sprawie terytorium nowej Polski strona radziecka wysunęła na konfe­rencji jałtańskiej uzgodniony już poprzednio z polskim Rządem Tymczaso­wym postulat odzyskania przez państwo polskie ziem piastowskich po Odrę i Nysę Łużycką oraz ustalenia jego wschodniej granicy w zasadzie według linii Curzona, z pewnymi przesunięciami na korzyść Polaków. Postulat ów nie wywołał początkowo większych oporów ze strony Roosevelta i Churchilla, którzy jedynie przeciwko Nysie Łużyckiej mieli ogólnikowe obiekcje, w obawie, że liczba Niemców przeznaczonych do przesiedlenia na Zachód może być zbyt wielka.

Główny spór rozegrał się zatem o przyszły rząd polski. Strona amerykań­ska zaproponowała, by zaprosić do Jałty z jednej strony Bieruta i Osób­kę-M orawskiego, z drugiej zaś – grupę Mikołajczyka i kilku znanych polity­ków z kraju. Gdyby w wyniku rozmów z tymi działaczami polskimi udało się utworzyć rząd tymczasowy o szerszej podstawie politycznej, to wówczas alianci zachodni wypowiedzieliby swe uznanie rządowi Arciszewskiego. Jed­nakże wobec trudności technicznych, uniemożliwiających zwołanie takiej konferencji, uzgodniono powołanie w Moskwie tzw. komisji dobrych usług pod przewodnictwem ówczesnego radzieckiego ministra spraw zagranicznych W. Mołotowa, z udziałem ambasadorów – brytyjskiego A. Clark Kerra i amerykańskiego W.A. Harrimana. Komisja ta miała prowadzić konsultacje z różnymi politykami w sprawie utworzenia w Polsce Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.

Największe trudności wywoływała dążność strony angielskiej i amerykań­skiej do zapewnienia w tym rządzie przewagi zwolennikom orientacji zachod­niej kosztem sił politycznych lewicy, sprawujących już władzę w wyzwolonej części kraju. Ostatecznie jednak argumentacja strony radzieckiej doprowa­dziła do akceptacji przez wszystkich trzech kontrahentów deklaracji stwierdzającej, że „Działający obecnie w Polsce Rząd Tymczasowy powinien być… przekształcony, na szerszej podstawie demokratycznej z włączeniem przywód­ców demokratycznych z samej Polski i Polaków z zagranicy. Ten nowy rząd powinien otrzymać nazwę polskiego Tymczasowego Rządu Jedności Naro­dowej”, a do jego zadań należeć będzie „możliwie najprędzej” przeprowadze­nie wyborów powszechnych. Postanawiała dalej powyższa deklaracja, że z chwilą powstania takiego rządu uznają go oficjalnie wszystkie trzy zaintere­sowane strony, przy czym rząd tak powstały będzie miał obowiązek przepro­wadzenia demokratycznych wyborów.

Co do przyszłej granicy Polski deklaracja postanawiała, że na wschodzie powinna ona przebiegać wzdłuż linii Curzona z niewielkimi odchyleniami na korzyść Polski, natomiast na zachodzie i północy państwo polskie powinno uzyskać znaczne terytorium, którego wielkość będzie określona po zasięgnię­ciu opinii nowego polskiego rządu.

Deklaracja jałtańska w sprawie polskiej dająca prymat polityczny mają­cemu już swoją siedzibę w Warszawie i realnie działającemu w kraju Rządowi Tymczasowemu, który miał być jedynie przekształcony w myśl deklaracji, a nie zastąpiony przez inny rząd, oznaczała zwycięstwo obozu rewolucyjnej i radykalnej demokracji. Podobnie torowała sobie drogę koncepcja nowego kształtu terytorialnego przyszłej Polski, lansowana przez ów obóz. Brak w komunikacie jakiejkolwiek nawet wzmianki o rządzie londyńskim oznaczał całkowite jego bankructwo polityczne. Rząd ten zaprotestował gwałtownie przeciwko uchwałom jałtańskim, oskarżając Anglików i Amerykanów o zdradę sprawy polskiej, ale oczywiście nie mogło to mieć żadnego politycznego znaczenia. Natomiast Mikołajczyk i zbliżona doń grupa polityków po dłuższych wahaniach zdecydowała się zaakceptować decyzję trzech mocarstw w sprawie wschodniej granicy, gdy oświadczono, że stanowić to będzie nie­zbędny warunek ich udziału w rozmowach na temat utworzenia Rządu Jedności Narodowej.

