Wyjątkowe archiwum niewoli babilońskiej

103 gliniane tabliczki pokryte pismem klinowym pozwalają naukowcom poznać życie codzienne Żydów wysiedlonych w VI w. p.n.e. do Babilonii.

Babilończycy wysiedlają Żydów. Obraz Jamesa Tissota (ok. 1896-1902)

Al-Yahudu to starożytne miasteczko w Babilonii, którego nazwę można tłumaczyć jako Miasto Judy. Jego mieszkańcami byli Żydzi wysiedleni w początku VI w. p.n.e. z Judy w okolice Babilonu i Borsippy. Jeszcze niedawno naukowcy w ogóle nie wiedzieli o istnieniu tej osady. Informacje o niej pochodzą z glinianych tabliczek tworzących zbiór zwany Archiwum z Al-Yahudu.

Nie wiadomo kto, gdzie i kiedy znalazł te gliniane teksty. Wiele czasu spędziły na rynku antykwarycznym aż wreszcie dwa lata temu nabył je mieszkający w Londynie kolekcjoner żydowskiego pochodzenia Davida Sofer i wypożyczył jerozolimskiemu Bible Lands Museum. Po dwóch latach przygotowań uruchomiło ono właśnie wystawę, na której można oglądać te niezwykłe dokumenty.

Tabliczki są napisane w języku akadyjskim, który był wówczas powszechnie używany w babilońskiej administracji. Są to potwierdzenia zapłaty podatków, rejestry długów, dokumenty spadkowe, a także różne umowy handlowe. Oprócz treści samego dokumentu tabliczki zawierają też imię skryby, miejsce i datę sporządzenia.

Dzięki temu badacze wiedzą, że najstarszy z tych tekstów powstał w 572 r. p.n.e., a więc 15 lat po zburzeniu Jerozolimy przez babilońskiego króla Nabuchodonozora II. Najmłodszy pochodzi natomiast z 477 r. p.n.e., czyli z czasów, gdy Babilonia i Judea były już częściami imperium perskiego, a Żydzi od ponad 60 lat mogli wracać do domu. Pozwolił im na to w 539 r. p.n.e. król Persji Cyrus Wielki, który podbił imperium babilońskie. Tabliczki potwierdzają więc to, co uczeni zakładali od dawna – wielu potomków przesiedleńców nie skorzystało z możliwości powrotu i zostało w Mezopotamii. Żydowska społeczność funkcjonowała na tych terenach aż do XX wieku.

Na tabliczkach badacze znaleźli wzmianki o dziesiątkach Judejczyków. Rozpoznawali ich po imionach, z których wiele zawierało w sobie słowo Yahu (Judejczyk). Było wśród nich np. imię Natanyahu. Naukowcom udało się nawet zrekonstruować kilka pokoleń jednego rodu judejskiego, który przez cały czas używał hebrajskich imion znanych z Biblii. W innych rodach zdarzały się przypadki używania zarówno imion hebrajskich, jak i akadyjskich.

Zawartość tabliczek potwierdza, że wbrew powszechnie stosowanemu terminowi „niewola babilońska” Żydzi nie byli niewolnikami ani nawet obywatelami drugiej kategorii żyjącymi w strasznych warunkach i zmuszanymi do ciężkiej pracy. Po początkowym okresie – gdy osiedleni na spustoszonych przez wiele lat wojen terenach, musieli odbudowywać osady, kanały i inną potrzebną infrastrukturę – zaczęli się dorabiać i wielu z nich stało się właścicielami nieruchomości, plantacji, a nawet niewolników. Niektórzy weszli nawet w skład babilońskiej administracji. Nic więc dziwnego, że po 539 r. p.n.e. wiele osób postanowiło nie wracać.

Było tak ponieważ Nabuchodonozor II wysiedlając elity królestwa Judy nie tylko chciał zabezpieczyć się przed kolejnymi rebeliami jej mieszkańców. Istotnym celem władcy było też ponowne zaludnienie centrum państwa, które doznało znacznych zniszczeń podczas wojen toczonych tam w ostatnich dekadach istnienia imperium asyryjskiego.

Izraelscy badacze są zachwyceni Archiwum z Al-Yahudu, gdyż dotąd mieli bardzo mało konkretów dotyczących życia Żydów wysiedlonych do Babilonii, a przecież jest to jeden z najważniejszych epizodów w dziejach tego narodu. Szkoda tylko, że nie wiemy, gdzie odkryto te teksty, ani gdzie znajdowało się Al-Yahudu.

Na podstawie komunikatu prasowego Bible Lands Museum, książki „Judah and the Judeans in the Persian Period” oraz artykułów w The Times of Israel i The Jerusalem Post.


artykuł pochodzi z kultowych archeowiesci.pl /opublikował Wojciech Pastuszka/, które niespodziewanie całkiem zniknęły z Internetu

4.5/5 - (2 votes)

Czerwone numery z Koloseum

Wykute w słynnym rzymskim amfiteatrze numery wejść wiodących na widownię były malowano na czerwono, aby można je było dostrzec z daleka.