Decyzje konferencji jałtańskiej miały nie tylko ważkie, międzynarodowe reperkusje w sprawie polskiej, ale odegrać miały także niezmiernie doniosłą rolę w kształtowaniu się sytuacji wewnętrzno-politycznej w Polsce w ciągu ro­ku 1945. Pamiętać trzeba, że zarówno wzmagający się w tym czasie terror ze strony okupanta niemieckiego (palenie całych wsi, masowe wysiedlenia, mor­dy, gwałty i aresztowania, permanentne łapanki do robót fortyfikacyjnych), jak i – z drugiej strony – głębokie rozczarowanie do rządu polskiego na emigracji i do zachodnich sojuszników powodowały, iż nadciągająca od Wschodu Armia Czerwona i kroczące w ślad za nią władze były wyczekiwane z niecierpliwością na okupowanych wciąż jeszcze ziemiach Polski zachodniej i centralnej. Nastrojom tym ulegały również znaczne odłamy społeczeństwa dalekie od radykalizmu społeczno-politycznego, ale które widziały w woj­skach radzieckich jedyną szansę ocalenia narodu przed biologiczną zagładą. Zrozumiały one, że postanowienia jałtańskie stanowią także niewątpliwy suk­ces proradzieckiej orientacji, reprezentowanej przez Rząd Tymczasowy, któ­ry – jako podstawę władzy politycznej w Polsce – gotowe były uznać także Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Nastroje, o których mowa, stwarzały na przyszłość korzystny grunt dla umacniania się struktur nowej władzy i równoczesnego, stopniowego rozpadu obozu związanego z rządem londyńskim.

Wyzwolenie centralnej i zachodniej Polski

Jednocześnie pierwsza połowa 1945 r. przynieść miała decydujące wyda­rzenia na frontach II wojny światowej, kładąc kres istnieniu Niemiec hitle­rowskich i pozostałych państw Osi. Z punktu widzenia losów sprawy polskiej najistotniejsze znaczenie miał w dalszym ciągu rozwój wydarzeń na froncie wschodnim, doprowadzający do wyzwolenia centralnych i-zachodnich ziem polskich. W drugiej dekadzie stycznia ruszyła przygotowywana od późnej je­sieni roku poprzedniego gigantyczna ofensywa radziecka, której głównym kierunkiem strategicznym była stolica Rzeszy – Berlin. Punktem wyjścia dla tej ofensywy były przyczółki na zachodnim brzegu Wisły w rejonie Sando­mierza i Magnuszewa. Ofensywa rozwijała się nadzwyczaj pomyślnie, a brały w niej udział obie armie WP. Dnia 16 stycznia 1 Armia dowodzona teraz przez gen. Stanisława Popławskiego sforsowała Wisłę, a następnego dnia współdziałając z oddziałami radzieckimi wyzwoliła Warszawę. W Polsce po­łudniowej wojska l Frontu Ukraińskiego marszałka Iwana Koniewa po zdobyciu Częstochowy podjęły wielki manewr, zmierzający do zniszczenia sił nie­mieckich pozostałych na południowy wschód od tego miasta. Manewr ten, wykonany z wielką precyzją, miał .na celu uwolnienie Krakowa i Zagłębia Górnośląskiego z umknięciem zniszczeń, jakie spowodowałoby natarcie fron­talne. Dnia 18 stycznia Kraków był wolny. Inne armie radzieckie, nie biorące udziału w manewrze, kierowały się wprost na zachód. Dnia 11 lutego uchwy­cono przyczółki za Odrą – w rejonie Oławy i na północ od Wrocławia. Wcześniej nieco, bo już l lutego, została sforsowana Odra w rejonie Kostrzynia. Także i tam utworzono przyczółki na lewym brzegu rzeki. Sukcesy owej ofensywy przekroczyły jej pierwotne założenia. W czasie przygotowań do natarcia operację powyższą nazwano warszawsko-poznańską – dzisiaj z pers­pektywy historycznej określa się ją jako wiślańsko-odrzańską.