Wejście do Koloseum oznaczone numerem 52 (rzymskie LII). Fot. WarpFlyght, Creative Commons

Skromne pozostałości czerwonej farby ukazały się podczas prowadzonych obecnie prac konserwatorskich. Kryły się one w rzymskich cyfrach wykutych nad łukami 76 publicznych wejść.

Włoscy specjaliści są trochę zaskoczeni, gdyż nie spodziewali się, że pod pokrywającym ściany Koloseum brudem mogły się zachować ślady niezbyt trwałej czerwonej farby. W ich ocenie wypełniający cyfry kolor musiał być odświeżany co dwa-trzy lata, aby był dobrze widoczny z daleka.

Rzymianie mieli darmowy wstęp do Koloseum, ale dbano o to, by widzowie byli odpowiednio rozmieszczeni. Widownia była m.in podzielona na sektory przeznaczone dla różnych klas społecznych. Przedstawiciele elit mieli najlepsze miejsca blisko areny, by mogli z bliska oglądać walki gladiatorów i inne atrakcje. Biedota musiała zaś obserwować krwawe zmagania z najwyżej położonych sektorów. Dlatego bilety kierowały widzów do właściwego wejścia.

Prace konserwatorskie prowadzone są w ramach kosztującego aż 25 mln euro (ponad 110 mln zł) projektu ratowania zabytku, który sfinansował włoski magnat obuwniczy Diego Della Valle. W ostatnich latach mury słynnego amfiteatru zaczynały coraz bardziej pękać, co groziło zawaleniem się znacznych partii budowli. Władze Włoch nie miały jednak środków na konieczne naprawy. Pieniądze, które wyłożył Della Valle, to blisko połowa kwoty, jaką budżet państwa przeznacza rocznie na konserwację wszystkich zabytków we Włoszech.

O odkryciu poinformowały m.in. La Repubblica (dali galerię zdjęć) i Discovery News.


artykuł pochodzi z kultowych archeowiesci.pl /opublikował Wojciech Pastuszka/, które niespodziewanie całkiem zniknęły z Internetu

5/5 - (1 vote)

W średniowiecznym Northampton rzeźbili szachy

Na warsztat, w którym w końcu XII w. wytwarzano szachy, natrafili archeolodzy z Museum of London Archaeology (MOLA) podczas wykopalisk w centrum Northampton.

Z prawej dwie nieudane figury szachowe znalezione w Northampton. Z lewej dwa elementy, które również mogą być niedokończonymi bierkami. Fot. MOLA

Najciekawszą pozostałością po warsztacie są dwie nieudane i wyrzucone bierki szachowe z rogu jelenia. Pierwsza ma 25 mm wysokości i 15 mm średnicy i tak naprawdę jest to tylko główka, która miała być połączona z korpusem. Na jej wierzchołku znajdował się wyryty krzyżyk, co miało przedstawiać koronę. Na niedokończonym królu bądź królowej są również schematycznie ukazane oczy. Rzemieślnik wyrzucił figurkę, ponieważ w trakcie rzeźbienia odsłonił gąbczastą część poroża.

Druga figura ma 42 mm wysokości i 28-32 mm średnicy. Na jej przodzie znajdują się dwie wypustki, co oznacza, że miał to być biskup (goniec), Jedna z nich jest jednak wyraźnie mniejsza. Zdaniem badaczy najpewniej oderwał się od niej kawałek rogu, co mogło być przyczyną wyrzucenia niedokończonej bierki.

O obecności warsztatu świadczy też parę innych obrobionych kawałków rogu, które mogły być wstępnym etapem wykonywania szachowych bierek. Archeolodzy znaleźli także kawałki poroża jelenia z odciętymi przez rzemieślnika fragmentami.

Kawałki poroża jelenia znalezione na terenie warsztatu. Fot. MOLA

To pierwszy odkryty w Anglii średniowieczny warsztat, w którym wytwarzano szachy. Gra ta trafiła do Europy z krajów arabskich najwcześniej w VIII/IX w. i szybko zyskała sporą popularność wśród elit. W efekcie bierki szachowe są dość częstym znaleziskiem, choć zazwyczaj występują pojedynczo. Najsłynniejszych szachowym odkryciem jest ponad 70 przepięknych bierek znalezionych w XIX w. na wyspie Lewis w archipelagu Hebrydów (Szkocja).

Do najwspanialszych znalezisk związanych z tą grą należy też prawie kompletny zestaw wykopany w latach 60. XX w. w Sandomierzu.

Na podstawie komunikatu MOLA.


artykuł pochodzi z kultowych archeowiesci.pl /opublikował Wojciech Pastuszka/, które niespodziewanie całkiem zniknęły z Internetu

5/5 - (3 votes)

Asyria raczej nie przegrała z klimatem

Czy za upadkiem imperium asyryjskiego stały zmiany klimatu? Polski archeolog kontruje koncepcję badaczy z USA i Turcji.