Trudniej rozwijały się działania na północnym skrzydle ofensywy w rejo­nie Pomorza i Prus Wschodnich, gdzie walczyły wojska l Frontu Białoruskie­go marszałka Gieorgija Żukowa i 2 Frontu Białoruskiego marszałka Kon­stantego Rokossowskiego. l Armii WP przypadło w tym okresie (luty 1945) forsowanie ważnej pozycji obronnej, zwanej Wałem Pomorskim, przygoto­wywanej przez Niemców od 1934 r. z myślą o ubezpieczeniu koncentracji przeciw Polsce i o osłonięciu Berlina. Obejmowała ona umocnienia w rejonie Szczecinka, Wałcza i Gorzowa budowane w oparciu o naturalne przeszkody terenowe – bagna, rzeki, lasy i kanały.

Po ciężkich i przewlekłych bojach jednostki polskie przełamały Wał Po­morski 10 lutego. W toku dalszych walk, prowadzonych z końcem lutego po nadejściu nowych sił radzieckich, l Armia WP rozbiła korpus SS. W walkach tych o miejscowość Borujsko miała miejsce ostatnia w historii szarża brygady polskiej kawalerii. Następnie lewe skrzydło l Armii uderzyło na Kamień Po­morski, odcinając Niemcom korytarz ewakuacyjny na wyspę Wolin. Główne siły l Armii podeszły tymczasem pod Kołobrzeg zamieniony przez hitlerow­ców w twierdzę. Współdziałając z formacjami radzieckimi po uporczywych walkach (7-18 marca), opanowano port i miasto. Była to największa bitwa w mieście stoczona w tej wojnie przez jednostki polskie. W końcu marca wojska l Frontu Białoruskiego z udziałem polskiej l Brygady Pancernej im. Bohate­rów Westerplatte wyzwoliły Gdynię i Gdańsk.

W drugiej połowie kwietnia II Rzeszą, rozbijana od wschodu i zachodu przez wojska zwycięskich aliantów, popadała w stan ostatecznego chaosu. Dnia 25 kwietnia w Torgau nad Łabą najbardziej wysunięte do przodu od­działy amerykańskie zetknęły się z idącymi od wschodu jednostkami Armii Czerwonej. Już kilka dni wcześniej potężnymi ramionami pancernymi wojska radzieckie okrążyły stolicę Rzeszy, przy czym w składzie nacierających tu trzynastu armii znajdowały się dwie polskie. Siły polskie obejmowały w toku tej operacji 10 dywizji piechoty, l brygadę kawalerii, 2 brygady pancerne oraz 3 dywizje i 13 brygad artylerii, korpus lotniczy, korpus pancerny i szereg mniejszych jednostek, łącznie ok. 185 tys. żołnierzy, 3 tys. dział i moździerzy, ponad 500 czołgów i dział pancernych oraz 320 samolotów.

Działająca na północ od Berlina l Armia posuwając się przez Branden­burgię osiągnęła Kanał Hohenzollernów, a następnie m.in. udaremniła próbę odblokowania stolicy Rzeszy, natomiast pozostała część jej sił (l DP im. Ta­deusza Kościuszki, dwie brygady artylerii) brała udział w bezpośrednim szturmie na to miasto. Główne siły l Armii osiągnęły 4 maja Łabę, nad którą nawiązały styczność z wojskami amerykańskimi.

2 Armia WP pod dowództwem gen. Karola Świerczewskiego i l korpus pancerny, przegrupowane początkowo na Pomorze, następnie pod Wrocław, sforsowały Nysę Łużycką i nacierając w kierunku Drezna stoczyły pod Budziszynem bitwę, w której – po niezwykle zaciętych walkach – powstrzyma­ły uderzenie silnego pancernego zgrupowania niemieckiego, zdążającego z Sudetów na pomoc Berlinowi. Bezpośrednio po tych walkach ruszyły do na­tarcia ku sudeckim granicom Czechosłowacji, docierając na przedpola Pragi.

Tak zakończyły obie wielkie formacje Ludowego Wojska swój wielki szlak bojowy. Jego zakończenie symbolizowała polska flaga wywieszona na Bramie Brandenburskiej w Berlinie przez żołnierzy Dywizji Kościuszkow­skiej.