Pod koniec pierwszej połowy VII w. p.n.e. Asyria była największym imperium, jakie dotąd widział świat. Obejmowało ono całą Mezopotamię, zachodnią część dzisiejszego Iranu, południowo-wschodnie tereny Turcji, a także ziemie Syrii, Libanu, Jordanii, Izraela i Egiptu. Po raz pierwszy jedno państwo kontrolowało wszystkie te ziemie. Zawdzięczało to potężnej, dobrze zorganizowanej armii, która była w stanie pokonać wojska każdego sąsiedniego kraju.

Jednak jeszcze w tym samym stuleciu Asyria przestała istnieć i już nigdy się nie odrodziła. Ten zadziwiająco szybki upadek superpotęgi od dawna intrygował badaczy. Niestety, jego wyjaśnienie nie było łatwe, gdyż zachowało się mało wzmianek z ostatnich lat istnienia imperium i prezentują one dość chaotyczny obraz.

Nieliczne źródła, którymi dysponujemy, pozwalały dopatrywać się przyczyn upadku w wojnach domowych o asyryjski tron (pierwsza z nich wybuchła w 652 r. p.n.e., a kolejne po 627 r. p.n.e.) i w licznych rebeliach. W ostatnich latach istnienia Asyrii jej ziemie pustoszyli też przybyli z północy konni nomadzi.

Ostateczny cios zadały Asyrii połączona siły Medów z północnego Iranu, Babilończyków, którzy korzystając z zawieruchy zrzucili asyryjskie jarzmo, i Scytów. W 612 r. p.n.e. sojusznicy zdobyli stolicę imperium Niniwę. 3-4 lata później zginął ostatni asyryjski król.

Adam Schneider z University of California-San Diego (USA) i Selim Adalı z tureckiego Centrum Badawczego Anatolijskich Cywilizacji dwa lata temu zaprezentowali tezę, wedle której wpływ na upadek Asyrii miał też klimat. Uzyskane dane paleoklimatyczne pokazały bowiem, że w połowie VII w. p.n.e. Bliski Wschód zaczęły dotykać susze. W tym samym czasie centralne tereny Asyrii były coraz gęściej zaludnione, gdyż władcy przesiedlali ludność z podbitych ziem. Jak uznali badacze, w takiej sytuacji nawet niewielkie pogorszenie zbiorów mogło doprowadzić do poważnych kłopotów z wyżywieniem ludności i znacząco osłabić władzę.

Doktor Arkadiusz Sołtysiak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego znalazł w tej hipotezie słabe punkty i zaprezentował je na łamach magazynu „Climatic Change”.

Zdaniem polskiego badacza, położone w górnej Mezopotamii centralne tereny Asyrii raczej nie były w tamtych czasach przeludnione. Choć asyryjscy władcy przymusowo przesiedlali na te tereny tysiące ludzi to wciąż w górnej Mezopotamii żyło dużo mniej ludzi niż kilkaset lat wcześniej, czyli pod koniec epoki brązu. W niektórych regionach powierzchnia osad była wciąż kilka razy mniejsza.

Badacz wątpi także, aby okresowe susze były zaskoczeniem dla miejscowych rolników. Mieszkańcy górnej Mezopotamii wiedzieli, że niektóre lata mogą owocować niezwykle niskimi plonami i dlatego w całym regionie istniały ogromne kompleksy spichlerzy, które pozwalały tysiącom ludzi przetrwać gorszy sezon. Władcy i mieszkańcy Asyrii dbali także o rozbudowaną sieć irygacyjną, która łagodziła skutki suszy.

Polski archeolog wskazuje także, że nie mamy żadnych dowodów na klęskę głodu na terenach centralnej Asyrii w drugiej połowie VII w. p.n.e. Problemów z zapewnieniem dostatecznych ilości żywności nie potwierdzają chociażby ceny niewolników, które w czasie głodu powinny znacząco spaść.

Tymczasem, jak ustalił dr Sołtysiak w oparciu o 53 transakcje, które znamy ze starożytnych dokumentów, ceny niewolników były stabilne przez cały VII w. p.n.e. Co prawda, trochę mniej płacono za niewolników w połowie tego stulecia – jedne z najniższych kwot pojawiły się chociażby w dwóch transakcjach z 657 r. p.n.e., w którym według Schneidera i Adaliego doszło do pierwszej dużej suszy – jednak w kolejnych dekadach ceny były znowu wyższe i niewolnicy kosztowali tyle samo co na początku stulecia.

Nic więc nie wskazuje na to, aby imperium asyryjskie było pod koniec swego istnienia bardziej podatne na kaprysy klimatu. Co więcej, okresowe susze mogły zdaniem dr. Sołtysiaka wzmacniać władzę centralną, gdyż to ona kontrolowała większość zboża zgromadzonego w spichlerzach.

„Nie ma nawet jednego dowodu sugerującego, że zmiany klimatyczne przyczyniły się do upadku Asyrii” – stwierdza polski archeolog na łamach „Climatic Change”.


artykuł pochodzi z kultowych archeowiesci.pl /opublikował Wojciech Pastuszka/, które niespodziewanie całkiem zniknęły z Internetu

5/5 - (3 votes)