W walce o wyzwolenie środkowej i zachodniej części Polski brały również udział jednostki partyzanckie. Na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. na obsza­rze między Nidą a Wisłą siły partyzanckie AL, BCh i AK unicestwiły władzę okupanta, tworząc tzw. Republikę Pińczowską. Niemcy opanowali jednak sytuację. Aktywizacja działalności bojowej jesienią i zimą roku 1944/45 obję­ła szczególnie Kieleckie, Krakowskie, Zagłębie i Śląsk. Stoczono liczne walki i potyczki, m.in. pod Ewiną, Gruszką, Radoszycami, w lasach suchedniowskich, w lasach przysuskich. Działalność ta ustać, miała dopiero z końcem stycznia 1945 r., kiedy to w wyniku podjętej wówczas ofensywy radzieckiej wojska niemieckie wyparte zostały ostatecznie z centralnych ziem polskich.

Walki polskich sil zbrojnych na Zachodzie

Omawiając polski wkład w wojnie z Niemcami hitlerowskimi należy z ko­lei przyjrzeć się losom polskich formacji regularnych na innych frontach i ich udziałowi w bojach na Zachodzie i Południu. Polscy lotnicy odegrali poważ­ną rolę w bitwie powietrznej o W. Brytanię, powodując ponad 10% wszyst­kich niemieckich strat. W Anglii znajdowała się również polska flota oraz sze­reg formacji, z których przede wszystkim należy wymienić l Dywizję Pancer­ną sformowaną w 1943 r.

Podstawę polskiej marynarki wojennej stanowiły 3 niszczyciele („Grom”, „Burza”, „Błyskawica”), skierowane do Anglii bezpośrednio przed wojną, oraz 2 okręty podwodne, które tam następnie dołączyły. Niektóre z tych jed­nostek uczestniczyły w kampanii norweskiej. Polska flota wojenna została następnie znacznie rozbudowana: liczyła razem 44 okręty nawodne różnego typu i 8 podwodnych. Okręty pod polską banderą odniosły wiele sukcesów w bitwie o Atlantyk oraz w walkach na Morzu Śródziemnym i Północnym. Bra­ły m.in. udział w zatopieniu pancernika „Bismarck” (1941), w ochronie kon­wojów, zwalczaniu niemieckich okrętów podwodnych i w szeregu operacji desantowych.

W kampanii egipsko-libijskiej walczyła w oblężonym Tobruku i pod el-Ghazalą (od sierpnia 1941 do lutego 1942) Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich, sformowana jeszcze w początkach 1940 r. w Syrii z żołnierzy i ochotników polskich przedzierających się przez Bałkany na Bliski Wschód.

W kampanii włoskiej wziął udział 2 Korpus Polski, który stoczył bitwę o wzgórze Monte Cassino (maj 1944). Przełamanie obrony Niemców było nie lada wyczynem i otworzyło armiom alianckim drogę do Rzymu. Następnie formacje polskie we Włoszech dotarły do Ankony i zajęły ją manewrem okrą­żającym (lipiec 1944), po czym ścigając Niemców adriatyckim wybrzeżem zdobyły w sierpniu Fano, a następnie Pesaro. W kwietniu 1945 r., w ramach ofensywy wznowionej przez aliantów, oddziały polskie zajęły Bolonię wśród niebywałego entuzjazmu jej mieszkańców, kończąc w ten sposób swój szlak bojowy.

Biorący udział w tej kampanii 2 Korpus liczył początkowo dwie dywizje piechoty, brygadę pancerną, samodzielną grupę artylerii i kilka mniejszych jednostek. Jednakże jego stan osobowy stale się powiększał, zasilany w zna­cznej mierze Polakami zbiegłymi z armii niemieckiej, a wcielanymi do niej przymusowo z włączonych do Rzeszy obszarów Śląska, Wielkopolski i Pomorza. Przy pierwszej okazji przechodzili oni na stronę aliancką, dzięki cze­mu 2 Korpus nie tylko uzupełniał straty, ale znacznie się rozbudował. Utwo­rzono mianowicie trzecie brygady w obu dywizjach piechoty, zorganizowano dalszych, kilka pułków artylerii ciężkiej, rozwinięto 2 Brygadę Pancerną w 2 Warszawską Dywizję Pancerną oraz sformowano nową, 14 Wielkopolską Brygadę Pancerną. W rezultacie korpus przekroczył pod koniec kampanii liczbę 100 tys. ludzi.

Na froncie zachodnim, po wylądowaniu aliantów we Francji, walczyła od końca lipca l Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. S. Mączka. Odegrała ona ważną rolę w bitwie pod Falaise, a następnie ścigała nieprzyjaciela ku granicy belgijskiej. Na dalszym swym szlaku bojowym walczyła pod Ypres, Thielt, Axel, brała udział w zdobywaniu Gandawy, 29 października wyzwoli­ła Bredę, stolicę holenderskiego Brabantu, a wreszcie zdobyła ufortyfikowa­ny rejon przy ujściu Mozy. W kwietniu 1945 r. l DP wkroczyła na ziemie nie­mieckie pomiędzy Ems i Wezerą. Po sforsowaniu rzeki Ledy uderzyła w kie­runku na wielki port wojenny i główną bazę niemieckiej floty podwodnej – Wilhelmshaven. Jednakże do szturmu już nie doszło. W wyniku kapitulacji niemieckiej czołgi polskie weszły 6 maja do miasta bez walki.

Na tymże froncie działała polska l Samodzielna Brygada Spadochrono­wa (również utworzona w W. Brytanii). Uczestniczyła ona w największej w tej wojnie operacji powietrzno-desantowej (kryptonim „Market-Garden”) walcząc w rejonie Arnhem i Driel w Holandii we wrześniu 1944 r.

W chwili zakończenia II wojny światowej (ostateczna kapitulacja Niemiec nastąpiła 9 maja 1945 r.) regularne polskie siły zbrojne liczyły ok. 600 tys. żoł­nierzy, z czego przypadało ok. 400 tys. na siły zbrojne w kraju – ludowe Wojsko Polskie – zaś ok. 200 tys. na jednostki Wojska Polskiego przebywa­jące na emigracji. Zarówno te siły, walczące na różnych frontach przeciwko hitlerowskiemu najeźdźcy, jak i podziemny ruch oporu we wszystkich jego formach (ponad 600 tys. członków zorganizowanej konspiracji) wraz z nie­ustanną walką przytłaczającej większości społeczeństwa polskiego – nieza­leżnie od tego, że Polska jako pierwsze państwo stawiła Hitlerowi opór we wrześniu 1939 r. – stawiają Polskę w czołówce państw, które wywalczyły zwycięstwo nad Niemcami hitlerowskimi.

Podkreślić nadto należy, że cały polski wysiłek zbrojny, zmierzający do obalenia panowania hitleryzmu – zwłaszcza polski ruch oporu działający w podziemiu – odegrał ważką rolę nie tylko w wyzwoleniu ziem polskich, ale także w politycznym przełomie, jaki się dokonał pod koniec okupacji. Ów przełom symbolizowało przede wszystkim utworzenie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i przekształcenie go w Rząd Tymczasowy, począt­kowo z siedzibą w Lublinie, a następnie już w wyzwolonej Warszawie. Choć o taki kształt polityczny, jaki uzyskała powojenna Polska, walczyli polscy ko­muniści – Polska Partia Robotnicza, i ich sojusznicy – lewicowi socjaliści i radykalni ludowcy oraz powołane przez nich siły zbrojne – to jednakże, obiektywnie biorąc, także organizacje dalekie od socjalizmu, o orientacji prozachodniej, podejmując walkę z hitleryzmem i podważając jego panowanie w Polsce – faktycznie torowały tym samym drogę do kształtowania się nowej rzeczywistości politycznej na ziemiach polskich, niezależnie od swej postawy ideologicznej, światopoglądowej. Nie można jednak zarazem przeoczyć tego oczywistego faktu, że – niezależnie od tak wielkiego wkładu narodu polskie­go w walkę o wolność – czynnikiem decydującym o wyzwoleniu ziem pol­skich i tym samym o kształtowaniu się przyszłych ich losów był zwycięski po­chód na Zachód Armii Czerwonej.

W konsekwencji omawianych wydarzeń znikała ostatecznie z widowni politycznej stara Polska, przedwrześniowa, w przedwojennych granicach i w przedwojennym, kapitalistycznym kształcie ustrojowym. Pojawiała się na kartach Europy nowa Polska – Ludowa, między Odrą i Nysą a Bugiem i Sa­nem, narodowo jednolita, zmierzająca szybkimi krokami w kierunku ustroju socjalistycznego. Realizację wszystkich tych zamierzeń podjął, gdy wojna je­szcze trwała, obóz radykalnej, rewolucyjnej demokracji polskiej z główną je­go siłą inspiracyjną – Polską Partią Robotniczą.